Zbieram gatunki wrogów jak pokemony
Witam, witam
Chyba mam kaca.
W poprzednim rozdziale pov Nya:
Tym razem ja będę streszczać poprzedni rozdział skoro należał on do mnie, a więc *wdech i wydech* no ogólnie nie za ciekawie no co ja mam tu dużo mówić. Jesteśmy rozdzieleni, bo tamte dekle nie szli za nami z niewiadomych mi powodów i zostałam sama z Jay'em. Ciężko mi powiedzieć czy to dobrze czy źle, ale zawsze to lepsze niż bycie samemu w całym tym wariatkowie i uciekaniu przed wszystkimi. Za dużo wrogów za mało przyjaciół. Wraz z Jay'em wskoczyliśmy do pierwszego lepszego pociągu, który podjechał na nasz peron, ponieważ no policja była z nami, ale raczej nie dostrzegli nas dzięki mojemu refleksowi. Jedziemy do Styks, bez biletów, bez pieniędzy i bez telefonów (dzięki Kai, że mi go zabrałeś. Naprawdę dzięki, kurwa), a jedyne co mamy to zawartość plecaka Cole'a, czyli czystą, kamień, zapalniczkę, papierosy i 7- days. Tak, Jay i Cole pomylili swoje plecaki. Pozostaje nam się tylko chować po kiblach.
A teraz (niestety) oddaje głos Kai'owi. Ja wiem, że wolelibyście mnie, ale musicie przeżyć. Przykro mi
Pov. Kai
Śpię sobie w najlepsze.
-Proszę pana
Nie wiem gdzie, ale jest milutko i cieplutko.
-Proszę pana!
Ale słyszę ciągle jakieś irytujące głosy, które próbują zabrać moją przyjemność płynącą z spania. Jestem tak wyczerpany, że choć je słyszę to skutecznie je ignoruje.
-Wstawać! Obydwoje!
Czuję jak ktoś mnie szturcha w ramię. Przecieram zaspane oczy i próbuje je otworzyć. Widzę przed sobą wkurzonego konduktora, jasne światła, a i wagon. Kurwa, gdzie ja znowu jestem. Próbuję sobie coś przypomnieć, ale jedyne co wyświetla mi się w głowie to wielki napis SEN.
-Bileciki do kontroli - oznajamia nam z irytacją.
Patrzę w bok i widzę obok siebie Lloyda, który tak jak ja nie wie co się dzieje. Jest zaspany i ledwo przytomny.
-He? - rzucam mądrze.
- Jakie bilety... - mamroczę zaraz.
-Bilety na przejazd proszę panów
I wtedy przytomnieje natychmiastowo i wszystkie elementy wskakują na swoje położenie. Już wiem, gdzie jestem, co robiłem i z kim. (bez podtekstów, dobra?). Jestem w IC z Lloydem, Cole'em i Zane'em. Tamta dwójka znajduję się w następnym wagonie, ponieważ w tym już nie było wolnych miejsc, a chcieli bardzo jakieś zająć. No nie powiem, ale myślałem, że usiądę sobie z Cole'em, a zamiast niego pojawił się Garmadon, a nie chciałem wyjść na chuj i go wyganiać, skoro już zajął to miejsce. A serio szkoda, bo jak pomyślę, że mógłbym zasnąć na ramieniu Brookstone'a zamiast na ramieniu blondyna to czuję taki smutek, że żałuję, że faktycznie nie wyjebałem wtedy Lloyda z siedzenia. Mam za dobre serce na ten świat.
Boże taką sytuację ominąłem! Jak ja bym chciał bardzo spać z nim...
-Mogę panowie w końcu pokazać bilety. Mam jeszcze dużo do roboty
To jest ta sytuacją, do której przygotowywałem się tygodniami i widziałem wiele sposobów, by uniknąć mandatu, ale ten mój jest najlepszym z najlepszych. Bardzo autentyczny, bo ja wszystko zrobiłem, by taki był. I w końcu nadszedł ten czas, gdzie go wykorzystam!
Zaczynam migać palcami.
Tak nauczyłem się podstaw migowego i właśnie je stosuje przed konduktorem. Czuję ogromną dumę do samego siebie. Powinni mnie wielbić za to! Przecież jak gościu zobaczy, że jestem głuchy i do tego pochodzę za granicy to będzie musiał mi odpuścić, bo zwyczajnie się ze mną nie dogada, a sam mówił, że nie ma czasu. Specjalnie nauczyłem się hiszpańskiego języka migowego, jak i trochę tego języka. To najbardziej mogliby uwierzyć, że pochodzę z Hiszpanii, dzięki mojej urodzie.
Migam do niego ,,Jestem głuchy".
Powstrzymuje rosnący uśmiech dumy, ponieważ muszę wyglądać na zdezorientowanego i smutnego.
Spoglądam ukradkiem na Lloyda, który z otwartą buzią patrzy na moje wyczyny.
-Ale ty zdajesz sobie sprawę, że właśnie do mnie powiedziałeś i już się nie nabiorę na ten trik, tak? - odparł z uniesioną brwią konduktor.
-No kurwa no - fukam.
No cóż, mam jeszcze plan B.
-Czy ja widzę rzadki okaz pociągowy, który pojawia się raz na kilka lat na tej trasie? - kładę dłoń na policzko, a drugą wskazuje na okno przede mną - No nie wierzę jaki piękny!
-Gdzie!!
-Naprawdę!!!
-Czy to ET42-015?
-Powaliło cię! To na pewno EP07-201
Kilka osób wraz z konduktorem przykleja się wręcz do szyb i szuka wzrokiem modelu jakieś pociągu. Reszta pasażerów jest zdziwiona zamieszaniem, tak samo jak ja z resztą, bo nie spodziewałem się, że kilkanaście osób pójdzie na to co powiedziałem.
-Słyszałem, że będzie na trasie, ale myślałem, że to po południu dopiero! - woła jakiś chłopak.
-Faktycznie tam jest!
-Tam w oddali?!
-Czy to jakiś zlot fanatyków kolei? - dziwi się Lloyd, patrząc jak zaczynają ze sobą dyskutować na temat czy aby na pewno jest ten pociąg. Robi się coraz głośniej i coraz to bardziej zażarta rozmowa, która zagłusza komunikat o podjeżdżaniu do kolejnej stacji. Ludzie zaczynają się ubierać i ściągać rzeczy z górnych półek, niektórzy tylko próbują, bo fanatycy stoją tak, że blokują przejście. Zaczyna się coraz większy chaos.
-Nie wiem Lloyd, ale jak zwykle mamy szczęście - odparłem, patrząc jak konduktor zaczyna grozić jakiemuś chłopakowi mandatem za to, że ten podważał jego wiedzę kolejową - Ale jest to dobry moment, by odnaleźć Cole i Zane i stąd spierdalać
Wygrzebujemy się z foteli, cichaczem przeciskamy się przez ludzi stojących na wąskim korytarzyku między fotelami. Jest głośno i tłoczno, czujemy jak pociąg powoli hamuje i widzimy jak krajobraz za oknem zmienia się bardziej w miastowy. Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy, ani jakie to będzie miasto.
-Stać! - słyszymy głos konduktora, ale nie zatrzymujemy się tylko przyśpieszamy, przestając się przejmując już uprzejmością. Przepychamy się gorzej niż baby na targu, gdy zobaczą promki - A wasze bilety to gdzie w końcu?
-W dupie typie w dupie! - krzyczę w jego stronę.
-Nie denerwuj go jeszcze bardziej, Kai! - odparł w panice Lloyd.
Naciskam guzik, aby otworzyć szklane drzwi, które nie rozsuwają się jak powinny. Zaczynam bardziej gorączkowo klikać w okrągły przycisk.
Konduktor próbuje się jakoś do nas dostać, ale na ten moment jest zbyt zajęty, by zrobić w tym tempie jakim by chciał. Pasażerowie zajmują jego uwagę, jak i miejsce wokół, bo zaczynają mu narzekać na wszystko, a zwłaszcza na to co odwalił z fanatykami kolei. Konduktor próbuje zapanować nad sytuacją, bezskutecznie szczerze. Wtedy do ręki bierze walkie - talkie i już wiemy raz z Lloydem, że typ wzywa posiłki.
-Czemu te głupie drzwi się nie otwierają!? - panikuje Garmadon, samemu zaczynają gorączkowo klikać w drzwi - Pieprzona elektronika!
-Nigdy mnie nie lubiłaś elektroniko, ale ja się nie dam! - wołam - Pieprzyć to! Nie powstrzymasz nas!
I rozsuwam drzwi za pomocą mojej siły, idą topornie, ale ważne że się przesuwają. Kiedy otworzyłem je na całą szerokość przechodzimy z Llody'em na koniec wagonu, gdzie znajduje się mała przestrzeń wraz z toaletą.
-Cholera, Kai mamy problem
-Co znowu - jęczę.
-Poszliśmy w inną stronę - zauważa, wskazując palcem na numerek wagonu, który znajduje się nad drzwiami między wagonowymi - Oni byli w 18, nie w 16
-Nasze szczęście się wyczerpało - prycha - Do chuja z tą robotą
-Stacja Sawry - oznajmia nam komunikator, rzucając mniej istotnymi informacjami dla nas w tym momencie.
-Sawry? - dziwię się, spoglądając na Lloyda, który wzrusza na to ramionami - CO TO ZA DZIURA
Pociąg się zatrzymuje, utrzymujemy jakkolwiek równowagę, trzymając się ścian. Widzimy, że żaden z pasażerów nie kieruje się w naszym kierunku, wybrali drugie przejście. Zapewne widzieli jak siłujemy się z drzwiami. Sytuacja wygląda tam już na opanowaną, ludzie ustawieni w kolejkę wychodzą z pociągów, a ja łapię kontakt z konduktorem. Gniew porównywalny do matki, kiedy jest na ciebie wkurzona z powodu syfu w twoim pokoju. Czujesz wtedy, że masz przewalone i masz ochotę uciec gdziekolwiek.
Ten to zaraz nas rzuci pod pociąg.
-Czy możemy chociaż raz nie robić wokół siebie wrogów? - wzdycha.
-Spadamy stąd blondi - rzucam nerwowo, widząc jak konduktor tylko czeka aż wszyscy wyjdą, by rozprawić się z nami. Patrzy to raz na mnie, to raz na Lloyda - Jak tu zostaniemy to zaraz skończymy w gazecie jako anegdotka o dwójce martwych nastolatków
-Musimy wyjść z pociągu - oznajmia stanowczo, kierując się samemu w stronę drzwi. Naciska na przycisk, a drzwi bez najmniejszych problemów otwierają się. Przynajmniej te.
-A co z Zane'em i Cole'em? - pytam spanikowany.
-Później się złapiemy - bierze mnie za rękę i prowadzi do wyjścia - Jeśli teraz nie wyjdziemy to raczej i tak już ich nie zobaczymy
Popycha mnie do tyłu i wypadam na peron. Słyszę jak chłopak zeskakuje zaraz ze mną, a kiedy się odwracam w stronę szyb wagonu, widzę jak konduktor sprintuje w naszą stronę.
-A ja tylko chciałem pospać - jęczę głośno.
-Pośpimy na ławce
Lloyd chwyta mnie za tył koszuli i prowadzi najprawdopodobniej w stronę wyjścia z peronu, a mimo to i tak kieruje nas tak, abyśmy szli wzdłuż pociągu w stronę wagonu, gdzie siedzieli Zane wraz z Cole'em. Ja z utęsknieniem żegnam się z cieplutkim wygodnym miejscem i jednocześnie wypatruje tamtą dwójkę. Musimy dać im znać, gdzie się znajdujemy.
Na szczęście konduktor dał sobie spokój z nami, bo nigdzie go nie widzimy. W końcu jest w pracy i musi zająć się obsługą pociągu, a nie nami. Pewnie pomyślał, że już uciekliśmy hen daleko. I tak zrobimy, ale to zaraz.
Drzwi wydają z siebie pikanie, a następnie wszystkie się zamykają. Pociąg ociężale rusza w momencie, kiedy znajdujemy naszych znajomo-przyjacioło-towarzyszy, siedzących na fotelach i śpiących w najlepsze. Cole opiera się o okno i jest to cholernie słodki widok. Patrzyłbym na niego dłużej, gdyby nie to, że powinien wstać.
Krzyczymy i machamy w ich kierunku. W biegu uderzamy o szyby, do których ledwo dosięgamy. Są zamontowane wysoko. Pociąg nabiera z każdą sekundą coraz to większej prędkości, a nam trudno utrzymać się na poziomie, gdzie znajduje się tamta dwójka.
W pewnym momencie, kiedy dosłownie już biegniemy, a peron zaczyna się kończyć, spostrzegam, że Cole się budzi. I myślę sobie alleluja! Ale nim zdąży się rozbudzić do końca i zrozumieć nasze krzyki o tym, żebyśmy się spotkali w Ninjago City na dworcu to odjeżdża i znika nam z pola widzenia.
Zatrzymujemy się na krawędzi peronu, cali zdyszani i obserwujemy jak pociąg jedzie do następnej stacji, o której nie mamy pojęcia.
Specjalnie zapytałam się swojego ziomka interesującego się koleją o te rzadkie okazy modelowych pociągów na polskich trasach XD
I ten EP07-201 wygląda tak (jego autorskie zdjęcie)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro