Dzień 13
Mycroft Holmes wpatrywał się w krople deszczu spadające po szybie jego luksusowej limuzyny. Zimny, wyrachowany i nieczuły polityk cały dzień czuł nieprzyjemny ucisk w okolicach klatki piersiowej. Starał się o tym nie myśleć, ale nie potrafił- dokuczliwy ból dawał się we znaki w każdej możliwej chwili. Jego dzisiejsze złe samopoczucie miało podstawy tam, gdzie zwykle-jego młodszy brat wpakował się w kłopoty. Po raz kolejny. Niestety, tym razem problem z Sherlockiem nie był zwyczajną błahostką. Tym razem nie była to jakaś sprzeczka z kolegą czy jakaś poważniejsza bójka. Tym razem nie. Tym razem Sherlock uciekł z domu, a Mycroft po kilku godzinach poszukiwań znalazł swojego młodszego braciszka w dziupli narkotykowej z siedmioprocentowym roztworem kokainy płynącej w jego żyłach. Niezwykle wyrachowany i zawsze opanowany polityk gdy się o tym dowiedział, popadł w nieznaną mu dotąd bezsilność. Po raz pierwszy nie miał kontroli nad sytuacją. Tym razem to nie on rozdawał karty. Był jedynie błądzącym we mgle graczem. Graczem gry, której nie ustanawiał zasad. Po raz pierwszy Mycroft Holmes, wielki polityk, nieoficjalna głowa rządu brytyjskiego oraz prawa ręka królowej nie miał pojęcia, co począć. Był zupełnie bezradny. Kiedy znalazł Sherlocka w tej ciemnej ruderze, kazał mu spisywać listę. Owa lista miała być dla Mycrofta jedyną możliwą, bardzo niedokładną i niesprecyzowaną instrukcją do tej niesprawiedliwej gry wymyślonej przez jego młodszego brata. Pogrążony w myślach Mycroft wpatrywał się w trzymany przez niego czarny parasol. Polityk przeczuwał, że od tego dnia nie rozstanie się z nim na zawsze. Ponieważ mało kto bowiem wie, ale parasolka może posłużyć jako laska do podparcia. Ewentualnie, można ją również użyć jako całkiem skuteczną broń podczas obrony przeciwko agresywnej bandzie narkomanów...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro