Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(Homo) Bonus

 Na wstępie! Ten rozdział to dodatek do poprzedniego, ponieważ nie mam siły pisać wam pełnowymiarowego rozdziału, a w następnym muszę napisać naprawdę dużo + pracuję nad prologiem do nowej Rośki. Zatem, aby umilić wam  życie, proszę bardzo! Ot taki około paro - setno -słowaczek, którym mam nadzieję, że udobrucham każdego kto po ostatniej akcji chciał iść z pochodniami  i widłami pod mój dom. Napisane z trzeciej osoby, ponieważ zapomniałem, że Amortencja jest z pierwszej ,a gdy to zauważyłem, to miałem już napisane tyle, że nie miałem już zamiaru tego zmieniać XD.

Zośka gorączkowo szorował swoje zęby jak i całą jamę ustną, na przemian używając szczoteczki i płynów do płukania ust, jakby chciał tym cofnąć cały akt pocałunku z Halą. Przyglądał się temu Rudy, który siedział na brzegu wanny z założonymi rękami, a na jego twarzy malowało się nieskrywane rozbawienie

– Tadziu, nie myślisz, że przesadzasz? - Uniósł brew, gdy Tadeusz po raz trzeci wlał sobie do ust dobrą jedną czwartą butelki Listerine. - Tylko się z nią przelizałeś! Sam powiedziałeś, że to nic nie znaczy.

Chłopak spojrzał na niego sfrustrowanym wzrokiem i podniósł rękę, na znak tego, że zaraz mu odpowie. Wypluł płyn do zlewu, mając wrażenie, że przeżuł właśnie całe opakowanie gum miętowych, a następnie zapił je wodą z lodem.

– Janek! To nie jest "tylko przelizanie"! Ona mi usta rozdziewiczyła! – Oburzył się – Czemu mnie nie powstrzymałeś!

–A nawet ci wtórował! – Rzuciła zza drzwi pani Leona, która po zreprymendowaniu męża i chłopców o tym, że mają nie pić jakby alkoholu nie znali, wpadła w lepszy humor, możliwym też było, iż poprawiło jej się po zdzieleniu małżonka kuchenną szmatą po głowie, gdyż ten dostał swój własny, spersonalizowany ochrzan.

–No właśnie!

– Zaraz, to ty się nigdy wcześniej nie całowałeś? – Zaśmiał się zdziwiony Janek, wyjmując Tadkowi szczoteczkę do zębów z rąk, aby uchronić jego uzębienie przed już piątym z rzędu myciem.

Zawstydzony bezpośredniością tego pytania Zawadzki tylko pokiwał głową próbując wyglądać z pozoru na niewzruszonego.

– No co! Czekałem na tą jedyną! Nie miałem zamiaru robić tego z byle kim! 

– Oczywiście, Zosia musi trzymać cnotkę aż do ślubu! – Zarechotał Rudy, niemal, że wpadając do wanny. – Ale patrz! Przynajmniej zrobiła to jakaś ładna laska!

–Sam jesteś ładna laska! – Prychnął Tadeusz, łapiąc Janka za nadgarstek, aby ten nie poleciał zaraz do tyłu. – Już wolałbym się przelizać z tobą, niż z nią.

Zdając sobie sprawę z tego jak jego słowa mogły zabrzmieć wymierzył sobie w myślach plaskacza w czoło.

– No to co Zosieńko, zapraszam na całuski! 

Janek stanął przed Tadkiem, teatralnie wydął usta i zacmokał, delikatnie chwiejąc swoje biodra, oraz robiąc inne tym podobne kocie ruchy i  sugestywnie przejeżdząjąc czubkami palców po ramieniu Zośki. Zawadzki wpatrywał się w niego, czekając aż przyjaciel skończy się wygłupiać, ten jednak nie przestawał. Zapadła więc decyzja, by ukrócić jego zachowanie, zatrzymując w miejscu Bytnara, który akurat robił naprzeciw niego dzikie wygibasy. Tadeusz dał mu szybkiego całusa w czubek nosa, chłopak wyraźnie nie spodziewał się tego gestu, ponieważ zamarł w miejscu z szeroko otwartymi oczami, a po chwili nie wiedząc co zrobić, uśmiechnął się czule do Tadka, który był teraz czerwieńszy niż dojrzały pomidor i spoglądał  na Janka nerwowo.

– Zadowolony? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro