Rozdział 20
Jak się okazało, to właśnie Ty miałaś być nagrodą w tym idiotycznym pojedynku. Dokładniej mówiąc - Guy wymyślił, aby wygrana drużyna udała się z Tobą do miejsca, które sama miałaś wybrać (cóż za niesamowity przywilej), aby wspólnie świętować zwycięstwo.
Po tym, jak wykrzyczałaś w stronę kapitanów kilka niemiłych słów i zrobiłaś jeszcze parę dość nieprzyzwoitych rzeczy, ostatecznie... się zgodziłaś. Owszem, może i było to dość głupie z Twojej strony, jednak uznałaś, że miło byłoby spędzić czas z drużyną siódmą oraz z Kakashim. Tym bardziej, że nie planowałaś robić nic szczególnego tamtego wieczoru, a pewność, że wśród towarzystwa drużyny Kakashi'ego, a zwłaszcza Naruto, nie będziesz się nudzić, jeszcze bardziej utwierdzała Cię w przekonaniu, że nie jest to zły pomysł.
***
Skoro to Tobie przypadł zaszczyt wybrania miejsca, do którego miałaś się udać wraz z Kakashim i drużyną siódmą, postanowiłaś postawić na nic innego, jak zwykły bar.
Początkowo nie chciałaś zgodzić się na to, aby Naruto i jego kompani dostali coś innego, niż sok. Jednak po lamentach blondyna, których miałaś już serdecznie dość, ostatecznie zgodziłaś się postawić im po jednym kieliszku sake na łebka. W sumie, to wcale nie pożałowałaś swojej decyzji, widząc u nich już po pierwszym łyku wyraz skwaszenia i Twoim zdaniem "lekki odruch wymiotny". Prawdę mówiąc, trochę Cię to rozbawiło, jednak nie dałaś tego po sobie poznać.
Po dwóch godzinach dzieciaki stwierdziły, że nic tu po nich i ostatecznie postanowiły się zbierać. Nie chciałaś mówić tego głośno, jednak domyślałaś się, że było to spowodowane tym, że pewnie po raz pierwszy widzieli swojego sensei'a lekko podpitego, którego zachowanie trochę ich przeraziło. Kakashi uznał, że jest to jedna z tych nielicznych okazji, przy których może choć trochę się rozluźnić. Zbytnio tego nie popierałaś, ponieważ Twoim zdaniem on - jako sensei i przykładny shinobi Konohy, nie powinien pokazywać się w takim stanie swoim podopiecznym. Jednak było to jego życie i jego sprawa, więc nie miałaś nic do gadania. Kiedy wyszli, również skusiłaś się na kieliszek, czy dwa, jednak Ty, w przeciwieństwie do Kakashi'ego, znałaś pojęcie zwane umiarem.
Nie minęło kilka godzin, odkąd Naruto, Sakura i Sasuke opuścili lokal, a Kakashi niemal ledwo przytomny leżał na stoliku i prosił już chyba o setny kieliszek sake. Postanowiłaś położyć temu kres, nie chcąc mieć na sumieniu zabójstwa przyjaciela.
– Kakashi, myślę, że zapiłeś już wszystkie smutki Guy'a, skoro - jak twierdziłeś, wasze mózgi połączone są w jedność. – zaczęłaś, próbując wyrwać kieliszek z dłoni mężczyzny.
– Zostaw, jeszcze nie skończyłem. – wymamrotał, starając się brzmieć poważnie i cały czas twardo trzymając naczynie. – Ostatni, prooszę, nie bądź lama!
– Słucham? – rzekłaś oburzona, nagłym ruchem odsuwając dłoń od jego kieliszka i prostując się ze zmarszczonym czołem. – Dobrze. Pij sobie, ile chcesz, tylko nie przychodź do mnie później z pretensjami, że nie chce ci się żyć. Ja wychodzę. – skwitowałaś stanowczo i przewieszając torebkę przez ramię, wstałaś, a następnie skierowałaś się w stronę drzwi z zamiarem jak najszybszego wyjścia z tego nadal gwarnego miejsca. Zadziwiające, że tylu ludzi nie ma co ze sobą robić, a wieczory poświęca na balangi ze swoim przyjacielem - alkoholem.
Nim jednak zdążyłaś położyć rękę na klamce, poczułaś, jak czyjaś dłoń zaciska się na Twoim nadgarstku.
– Poczekaj! – jęknął Kakashi, który okazał się być sprawcą tego czynu. – Ja... Muszę ci coś powiedzieć... A tylko dzisiaj potrafię... – dodał, jakby nieco zmieszany, prawie upadając, ponieważ zaplątał się we własnych nogach.
– Co tam znowu mamroczesz? – spytałaś, ponieważ nie do końca zrozumiałaś słowa, które wypłynęły z jego ust.
Nie minęła jednak sekunda, a idący również w stronę drzwi, obcy i upity prawie do nieprzytomności mężczyzna, potknął się o własne nogi, przez co popchnął Kakashi'ego, który natomiast wpadł na Ciebie. Będąc jedyną, najbardziej trzeźwą osobą w tym lokalu, skutecznie uniemożliwiłaś zarówno swój upadek, jak i upadek srebrnowłosego, podtrzymując go, a sama zapierając się o tylnią ścianę.
Kakashi, chcąc choć trochę uwolnić Cię spod własnego ciężaru, oparł się wyprostowanymi rękoma o mur za Tobą tak, że cała Twoja sylwetka znajdowała się między jego rękami i poczułaś się lekko niezręcznie, przebywając w takiej pozycji. Jego oczy zostały utkwione w Twoich, a Ty sama nie potrafiłaś wykonać żadnej czynności, aby wydostać się z opresji.
– Ja cię kocham. – powiedział w końcu, a Ty w pierwszym momencie nie do końca zrozumiałaś sens jego słów.
– Kakashi, co ty pleciesz? Jesteś pijany, nie wygaduj bzdur. – po krótkiej chwili, kiedy to patrzyłaś na niego w milczeniu, lekko marszcząc czoło, w końcu ocknąwszy się, zabrałaś głos.
I choć to, co przed momentem powiedział srebrnowłosy wydawało Ci się naprawdę szczere, doskonale wiedziałaś, że spowodowane jest tylko i wyłącznie nadużyciem przez chłopaka alkoholu.
– Ale ja nie wygaduje bzdur, to prawda. – zaprzeczał shinobi ledwo zrozumiale, jednak Ty już zdążyłaś wziąć go pod rękę, aby następnie wyprowadzić na świeże powietrze. – Dlaczego mi nie wierzysz? – wymamrotał, gdy już znaleźliście się na zewnątrz.
– Dlaczego ci nie wierzę? Pomyślmy, może dlatego, że upiłeś się w trzy dupy i sam nie wiesz, o czym mówisz. – powiedziałaś, starając się podeprzeć prawie upadającego mężczyznę.
– Ty nie czujesz tego samego, prawda? – powiedział ze smutkiem w głosie, przez co przewróciłaś oczyma. Cała sytuacja z niewiadomych powodów zaczęła Cię już denerwować.
– Kakashi, jesteśmy przyjaciółmi. Kocham cię, jak przyjaciela, okej? – powiedziałaś, chcąc mieć choć trochę spokoju, jednak wraz z wypowiedzianymi słowami, naszły Cię wątpliwości, czy były one rzeczywiście szczere.
– Jasne... – wymamrotał chłopak już ledwo przytomnie.
Pomiędzy wami nastała cisza, wśród której w Twojej głowie zaczęła toczyć się wojna myśli.
Czy Ty naprawdę kochałaś go jak przyjaciela?
Oczywiście, że tak... A niby co innego mogłabyś do niego czuć? Przecież znacie się od dziecka, zawsze świetnie się ze sobą dogadywaliście, nawet po kilku latach rozłąki.
Jednak czy to, o czym pomyślałaś było szczere? Czy z Twojej strony to były tylko "przyjacielskie uczucia", jakimi go darzyłaś?
Zgoda na wyjście do baru nie była jednak dobrym pomysłem. Przez to, zaczęłaś myśleć o rzeczach, które wcale Ci się nie podobały...
~ To wszystko przez sake ~ pomyślałaś, kręcąc głową i starając się zająć głowę czymś innym, następnie dmuchnęłaś ku górze, aby włosy z czoła nie zasłaniały Ci drogi i ruszyłaś w stronę domu mężczyzny.
*****
Hejka!
Finał opowiadania coraz bliżej!
A Ty jak myślisz, czujesz coś więcej do Kakashi'ego? XD
Zachęcam do pozostawienia gwiazdki bądź komentarza ^^
Buziaki
Melody ;***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro