023
Ostatni dzień przed wigilią i przedostatni dzień, w którym dostanie prezent, Harry spędził poza swoim dormitorium. Naprawdę nie chciał utrudniać doręczenia mu tam kolejnej paczki, a Hogwart przyciągał go swoim świątecznym wyglądem, chociaż pustka wywołana przez przerwę świąteczną była lekko przytłaczającą.
To nie tak, że mógł zająć się czymkolwiek, bo za każdym razem jego myśli zajmował Malfoy. Już nie mógł doczekać się, aż w końcu blondyn stanie przed nim twarzą w twarz, obydwoje będą wiedzieli o swoich uczuciach i może w końcu się pocałują.
Po prostu snuł się po korytarzach bez większego celu i myślał sobie o jutrzejszym dniu. Musiał być idealny. Poznanie chłopaka, na którym mu w jakimś stopniu zależy, jedynie przez listy i prezenty, które mu zostawiał, a potem wigilia z nim i jego "rodzicami".
Do swojego dormitorium wrócił dopiero wieczorem, chcąc być stuprocentowo pewnym, że te rzeczy już będą na niego czekać. Miał również nadzieję, że chłopak nagle nie stchórzył i się wycofał.
Jednak tak nie było, bo od razu po przekroczeniu drzwi pokoju, zauważył list i małą paczkę na jego łóżku. W dormitorium nie był sam – na swoim łóżku leżał Neville, który gdy wszedł do pomieszczenia rzucił mu szeroki uśmiech.
Harry odpowiedział mu tym samym i podszedł do swojego łóżka z zamiarem odpakowania swojego prezentu, zaczynając od listu.
Drogi Harry,
to ostatni mój list, ponieważ jutrzejszy prezent sam musisz odebrać. A ten dzisiejszy, ma Cię do tego bardziej zmotywować.
Zanim opiszę o co chodzi, chce po raz kolejny napisać, że jeszcze nigdy nie darzyłem takim uczuciem jakiejkolwiek osoby. Początkowe listy były niepewne, ale z każdym dniem zakochuje się w Tobie coraz bardziej a Ty nawet nie wiesz kim jestem.
Właśnie, przechodząc do tej części. Mam na imię Draco Malfoy, jeśli jeszcze nie udało Ci się domyślić z moich głupich wpadek. Ta, Twój największy szkolny wróg zakochał się w Tobie i jeszcze codziennie dawał prezenty. Dziwne, prawda? Sam nie wiem jak to się stało, po prostu jednego dnia zauważyłem, że patrzę na Ciebie w zupełnie inny sposób.
Co do dzisiejszego prezentu, jest to pierścień rodowy Malfoyów. Gdyby mój ojciec dowiedziałby się o tym, że Ci go daje, prawdopodobnie by mnie zabił, ale na szczęście siedzi w Azkabanie i długo z niego nie wyjdzie.
Pewnie pomyślisz sobie o tym, dlaczego Ci go daje. Oczywiście jest to powiązane z dniem jutrzejszym. Jeśli oficjalnie odrzucisz moje uczucia, zwrócisz mi go, ale jeśli zdecydujesz się dać mi szansę, pojawisz się jutro i dostaniesz ostatni prezent.
Spotkamy się o piętnastej przed Pokojem Życzeń. Zakładam, że wiesz gdzie to jest.
Liczący, że jednak go nie odrzucisz,
Draco Malfoy
— To Malfoy — powiedział na głos, tak że Neville drgnął przez ten niespodziewany dzwięk. — M- Draco zostawiał mi paczki przez ostatnie dwadzieścia trzy dni. Możesz w to uwierzyć?
— Um, tak właściwie to mogę... — mruknął blondyn. — Pomagałem mu.
— Co?
— Przynosiłem paczki i listy do naszego dormitorium — wytłumaczył. — Żeby nie było, Ron też o tym wie!
— Nie gniewam się na ciebie — powiedział chcąc go uspokoić i zaśmiał się, gdy Gryfów głośno wypuścił powietrze z płuc.
— Co o tym sądzisz? — zapytał go niepewnie.
— O czym?
— O tym, że to Malfoy. Że mu się podobasz i w ogóle — sprecyzował Longbottom.
— Nie może być tak źle, prawda? Zamierzam zaakceptować jego pierścień i dać mu szansę. — Brunet pochylił się lekko i wyciągnął spod łóżka swoje pudełko ze wszystkimi listami i częścią prezentów. — Dał mi tyle pięknych rzeczy i tyle cudownych słów, że nie mógłbym go wystawić, nawet jeśli to Malfoy.
— Rozumiem... i cieszę się z twojego podejścia. Draco może być naprawdę miły i fajny, jeśli się postara — powiedział Neville i uśmiechnął się lekko, widząc jak Harry przegląda wcześniejsze wiadomości.
— Ale czekaj... skoro Ron wiedział, to znaczy, że ostatnio tylko udawał oburzonego myślą, że to Ślizgon!
— No tak. Ron nawet kilka razy pomógł z dostarczniem prezentu, chociaż dowiedział się przez przypadek — wytłumaczył Gryfon.
— Będę musiał z nim porozmawiać. I z Hermiona też. Już się boje jej reakcji...
— Musisz mi później o niej opowiedzieć — zaśmiał się Neville.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro