Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spadająca gwiazda

Nie mogłam się oderwać. Nagle nastało to o czym od zawsze mażyłam... Mój pierwszy pocałunek! I to z Colem! To było takie piękne. I miałam nadzieje ze będzie to trwało wiecznie...

*Kaila*

Ale nie trwało. Kai odsunoł nas od siebie.
Kai- Kaila!
Ja- No co?
Kai- Masz idźć do swojego pokoju!
Ja- Dobra! Ale to ze jesteś moim bratem to nie znaczy ze możeć mi rozkazywać!
Poszłam wściekła do klasztoru.

*Cole*

Kaila poszła zła do klasztoru.
Kai- Cole musimy pogadać!
Ja- O czym?
Kai- Na osobności.
Wszyscy wrucili do klasztoru.

*Kai*

Wszyscy pośli.
Ja- Posłuchaj! Kaila powinna mieć normalnego chłopaka a nie ducha! Masz się trzymać od niej z daleka!
Popchnołem mistrza ziemi prosto przed kałurze. Stracił ruwnowage i wpadł. Znikł. Przybiegli pozostali.
Nya- Kai! Coś ty narobił?!
Ja- Ja... Ja nie...
Jay- Może i nie chciałeś. Ale od razu nie musiałeś go zabijać!
Zane- Co powie Kaila?!
Ja- Nie wiem.
Jay- Nya chodź.
Nya- Dobrze.
Nya i Jay poszli. Reszta poszła za nimi. Musze to wyjaśnić Kaili.

*Kaila*

Jestem wściekła! Po chwili Kai wszedł do pokoju.
Ja- Co ty tu robisz?
Kai- Chciałem ci powiedzieć ze Cole... On... Nie żyje.
Ja- Co?! Ale co się stało?
Kai- Yyy...
Ja- To twoja wina?!
Kai- Tak.
Ja- Ty nie rozumiesz ze ja go kochałam?!
Wyviegłam z klasztoru.

*Kai*

Kaila wybiegła z pokoju. Nya nie chce mnie widzieć. Inni są źli. Kaila gdzieć pobiegła. Zostałem sam.

*Kaila*

Biegłam przed siebie. Nie zatrzymywałam się. Mój świat się właśnie zawalił. Usiadłam przed jeziorem. Usłyszałam czyjiś głos.
???- Kaila! Gdzie jesteś?
Ja- Kai! Wynoś się!
???- Kaila ja nie jestem Kai.
Odwruciłam się.
Ja- Lloyd? Co ty tu robisz?
Lloyd- Zobaczyłem ze biegniesz i pobiegłem za tobą.
Przytulił mnie. Wtuliłam się w niego.
Lloyd- Wiem ze ci smutno.
Ja- Czemu?
Lloyd- Kto to wie? Kto to wie.
Ja- Gdybym mogła cofnąc się w czasie wtedy sprawiłabym by to nigdy się nie wydarzyło.
Rozpłakałam się.
Lloyd- To co się stało to się już nie odstanie.

Wieczorem

Patrzyłam z Lloydem w gwiazdy.
Lloyd- Chodź wrucimy.
Ja- Nie chce.
Lloyd- Ale tu nie zostanieć.
Ja- Zostane.
Zobaczyłam spadającą gwiazde.
Ja- Chciałabym by to nigdy się nie wydarzyło.

***

Hej kochani! Jak rozdział? Pisałam go dosyć długo. Mam taką nadzieje ze nikogo nie zanudziłam. Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro