Dzień 19
Potterlock, część 1
,,Hogwart express"
Zaczął się nowy rok szkolny w Hogwarcie. 1 września 1990 starzy i nowi uczniowie mieli wyruszyć z peronu dziewięć i trzy czwarte z dworca King Cross do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Wśród tłumu uczniów i ich rodziców wyróżniała się sylwetka wyraźnie zagubionego, niskiego, jasnowłosego chłopca. Jego wózek z jego dobytkiem złożonym z wyposażenia obowiązkowego dla uczniów pierwszego roku, podręczników i szat, został spakowany do czekającego już pociągu. Chłopiec cudem dostał się na peron, dzięki naśladowaniu jednej z rodzin czarodziejów. Z zdenerwowaniem ściskał bilet na pociąg. Bilet ten przysłała mu jego starsza siostra Harriet, razem z listem, w którym wyjaśniła mu, dlaczego nie może odprowadzić go na peron. Gdy wszystkie bagaże uczniów znalazły się w pociągu, konduktorzy zaczęli wpuszczać pierwszych uczniów, którzy pożegnali się ze swoimi bliskimi. Z wiadomego powodu, blondyn był jednym z pierwszych, którzy znaleźli się w pociągu, dlatego wszedł do pierwszego lepszego przedziału, zakładając, że jest pusty. Gdy rozsiadł się na jednym z miejsc, zrozumiał, że nie jest sam w przedziale. Na miejscu pod oknem siedział całkiem wysoki, ciemnowłosy chłopak. Nieznajomy czujnie obserwował jasnowłosego. Blondynowi zdawało się, że duże, lazurowe oczy bruneta analizując go, widzą wszystkie jego słabe i mocne strony. Blondyn szybko odsunął od siebie tę myśl. To tylko jego rówieśnik, zapewne zagubiony i przytłoczony przez nadmiar emocji i obcych twarzy. Jasnowłosy postanowił nawiązać konwersacje.
-Cześć. Jestem John Watson, a ty? – zapytał blondyn, uśmiechając się szeroko.
-Wiliam Sherlock Scott Holmes. Jeśli łaska, używaj mojego drugiego imienia, gdyż pierwszego nienawidzę- powiedział brunet bez emocji, za to w rekordowo krótkim czasie.
-Hmm... ok- mruknął John. Przed prowadzeniem dalszej konwersacji wyswobodziła go dwójka chłopców, którzy wparowali do ich przedziału.
-Holmes!- wykrzyknął jeden z nich, wyglądem przypominający elfa- szukaliśmy cię po całym pociągu- powiedział z wyrzutem.
-Wasze zaangażowanie było zupełnie niepotrzebne- odparł zimno Sherlock.
-Cały Sherlock- skomentował drugi z chłopców, przysadzisty brunet noszący okulary. Chłopak przypominający elfa w odpowiedzi tylko przewrócił oczami, a następnie skupił swoją uwagę na Johnie.
-Jak widzę, poznałeś już Pana Dupka Konsultanta Holmesa – zwrócił się do Watsona, na co blondyn odpowiedział uśmiechem- ja jestem Greg Lestrade- przedstawił się- a ten tu- wskazał na okularnika- to Mike Stamford.
Mike rzucił Gregowi spojrzenie w stylu ,,dzięki, ale potrafię mówić" i podał rękę na przywitanie do Johna, którą blondyn serdecznie uścisnął.
-Miło mi was poznać – powiedział z uśmiechem – ja jestem John Watson – przedstawił się.
Watson szybko złapał kontakt z Mikiem i Gregiem. Trójka chłopców przez większą część podróży rozmawiała o wszystkim – a to o swoich rodzinach (John dowiedział się, że Greg jest czystej krwi, podczas gdy Mike- półkrwi), przyszłych lekcjach, nauczycielach (tata Mike'a miał znajomości w kadrze nauczycielskiej), rozmawiali o wadach i zaletach poszczególnych domów oraz innych aspektach ich nowej szkoły. Greg Lestrade zapoznał Watsona z innymi pierwszorocznymi. Poznał- między innymi- Philipa Andersona (wydał się Johnowi trochę tępy), Sally Donovan (wydała się Johnowi trochę nudna) oraz nierozłączne przyjaciółki- Sarah Sawyer oraz Mary Morstan (obie wydały się Johnowi bardzo miłe i urocze). Po jakimś czasie (który bardzo szybko upłynął Watsonowi) Mary weszła do ich przedziału, żeby poinformować ich, że mają się przebrać w mundurki Hogwartu, co chłopcy zresztą szybko uczynili. Gdy wychodzili z przedziału, John zwrócił uwagę na pokerową twarz Sherlocka, która nie wyrażała żadnych emocji. Nie licząc krótkiej wymiany zdań na początku, Sherlock Holmes nie odezwał się ani słowem przez całą podróż, co wydało się Johnowi odrobinę dziwne, ale i intrygujące.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro