Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Był piękny, słoneczny dzień, a Ty już miałaś go dość. Padłaś na ławkę w cieniu jednego z drzew i nie miałaś zamiaru się z niej ruszać.

Właśnie wróciłaś z dość ciężkiej misji i Twoim jedynym marzeniem było położenie się do ciepłego, miękkiego łóżka i zapadnięcie w błogi sen.

– Naruto, ile razy mam ci powtarzać, że nigdzie się z tobą nie wybieram?! Poza tym, zaprosiłam już Sasuke...– usłyszałaś dziewczęcy głos, przez co leniwie uniosłaś głowę z oparcia, aby lepiej usłyszeć najnowsze ploteczki z Konohy, mimo że wcale zbytnio Cię to nie interesowało. Po prostu chciałaś się czymś zająć, aby nie myśleć o spaniu.

– Ty zaprosiłaś Sasuke?! To raczej chłopak powinien zaprosić dziewczynę, a nie odwrotnie, prawda? – oburzył się blondyn i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

– Wcale nie... Oj, i co z tego?! Ważne jest to, że nie odmówił. Tylko to się liczy. – powiedziała dziewczyna po chwili zastanowienia. – A ty mógłbyś w końcu poszukać sobie jakiejś innej dziewczyny do stalkowania. – dodała już trochę bardziej wściekle.

– Innej dziewczyny...– wymruczał pod nosem blondyn, przykładając palec do ust, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał. – [ Imię ] - chan, czy pójdzie pani ze mną dziś wieczorem na noc sztucznych ogni? – tym razem chłopak zwrócił się w Twoją stronę, szczerząc zęby. Nie ukrywając, bardzo Cię to zaskoczyło, ponieważ byłaś pewna, że dana dwójka nawet nie zauważyła Twojej obecności.

– Naruto! Ty głupku! Chodziło mi o dziewczynę w twoim wieku! – krzyknęła zbulwersowana różowowłosa, nim cokolwiek zdążyłaś odpowiedzieć.

– No tak... – wymamrotał, drapiąc się niezręcznie po karku. – Ale mogłaby pani to przemyśleć, prawda? – ponownie zwrócił się w Twoją stronę z wyczuwalną nadzieją w głosie.

I kiedy już otworzyłaś usta, aby odpowiedzieć, do akcji ponownie wkroczyła Sakura.

– Naruto, ty okropny bezwstydniku! – syknęła, łapiąc chłopaka za ucho i ciągnąc go w przeciwną stronę. – Bardzo przepraszamy, [ Imię ] - chan, Naruto czasem bywa naprawdę głupi. – dziewczyna starała się usprawiedliwć chłopaka, dodając przy tym uroczy uśmiech.

A kiedy ponownie otworzyłaś usta, aby w końcu odpowiedzieć, dana dwójka zniknęła Ci sprzed nosa. Wszystko skończyło się tym, że nie wypowiedziałaś nawet najkrótszego słówka.

Mimo wszystko, bardzo zaciekawiło Cię wydarzenie, o którym mówił Naruto. Mogłabyś w końcu choć przez chwilę oderwać się od dni, które praktycznie niczym się od siebie nie różniły. Trochę rozrywki bardzo by Ci się przydało.

Jednak do tego zdarzenia pozostało jeszcze dużo czasu, toteż ponownie położyłaś głowę na oparcie ławki, aby jeszcze przez chwilę się zrelaksować.

Pytanie brzmi tylko : Dlaczego nie relaksowałaś się we własnym domu?

Odpowiedź jest prosta. Otóż od samego rana panował tam istny harmider, który tworzyła grupa remontowa, na przemian z Twoją mamą. Okazało się bowiem, że sufit w łazience nie jest odporny na większe ulewy i po prostu przecieka. Kiedy cała łazienka dosłownie pływała, Twoi rodzice definitywnie postawili na ekipę remontową. Przez te wszystkie hałasy związane z wierceniem, prędzej byś zwariowała niż zasnęła. Tak więc postanowiłaś wszystko przeczekać w parku, gdzie przynajmniej miałaś święty spokój, noo... prawie. Jednak tak czy tak nie mogłaś na to narzekać.

W pewnym momencie odniosłaś wrażenie, że ktoś się do Ciebie przysiadł. Otwierając jedno oko stwierdziłaś, że był to ciemnowłosy chłopak, a dokładniej mówiąc - Obito.

– Cześć. – powiedział radośnie, przez co ponownie zmuszona zostałaś do podniesienia głowy.

– Cześć. – odpowiedziałaś, starając się brzmieć równie promiennie jak on.

– Ciężka misja, co? – zaczął, odwracając głowę w Twoją stronę, a jego ton tym razem wydawał się być obojętny.

– Można tak powiedzieć. – odparłaś, czując się nieco niezręcznie w jego towarzystwie.

– Słuchaj, powiem prosto z mostu...Chciałem cię zapytać...to znaczy...Jeśli ktoś zrobił to przede mną to oczywiście zrozumiem, jednak chciałem się dowiedzieć...– zmieszany Obito zaczął plątać się we własnych słowach, przez co spotkał się z uniesioną brwią z Twojej strony. – Chciałabyś może pójść dziś ze mną na noc sztucznych ogni? – dokończył w końcu, jednak jego słowa w pierwszej chwili nie do końca do Ciebie dotarły. – Jednak, jeśli ktoś zaprosił cię wcześniej, to oczywiście zrozumiem. – dodał po chwili, kiedy analizowałaś w myślach jego słowa, nie odzywając się.

– Nie...To znaczy nikt mnie nie zaprosił. ( Nie licząc Naruto ) Tak, chętnie z tobą pójdę. – powiedziałaś z uśmiechem. Było to bardzo miłe i słodkie z jego strony, że pomyślał akurat o Tobie. Nie mogłabyś mu odmówić tym bardziej, że darzyłaś go ogromną sympatią.

– Naprawdę? To znaczny...Bardzo się cieszę! W takim razie, może spotkajmy się wieczorem tu, w tym miejscu, co? – powiedział z jeszcze większym uśmiechem, niż Twój.

– Dobrze. – pokiwałaś na potwierdzenie głową.

– To jesteśmy umówieni. – powiedział, a jego twarz nadal przyozdabiał szczery uśmiech.

***
Gdy Obito opuścił Cię, tłumacząc się jakąś ważną sprawą do zrobienia, postanowiłaś wrócić do domu i zobaczyć, jak mają się sprawy związane z remontem.

Im bliżej domu się znajdowałaś, tym miałaś mniejsze nadzieje na to, że w środku panuje spokój. Kiedy jednak znalazłaś się centralnie pod drzwiami z ulgą stwierdziłaś, że panuje tam idealna cisza.

– [Imię]! – usłyszałaś gdzieś za sobą i rozpoznając znajomy głos odwróciłaś się do wołającego, mrużąc oczy i robiąc dłonią tzw. daszek przy czole, ponieważ słońce w tamtym dniu nie dawało o sobie zapomnieć.

Kakashi stał za uliczką z uniesioną ręką, co miało chyba oznaczać, że przed momentem machał w Twoją stronę. Nie mając zamiaru krzyczeć, aby pół wioski to usłyszało, podeszłaś do furtki.

– Słuchaj tak sobie pomyślałem...– zaczął chłopak drapiąc się po karku. – Wiesz, ostatnio Hokage przydziela nam dość sporo misji, a dzisiaj wieczorem mamy noc sztucznych ogni, więc tak sobie pomyślałem...Może poszlibyśmy razem? W sumie ostatnimi czasy nie mieliśmy nawet chwili, żeby pogadać i...– przerwał na moment, gdy zobaczył Twoją dość niezręczną minę. – Oczywiście, jeśli nie masz ochoty, to...– zaczął, a Ty po prostu czułaś, jak Twoje serce pęka na pół.

– Nie! – przerwałaś mu błyskawicznie widząc, że sytuacja zmierza w nie najlepszym kierunku. – To nie tak...Bo widzisz...– zwęciłaś usta w wąską linię i spuściłaś wzrok na niebieskie kwiatki, które niedawno posadziła Twoja mama i które właśnie przeżywały "wiosnę swojej młodości". – Obito zapytał, czy pójdę z nim i ja...się zgodziłam, ale przecież możemy iść w trójkę, prawda? – dodałaś nieco odważniej, znajdując może i nie najlepsze, ale jakieś wyjście z tej całej sytuacji.

Chłopak tylko zmarszczył brwi i wyglądał, jakby nad czymś się zastanawiał. Jednak trwało to tylko ułamek sekundy. Po tym czasie na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech, czym szczerze Cię zaskoczył.

– Nie, no coś ty. On był pierwszy, to ja się spóźniłem, więc muszę ustąpić. – powiedział nadal z uśmiechem z przymkniętymi oczami. – Nie będę wam przeszkadzał. – dodał.

– Na pewno? Wiesz, że będziesz bardzo mile widziany i...– zaczęłaś trochę zakłopotana.

– Na pewno. Nie chcę wam przeszkadzać. Mam tylko nadzieję, że chociaż Gai nie ma jeszcze z kim iść. – powiedział, czym wywołał na Twojej twarzy mały uśmiech. – W takim razie bawcie się dobrze i powiedz Obito, żeby trzymał ręce przy sobie. – dodał już nieco głośniej, ponieważ dość niespodziewanie zaczął oddalać się w stronę centrum wioski. – Narazie, [Imię]!

– Narazie! I pozdrów ode mnie Gai'a! – odkrzyknęłaś, jednak dopiero po kilku chwilach dotarł do Ciebie sens jego słów.

I niech Obito trzyma ręce przy sobie?

Serio? Czy on właśnie pomyślał, że wybierasz się z Obito na jakąś randkę? Nie! To znaczy... Nie według Ciebie. Jest to przyjacielskie wyjście i szczerze wątpiłaś w to, że Obito miał na myśli coś innego.

***

Hejka!

W następnym rozdziale będziemy mieć Noc Sztucznych Ogni :D

Gwiazdka? A może komentarz? :D

Pozdrawiam :

Melody ;***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro