15
Ogólnie mam nadzieję, że się postaraliście, bo niestety wattpad zrobił mnie na szaro:
Dziękuję za waszą aktywność i przepraszam za to wszystko, co tu się stanie:
(Mark)
Przez pół dnia siedziałem i czekałem na tego palanta, a on nie przychodził. Przez cały ten czas nie dostałem żadnej wiadomości od niego. Pomyślałem więc, że może już wysiadł z tego zarąbanego samolotu i raczy tu przyjść. Opadłem bezsilny na poduszkę, leżącą na sofie i włączyłem dramę. Obejrzałem kilka odcinków i nagle zadzwonił dzwonek. W momencie kiedy mieli się całować! Co za szmaciarz przerywa mi ten piękny moment? Zdenerwowany otworzyłem drzwi.
- Dlaczego pan, pani przerywa mi...- Podniosłem wzrok na sprawcę tej jakże okrutnej zbrodni. Przede mną stał blondyn i uśmiechał się szeroko. Momentalnie rzuciłem się na niego, mocno się w niego wtulając. - Jackson!
- Hej, Markkie. - Chłopak puścił rączkę walizki i przytulił mnie. - Zachowujesz się, jakby mnie przynajmniej z tydzień nie było.
- Odczuwam, jakby nie było cię wieki. - Mruknąłem w jego koszulkę. Odkleiłem się od niego i wprowadziłem go do środka. - Mam dla ciebie niespodziankę, wiesz?
- Tak? A jaką? - Uśmiechnął się, zamykając drzwi.
- Jak ci powiem, to już nie będzie niespodzianka. - Uśmiechnąłem się uroczo i podszedłem do niego bliżej. - Musisz zamknąć oczy.
- Mark, ja się boję. Chyba podziękuję. - Zaśmiał się i zamknął oczy. Splotłem palce na jego karku i przyciągnąłem go do siebie, po czym złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Z początku chłopak nie odwzajemniał go, ale najprawdopodobniej, gdy ogarnął co się dzieje, poczułem jak kącik jego ust wędruje do góry, a on sam odwazajemnia mój pocałunek. Objął mnie w pasie i przytulił mnie do siebie. Poczułem przyjemne ciepło jego ciała, a zaraz po tym jego sporych rozmiarów dłonie na moich pośladkach. Zamruczałem cicho, czego Wang się chyba nie spodziewał, bo przez uchylone powieki, zobaczyłem, jak wytrzeszcza oczy. Zachichotałem cicho i powróciłem do pocałunku. Język Jacksona co chwilę trącał moje zęby. Rozchyliłem lekko usta, a ten od razu wtargnął do mojej buzi, drażniąc moje podniebienie. Nasze języki walczyły o dominację. To było jasne, że nie z nim nie wygram, więc po prostu się poddałem. Chłopak objął mnie mocniej i podsadził do góry. Automatycznie oplotłem nogi wokół jego pasa. Zabrakło mi powietrza, więc zakończyłem pocałunek, głośno łapiąc powietrze. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się szeroko. - To jest twoja niespodzianka?
- Zaraz będzie ciąg dalszy, tylko daj mi złapać trochę tlenu. - Zaśmiałem się. - W tym czasie możemy przejść do sypialni.
Chłopak kiwnął głową i ze mna na rękach, poszedł do mojego pokoju. Zamknął drzwi nogą i rzucił nas na łóżko. Od razu przewróciłem go na plecy i usiadłem na nim. Jackson posłał mi zadziorny uśmiech, a ja powoli ściągnąłem z siebie koszulkę, przegryzając wargę. Nachyliłem się do niego i zacząłem delikatnie muskać jego wargi, ocierając się przy tym o niego. Ciche stęknięcia wydobywały się z ust Wanga, podczas, gdy ja dodatkowo obcałowywałem jego szyję. Wsunąłem dłonie pod ciemną koszulkę blondyna i zacząłem ją ściagać. Młodszy pomógł mi w tym trochę, a ja od razu zabrałem się za zamek jego spodni. Rozpiąłem je, po czym zsunąłem je, by zaraz całkowicie je ściągnąć. Chłopak pokazał mi palcem, bym się do niego zbliżył. Posłusznie to zrobiłem i chwilę później leżałem pod nim. Jego usta wylądowały na mojej szyi, a ręce na moich spodniach. Po chwili byłem już bez nich, a ten dobierał się do moich bokserek. Gdy byłem już całkiem nagi i przy okazji strasznie zaczerwieniony, blondyn przejechał palcami po moim nabrzmiałym penisie. Jęknąłem cicho i zagryzłem wargę. Przed moimi ustami pojawiły się trzy palce, należące do chłopaka. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, ale po chwili zaczaiłem, o co chodzi. Otworzyłem usta, a gdy tylko jego palce znalazły się w mojej buzi, zacząłem je dokładnie oblizywać. Wang wyciągnął je i jednym z nich zaczął jeździć dookoła mojego wejścia, po czym delikatnie go włożył. Jęknąłem trochę głośniej, a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
- Mam przestać? Nie chcę cię krzywdzić...- Mruknął.
- Siedź cicho i pieprz mnie, a nie pierdolisz głupoty. - Syknąłem, a ten się zaśmiał. Czułem, jak palec chłopaka powoli się we mnie porusza. Ból ustępywał, a chłopak wbił we mnie kolejny palec. Mruknąłem zadowolony i zacząłem delikatnie poruszać biodrami. Było mi tak cudownie. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Nawet wtedy, gdy mama dała mi na urodziny całą walizkę żelków. Serio. Nawet to nie jest w stanie przebić tego, co dzieje się teraz. - Jackson...błagam...już możesz...zrób to...
(O chu, co ja tu robię? XD Weźcie mnie stąd zabierzcie xDD)
- Ale jesteś pewien? - Pokiwałem głową, czując jak palce chłopaka gładko ze mnie wychodzą. Jack ściągnął swoje bokserki, a moim oczom ukazał się jego sporych rozmiarów penis. Blondyn ujął go w swoją dłoń i nakierował go na moje wejście. Poczułem duży nacisk, a po chwili sam czubek jego penisa wylądował we mnie. Jęknąłem głośno i zacisnąłem ręce na pościeli. Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, chłopak wszedł we mnie do samego końca. Z moich ust wydał się głośniejszy jęk, który można było równać z krzykiem. Blondyn nachylił się do mnie i zaczął całować lekko moje usta. Oddałem pocałunek, a ten momentalnie zaczął się delikatnie we mnie poruszać. Moje jęki stały się już normalnością, bo wydobywały się co chwile. W jednej chwili ruchy chłopaka stały się szybsze i mocniejsze. Jęczałem pod nim, nie wytrzymując już z przyjemności. Kilka kolejnych ruchów biodrami w jego wykonaniu i doszedłem z bardzo głośnym jękiem. Moja sperma oblała nasze brzuchy, za to jego wylała się prosto do mojej dziurki. (Nie no naprawdę weźcie i mnie zabierzcie xD) Ciężkie ciało chłopaka opadło na to moje. Oboje ciężko dyszeliśmy, starając się uregulować oddech.
- Kocham cię. - Szepnąłem i musnąłem jego usta.
- Ja ciebie też. - Blondyn uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie.
<><><><><><><><><><><><><><>
W tym momencie żałuję, że nie jestem pijana, czy coś xD
Cokolwiek to było, mam nadzieję, że "lata" pisania rpg nie poszły na marne xD
NIGDY. WIĘCEJ. TEGO. NIE. NAPISZĘ.
Chyba że w następnym wcieleniu ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro