Nadopiekuńcy Kai
*Jay*
Byliśmy na placu treningowym i właśnie wtedy przypomniałem sobie o śniadaniu.
Ja- Cole ide zrobić śniadanie.
Cole- To leć.
Popędziłem do kuchni.
*Kaila*
Poszłam w strone kuchni. Zobaczyłam Cola, który od razu do mnie podszedł.
Cole- I co? Doigrał się?
Ja- Niestety nie.
Cole- Następnym razem go dorwiesz.
Ja- Tak. A co chciałeś mi powiedzieć zanim Jay wylał na mnie wode?
Cole- Yyy... Już zapomniałem.
Ja- Szkoda. Chodź na śniadanie.
Cole- Dobra.
Poszliśmy na śniadanie.
*Cole*
Jasne ze nie zapomniałem. Poprostu nie chciałem jej powiedzieć ze ją... Kocham. Gdyby nie Kai to bym jej to powiedział.
*Kai*
Nie pozwole Kaili spotykać się ani z Lloydem ani z Colem. Będę jej dokuczał. Nawet jeśli ona mnie zabije to i tak jej nie pozwole spotykać się z Lloydem albo z Colem. Tylko co zrobie następnym razem? Może numer z palącym się klasztorem? Nie. To już było... Nie moge uwierzyć w to co teraz powiem.
Ja*szeptem*- Musze prosić o pomoc Jay'a.
Zane i Lloyd- Co?
Ja- Nic.
*Kaila*
Jay zrobił śniadanie. Usiadłam pomiędzy Colem i Nyą... Znaczy Kai'em i Nyą. Kai właśnie wcisnoł się pomiędzy mną a Colem. Mistrz ziemi spadł na ziemie.
Kai- Nigdzie nie było miejsca.
Cole- Dzięki Kai.
Kai- Nie ma sprawy.
Ja- Co cię ugryzło?!
Kai- Mnie? Nic.
Podeszłam do Cola i pomogłam mu wstać.
Ja- A co jeśli byłaby tam rozlana woda?
Kai*szeptem*- Połowa problemu by znikła.
Nya- Co?
Kai- Nic.
Cole- Ja już pujde. Nie jestem głodny.
Ja- Pujde z tobą.
Wu- Pujdziecie ale na trening.
Lloyd- Sensei wybacz ale ja mam coś do zrobienia na mieście.
Wu- Dobrze. Idź. A reszta na trening.
Wszyscy- Tak Sensei.
Poszliśmy na trening.
10 minut później
Kai cały czas mi przeszkadza w treningu! Gdyby nie to ze jestem ninja i jestem dobra to już dawno wąchałby kwiaty od doł. A to ze jestem jego siostrą to nie ma znaczenia. Czasem mam go dosyć! Poszłam do pokoju. Ktoś po chwili zapukał. To była Nya.
Nya- Kaila wszystko w porządku? Chodzi o Kai'a?
Ja- Tak.
Nya- On poprostu chce byś wyosła na potężną mistrzynie ognia.
Ja- A z tobą tak tak było?
Nya- Nie. Może dlatego ze kiedyś nie wiedziałam ze hestem mistrzynią wody i za bardzo nie interesował się czy też mam takie zdolności.
Ja- Albo dlatego ze uważa ze Jay jest bez mózgiem i ze ty będzieć nim rządziła.
Nya- Powiedział ci tak?
Ja- Yhy.
Nya- On się martwi. Zaledwie 3 lata temu nie wiedzieliśmy o tobie i tym ze jesteśmy rodziną.
Ja- Lloyd też tak mówi.
Nya- Kai i ty jesteście mistrzami ognia. Ja jestem mistrzynią wody. Ale i tak się kochamy. Nawet jeśli ja mam inną moc żywiołu.
Ja- Znowu słuchałaś tych mądrości Senseia?
Nya- Nie. Zane wtedy łagodził sprzeczke pomiędzy Kai'em a Jay'em.
Ja- Dobrze wiedzieć.
Nya- A teraz wracajmy na trening.
Ja- Tak.
Poszłyśmy na trening.
*Lloyd*
Czekałem na Gabrysie. Chciała mi coś powiedzieć. Ciekawe o co jej chodzi. O przyszła.
Gabrysia- Lloyd chciałam ci podziękować.
Ja- Za co?
Gabrysia- Dzięki twojej pomocy Max do mnie wrócił.
Ja- To fajnie.
Gabrysia- Umówiłam się na randke. To cześć!
Ja- Cześć.
Gabrysia poszła. Ciesze się ze jej pomogłem. Ale tylko po to mnie tu ściągnęła?! Wracam na Perłe. Pewnie Kai znowu goni Jay'a. Wruciłem na Perłe.
***
Hej wszystkim! Jak wam się podoba już drugi rozdział? Mi nie za bardzo. Ale bardziej mnie obchodzi wasze zdanie. Do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro