Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy był wasz pierwszy pocałunek - Zośka

Dzisiaj postanowiłaś, że przyjmiesz propozycję Orszy i bez wiedzy Zośki pójdziesz na Mały Sabotaż. Nie ukrywałaś, że nieco się obawiałaś reakcji swojego chłopaka, rodzice w tej kwestii też mieli trochę do powiedzenia, nigdy jednak ich nie słuchałaś — wolałaś narażać siebie, niżeli ich za dobro ojczyzny. Tak więc o ustalonej godzinie wyruszyłaś w miejsce, w jakim mieliście się całą grupką spotkać. Opiekunowie wiedzieli tylko, że idziesz do koleżanki, która ma ci pożyczyć kolejne książki do przeczytania. Mimo że z nimi nie mieszkałaś już od sporej części czasu, dalej interesowali się bardziej niż dotychczas twoim życiem.


Będąc w drodze ku wyznaczonemu celowi, rozmyślałaś nad tym, co mogłoby się wydarzyć, gdyby wojna nie wybuchła, nie byłoby okupacji, a każdy dzień byłby niczym nieskalany, radosny, kolorowy i coraz lepszy od każdego innego. Spokojnie i bez obaw, że nie zdążysz przed godziną policyjną, wracałabyś do domu z wiedzą, że nikt, ani nic ci nie zagraża. Ta okrutna wojenka miała też swoje pozytywne cechy, które potrafiłaś dostrzec, a zwłaszcza jedną jedyną — nigdy zapewne nie poznałabyś Zośki, wiedziałabyś tylko o jego istnieniu, nie mógłbyś być bliska jego sercu. Na samą myśl, że możesz mieć kogoś takiego przy sobie, w sercu, delikatnie się zarumieniłaś i przyspieszyłaś jednocześnie kroku, który spowolnił się wraz z bujaniem w obłokach. Przybierając na uśmiech twarz, ruszyłaś jak zwykle pewnym krokiem, lgnąc dalej przed siebie.


***


Na miejscu czekała już grupka młodych ludzi, którzy z radością cię przywitali. Byli zadowoleni z tego, że przyjęłaś ich zaproszenie i dołączyłaś się do Małego Sabotażu, by ich wspomóc. Mogłaś przewidzieć dosłownie każdy scenariusz, właściwie to przewidziałaś, prócz jednego. Tego najczarniejszego ze wszystkich — Zośki, który akurat będzie w tej czeredzie. Nie widziałaś, czy to zagrywka Tadeusza w twoją stronę, czy zwyczajny zbieg okoliczności, jednak coś ci na kilometr już w nim samym nie pasowało. Był dziwny i zmieszany bardziej niż na co dzień. Jego wzrok błądził wokół innych dziewczyn, a ciebie pozostawił w objęciach samotności.


***


Po nieodkrytych ramionach przeszedł dreszcz, spowodowany tym, że nie wzięłaś nic ze sobą, a kiedy sobie to uświadomiłaś, byłaś już w połowie drogi do wyznaczonego celu. Starałaś się o tym nie myśleć, a raczej zapomnieć, że zimny podmuch okrywa twoje ramiona, przez co czujesz się bardziej doceniona przez zwykły wiatr niżeli przez Zawadzkiego, który za bardzo pochłonięty rozmową był z Katodą i Orszą. Chciałaś krzyknąć na cały głos o tym, jak bardzo jesteś zdenerwowana i niedoceniona, a co gorsza musiałaś odreagować, by być mniej spiętą.


W ramach rekreacyjnej zabawy postanowiłaś chwycić za pierwszy lepszy kawałek papieru, zgniotłaś go mocno i rzuciłaś przed siebie, licząc, że w kogoś uderzy.


Oparłaś się o mur z ogromną pewnością siebie, jaka od ciebie biła, patrzyłaś stanowczo, gdzie poleci i kogo uderzy kulka. Znowu nie przewidziałaś jednej rzeczy — kulka uderzy w Tadeusza. Widząc tak zwrot akcji, próbowałaś jak najszybciej odeprzeć się od muru i nie zwracać na siebie uwagi, ciemny blondyn jednak był o wiele szybszy.


— Już idę, kochanie — powiedział, żegnając się ze sowimi kolegami i ruszając w twą stronę.


Nie wiedziałaś w ogóle co dzisiaj będziecie robić. Zostałaś tylko poinformowana, że głównym celem twoim i Zośki będzie odwrócenie uwagi Szkopów od waszych przyjaciół, którzy w tym czasie będą bawić się w Mały Sabotaż. Propozycja ta wydała ci się bardzo korzystną i bez zastanowienia postanowiłaś się zgodzić, nie byłaś świadoma tego, jak to odwracanie uwagi będzie wyglądać inaczej niż sobie wyobraziłaś.


Ostatni twój chłopak okazał się ogromnym egoistą i narcyzem, który wykorzystywał cię w każdej możliwej okazji. Tadeusz o wiele bardziej się różnił od twoich byłych, chciałaś z nim zostać do końca swojego życia.


***


Staliście już na początku ulicy, zimno powoli zanikało, a to tylko dlatego, że Tadeusz użyczył ci swojej marynarki, która jakby nie patrzeć była na ciebie za duża, a co lepsze była ciepła. Stałaś przy ścianie jakiejś kamienicy od strony Nowego Świata, wzrok twój padł w lewą stronę, skąd podążał niemiecki patrol.


— Idą — odrzekłaś drżącym ze strachu głosem, na sam widok okupanta zaraz potrafiłaś się z niczego przestraszyć, nienawidziłaś ich z całego serca.


Chłopak mocno złapał cię za rękę dla pewności, czy na pewno tam jesteś i pociągnął w uliczkę, w której wcześniej byliście. Poczuł najwidoczniej jak ręce ci drżą.


— Spokojnie, nic ci się ze mną nie stanie — spojrzał w głęboko w twoje oczy, widząc, że z każdą chwilą coraz bardziej się boisz, przejechał po twoim policzku palcem, trzymając twe lico w swoich dłoniach — nie pozwolę na to, aby cię skrzywdzili, rozumiesz? Nie pozwolę, nigdy... — wyszeptał ci do ucha, muskając swoim oddechem twoją skórę, która chłonęła go jak ziemia wodę.


Delikatnie, wręcz niezauważalnie delikatnie cię zarumieniłaś. Na znak Tadeusza twoi koledzy się pochowali, a chłopak stanął dziwnie blisko ciebie.


— Nie bój się, nic ci nie zrobię — powiedział, po czym delikatnie zbliżył swoją twarz do twojej.


— Mogę ci zaufać? — spytałaś niepewnie, patrząc w niebieskie ślepia Zawadzkiego.


— Nawet musisz — odpowiedział.


W jednej chwili, gdy Szwaby już byli blisko, Tadeusz lekko uniósł twoją twarz do góry swoim jednym palcem, a ty przymknęłaś powieki. Myślałaś, że chłopak tylko upozoruje pocałunek. O dziwo nie zamierzał tego zrobić.


W jednym momencie czas się dla ciebie zatrzymał. Chłopak jedną ręką oparł się o mur, a drugą złapał cię w talii. Czując, jak delikatnie musnął twoje wargi, postanowiłaś dłużej się mu nie opierać i w końcu się poddać. Przecież liczyłaś na to, odkąd jesteście razem, czyż nie? Zrozumiałaś, dlaczego chłopakowi tak z jednej strony nie zależało, byś przychodziła, a z drugiej widziałaś, jak pragnął, żebyś udała się tutaj ten jeden raz, tylko po to, by mógł cię w końcu pocałować.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro