Rozdział 14
Wybaczcie mi ten przejściowy rozdział ._. Po prostu nie miałam pomysłu na nic innego ._.
***
Ten dzień już od samego początku wydawał Ci się podejrzanie zbyt spokojny. Gdy rano otworzyłaś oczy, co więcej poczułaś, że jesteś nadzwyczaj wyspana, przeczuwałaś, że tego dnia może stać się więcej niż może się wydawać.
Twoje przypuszczenia były jak najbardziej trafne, ponieważ gdy tylko dokończyłaś poranną kanapkę usłyszałaś dzwonek do drzwi. Początkowo myślałaś, że to tylko kurier bądź ktoś, kto ma Ci do przekazania kolejną misję. Jednak w głębi duszy przeczuwałaś, że jest to ktoś całkiem inny.
– Witaj, [Imię] - chan! – gdy tylko uchyliłaś drzwi dobiegł Cię tak donośny krzyk, że przez moment wydawało Ci się, że po prostu ogłuchłaś.
– Co się tak wydzierasz, palancie! – natychmiastowo jednak zareagowała różowowłosa dziewczyna, która stała tuż obok niego i uderzyła do pięścią w tył głowy, przez co chłopak się skrzywił i wydał mimowolny jęk spowodowany bólem. – [Imię] - san, czy mogłaby pani chwilę z nami porozmawiać? – dodała uśmiechając się niewinnie, chcąc tym samym załagodzić sytuację, która miała miejsce przed chwilą.
***
– Słucham? Chcecie mi powiedzieć, że pomimo tego, że Kakashi jest waszym senseiem, ani razu nie widzieliście jego twarzy? – spytałaś marszcząc brwi, kiedy po namowach nastolatków szliście uliczkami Konohy.
– Ani razu. Kiedyś próbowaliśmy to zrobić, jednak Kakashi - sensei zawsze jakimś cudem tego unikał. – burknął Naruto wyraźnie zawiedziony.
– No dobrze, to teraz inne pytanie. Powiedzcie mi, dlaczego mi o tym mówicie i co mam mieć niby z tym wspólnego? Jeśli myślicie, że wam pomogę, to... – zaczęłaś, jednak nie dane Ci było dokończyć.
– A nie mówiłem? – tym razem odezwał się chłopak o imieniu Sasuke, którego głos słyszałaś może trzeci raz w życiu, mimo to cały czas wam towarzyszył, lecz wyraz jego twarzy nie wskazywał na to, aby był zainteresowany sytuacją tak, jak jego wspólnicy.
– [Imię] - chan, nawet nie dałaś nam dokończyć. – jęknął Naruto, którego twarz przybrała błagalny wyraz. – Chcieliśmy panią prosić tylko o jedną, malutką przysługę. Nie wie pani, jak to jest być na naszym miejscu, gdy nie ma się pojęcia, co pod maską skrywa sensei... – dodał, spuszczając głowę, a ton jego głosu można by porównać do takiego, w jakim często mawiał Rock Lee, kiedy to lada moment miał się popłakać.
Pokręciłaś bezradnie głową, a na Twojej twarzy zagościł mimowolny uśmiech. Nic nie mogłaś poradzić na to, że śmieszyły Cię podchody tej trójki i ich dążenie do ujawnienia tajemnicy Kakashi'ego.
I choć wszystkie Twoje organy podpowiadały Ci, abyś nie zgadzała się na ich pomysły, stwierdziłaś, że tym razem ich nie posłuchasz.
– Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała płacić za wasze błędy... – westchnęłaś, a po tych słowach na twarzach całej trójki zagościły szerokie uśmiechy.
***
– A więc mów śmiało, czego chcesz ode mnie tym razem? – spytał podejrzliwym tonem srebrnowłosy mężczyzna, kiedy szliście razem w miejsce, do którego go zaprosiłaś.
– A czy zapraszając przyjaciela na ramen muszę od razu czegoś chcieć? Aż tak mi nie ufasz? – spytałaś, patrząc na niego z uniesioną brwią.
– Nie chodzi o to, czy ci ufam, czy nie. Po prostu wydaje mi się to ciut podejrzane. – usprawiedliwił się, marszcząc przy tym czoło, jakby intensywnie o czymś rozmyślał.
– Nie marudź, tylko chodź. – zarządziłaś, po czym łapiąc go za rękę, zaczęłaś ciągnąć w stronę budki z ramenem.
Kiedy zamówione przez was miseczki z daniem znalazły się na ladzie przed waszymi nosami przyszła pora, aby wcielić plan Naruto w życie. Gdy tylko Kakashi zabrał się za zdejmowanie maski, co widocznie nie sprawiało mu najmniejszego problemu, z uśmieszkiem, który z marnym skutkiem próbowałaś ukryć, dyskretnie wystawiłaś rękę za plecy, aby dać znak Drużynie 7.
Nie miałaś pojęcia, jakimi sposobami działali poprzednim razem, jednak domyśliłaś się, że w tym momencie ich plan również nie jest zbyt dobrze dopracowany.
Naruto dyskretnie wyszedł zza budynku, gdzie byli ukryci, a następnie dał sygnał pozostałym, aby postąpili tak, jak on. Kiedy byli już w odpowiedniej odległości od was, przyszedł czas na dalszy ciąg roli należącej do Ciebie.
– Kakashi? Mogę cię o coś spytać? – zaczęłaś, chcąc tym samym sprawić, aby mężczyzna odwrócił głowę w Twoją stronę. Tę część planu uważałaś za naprawdę żałosną, jednak robiłaś tylko to, o co prosiła Cię Drużyna 7. – Po jakiego grzyba ty i Gai rywalizujecie ze sobą we wszystkim? Czy to w ogóle ma jakiś sens? – tylko to pytanie przyszło Ci do głowy, a kiedy uświadomiłaś sobie, że nie ma ono żadnego sensu, strzeliłaś facepalma w myślach.
– Czy ja usłyszałem RYWALIZACJA? – podskoczyłaś w miejscu, kiedy tuż przy Twoim uchu rozległ się tak dobrze Ci już znany, skrzekliwy głos. – Kakashi, chyba nikomu nie powiedziałeś o naszych jutrzejszych planach, prawda?! – dodał mężczyzna w obcisłym, zielonym kostiumie, zwany potocznie Gai'em, po czym zmierzył srebrnowłosego podejrzliwym spojrzeniem. Dopiero teraz dotarł do Ciebie fakt, że maska Kakashi'ego ponownie zdobi jego twarz, a Naruto, Sakura i Sasuke stoją w miejscu jak sparaliżowani, będąc w stanie skrajnej rozpaczy i rozczarowania.
***
– Tamten pomysł był dobry, jednak nie do końca się powiódł. Jednak ten plan jest sto razy lepszy i nie mogę nawet myśleć o kolejnej porażce! – ogłosił Naruto, kiedy ponownie wyciągnęli Cię na przechadzkę uliczkami Konohy.
– Naruto? Jesteś pewien, że Kakashi da się załatwić trójce chuninów przebranych za zamaskowanych ninja? Bo wydaje mi się, że... – skomentowałaś, mimo że nia miałaś najmniejszego zamiaru się w to mieszać jeszcze bardziej.
– [Imię] - chan! Niech pani nie żartuje! Oczywiście, że to się powiedzie i to bez najmniejszych problemów, jestem co do tego w stu procentach przekonany! – oznajmił przerywając Ci wypowiedź.
Westchnęłaś tylko i nic już więcej nie powiedziałaś.
***
– Chodź ze mną na chwilkę. Myślę, że ty też musisz to zobaczyć. – powiedziałaś pewnie, łapiąc Kakashi'ego za rękę i wyznaczając kierunek, w którym miałaś go poprowadzić.
– [Imię]? Czy aby na pewno dobrze się dziś czujesz? Trochę dziwnie się zachowujesz. – powiedział mężczyzna, patrząc na Ciebie niepewnie, ale jednak cały czas dotrzymując Ci kroku.
– Czy ty przypadkiem nie chcesz mnie obrazić? Znalazłam coś i chciałam, abyś również rzucił na to okiem, bo nie wiem do końca, co mam o tym myśleć. – odpowiedziałaś lekko wkurzona, ponieważ jego wypowiedź trochę Cię zirytowała.
Kakashi wyczuwając Twoją huśtwakę nastrojów nic więcej nie powiedział, tylko wzruszył ramionami.
Kiedy znajdowaliście się już prawie w miejscu, przy którym Naruto z bandą mieli wcielić swój plan w życie, poczułaś lekkie spięcie. Najprawdopodobniej było to spowodowane tym, że Ty jako jedyna z dwójki obecnych wiedziałaś, co ma się zdarzyć za kilka chwil i czułaś się z tym dość nieswojo. Swoje odczucia jednak wepchnęłaś do kieszeni i starałaś się przygotować na grę aktorską, która miała rozpocząć się już niebawem.
– Stać i nie ruszać się! – usłyszałaś po chwili. – Jesteśmy uzbrojeni! Radzę spełniać moje polecenia! – krzyknął trochę zmutowany głos Naruto, a Ty widząc i słysząc ten cały "plan" na oczy oraz uszy omal nie wybuchnęłaś śmiechem.
Z zapewnień blondyna można było wywnioskować, że jest on choć trochę logiczny i dość dobrze przemyślany. Kiedy jednak stałaś się tego świadkiem, słowa blondyna automatycznie straciły na wartości. Niemniej jednak choć Ty postanowiłaś dobrze wykonać swoje zadanie i zatrzymałaś się.
– To jakieś żarty? – usłyszałaś po chwili głos Kakashi'ego, który popatrzył na Ciebie zdezorientowany, również stojąc w miejscu, podczas gdy trójka zamaskowanych ninja biegła wprost na was.
Kiedy byli zaledwie kilka metrów od was i już mieli hamować ninja, który biegł na przedzie niespodziewanie potknął się o wystający z ziemi głazik i nie mogąc sobie poradzić z prawami grawitacji poleciał przed siebie. Nim jednak którekolwiek z was zdążyło zareagować, zarówno Ty jak i Kakashi też znaleźcie się na ziemi, podobnie jak dwójka pozostałych "bandytów", którzy również nie zdołali uchronić się przed upadkiem.
Kiedy dym częściowo spowodowany uderzeniem o piaskowe podłoże, a częściowo przemianą Drużyny 7 w ich zwykłe osobowości zaczął opadać można było uznać, że wszyscy znajdowaliście się w dość dwuznacznych pozycjach. (Opis pozycji pozostawiam Waszej wyobraźni xD)
Gdy wszyscy uświadomili sobie, jak dziwnie to wygląda nie minęło kilka sekund nim znaleźli się z powrotem w pionowych sylwetkach.
– Czy możecie mi wytłumaczyć, co to miało znaczyć?! – warknął Kakashi w stronę swojej drużyny, otrzepując się przy tym z kurzu na ubraniach.
– To...eee... – zaczęła zakłopotana Sakura, która chyba jako jedyna miała zamiar się wytłumaczyć, ponieważ pozostała dwójka stała jak wryta z opuszczonymi ze wstydu głowami.
Ty tylko głęboko westchnęłaś, aby po chwili powiedzieć :
– To w sumie moja wina. Kazałam im poćwiczyć trochę przemianę, a przy okazji sprawdzić refleks, a nic innego nie przyszło mi do głowy. – I właśnie w tamtym momencie nie wiedziałaś, co takiego Cię napadło. Czy to w ogóle byłaś Ty? Czy to właśnie Ty stanęłaś w ich obronie?
Sama nie mogłaś zrozumieć, czemu akurat tak postąpiłaś. Może najzwyczajniej w świecie zrobiło Ci się żal tych dzieciaków i tego, jaką karę wymierzyłby im Kakashi?
Mężczyzna natomiast popatrzył na Ciebie, jakbyś powiedziała nie wiadomo co takiego. Po krótkim kazaniu, jakie usłyszałaś z jego ust, które skierowane zostało zarówno do Ciebie, jak i jego grupy podopiecznych, pozwolił nastolatkom odejść bez żadnych konsekwencji. Ty za to cały czas stałaś w miejscu zawstydzona tym, że przyszedł Ci do głowy pomysł, aby im pomagać w ujawnieniu tajemnicy srebrnowłosego.
– I tak nie wierzę w to, że to był Twój pomysł. Uwierz mi, znam im już dość długo i wiem, jak głupie są ich pomysły. – Kakashi zwrócił się w Twoją stronę, czym lekko Cię zaskoczył. – Zastanawia mnie tylko jedno. Po co w ogóle zgadzałaś się na te ich wygłupy? – dodał.
A Ty nie chcąc palnąć już nic głupiego i tym samym jeszcze bardziej się pogrążać tylko wzruszyłaś ramionami.
*****
I co o tym myślicie ?
Gwiazdka? A może komentarz :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro