Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Twoje nogi z kroku na krok odmawiały posłuszeństwa. Nie... zaraz, zaraz, Ty w ogóle ich nie czułaś.

– Nie możemy odpocząć chociaż przez chwilę? Zaraz padnę i nie wstanę, a wtedy... – jęknęłaś.

– Masz rację. Przyda nam się odpoczynek, myślę, że tu powinniśmy być bezpieczni. – standardowo przerwał Ci mężczyzna, ale pomimo tego wyraźnie ucieszyłaś się na jego słowa.

Padłaś plackiem na ziemię i do końca postoju postanowiłaś się z niej nie ruszać.

Kiedy ognisko paliło się już wysokim płomieniem, nadal leżałaś, lecz tym razem wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Zawsze zatanawiałaś się nad tym, jak to możliwe, aby kosmos mógł pomieścić tyle gwiazd, planet oraz galaktyk. To wszystko wydawało się niepojęte.

W pewnym momencie do waszych uszu dotarł szmer, na co odruchowo zerwałaś się z miejsca. Podobnie uczynił czytający jedną z serii swoich książek koloru zielonego, Kakashi.

Popatrzyłaś na niego znacząco, a on przytaknął dając tym samym Ci do zrozumienia, że w każdej chwili masz być gotowa. Sięgnęłaś do tylnej kieszeni w poszukiwaniu broni.

Szmer stawał się coraz to wyraźniejszy, a Ty czułaś coraz to większy niepokój. W pewnym momencie krzaki przed wami gwałtownie się poruszyły, a zza nich wyłoniła się wysoka postać. Zrobiła to z takim impetem, że z Twoich ust wydobył się mimowolny krzyk.

– Hej, spokojnie! To tylko ja! – krzyknęła osoba, która okazała się być mężczyzną.

– Obito? A co ty tu robisz? Jak nas tu znalazłeś? – dopiero po słowach wypowiedzianych przez serebrnowłosego shinobi'ego, rysy twarzy przybysza zaczęły się wyostrzać w blasku księżyca. Rzeczywiście, tuż przed wami stał sam Obito.

– Dostałem rozkaz od Tsunade - sama, aby wam pomóc. Nie zdradziła mi nic więcej prócz tego, że jest to o wiele groźniejsza misja, niż wydawało jej się na początku. Co do tego, jak was tu znalazłem...Cóż, po prostu szedłem w wyznaczonym przez Hokage kierunku. – wzruszył ramionami, po czym zaczął iść w waszą stronę. - Chyba niczego wam nie przerwałem, co? – spojrzał z małym, kpiącym uśmieszkiem w stronę Kakashi'ego, a po chwili przeniósł wzrok na Twoją osobę, zmieniając przy tym swój uśmiech na szerszy i bardziej szczery. Uznałaś to za miły gest, dlatego odwzajemniłaś uśmiech.

***

Następnego dnia wyruszyliście już z samego rana. Co prawda Tsunade - sama podała lokalizację kryjówki wroga, jednak był to tylko obszar, na którym mogą się znajdować. Wcale nie było powiedziane, że są dokładnie tam.

– Co taka zamyślona, hm ? – z zamyśleń wyrwał Cię wesoły jak zawsze głos Obito, który wyrósł tuż obok Twojego prawego boku i zaczął wiernie dotrzymywać kroku. – Nie martw się, nie dołaczyłem do was, bo sytuacja była jakaś strasznie krytyczna, jestem tu tylko w ramach drobnej pomocy, więc nie masz się czym przejmować. – powiedział obdarzając Cię przyjaznym, pełnym ciepła uśmiechem.

Odwzajemniłaś uśmiech i już miałaś odpowiedzieć, że trapi Cię zupełnie coś innego, kiedy idący kilka kroków przed wami Kakashi nagle gwałtownie się zatrzymał i gestem dłoni nakazał, abyście uczynili to samo.

Odruchowo już swoim zwyczajem, sięgnęłaś dłonią do tylnej kieszeni, w poszukiwaniu broni. W nieskazitelnej ciszy cała wasza trójka zaczęła bacznie rozglądać się dookoła w poszukiwaniu choć najmniejszej rzeczy, która budziłaby jakiekolwiek podejrzenia.

I nagle stała się rzecz, której najbardziej się obawialiście, a w głębi Twojej duszy poczułaś lekkie podekscytowanie, zaś poziom adrenaliny znacznie wzrósł. Z zarośli dookoła was zaczęli wyłaniać się zamaskowani ninja, trzymający w rękach najróżniejsze rodzaje nieznanych Ci do tej pory broni.

Miałaś złe przeczucia, ale nie dałaś po sobie tego poznać i od razu ruszyłaś do ataku. Mimo tego, że atakujących było coraz to więcej, wasza trójka spisywała się na medal. Do czasu...

Z jednym z mężczyzn walczyłaś już od dłuższego czasu. W pewnym momencie wykonałaś ruch, dzięki któremu maska zasłaniająca jego twarz, opadła bezwładnie na ziemię, a Twoje serce zamarło...

– A-Akihiro? – wydukałaś, stojąc jak wryta i nie mogąc uwierzyć w to, co, a raczej kogo właśnie zobaczyłaś.

– Miło, że mnie pamiętasz, [imię] – syknął, a Ty poczułaś, jak Twoje kolana miękną ze strachu spowodowanym tonem jego głosu.

– A-Ale co to ma znaczyć? – powiedziałaś, wpatrując się w chłopaka z przerażeniem.

On tylko się uśmiechnął. Jednak nie był to uśmiech, jaki pamiętałaś. Ten był złośliwy, wręcz ociekający złymi zamiarami. Wtedy byłaś pewna na 100%, ten Akihiro, nie był tym, którego zapamiętałaś.

Właśnie ten uśmiech, był ostatnią rzeczą, jaką widziałaś. Później udało Ci się usłyszeć tylko głosy, wołające Twoje imię, a po chwili poczuć jak Twoje ciało mierzy się ze skalistym podłożem.

***

Czeeeść ! :D

Dawno nie było rozdziału, ale właśnie zaczynam ferie i teraz postaram się dodawać je częściej :D

Jak myślicie, kim jest tajemniczy Akihiro? xD

Przyznam się szczerze, że nie mam pełnego planu na to opowiadanie i rozdziały piszę spontanicznie xd

Mam jednak nadzieję, że rozdział się spodobał i zostaniecie ze mną dłużej :D

Pozdrawiam

Melody ;***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro