Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25. Nieoczekiwany sojusznik (Noella)

(obejrzyjcie występ z mediów, jest cudowny!)

Niestety, Baltazarowi nie dane było powiedzieć mi, o jaki problem chodziło, ponieważ właśnie wtedy przyszła Magda, wciąż niesamowicie zaspana i nieco rozczochrana, jak gdyby również przespała noc na kanapie, zamiast w prawilnym łóżku, od razu wdrożyłam ją w nasz plan na ten dzień. Ledwie skończyłam mówić, a ona opadła ciężko na krzesło, ukryła twarz w dłoniach i jęknęła:

— Noello, nie wytrzymam tego. — Chyba zaczynała płakać. Jasnobrązowe włosy opadły jej na obojczyki, a ja pierwszy raz pomyślałam, że Magda jest bardzo krucha. Cechowały ją powaga i powściągliwość, dlatego często zapominałam, że jest jeszcze młodsza niż ja. Roczny staż w wydawnictwie Dwa serca był jej pierwszą pracą po studiach. — Kiedy ostatnio musiałyśmy sobie radzić z Fredą po godzinach, miałam ochotę rwać włosy z głowy i krzyczeć na cały głos. Nienawidzę tej kobiety. Na samą myśl o pracy z nią jest mi niedobrze, ciśnienie mi wzrasta, serce podchodzi do gardła. Kiedy to wszystko się skończy, poproszę panią Adę o znalezienie i opłacenie terapii.

Nie chciałam martwić Magdy, uświadamiając ją, w jak złej sytuacji finansowej znalazło się wydawnictwo. Zamiast tego w milczeniu pogłaskałam ją uspokajająco po ramieniu.

Baltazar wybrał ten moment, by do nas podejść. Podsunął Magdzie kubek z pachnącą kawą i przykucnął przed nią.

— Przyjdzie moment na to, żeby się załamać — rzekł, delikatnie unosząc palcami jej twarz, by na niego spojrzała. Dostrzegłam tusz rozmazany na policzkach dziewczyny. — Teraz napij się kawy, podnieś koronę i do dzieła, dobra?

Popatrzyłam na niego, jakby nagle wyrosło mu poroże Kometka, Fircyka albo Tancerza. Czy Baltazar naprawdę uważał, że jakakolwiek kobieta uwierzy w takie banały? Spodziewałabym się podobnego tekstu na jakimś internetowym memie, a nie w ustach mężczyzny z krwi i kości. Na tę myśl podświadomie przesunęłam wzrok na wargi Baltazara. Aż się zarumieniłam, przypomniawszy sobie ich dotyk i smak.

— A jest szansa na cukier do kawy? — chlipnęła Magda, prostując się nieco.

— Już posłodziłem. Zauważyłem, że lubisz dodawać łyżeczkę cukru do napoju bogów — powiedział Baltazar, uśmiechając się przy tym krzepiąco.

W odpowiedzi stażystka uśmiechnęła się kącikami warg.

Niesamowite.

Wstałam, zostawiając Magdę z Baltazarem, który najwidoczniej miał na nią zbawienny wpływ, bo szybko udało mu się zażegnać kryzys i skłonić stażystkę do powrotu do obowiązków w redakcji. Skoro ten punkt programu mieliśmy już za sobą, nadeszła pora na cudotwórstwo.

Makijaż, rekwizyty i... zamarłam. Ubrania do sesji. Skąd ja nagle wytrzasnę ubrania, w które zgodzi się ubrać ktoś taki jak Freda? Usiadłam na najbliższym krześle, bo zrobiło mi się słabo.

Z odrętwienia wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Bogna.

— Halo? — odezwałam się zdrętwiałymi wargami.

— Noella? Wszystko w porządku? Brzmisz jakoś... inaczej — rzekła moja rozmówczyni zamiast powitania.

Streściłam jej sytuację. Potrzebowałam, by ktoś nade mną pobiadolił, poużalał się i pocieszył mnie. Ku mojemu zdumieniu, Bogna nie zaczęła wyklinać ani płakać wraz ze mną, lecz wybuchła radosnym śmiechem.

— Chyba mam rozwiązanie twoich problemów! — powiedziała. — Daj mi kilka minut, zaraz do ciebie oddzwonię. Spodziewaj się mnie o świcie trzeciego dnia. Nie, czekaj, to nie pasuje do sytuacji. Po prostu poczekaj i nie załamuj się.

Klik.

Westchnęłam głośno. Nie wiedziałam, co sądzić o zachowaniu przyjaciółki. W nerwowym napięciu oczekiwałam na połączenie. Kiedy nadeszło, odebrałam po kilku pierwszych nutach piosenki, którą miałam ustawioną jako dzwonek. Michael Bublé na pewno by to zrozumiał.

— Bogna?

— Kochana, właśnie wyszłam ze spotkania z klientką, która, tak się składa, prowadzi prestiżową szkołę makijażu. Rozmowa z jej wkrótce już byłym mężem całkowicie wyprowadziła ją z równowagi, jest wściekła i chętnie rzuci się w wir pracy, byle tylko nie myśleć o nim i młodej sekretarce, dla której ją zostawia. Ale zbaczam z tematu... Clou jest takie, że Oktawia przybędzie ci na ratunek podczas dzisiejszej sesji. Zabierze też dwie stażystki i stylistkę fryzur. Zanim zapytasz — powiedziała szybko, słysząc, jak biorę wdech przed próbą wtrącenia się — zrobi to za darmo. Chce mieć coś wyjątkowego do portfolio, pracowała z celebrytami i zna ich dziwactwa. Za kwadrans zadzwoni do mnie i powie, czy jej koleżanka posiadająca mały, ale ekskluzywny butik dołączy do projektu w zamian za kilka ekstra zdjęć, którymi będzie mogła się rozreklamować. Teraz możesz coś powiedzieć, twoja kolej. Chętnie posłucham, jaka jestem cudowna.

Niestety nie potrafiłam się odezwać. Wzruszenie dosłownie odebrało mi głos. Siedziałam ze słuchawką przyklejoną do ucha i w milczeniu roniłam łzy ulgi i radości. Moje zachowanie na tyle zaalarmowało Baltazara, że oderwał się od swojego laptopa, którego przywiózł dziś do redakcji, podszedł do mnie, wziął mój telefon, upewniwszy się najpierw na migi, że nie mam nic przeciwko, sprawdził, z kim rozmawiam i przejął konwersację.

— Bogna? Wszystko okej? Noellę zamurowało.

Kuzynka prędko wyjaśniła mu, w czym rzecz. Obserwowałam, jak na twarzy Baltazara wykwita szeroki uśmiech, od którego w jego policzkach pojawiły się rozkoszne dołeczki oraz drobne zmarszczki przy kącikach oczu. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam się na niego napatrzeć.

— Bogna, jesteś wielka! Obiecuję, po wszystkim uczcimy to przy szampanie! Dzięki za pomoc!

Rozłączył się, po czym popatrzył na mnie z miną kota, który opił się śmietanki.

Zamrugałam, nagle uświadomiwszy sobie zabawny fakt. Baltazar został zatrudniony jako grafik wyłącznie do książki Fredy, która zastrzegła, że podejmie współpracę z Dwoma słowami tylko pod warunkiem, że to właśnie jemu zostanie zlecone opracowanie szaty graficznej i okładki. To właśnie było jego obowiązkiem, do którego zobowiązał się umową. Cała reszta, wszystko, co robił, jak nam pomagał, jak dzielił z nami troski i nadzieje związane z premierą książki znanej na cały świat supermodelki. Zalała mnie fala wdzięczności.

— Dziękuję ci za wszystko — powiedziałam cicho. Odchrząknęłam. — Mamy więc fotografa, makijażystkę, stylistyki, miejsce... brakuje dekoracji i modeli.

Nagle cała euforia Baltazara wywietrzała, zastąpiona przez skrępowanie. Mężczyzna odwrócił wzrok i wykrzywił wargi.

— Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać, zanim przyszła Magda — zaczął. — Warunkiem Fredy, aby raczyła się dziś pojawić na sesji, było to... abym to ja był modelem.

W wyobraźni krzesło, na którym siedziałam, zmieniło się w lodowy tron, z którego właśnie spadłam, przetaczając się po licznych wyrżniętych w lodzie schodach. Wylądowałam prosto pod nogami królowej lodu. Jej krwistoczerwone buty na wysokiej szpilce przypominającej laskę cukrową znajdowały się tuż przed moją twarzą. Nagle pantofelek uniósł się i powoli opadł na moje plecy, boleśnie przyciskając mnie do podłogi. Poczułam się jak w pokręconej wersji Krainy Lodu, w której Freda była Elsą, a ja – nic nieznaczącym płatkiem śniegu.

— Zrobię to dla was — obiecał Baltazar, nie zdając sobie sprawy z tego, co działo się w mojej głowie. Przyklęknął przede mną i wziął moje lodowate dłonie w swoje ciepłe ręce. — Jedynie chciałbym się upewnić, że czujesz się z tym w porządku, biorąc pod uwagę... — Urwał na moment, poszukując odpowiedniego słowa. — Biorąc pod uwagę wydarzenia z dzisiejszego poranka.

Podczas rozmowy z Bogną nie mogłam niczego powiedzieć. Teraz, przy rozmowie z Baltazarem, nie wiedziałam co powiedzieć. Jeśli on ze względu na mnie nie zgodzi się na sesję z Fredą, będę sobie wyrzucać, że to z mojego powodu ucierpiało wydawnictwo. Jeżeli zaś weźmie w udział w zdjęciach, moje serce może tego nie wytrzymać.

Co powinnam zrobić? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro