Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Nic nie mówiąc, zaczęłaś przyglądać się mężczyźnie z uwagą, marszcząc przy tym brwi, a on sam uczynił podobnie.

W tamtej chwili byłaś niemalże na 100% pewna, kto właśnie przed Tobą stoi...

To niesamowite, że po tylu latach nie zmienił się ani trochę. To znaczy... Oprócz tego, że urósł i nie ukrywajmy, wyprzystojniał, to w Twoich oczach wciąż był tym małym Kakashi'm, z którym kiedyś się przyjaźniłaś.

Kiedy Hokage wyjaśniła szczegóły misji - która polegała na dość skomplikowanej akcji, mającej na celu uwolnienie grupki shinobich, będących w posiadaniu wroga - oznajmiła, że następnego dnia już z samego rana macie stawić się przed główną bramą Konohy. Po wszystkim mogliście w końcu opuścić jej biuro.

Niezręczny moment nastąpił dopiero wtedy, gdy zostaliście sami na pustym, dość obszernych rozmiarów korytarzu.

— Dobrze cię znów widzieć —  zaczął chłopak, drapiąc się przy tym niezręcznie po karku i dodając ten swój słynny uśmiech z zamkniętymi oczami, którego świadkiem w przeszłości byłaś już wiele razy.

— Ciebie też — wydukałaś, wyginając usta w szczerym, ale nieśmiałym uśmiechu.

Kiedyś nieśmiałość z Twojej strony względem Kakashi'ego była praktycznie niemożliwa, teraz sama nie mogłaś uwierzyć w to, że czułaś się przy nim najprościej mówiąc - niekomfortowo.

— Mooże masz ochotę na coś do jedzenia? W końcu niedawno przybyłaś, a Twoja wioska jest...

— Chętnie — przerwałaś stanowczo, tym razem dodając bardziej zdecydowany niż wcześniej uśmiech. Kakashi zaczął kiwać głową, po czym po chwili jakby ocknąwszy się z zamyśleń, wskazał kierunek, w którym już chwilę potem podążliście.

— Wiesz, strasznie się zmieniłaś odkąd cię ostatni raz widziałem — powiedział srebrnowłosy po krótkim odcinku drogi, który przeszliście w milczeniu.

— To znaczy? — spojrzałaś na niego unosząc brew, a kącik Twoich ust mimowolnie zrobił to samo.

— No wiesz, urosłaś, wyładniałaś, o i chyba zmieniłaś kolor włosów, prawda? — uśmiechnął się, przymykając oko, a na wypowiedziane przez niego przed momentem słowa, Twoje policzki przybrały barwę delikatnego różu.

— Wiesz...ty też wyrosłeś i w ogóle... W sumie to nie mogę powiedzieć, że wyprzystojniałeś, bo cały czas masz tą cholerną maskę. Choć, kiedy dawno temu pokazałeś mi się bez niej, to miejmy nadzieję, że choć trochę coś się zmieniło — powiedziałaś z przekąsem, starając się przy tym nie wybuchnąć śmiechem, spowodowanym widokiem wyrazu jego twarzy.

— Proszę, proszę, jednak niektóre wady, takie jak dogryzanie słabszym, czy duże czoło zostały, co? Otworzyłaś usta, aby pokazać swoje urażenie, po czym rzuciłaś krótkim "baka".

— Zaraz, zaraz, słabszym? — kiedy druga, a w zasadzie pierwsza część wypowiedzianych przez chłopaka słów do Ciebie dotarła, uniosłaś pytająco brew.

— A nie? W końcu Hokage zażądała najsilniejszego ninja z [nazwa wioski], to chyba o czymś świadczy, prawda?

— W sumie to masz rację — uśmiechnęłaś się tym samym podnosząc dumnie głowę w górę.

— Skromność też pozostała — dodał unosząc przy tym oczy ku górze, a pomimo tego, że jego twarz zasłonięta była maską, mogłaś dać sobie rękę uciąć, że pod nią kryje się cień wrednego uśmiechu.

W pewnym momencie centralnie kilkanaście metrów przed wami pojawiła się postać, która wesołym krokiem zaczęła podążać w waszą stronę.

— No, no, no stary, chciałem Cię porwać na sake na rozluźnienie przed jutrzejszą misją, ale widzę, że trochę się spóźniłem, co? — powiedział chłopak o ciemnych oczach i włosach, które podtrzymywała opaska z wyrzeźbionym wzrokiem Liścia. Biło od niego tak ogromne ciepło, tak, że kiedy tylko się do Ciebie uśmiechnął, od razu go polubiłaś, pomimo, że nie wiedziałaś nawet jak ma na imię.

— Cóż, jak widzisz dzisiaj jestem zajęty. A w ogóle, poznajcie się, Obito to jest [imię], znajoma z dzieciństwa, [imię], Obito, mój przyjaciel — nie wiadomo czemu, ale poczułaś ukłucie w sercu, kiedy mężczyzna nazwał cię tylko "znajomą" z dzieciństwa. Czy dla niego rzeczywiście byłaś tylko znajomą? Na pewno dla Ciebie Kakashi był kimś znacznie więcej, był przyjacielem, którego ceniłaś i szanowałaś nad życie. Przynajmniej kiedyś tak uważałaś... Być może czas, który upłynął tak wpłynął na wypowiedziane przez niego słowa. A może po prostu się Ciebie wstydził? Choć z drugiej strony... Ty sama musiałaś poświęcić chwilę, aby sobie o nim przypomnieć. Chyba jednak był remis.

W każdym bądź razie nie chciałaś dłużej zaprzątać sobie tym głowy, toteż skupiłaś się na rozmowie z nowo poznanym towarzyszem.

— No cóż, w takim razie będę leciał, a ty idź na tą swoją randkę — Obito ponownie obdarzył was promiennym uśmiechem puszczając zarazem oczko w Twoją stronę, poklepał chłopaka po ramieniu i nim którekolwiek z was zdołało zaprzeczyć jego słowom, on już dawno zniknął z waszego pola widzenia.

- To co, chodźmy na naszą randkę - mężczyzna uśmiechnął się, wzruszajac przy tym ramionami, choć widać było że jest nieźle rozbawiony - Co powiesz na tradycyjny ramen?

- Ramen u Ichiraku? - spytałaś z nadzieją w głosie, a Twój brzuch jak na zawołanie dał o sobie wyraźnie znać.

- Dokładnie ten sam.

- Mmm, ale mam nadzieję, że płacisz, co? - uśmiechnęłaś się kątem ust, czekając na reakcję mężczyzny.

- Ja zapraszam, ja płacę - westchnął, a w Twojej głosie zapaliła się lampka przypominjąca to, że dawniej mówił dokładnie tak samo, mimo iż nawet nie miał przy sobie pieniędzy.

***

- Mmm, pyszne, śmię twierdzić, że nawet lepsze niż kiedyś - uśmiechnęłaś się szeroko do starszego mężczyzny, odsuwając przy tym pustą miseczkę po niebiańskim ramenie.

- Bardzo mi miło słyszeć takie słowa - mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie, przymykając przy tym oczy, po czym wziął wcześniej wymienione naczynie.

- Zbieramy się, co? Jutro rano musimy być wypoczęci, ty tym bardziej bo przecież masz za sobą długą podróż.

Po tych słowach zebraliście się do porządku i i wyszliście, uprzednio jeszcze raz dziękując za posiłek i żegnając się ciepło.

Całe szczęście, że wzięłaś ze sobą trochę pieniędzy. Mianowicie szanowna Tsunade nie raczyła obdarzyć Cię darmowym hotelem czy chociażby wynajętym pokojem, mimo, że to właśnie ona chciała, byś towarzyszyła Kakshi'emu w misji. Za wszytko bowien musiałaś zapłacić z własnego budżetu.

- Too, dzięki za ramen i w ogóle - wydukałaś, kiedy mężczyzna odprowadził Cie pod same drzwi jednego z hoteli Wioski Liścia.

- Nie ma sprawy - ponownie obdarzył Twoją osobę swoim słynnym uśmiechem - To trzymaj się i pamiętaj,jutro rano się widzimy - dodał, po czym nim zdążyłaś cokolwiek odpowiedzieć odwrócił się, wsadził ręce w kieszenie ciemnych spodni, po czym odszedł .

- Cześć - powiedziałaś ledwo słyszalnie, jednakże nie był to szept, następnie uczyniłaś to samo co przed momentem srebrnowłosy. Włożyłaś ręce w kieszenie, po czym poszłaś w swoją stronę.

Właścicielem hotelu okazała się być jedna z dawnych znajomych Twoich rodziców, która poznała Cię dopiero wtedy, gdy na dowodzie ujrzała Twoje nazwisko. Stwierdziła również, że za nocleg nie poniesiesz żadnych kosztów , na co z chęcią przystałaś.

Pokój okazał się być bardzo schludny i czysty w każdym zakamarku. Świeża, śnieżnobiała pościel, jakby wyprana w Pervolu, dywan bez żadnego okruszka, a przede wszystkim obszernych rozmiarów okno, które zaraz otworzyłaś aby wpuścić trochę wieczornego, świeżego powietrza, które było jedyną rzeczą, której brakowało w tym pomieszczeniu.

W plecaku znalazłaś szorty oraz o 2 rozmiary za duży T-Shirt , które miały posłużyć Ci za piżame. Wzięłaś prysznic, a także odbyłaś resztę swoich wieczornych, rutynowych czynności.

Po wszystkim, pozbawiona wszelkich myśli wtuliłaś się w mięciutką pościel, a już chwilkę później Morfeusz objął Cię swoimi szerokimi ramionami.

***

Hejka :D

Nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału, ale myślę, że z czasem opko się rozkręci :) Przed nami kilkanaście wolnych dni, zatem postaram się napisać coś jeszcze, aczkolwiek pojawi się to dopiero po świętach :D

Pozwólcie jeszcze, że nieśmiało wspomnę o moim drugim ff, którego głównymi bohaterami jesteś Ty i Sasuke :D Zapraszam również do zodiaków 😊

Trzymajcie się ciepło i życzę wesołych, zdrowych, radosnych Świąt w gronie najbliższych :D A także spełnienia Waszych marzeń i bogatego Gwiazdora :D

Melody ;***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro