016
Harry wracał z Zielarstwa razem z Neville'em, który opowiadał mu o zastosowaniach jakiejś dziwnej rośliny. Słychać było jak bardzo zależy mu na tym przedmiocie i jak bardzo się na nim zna. Potter w pewien sposób podziwiał go za to. Już od początku znalazł sobie coś, co go bardzo ciekawiło i dążył do doskonalenia się w tej dziedzinie.
— Strasznie chciałbym, żeby się udało, ale nie wiem, czy profesor Sprout się zgodzi — powiedział, mając na myśli dzisiejszy projekt. Chcieli być w nim razem, jednak nauczyciela wolała, żeby robili go w parach z Krukonami.
— Bardzo cię lubi, więc może — opowiedział mu Harry zgodnie z prawdą i zeszli po schodach na niższe piętro, gdzie od razu zastał ich dziwny widok.
Theodore Nott stał pod magiczną jemiołą i wygląda, jakby kamień spadł mu z serca, gdy tylko ich zobaczył. Harry'emu wydało się to bardzo dziwne.
— Pomożesz? — zapytał, patrząc na Neville'a, co jeszcze bardziej wydało się niezrozumiałe dla bruneta. Ślizgoni byli dla Longbottoma jeszcze bardziej wredni niż dla niego, a teraz prosili go o pomoc?
— Tak, jasne, um... — powiedział i spojrzał przelotnie na Harry'ego, który miał szeroko otwarte usta. Podszedł do Theodore'a Notta i go pocałował. To nie był zwykły cmok, jakimi się wymieniali, żeby uwolnić spod rośliny, to była prawdziwa "wymiana śliny".
Gdy się od siebie oderwali, Neville spojrzał na Harry'ego z wielkimi rumieńcami na policzkach a Nott się tylko uśmiechnął.
— Słuchaj Harry — zaczął blondyn. — Ja i Theo chodzimy ze sobą od końca szóstego roku. Przepraszam, że wcześniej ci nie powiedziałem.
— Och, to trochę... zaskakujące — mruknął. — Ale gratuluje! Kto wie?
— Ty, Ron i przyjaciele Theo — wytłumaczył Neville. — Nie mów nikomu na razie, dobra? Chcemy sami zdecydować, kiedy i kto się dowie.
— Jasne, masz moje słowo — przyrzekł Harry, kładąc rękę na piersi. — Hej Nott, chcesz iść z nami do kuchni?
— Um, okej — odpowiedział, nie spodziewając się takiej propozycji od Chłopca – Który – Przeżył.
Harry uśmiechnął się i ruszył dalej korytarzem. Neville rzucił porozumiewawcze spojrzenie do swojego chłopaka, na co ten się uśmiechnął i złapał go za rękę, upewniając się, że w pobliżu nie ma nikogo poza Potterem, po czym ruszyli za nim w kierunku kuchni.
***
Neville i Harry weszli do dormitorium, zauważając, że za oknem jest już dość ciemno. Spędził kilka godzin na rozmowie z Theodorem i jedzeniu przekąsek. Były to naprawdę szczere rozmowy i brunet sam był zdziwiony, że Nott wcale nie jest taki zły.
— Hej, gdzie byliście? — przywitał ich Ron, leżący na swoim łóżku.
— W kuchni z Nottem — wytłumaczył Harry i skierował się na swoje łóżko. — O, widziałeś, że to tu jest?
— Tak, ale nie chciałem ruszać — odpowiedział mu Ron, a Longbottom nieświadomie odetchnął z ulgą, wiedząc, że jego przyjaciel dostarczył kolejną paczkę na czas. — Czyli teraz już wiesz kto jest chłopakiem Neville'a, huh?
— Tak i jestem zazdrosny, że ty wiedziałeś pierwszy — mruknął Potter i wziął list do ręki.
— To było przez przypadek! — krzyknął Neville. — Nie obrażaj się.
— No co ty, przecież żartuję — zaśmiał się brunet i skierował wzrok na kartkę papieru.
Drogi Harry,
dzisiaj chciałem Ci dać coś, co przez wielu mogłoby zostać nazywane "zbieraczem kurzu", jednak jest naprawdę wyjątkowe i sentymentalne.
Jest to szklana kula, więc uważaj, żeby jej nie zbić. Skromnie się pochwalę, że wykonałem i wymyśliłem ją całkowicie sam. Przedstawia piękną scenę pomiędzy dwoma chłopcami. Oczywiście nie sugeruj się ich wyglądem, bo był on losowy – nie chcę zdradzić się taką głupią rzeczą.
Mam nadzieję, że postawisz ją gdzieś w swoim dormitorium, a ja będę miał szansę tam przyjść i ją zobaczyć.
W coraz bardziej świątecznym nastroju,
X
Harry uśmiechnął się pod nosem i odłożył list oraz zabrał się za otwieranie paczki, nie zauważając, jak Ron i Neville przyglądają mu się, czekając na jego reakcję.
Lekko rozerwał pudełko i wyciągnął z niego kulę, która przedstawiała piękny widok. W jej środku była panorama Hogsmeade, w którym dwóch chłopców rzucało się śnieżkami. Potrząsnął ją lekko i w szkle zaczął unosić się biały pył imitujący śnieg. To było cudowne.
— Można zakochać się w kimś, kogo się praktycznie nie zna? — zapytał, jakby sam siebie, jednak jego przyjaciele dokładnie to słyszeli.
— Nie wiem Harry, ale chyba jesteś tego bliski — mruknął w odpowiedzi Ron.
— Wiem — westchnął Harry i odłożył kulę na szafkę nocną. — Już nie mogę się doczekać świąt.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro