Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Następnego dnia obudziłaś się ledwo żywa. Nie miało to nic wspólnego z kacem, lecz z późną porą, jaką położyłaś się spać. Po problemach, jakie sprawiał Kakashi, gdy odprowadzałaś go do jego domu, musiałaś jeszcze wczołgać go po schodach, a także na kanapę, na której to pozostawiłaś jego "trupa".

Gdy wróciłaś do domu, miałaś ogromne problemy z zaśnięciem. Słowa pijanego Kakashi'ego wyryły bliznę w Twojej pamięci i za żadne skarby nie mogłaś o tym zapomnieć. Kiedy już udało Ci się zasnąć, po zaledwie dwóch godzinach zadzwonił budzik, dzięki któremu miałaś pozostać przymulona już do końca dnia.

Nie mogłaś go zignorować, ponieważ czekał Cię kolejny dzień wypełniony drobnymi misjami, które miała zlecić Ci Tsunade.

Zwlekłaś się z łóżka i powolnym krokiem poczłapałaś do kuchni, w której już krzątała się Twoja mama, przygotowując śniadanie dla całej rodziny. Usiadłaś przy drewnianym stoliku, a następnie posłodziłaś herbatę, która pojawiła się tuż przed Twoim nosem.

– [Imię], dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej. – stwierdziła Twoja mama, która stanęła przed Tobą w kuchennym fartuchu z rękoma opartymi o biodra.

– Nic mi nie będzie, mam dzisiaj dużo spraw na głowie. – powiedziałaś, upijając łyk herbaty.

– Oho, mamy gościa. – pisnęła nagle Twoja rodzicielka, wyciągając szyję ponad firankę, która była umiejscowiona dokładnie na połowie kuchennego okna. – Kakashi, pewnie przyszedł do ciebie. – dodała. Przez te słowa zakrztusiłaś się herbatą, którą właśnie się delektowałaś.

Mówiąc krótko - ogarnęła Cię panika.

Zerwałaś się z miejsca i skierowałaś się w kierunku pokoju, uprzednio potykając się o własne nogi.

– Powiedz, że mnie nie ma. – wydyszałaś tylko i zniknęłaś za drzwiami swojej sypialni.

– Dlaczego? Mam go okłamać? Pokłóciliście się? – usłyszałaś po chwili, jednak nic nie powiedziałaś.

Przystawiłaś tylko ucho do drzwi, aby mieć pewność, że Twoja mama poradziła sobie z zadaniem, o które ją poprosiłaś.

– Dzień dobry pani [Nazwisko], czy zastałem może [Imię]? – spytał męski głos, w którym nie było słychać ani trochę skutków wczorajszych zdarzeń z baru.

– Nie, przykro mi. Wyszła parę minut temu. – powiedziała kobieta, przez co trochę Ci ulżyło.

– Hm... A wie pani może, dokąd lub kiedy wróci?

– Przyko mi, Kakashi, nie mam pojęcia. [Imię] nic mi nie powiedziała, jednak możesz przyjść pod wieczór, może wtedy ją zastaniesz. – dodała. W pierwszej chwili chciałaś bić jej gromkie brawa, jednak po drugiej części zdania, miałaś ochotę przybić sobie otwartą dłonią w twarz.

Mężczyzna podziękował oraz pożegnał się z kobietą, a następnie usłyszałaś oddalające się kroki i dźwięk zamykanej uliczki. Oparłaś się o drzwi i zjechałaś wzdłuż nich na podłogę, oddychając z ulgą.

Prawdę mówiąc, nie miałaś pojęcia, co takiego Cię napadło. Nim jednak zdążyłaś się nad tym zastanowić, usłyszałaś pukanie do drzwi.

Szybko wstałaś, naciskając na klamkę.

– Córeczko, powiesz mi, co się stało? Pokłóciłaś się z Kakashi'm? Zrobił ci coś? Jak ojciec się o tym dowie...

– Nie, mamo! Nic mi nie zrobił, ani się nie pokłóciliśmy. Po prostu... To długa historia, nie obraź się, ale nie chcę o tym mówić. – przerwałaś, tłumacząc się i w duchu prosząc, aby nie zadawała więcej pytań.

– Nie będę cię zmuszać, po prostu się o ciebie martwię. Jednak, jeśli chciałabyś o czymś porozmawiać, zawsze ci pomogę. – powiedziała, a na jej słowa zrobiło Ci się cieplej na sercu.

– Dziękuje. – szepnęłaś, na co kobieta ciepło się uśmiechnęła, aby następnie wrócić do kuchni.

Zamknęłaś za nią drzwi, a po chwili rzuciłaś się na łóżko. Doskonale wiedziałaś, że ta chwila nie potrwa długo. Za jakieś pięć minut miałaś stać tuż przed biurkiem Hokage i czekać na jej kolejne zlecenia. Westchnęłaś ciężko, z ciężkim sercem wstając z wygodnego leżyska, rozprostowując plecy.

Dopiero wtedy zorientowałaś się, że nadal masz na sobie piżamę. W błyskawicznym tempie zaczęłaś wkładać ubrania, które w pośpiechu wyciągnęłaś z szafy. Włosy związałaś w kucyka, aby nie przeszkadzały Ci podczas wykonywania misji, a następnie szybkim krokiem ruszyłaś w stronę drzwi.

Idąc przez Konohę, w duchu błagałaś, aby przypadkiem nie natknąć się na Kakashi'ego. Nie miałaś pojęcia, jak mogłabyś się zachować w obliczu takiej sytuacji. Kiedy byłaś już pod budynkiem, w którym urzędowała Tsunade, odetchnęłaś z ulgą.

Cisza, jaka panowała tuż po wejściu do pierwszego pomieszczenia, również symbolizowała, że teren jest opustoszały i całkowicie dla Ciebie bezpieczny. Rozluźniona zaczęłaś iść w kierunku drzwi, które należały do gabinetu Hokage Konohy. Kiedy jednak znalazłaś się na właściwym korytarzu i postawiłaś pierwszy krok zza rogu, bez zastanowienia się cofnęłaś.

Przy jednym z okien stał srebrnowłosy shinobi, który beztrosko opierał się o parapet, a w ręku trzymał jedną z serii swoich ukochanych książek. Wcisnęłaś się w ścianę i zaczęłaś próby obmyślania jakiegoś błyskawicznego planu. W pewnym momencie do głowy wpadła Ci pewna myśl...

***
Spokój mężczyzny, który starał się skupić na treści czytanej książki, przerwał tupot stóp, który zdawał się zbliżać w jego kierunku. Unosząc wzrok znad czasopisma, zauważył wysoką kobietę o kruczoczarnych włosach, która dumnie kroczyła przed siebie, nie darząc go nawet najmniejszym spojrzeniem. Mężczyzna zmarszczył brwi, jakby intensywnie nad czymś rozmyślając i wpatrując się w smukłą sylwetkę nieznajomej.

Nie mógł jednak zauważyć tych krótkich, przepełnionych paniką spojrzeń, które towarzyszyły kobiecie przez całą drogę.

W pewnym momencie energicznie, jednak niemal niezauważalnie potrząsnął głową i wrócił do swojej poprzedniej czynności. W końcu musiał czymś zająć myśli, które ostatnimi czasy zmierzały w nie te strony, które chciał.

***

Gdy tylko znalazłaś się w gabinecie Tsunade, natychmiast przerwałaś technikę. Miałaś ogromne szczęście, ponieważ dopiero po chwili kobieta obdarzyła Cię spojrzeniem znad swoich okularów.

Choć w duchu karciłaś się za swój idiotyczny pomysł, z drugiej strony miałaś wrażenie, że było to jedyne wyjście. Kobieta, w którą się przekształciłaś była zupełnym przeciwieństwem Ciebie, toteż miałaś nadzieję, że Kakashi nie zauważył niczego podejrzanego, zarówno w Twoim wyglądzie, zachowaniu, a także aurze, jaka temu towarzyszyła. Wiedziałaś, że mężczyzna jest doskonałym shinobim i gdyby naprawdę się skupił, mógłby wyczuć Twój podstęp. Miałaś jednak nadzieję, że Twoja technika również była na tyle silna, aby mogła zamydlić oczy nawet Twojemu srebrnowłosemu przyjacielowi.

– O, [Imię], cieszę się, że już jesteś. – z zamyśleń wyrwał Cię dobrze Ci znany, kobiecy głos. – Jak pewnie zauważyłaś, na zewnątrz czeka na ciebie Kakashi. To właśnie z nim będziesz wykonywać dzisiejszą misję.

– Co? – szepnęłaś. – Nie! – powiedziałaś już głośniej, wlepiając rozszerzone oczy w Tsunade, a serce podeszło Ci do gardła.

– Słucham? – spytała kobieta z wyraźnym zdziwieniem, jakby oburzeniem i zmarszczyła czoło, czekając na Twoje wyjaśnienia. Sprawiała wrażenie, jakby wydawało jej się przesłyszeć.

– Nie... Najlepiej się dzisiaj czuję. – powiedziałaś pierwszą rzecz, która tylko przyszła Ci do głowy i dla wiarygodności zakaszlałaś, co chyba nie wyszło Ci najgorzej.

Ten dzień był porażką. W jego trakcie skłamałaś więcej razy, niż podczas całego swojego życia i co najgorsze, miałaś ogromne wyrzuty sumienia i okropnie się z tym czułaś, jednak już za daleko zabrnęłaś, aby teraz zrezygnować.

– Przyszłam właśnie w tej sprawie... Czy mogłabym wziąć jeszcze jeden dzień wolnego? Wczoraj musiałam coś złapać, a dziś czuję się fatalnie. – jęknęłaś, błagając, abyś w jej uszach brzmiała jak najwiarygodniej.

– Cóż, to prawda, nie wyglądasz dzisiaj najlepiej. – potwierdziła kobieta, mierząc Cię wzrokiem, przez co w Twoim sercu pojawił się malutki promyczek nadzieji. – Dobrze, niech będzie. Weź dzisiaj dzień wolnego. Tylko mam do ciebie jedną prośbę, przyjdź dzisiaj pod wieczór odebrać pewne papiery, dobrze?

– Tak jest. – rzuciłaś krótko. – Dziękuję bardzo Hokage-sama. – podziękowałaś, jak wypadało i ukłoniłaś się lekko.

Przepełniona szczęściem i ulgą wyszłaś z gabinetu, zupełnie zapominając o "czyhającym tam niebezpieczeństwie".

– [Imię], co tu robisz? Jak tu weszłaś? Czy ty... – gdy Kakashi tylko Cię zauważył stwierdziłaś, że jesteś po prostu zwykłą ofermą.

Cały Twój misterny plan zwrócił się przeciw Tobie. Tę sytuację zdecydowanie mogłaś nazwać porażką na całej linii.

– Eee... Weszłam tu przed chwilą, pewnie mnie nie zauważyłeś przez tą książkę. – powiedziałaś, jednak wiedziałaś, że jest to bardzo żałosne wytłumaczenie.

– Nie sądzę... Unikasz mnie? A może... Ta kobieta, która przed chwilą tędy przechodziła... – zaczął, przez co Twoje policzki wypełnił krwisty rumieniec.

– Co ty pleciesz? – spytałaś, udając oburzenie. Jeśli chodzi ci o tą brunetkę, poszła w przeciwną stronę, minęłyśmy się, pewnie pomyliła drzwi czy coś... – dokończyłaś, jednak czułaś, że z każdym kolejnym słowem pogrążasz się coraz bardziej.

– Niech ci już będzie. Jesteś gotowa na naszą misję? – zmienił temat, wyprostowując się i chowając książkę w tylnią kieszeń, przez co miałaś ochotę podskoczyć z radości.

– Właśnie... Jeśli o to chodzi, byłam właśnie w tej sprawie u Tsunade. – zaczęłaś niepewnie, ale spotkałaś się tylko ze zmarszczonym czołem Kakashi'ego, czekającego na dalszy ciąg Twojej wypowiedzi. – Mam dzisiaj dzień wolny. Nienajlepiej się czuję, chyba coś złapałam. – dokończyłaś.

– Złapałaś? [Imię], na pewno wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz. – chłopak uniósł brew.

– Mówię, że źle się czuję. Przepraszam, ale muszę już iść. – rzuciłaś szybko, chcąc jak najszybciej wyminąć mężczyznę.

– Poczekaj. – usłyszałaś po ułamku sekundy, przez co zmuszona byłaś się zatrzymać i odwrócić z powrotem w jego stronę. – Byłem dzisiaj w twoim domu, ale twoja mama powiedziała, że cię nie ma. Na pewno cię nie było? – dokończył, a Ty miałaś ochotę zapaść się pod ziemię.

– Skoro powiedziała, że mnie nie było, to chyba tak musiało być, prawda? – spytałaś retorycznie, mając nadzieję, że kolejne kłamstwo umknie Ci płazem. – Przepraszam cię, ale naprawdę muszę już iść. – dodałaś i skierowałaś się wprost w stronę drzwi.

Gdy byłaś już na świeżym powietrzu, odetchnęłaś z głęboką ulgą. Tych wszystkich kłamst było już za dużo i wiedziałaś, że prędzej czy później odwrócą się przeciw Tobie.

***
Przez resztę dnia starałaś się praktycznie nie wychodzić z domu. Postanowiłaś zająć się domowymi obowiązkami i pomocą w kuchni. Dawno nie gotowałaś razem z mamą, a wspólne zajęcie choć trochę pozwoliło Ci zająć głowę czymś innym. Jednak, gdy wszyscy w trójkę konsumowaliście wasze wspólne dzieło, myśli o poprzednim dniu znów zaczęły nawiedzać Twoją głowę.

Z drugiej strony, nie mogłaś unikać Kakashi'ego już do końca życia. Musiałaś kiedyś się z tym zmierzyć. Chciałaś jednak odwlekać tą chwilę jak najdłużej.

Gdy słońce powoli chyliło się ku zachodowi, przypomniała Ci się prośba Hokage, dotycząca dokumentów, które miała Ci wręczyć.

Idąc ponownie w stronę jej budynku, nie wiedząc czemu, miałaś dziwne przeczucie, że zdarzy się coś, co nigdy nie powinno się zdarzyć. Zignorowałaś jednak to dziwne uczucie i starałaś się skupić tylko na drodze, którą miałaś jeszcze do pokonania.

***
Gdy Tsunade wręczyła Ci plik, dotyczący Twoich jutrzejszych obowiązków, ponownie udałaś się do wyjścia, z zamiarem powrotu do domu i spędzenia ostatnich godzin wolnego z rodziną. W pewnej chwili usłyszałaś głos, wołający Twoje imię. Doskonale wiedziałaś, do kogo należał, toteż udałaś, że nic nie słyszysz i przyspieszyłaś kroku. Głos, a raczej jego właściciel, najwyraźniej nie chciał dać za wygraną, bo już po chwili w pełnej swej okazałości, stanął przed Tobą srebrnowłosy mężczyzna.

– Kakashi, pogadamy jutro, proszę cię. Trochę się spieszę, mam jeszcze kilka spraw na głowie. – zaczęłaś błagalnym tonem głosu i wyminęłaś mężczyznę.

– Poczekaj! – krzyknął, w ostatniej chwili łapiąc za Twój nadgarstek, czym zmusił Cię do spojrzenia w jego stronę. – Unikasz mnie cały dzień. Chodzi o wczoraj? Powiedziałem coś nie tak?

– Nie chodzi o wczoraj. – skłamałaś. – Wczoraj wygadywałeś same bzdury, pewnie nawet tego nie pamiętasz. – przyznałaś.

– Doprawdy?  A co, jeśli pamiętam to, co mówiłem? I to wcale nie było kłamstwo? – w tamtym momencie Cię zamurowało. Wydawać by się mogło, że jest z Tobą całkowicie szczery.

– Słucham? – wydukałaś, nieco speszona, nie ukrywając zdziwienia.

– Kocham cię, [Imię]. – powiedział mężczyzna, a następnie przyciągając Cię bliżej, delikatnie objął Twoją twarz, aby całkowicie zatracić się w Twoich ustach. Przez ten nagły gest z jego strony, dokumenty od Tsunade z trzaskiem wylądowały na piaskowym podłożu.

Nie chciałaś przerywać mu tego w żaden sposób, ponieważ właśnie przez ten gest uświadomiłaś sobie i potwierdziłaś fakt, ( który nie chciał Ci przejść przez gardło), że Ty także go kochasz.

*****

I oto nadszedł ten dzień, i oto nadszedł ten rozdział, i oto nadeszła ta chwila. Ostatni rozdział opowieści . Przed nami tylko epilog  :)

Zapraszam serdecznie :D

Buziaki : Melody ;***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro