Jak się poznaliście?
• Alek
Przechodziłaś przez las swoją ulubioną ścieżką leśną. Do tej pory nie wiedziałaś, że są nieopodal zbiórki harcerskie, które były nietolerowane przez Niemców. Jednym z harcerzy był twój przyjaciel z dzieciństwa, który wyprowadził się do Warszawy. Pamiętasz go jeszcze ze zdjęć i tych wszystkich zabaw, w które się dość często za dzieciaka bawiliście. W jednym momencie zapomniałaś o całym otaczającym Cię świecie i postanowiłaś iść dalej z głową w chmurach. Jednak po paru minutach weszłaś w drzewo, poleciałaś na ziemię z hukiem, który był słyszalny na cały las. W pewnym momencie przybiegł do ciebie jakiś chłopak, którego nie znałaś, a razem z nim wysoki, posturny i ładny kolega o płowej czuprynie, niebieskich oczach, chudej sylwetce i przyjaznych rysach twarzy.
— Nic się panience nie stało? — spytał ten niższy.
Ledwo co otworzyłaś oczy, a przez mgłę zobaczyłaś swojego przyjaciela z dziecięcych lat:
— Janek?! — krzyknęłaś.
Chłopak niemrawo odpowiedział, próbując skojarzyć nieco fakty i sobie przypomnieć o tobie.
— [ T.I ]?! Nie poznałem cię! Byłaś taka mała, a teraz wyrosłaś, ile to już lat?
— Minęło już kopę lat, nie da się zliczyć.
Z pomocą Janka szybko wstałaś i popatrzyłaś na ogromnego chłopca, który stał za nim. Pierwsze co dostrzegłaś to mundur harcerski, ale pomijając to w oczy rzuciły się te błękitne jak ocean ślepia. Chwycił za twoją dłoń i delikatnie, w geście przywitania ją ucałował.
— Pozwól, że ci przedstawię to...
— Maciej Aleksy Dawidowski, mów mi Alek.
— [ T.I ] [ T.N ].
— Miło mi panienkę poznać.
— Mi również bardzo miło pana, znaczy Ciebie poznać.
Lekko się na te słowa zarumieniłaś. Najwidoczniej Alek spod nosa zobaczył to i delikatnie się uśmiechnął.
• Rudy
Pewnego dnia postanowiłaś przyjechać do swojej kuzynki w odwiedziny do Warszawy. Często pisałyście lub spotykałyście się u Ciebie w domu, daleko od warszawskich zgliszcz. Zawsze zazdrościłaś jej chłopaka, który z opowiadań i zdjęć wydawał się idealny. Bardzo chciałaś go poznać, a że ostatni chłopiec z jakim miałaś bliższe relacje okazał się być tylko przelotnym numerkiem, potrzebowałaś kogoś do towarzystwa. Lubiłaś przebywać z ludźmi. Zabrałaś swoje walizki i wtem ruszyłaś do mieszkania Moni. Po chwili znalazłaś adres i weszłaś do lokum, w którym czekała ciepła herbata, która o tej zimnej porze była potrzebna, świeżo upieczone ciasteczka i nieznana Ci do tej pory niespodzianka.
Kuzynka tylko przekręciła zamek w drzwiach, a zaraz po otwarciu ich ujawnił się wyższy od ciebie chłopak o czuprynie, która z blondu popadała w kolor rudy. Stał uśmiechnięty w wejściu, ustępując ci miejsca. Słyszałaś nieco, że z Janka niezły babiarz i często ogląda się za kobietami, lecz czemuż nie wspomniała, że jest taki przeuroczy.
— Pani pozwoli, że się przedstawię Jan Bytnar. Mów mi Rudy, Janek tak nieprofesjonalnie brzmi. — Zaśmiał się chłopak spoglądając na ciebie kątem oka.
— [ T.I ] [ T.N ]
Widziałaś tylko wzrok Moni, która wręcz gotowała się ze złości i zazdrości do tego stopnia, że chyba byłaby w stanie coś Ci zrobić.
• Zośka
Tego wieczoru byłaś zmęczona i przygnębiona ciągłymi awanturami twoich rodziców i twojego brata. Siostra już dawno wyjechała z kraju i zaczęła studia za granicą, nie kwapiła się tutaj wracać. Jako najmłodsza w domu nie lubiłaś porównań do swojego rodzeństwa i tegoż dnia wybiegłaś z domu szybkim krokiem. Udałaś się nad Wisłę z nadzieją, że nikt nie przeszkodzi zostania w tej ciszy. Było już długo po godzinie policyjnej, dobrze, że Niemcy cię jeszcze nie zobaczyli. Usiadłaś na piasku i wpatrywałaś się w blask księżyca, który odbijał się na wodzie. Wtem poczułaś czyjś dotyk na swoim ramieniu. Wyraźnie szarpał cię do tyłu. Obróciłaś się i zobaczyłaś postać wysokiego, szczupłego chłopaka. Jego dłonie o dziwno działały na ciebie kojąco. Byłaś już gotowa walnąć temu człowiekowi w twarz.
— Nie bój się, nic Ci nie zrobię, jestem Polakiem — wyszeptał — tak samo jak ty nie zdążyłem do domu wrócić.
— Ja uciekłam z domu, z dala od rodziców, mojego brata i ich kłótni. A ty? Co tu robisz?
— A wiesz, pokłóciłem się z dziewczyną. Ostatecznie ze mną zerwała.
— Przykro mi — wymamrotałaś półprzytomna.
Dalej nie pamiętałaś nic prócz tego, że zasnęłaś na ramieniu Zawadzkiego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro