Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7 XII 2017 - "Mandarynki"

W całej rezydencji roznosił się apetyczny zapach. Tym razem nie były to jabłka i cynamon, a... mandarynki.

Patrice była wielką fanką tych słodkich, małych pomarańczek, które najłatwiej było dostać zimą. No cóż, Hiszpania to dość dziwny kraj, skoro owoce dojrzewały akurat jak wszędzie robiło się zwykle zimno. 

W prawdzie Pat znała Antonio i pamiętała, że do najnormalniejszych on nie należał, ale czy jakikolwiek pirat, który pił alkohol zamiast wody, był normalny? A jako iż Angielka poznała Hiszpanię właśnie wtedy, to nic dziwnego, że nie wydawał jej się najnormalniejszą osobą na świecie... Chociaż Arthur wcale nie był lepszy, ale wydawał się mieć krztynę więcej rozumu. 

Cóż. Bardzo prawdopodobne było, że do małego zacisza, które Pat upodobała sobie na kryjówkę, w końcu ktoś tam zajrzy wabiony słodkim zapachem. Dlatego kiedy ta zwinnie obierała już kolejny owoc, zza drzwi salonu wyłoniła się znajoma, blond czupryna, za nią okrągłe okulary, a na koniec szeroki uśmiech, przyozdobiony aparatem na zęby, zadowolonego z siebie Mateusza.

-Tu jesteś- powiedział zamykając za sobą drzwi. -To ty cały dzień wcinasz mandarynki.

-No shit, Sherlock- zaśmiała się z kawałkiem soczystego owocu w ustach.

-Aż tak je lubisz?- Zapytał, siadając koło niej i cicho się śmiejąc.

-No ba. Kocham je bardziej niż ciebie- odpowiedziała żartem, ale widząc jego zaskoczoną minę, wepchnęła mu kawałek mandarynki do ust. -No żartuję, patałachu.

Prychnął cicho, a potem obrócił jej twarz tak by na niego spojrzała. Przełknął słodki owoc i skradł jej jeszcze słodszy pocałunek... przy okazji zabierając jej połowę mandarynki z dłoni.

-Ej! Sam sobie obierz- krzyknęła chcąc zabrać mu owoc

-Sama to zrób. Jest ich jeszcze tyle, a tej została tylko połowa- powiedział i wepchnął sobie dwa kawałki do ust. -No już mniej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro