Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział ósmy

Odlatując słyszałam głosy moich byłych przyjaciół.
- Zostań! - Krzyczała Reyna.
- Nie i przysięgam na styks, że zabije każdego kto wejdzie mi w drogę!!! - Wykrzyknełam i kontynuowałam lot.

Nico p.o.v

- C-co to było? - Chciała się dowiedzieć moja przyjaciółka. Była wyraźnie zaniepokojona całą tą sytuacją. Zresztą tak jak ja.

- Musi trochę odtajać... - Mruknąłem nie zbyt przekonująco.

- Przecież ona przysięgła na Styks, że pozabija każdego kto wejdzie jej w drogę! - Czarnowłosa chyba zżyła się z Kalisto.

- Pewnie z nowu nagrała się Yandre simulator przed misją. - stwierdziłem pół żartem. Kali uwielbiała anime, mange i gry, o takiej tematyce (nie to co ja ~ dop. Aut.).

- Jak możesz żartować w takiej chwili?! Zawsze jesteś taki poważny o chłodny, a teraz pozwalasz sobie na żarty?! Jesteś gorszy niż kobieta z okresem! - Była wkurzona. - Co ja w tobie widziałam? - Zapytała szeptem sama siebie.

- Przepraszam po prostu... Ja już miałem w życiu taką sytuację i źle do tego podeszłam. Nie chciałbym popełnić tych samych błędów. - Przyznałem cicho.

- Przepraszam nie miałam tego na myśli. Jesteś moim przyjacielem. - Taa friend zone. Jupi! (czujcie sarkazm)

- Martwię się... Możemy zginąć! Wiesz jak się kończy nie stosowanie się do wyroczni. Spotka nas kara! - Wyznała.

- Może wyrocznia zrozumie, że to nie nasza wina i nam wybaczy. - Córka Bellony kiwneła potakująco głową i uśmiechnęła się leciutko.

- Wyglądasz ładniej kiedy się uśmiechasz. - Co ja palnąłem?! Bogowie...

- Yyy...wiesz...eee...my c-chyba powinniśmy pogadać z Chejronem. - powiedziała.

- W takim razie czas wrócić do obozu. Bierzemy pegazy? - spytałem.

- Pewnie.

Kalisto p.o.v

Po paru godzinach unoszenia się byłam zmęczona. Przynajmniej się trochę uspokoiłam. Wygląda na to, że teraz będę tą złą. Jeśli we wszystkim jestem najgorsza to będę najlepsza w byciu najgorszą. Problem w tym, że nie miałam pojęcia gdzie jestem. Kanada? To chyba Edmonton. No, a to było w Kanadzie. Prawda? Zawsze miałam na pieńku z geografią.

Zatrzymałam się w hotelu "Campus Tower Suite Hotel". Schowałam skrzydła i spokojnie podeszłam do recepcji. Poprosiłam, o pokój mówiąc, że zapłacę przy wymeldowaniu.

Okazało się, że miejsce mojego zakwaterowania jest przestronnym, urządzonym futurystycznie apartamentem z widokiem na miasto.

Podeszłam do minibaru i wyjadłam wszystko co tam było po czym oddałam się w objęcia Morfeusza.

*Sen

Obudziłam się na polu pełnym krwi. Usłyszałam syczący głos.
- Zemsta? Jesteś mściwa... Będziesz zabójcą, ale to Cię nie uratuje... Skończysz jak inni. Zakuta w kajdany bólu bez możliwości poprawy.
- Nie prawda nikt mnie nie ukarze! Zabije każdego człowieka! Będę tak zła, że Hades nie będzie w stanie wymyślić dla mnie kary!

*koniec snu

Gdy się w wstałam zaobserwowałam coś niezwykle.... niepokojącego. W mojej ręce utktwił grot włóczni?! Na pościeli widziała kałuża krwi.
- Nie no po prostu zajebiście. Co do Hadesa? - Mruknąłam nie słyszalnie.
Wyjęłam grot i zapanowałam krwotok.

Chyba nic mi nie jest.
Zabandażowałam ranę. I wyszłam z pokoju po czym...zamordowałam wszystkich mieszkańców i pracowników budynku z zimną krwią. Wszędzie leżały kałuże krwi. Już nie byłam tą samą osobą. Od teraz stałam się maszyną do zabijania. Nie czuję i nie okazuje uczuć. To koniec z dawną mną (normalnie motywy jak w Frozen ~ dop. Aut.).

Na na tyle.
Gwiazdka? Komentarz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro