Nocą i rankiem
Pum! Puk! Pum! Puk!
W garnku jak szalone wybuchały ziarnka kukurydzy, a ja stałem przy kuchence i pilnowałem, żeby pokrywka nie spadła inaczej popcorn latałby po całej kuchni. Ostatni tydzień był dla mnie i Janka niezwykle zabiegany, skończyły się sesje, rozpoczęły wakacje, a ruch w barze wzrósł. Praca do dwudziestej trzeciej i wolna niedziela następnego dnia sprawiała wrażenie czystej, najczystszej przyjemności, z tej okazji Rudy wpadł na pomysł, żeby w nocy z soboty na niedzielę zrobić sobie noc filmową, a ja ochoczo przystałem na jego propozycję.
Pod pokrywką przestało pukać, wyłączyłem więc gaz i przesypałem do miski cały, na dnie trochę przypalony, ale kto by się tym przejmował, popcorn. Janek w międzyczasie zdążył podłączyć swojego laptopa do telewizora i rozsiąść się na rozłożonej kanapie. Gdy wszedłem do salonu uśmiechnął się, ciężko stwierdzić czy na mój widok, czy na widok przekąsek które przyniosłem. Rzuciłem mu na kolana paczkę chipsów i usiadłem koło niego, stawiając miskę popcornu między nami.
- No to... Co będziemy oglądać? - Zapytał.
- Nie wiem, myślałem, że ty masz jakiś pomysł. - Odparłem wzruszając ramionami.
Przez chwilę siedzieliśmy cicho, a mina Rudego wyraźnie zdradzała, że mózg mu właśnie pracował na pełnych obrotach.
- Już wiem! - Wstał, przykląkł przy laptopie i zaczął przeszukiwać odmęty stron z darmowymi filmami (bo kogo stać by było na abonamenty streamingowe ?) - Jest! - Uniósł rękę w geście triumfu i podniósł się z klęczek. - PRL, sprawa morderstwa i geje pasuje?
- Brzmi dobrze, więc raczej pasuje. - Stwierdziłem, a Janek włączył pierwszy tego wieczora film.
Podczas seansu czasem trochę sobie gawędziliśmy, rzecz jasna głównie o fabule.
- Ale czekaj, zaraz to jego ojciec się skapnął, że oni się przespali? - Zapytałem.
- Chyba tak - Janek odpowiedział, przy tym wpychając sobie do buźki prawie garść popcornu.
- Ale skąd on wiedział?
- Nje fjem, mosze za głośno jęczeli szy coś. Moa mama kiedyś mnje tak... Zresztą nie ważne.
- Janek nie mów z pełną buzią bo się zakrztusisz, a ja Heimlicha robić nie umiem. - Upomniałem go.
Pierwszy film zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie.Historia była ciekawa, a motyw morderstwa, wątek miłosny i gra aktorska moim skromnym zdaniem świetnie, gdy skończyliśmy oglądać to dzieło kinematografii* było na krótko po północy i nadszedł czas na wybór kolejnego filmu do obejrzenia, w końcu miała to być noc filmowa, a nie obejrzenie jednego filmu.
- Tadek, oglądałeś kiedyś " Obecność"? - Zapytał.
- Kiedyś, dawno temu. - Mając dwanaście lat usłyszałem jak pewien kolega z klasy przechwala się tym, że podglądał jak jego starsza siostra to ogląda. Ja chcąc również zaimponować, po kryjomu, w tajemnicy przed rodzicami poprosiłem starszego kuzyna, żeby wypożyczył mi ten film, a on bez żadnych obiekcji to zrobił. W nocy, kiedy wszyscy już spali wsadziłem płytę do odtwarzacza i zacząłem oglądać, o dziwo dotrwałem do napisów końcowych, jednak ze skutkiem takim, że przez dwa miesiące musiałem spać z zapalonym światłem, a najlepiej to w ogóle z mamą. - A co chcesz obejrzeć?
- No... Tak. Ja wiem, że to horror ale Alek mówił, że jest fajny!
Nie byłem przekonany co do tego pomysłu, tyle ile znałem Jasia, zdążyłem się przekonać, że horrory to rzecz nie dla niego, a ten konkretny może przyprawić go o bezsenność przez najbliższy tydzień lub dwa. Chłopak pewnie zauważył moją trochę skrzywioną minę, bo powiedział :
- Przysięgam jak babcię świętej pamięci kocham, że nie posikam się ze strachu!
- No dobra, obejrzmy. - Stwierdziłem i wyręczyłem Jasia we wstawaniu oraz poszukiwaniu filmu.
Już w połowie oglądania, Janek siedział przyciśnięty do mnie z podkulonymi pod brodę kolanami. Na mnie natomiast, po tylu latach film nie robił większego wrażenia, oczywiście, był w stanie wprawić człowieka w to świdrujące uczucie niepokoju i tego, że w kącie coś może się czaić, jednak zapamiętałem go jako bardziej straszny. Cóż, w sumie, pewnie dla dwunastolatków każdy horror jest przerażający. Na ekranie rozległ się wrzask, który wszedł w akompaniament z momentalnym piskiem Jasia, który przy tym aż podskoczył.
- Czemu to jest takie straszne?!
- Bo to horror mój drogi.
Chłopak mruknął coś w stylu " no racja..." i oparł sobie głowę na moim ramieniu. Przyciągnąłem go trochę bliżej siebie, wtedy przez głowę przeszła mi myśl : Czy nasza relacja jest normalna? Zawsze, gdy obserwowałem przyjaźniących się chłopaków ich zachowanie względem siebie było zgoła inne, nie byli dla siebie aż tak troskliwi, nie utrzymywali raczej kontaktu fizycznego takiego jak my, zazwyczaj ograniczali się do szybkich uścisków, piątek czy oparcia się sobie o ramię. Byliśmy niezwykle bliscy sobie w chyba większości kontekstów tego słowa. Oczywiście są wyjątki od reguły, o ile taka w ogóle istnieje, a my mogliśmy nimi być, jednak czułem, że nie to jest to. Z Alkiem przecież też się przyjaźnimy, Jasiu może bardziej niż ja, ale i tak, nie zdarzało się przytulać go tak długo, siedzieć tak blisko niego, tak często utrzymywać dotyk.
Moje rozmyślania przerwał jumpscare w którym Valak wyskoczyła nagle na ekran, a Rudy wrzasnął i odwrócił twarz.
- Janek, a może jednak obejrzymy coś innego? - Zaproponowałem, a chłopak pokręcił głową. - Chcesz oglądać dalej? - Znów pokręcił głową. - No to co?
- Wiesz, chyba lepiej będzie jak pójdę spać... - Mruknął.
- Faktycznie, może to lepszy pomysł. Poczekaj. - Wstałem i wyłączyłem film, zapaliłem światło i odprowadziłem Janka do jego pokoju.
- Dzięki Tadek - Powiedział zakopując się pod kołdrą.
- Dobranoc - Uśmiechnąłem się. - Pamiętaj, że to wszystko jest wymyślone.
- Yhym... Dobranoc.
Wiedziałem, że oglądanie horroru to był zły pomysł, wiedziałem, mogłem go namówić na coś innego, a teraz? Leży zestrachany, skulony jak małe dziecko z kołdrą podciągniętą pod same oczy. Ogarnąłem swój pokój, to się ma znaczyć salon i rozłożyłem sobie kanapę, a po chwili sam odpłynąłem w sen.
✦•······················•✦•······················•✦
Byliśmy w należącej do mnie sypialni znajdującej się w domku letniskowym pod Warszawą który dawno temu kupili moi rodzice. Zza okna wylatywało światło jutrzenki, dwuosobowe łóżko było w nieładzie, jakby korzystający z niego ludzie dopiero co wstali. W pokoju zdawał się unosić słodki zapach kwiatów, mimo, że żadnych nigdzie nie było. Nie wiedziałem czemu znaleźliśmy się akurat w Zalesiu, jednak wydawało mi się to w pełni normalne.
Poza tym jedynym na co zwracałem teraz uwagę, to ciężar siedzącego mi na kolanach Janka, ciepło jego ciała tuż przy moim oplatało mnie w przyjemnym objęciu, natomiast ramiona chłopaka spoczywały na moich barkach. Swoją piękną twarzyczkę schował w mojej szyi, a jego oddech muskał mi skórę na karku, przyprawiając mnie o przyjemny dreszcz. Jaś zaczął się kręcić, jakby moszcząc sobie miejsce na mnie, gdy najwyraźniej było mu już wygodnie, spojrzał mi głęboko w oczy. Rozszerzone źrenice jego lekko przymrużonych, szarych oczu wpatrywały się we mnie z nieznanym mi wcześniej napięciem. Janek nachylił się do mnie i złożył delikatny pocałunek w kąciku moich ust, chciałem mu odpowiedzieć tym samym, jednak coś pociągnęło mnie za dłoń, odciągając moją uwagę.
- Tadziu...- Otworzyłem oczy, nie byłem już w Zalesiu, widziałem tylko ciemność.
Uniosłem się na łokciach do półsiadu i przetarłem oczy, które niemiłosiernie nalegały by ponownie je zamknąć i wrócić do snu. Gdy wzrok mi się wyostrzył ujrzałem zarys Janka owiniętego ciągnącą się po ziemi kołdrą .
- Co się dzieje Jasiu? - Zapytałem zaspanym głosem, zapalając lampkę na stoliku za mną.
- Ja wiem, że to trochę dziwne... - Szepnął - Ale... Mogę z tobą spać? Albo chociaż tu na podłodze? - Wskazał na miejsce przy kanapie.
- Co? Ale czemu?
- Bo... Bo... Ja się sam boję. - Wyznał spuszczając głowę.
- Janek no nie rozbrajaj mnie! Masz cztery lata czy dwadzieścia cztery?
Chłopak ucichł i zawstydzony chyba już chciał sobie pójść.
- Chodź tu już, chodź. - Powiedziałem robiąc mu miejsce.
Janek uśmiechnął się lekko i ułożył się obok mnie, leżał w stosownej odległości, lekko skulony, twarz miał zwróconą w moją stronę. Zgasiłem światło. Rudy zasnął bardzo szybko, albo przynajmniej udawał, że śpi, ja natomiast nie mogłem zasnąć, przyglądałem się więc buźce Janka. Był taki uroczy, gdy spał, wyglądał tak niewinnie i błogo.
Gdy mu się przyglądałem, przypomniał mi się mój sen sprzed wybudzenia, na jego wspomnienie poczułem dziwne mrowienie w ciele, czy to był normalny sen? Nigdy nie byłem nawet w takiej sytuacji, słyszałem o snach w których było się z osobą która nam się podoba, ale przecież Janek mi się nie podobał i co najważniejsze był facetem!
Facetem, ale niezwykle uroczym facetem.
Mógłbym patrzeć na niego i admirować jego
urodę godzinami, jakby był dziełem sztuki. Rzeźbą stworzoną przez najwybitniejszego rzemieślnika. Czy obrazem wymalowanym przez geniusza tego kunsztu,
Słuchać jego głosu, będącego niczym najsłodsza melodia wygrywana na lirze przez samego Apollina.
"Co ja w ogóle myślę? Jak zakochana nastolatka. Zaraz, zakochana? Czy ja mogę być w Janku... Nie no co ja za głupoty wymyślam."
Przekonywałem się do tego, że moje myślenie jest głupie, a sen tylko nieistotnym wybrykiem mojej nocnej wyobraźni. Powieki zaczęły mi ciążyć i zanim się obejrzałem, oddałem się w objęcia Morfeusza.
✦•······················•✦•······················•✦
Pierwszym na co zwróciłem uwagę, po wybudzeniu z błogiego stanu snu był spoczywający na mojej piersi ciężar w postaci Jasia którego głowa spoczywała właśnie na mnie. Jedną rękę miał zarzuconą na mnie, a druga wystawała poza brzeg kanapy. Jego nogi natomiast były jakoś dziwnie poplątanie z moimi.
Uśmiechnąłem się na ten widok. Delikatnie, tak aby go tylko nie obudzić, odgarnąłem mu kosmyki włosów z twarzy na którą padało przebijające się zza zasłon światło, podkreślając rozsiane na jego twarzy piegi.
Nie wiem co we mnie wstąpiło, jednak poczułem tą wielką, nieodpieralną chęć albo nawet potrzebę i pocałowałem go w czoło, na usta wręcz wcisnął mi się uśmiech. Czułem tak silną bliskość co do tego chłopaka, szczęście z samego faktu bycia przy nim, mógłbym tak zawsze i na zawsze.
Wtedy najprawdopodobniej to do mnie doszło - Ja się chyba faktycznie zakochałem... Pierwszy raz w życiu i to na dodatek w mężczyźnie.
W moim sercu obudziły się jakby dwa Tadeusze, jeden mówiący jak mantrę "Nie kochasz go, nie romantycznie." Jakby sam chciał sobie wmówić, że to co czuje to nieprawda i spychając gdzieś w dal tego drugiego, który chciał zrozumieć co teraz w nim zaszło.
Chciałem wstać nie budząc go rzecz jasna, żeby móc się ogarnąć i nie musieć leżeć z nim dopóki się obudzi, chociaż było to na swój sposób kuszące. Moja misja nie powiodła się, gdyż Rudy mruknął coś niezrozumiałego i uchylił oczy.
- Dzień dobry Tadziu... - Janek powiedział zachrypniętym, porannym głosem. - Ojć, przysnęło mi się na tobie? - Uśmiechnął się na ten swój słodki sposób i podniósł się ze mnie.
- Najwyraźniej. - Odwzajemniłem uśmiech. - Wyspałeś się?
- Yhym! Jesteś Tadziu naprawdę wygodną poduszką.
- To się cieszę.
A potem, jakby nigdy nic zajęliśmy się tym czym zawsze rano. Mimo to, że od tego poranka wszystko się zmieniło.
~1764 słowa.
xxxxxx
Dobry wieczór i dzień dobry.
Dzisiaj nic nie powiem, tylko spytam jak zawsze : Jak się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro