Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Najlepszy kierowca to zawsze będę ja


Trzymajcie dłuższy rozdział za tą miesięczną przerwę!

W poprzednim rozdziale :
Nya nasza cudowna bohaterka  uratowała nam nasze tyłki w dosyć niecodzienny sposób, ale zawsze to  uratowała, więc nie narzekam. Narzekam za to na ścisk w naszym ukradzionym aucie policyjnym, którym ukradliśmy tamtej dwójce. No byli zajęci zajmowaniem się potrąconego pieszego, gdzie sami go potrącili. Nic mu się nie stało, ale zaraz mu się stanie jak będzie się rozkładał tak na naszych kolanach w samochodzie. Nie wiemy jakie ma powiązania z Nyą, ale widać, że się znają. Rozłączyliśmy się tylko na chwilę, a tu już dołączyła do jakiegoś podejrzanego faceta.

-Nya weź nam wytłumacz czemu zabrałaś tego menela! - krzyczę z oburzeniem, kiedy to wspominany jegomość rozgościł się całkowicie na naszych kolanach. Założył ręce za głowę i chilluje sobie na najwyższym poziomie.

-Nie jestem menelem - odparł spokojnie mężczyzna spod przymknietych powiek.

-Kurwa zabierz te łapy z moich nóg! - woła niespodziewanie Lloyd, próbując zrzucić chłopaka z siebie, ale ten łapie się za fotel od Nyi i nie daje się strącić - Masz zakaz siedzenia tak pedofilu jeden - syczy.

-Lloyd otwieraj szybę wywalamy go - proponuje Zane, patrząc z obrzydzeniem na Ronina, chyba tak krzyczała do niego moja siostra. Również on próbuje go zrzucić, ale zapiera się rękoma, by jego głową nie wpadła pod fotel tuż obok naszych nóg - Nie toleruje pedofilów

-Jezus kurwa nie jestem pedofilem! - wrzeszczy, kiedy to blondyn z kamiennym wyrazem twarzy naciska przycisk od szyby, która powoli się rozsuwa. Wpada do nas chłodne powietrze.

Robi się coraz jaśniej na dworze, dzięki radiu, wyświetlającym godzinę, widzimy, że jest piąta nad ranem. Funkcjonujemy tylko na adrenaline, która z każdą mijającą minutą mija i powoduje zmęczenie w naszych wymęczonych organizmach. Nie wiem dokąd jedziemy, bo ta flądra Nya nadal mi nie odpowiedziała. Wiem tylko tyle, że nie jedzie na centrum.

-Ej, Nya bo powiedz coś! - ciągle próbuje się z nią skontaktować. Kiedy skupiam się bardziej na jej twarzy zauważam, że

śpi.

O JAPIERDOLE, A ONA PRZECIEŻ KIERUJE.

-Jay, kurwa obudź Nyę!! - wrzeszczę kopiąc jego fotel na ile jestem w stanie w tym ścisku.

W tym samym czasie Zane wraz z Lloydem próbując wyrzucić mężczyznę przez okno, który zabiera się jak może.

-Co za burdel - mruknął Cole pod nosem - Jay, czy ja słyszę, że chrapiesz! - ożywia się nagle, zdenerwowany.

-No japierdole, Nya nam zasnęła, a kieruje! - krzyczę na cały głos.

I wtedy wszyscy zamierają.

Chciałabym dosięgnąć Nyę, ale wszystko krępuje mi ruchy. Tak samo jak u reszty, a to wszystko za sprawą Ronina.

Jestem zdziwiony, że tak szybko zapamiętałem jego imię. Jestem boski, co poradzę.

-Ma pewno śpi? - dopytuje Zane - Jak na kogoś kto śpi świetnie prowadzi

-Nie odpowiada nam - rzucam spceptycznie, próbując dosięgnąć do niej, ale nogi mężczyzny są niesamowite ciężkie, a kiedy je dotykam wyczuwam, że pod nogawkami ma dziwne rzeczy.

-Może zwyczajnie nas ignoruje - wyjaśnia.

-Ej nie macaj mnie! - odparł wzburzony Ronin - A jego to nie będziecie chcieli wyrzucić przez okno tak?!

-Nie maca po kroczu - burknął Garmadon.

-TO BYŁO PRZEZ PRZYPADEK NIE JESTEM ANI PEDAŁEM ANI PEDOFILEM

I wtedy ja, Lloyd, Cole oraz Zane rzucamy mu mordercze spojrzenie. Wyczuwa jak napięcie się zagęszcza przez słowa jakie wypowiedział i szybko orientuje się, że użył słów w nie takim towarzystwie co powinien.

A kiedy widzę reakcje Cole'a, cieszę się, bo to może oznaczać, że również lubi chłopaków jak ja!

Po krótkiej ciszy jaka zapadła po jego słowach rzucamy się na niego, próbując go wywalić przez okno
Zaczyna się szarpać z nami i wrzeszczeć o tym, że mamy go puścić. Kiedy jesteśmy blisko, aby go wywalić niespodziewanie i gwałtownie auto skręca w stronę chodnika.

Krzyczymy, przeraźliwie każde z nas zaczyna drzeć pizdę.

-CHOLERA ZASNĘŁAM!!! - woła dziewczyna, szybko łapiąc kierownicę i prostując ją. Następnie zatrzymuje się na skrzyżowaniu gwałtownie. My najpierw lecimy w przód, a później w tył. Ronin przeturał się przez to hamowanie pod nasze nogi, wciskając się w te drobne miejsce pod fotelami.

Oddycha ciężko w panice. My również jesteśmy bladzi z przerażenia.

-Jesteśmy już na miejscu? - pyta zaspanym głosem Jay, przecierając oczy.

Patrzy najpierw na zestresowaną brunetkę, a później odwraca się do nas. Widzę jak unosi brew ku górze z zdziwienia. Przeskakuje z jednej twarzy do drugiej.

-Co wy tacy wystarszeni? A gdzie ten menel?

-Kurwa nie jestem menelem! - wrzeszczy z dołu.

-O - odpowiada tylko, spuszczając głowę - Tu jesteś

-Czemu nikt mnie nie obudził? - warczy Nya, obracając się do nas z mordem w oczach - Pojebało was zostawiać mnie w takim stanie?!

-Był zamiar to zrobić - odparł powoli Cole, a reszta my mu potakujemy energicznie.

-Tylko twój ziomek to pedofil i nam przeszkodził - burknął Lloyd.

-Dalibyście spokój z tym! - prycha obrażony - Pomogłam wam przecież uciec policji

Dziewczyna rusza przez skrzyżowanie, a następnie parkuje, wyjeżdżając na chodnik, gasząc samochód. Siada na fotelu w taki sposób, że jej kolana lądują na siedzeniu, a ona kładzie ręce na oparciu fotela. Widzę, że znaleźliśmy się pośród blokowisk, nie wyróżniających się niczym specjalnym. Powoli miasto budzi się do życia, a ludzie wychodzą z domów.

-Ten facet - wskazuję na chłopaka wciśniętego w nasze nogi - To Ronin, anarchista

-Do anarchisty mi daleko, ale lepiej brzmi niż jeżeli słowo buntownik, którym jestem - próbuje wzruszyć ramionami, co niezbyt mu wychodzi.

-Kiedy was policja złapała, zeskoczyłam z dachu na drugą stronę i pobiegłam za wami, ale szybko was zgubiłam - podejmuje wyjaśnień, na które tak długo czekałam. Wszyscy zamieniamy się w słuch - Gdy tak szłam to spotkałam go malującego sprejem "Jebać policję" na pobliskim murze. To spytałam się czy nie chciałaby mi pomóc z takimi jednymi, co porwali mi znajomych

-A, że jestem w ugrupowaniu, które nienawidzi policji to oczywiście, że się zgodziłem - dodał - Wzięłam jeszcze do akcji moich ziomków, podwieźli nas i skoczyłem im pod maskę

-Jakim cudem się nie połamałeś? - dziwi się Zane - To przeczy prawom natury

-Wy też przeczycie naturze i jakoś -

-Zważaj na słowa - zaczyna groźnie Cole, przybierając taką samą minę - Za jeden homofobiczny tekst dostajesz tysiąc razy po brzuchu. Pamiętaj, że jesteś niebezpiecznie blisko naszych nóg

-Dobra, dobra - rzuca leniwie - Cenę swoje organy wewnętrzne

-A powiesz mi siostra dlaczego go wzięliśmy? - teraz to ja pytam, spoglądając na niego z uniesionymi brwiami, a później przenosząc spojrzenie na brunetkę- A bardziej ty go wzięłaś

-A co miałam go tam zostawić po tym jak nam pomógł? - oburza się - Gdyby nie on to pewnie siedzielibyśmy sobie na komisariacie i tłumaczylibyście się z postawionych głupich zarzut. Trochę więcej wdzięczności - prycha.

-Złota kobieta - odparł wzruszony Ronin.

-Ech dzięki no - oznajmiłam niechętnie, a reszta poszła w tym samym kierunku, rzucając pomruki słowa "dziękuję" dla mężczyzny.

-No miło, miło - skomentował z przekąsem.

-Skoro stoimy to czy możemy wyjść jakość? - pyta Lloyd - Czuje, że wszystko mi zdrętwiało

-A co ja mam powiedzieć! - oburza się mężczyzna - Nie dość, że rzuciłem się pod auto to gnieździe się pomiędzy waszymi nogami tu na dole!

-Wyjdę pierwszy - informuje nas Garmadon, otwierając drzwi.

-Pomogę! - oferuje szybko Jay, wysiadając z samochodu, a następnie podchodząc do blondyna.

Łapie go za rękę i wyciąga go z auta, zapobiegając tym samym upadek chłopaka kiedy to niebezpiecznie przechylał się w dół. Przy jego wychodzeniu towarzyszyło mu pomruki niezadowolenia Ronina oraz salwa przekleństw, zwłaszcza gdy Lloyd nie delikatnie stanął blisko jego szyi, nie przejmując się zupełnie tym.

Postanowiłem również ruszyć w jego ślady i wyjść z tego przeklętego wozu. W tym czasie Nya głośno ziewała i walczyła z ponownym zaśnięciem.

W końcu znalazłem się na świeżym, rześkim powietrzu i wyprostowałam każdą możliwą kończynę czując się niesamowicie obolały i kurewsko zmęczony. Odkąd przyszedłem na imprezę to ciągle musiałem uciekać, kryć się i siedzieć w niewygodnym miejscach. Moja psychika również została wystawiona na najwyższą próbę i również czuje się jakby ją traktor przyjechał.

Słońce już praktycznie wstało na niebie, zalewając nas swym blaskiem. Może w innych okolicznościach cieszyłbym się, że mogę oglądać taki piękny wschód i to jeszcze z Cole'em, który teraz stanął obok mnie i rozciąga swoje ręce, wpatrzony w pomarańczowo - żółty nieboskłon. Obracam się w jego stronę i widzę jak jego twarz rozświetla właśnie te promienie. Zauważa moje spojrzenie, opadają jego dłonie i uśmiecha się się do mnie w tak czuły sposób, że moje serce zaczyna szybciej bić, a sam czuje jak policzka zaczynają mnie piecz, dlatego w panice ponownie odwracam się w stronę wschodu.

Cole staje obok mnie, blisko mojego ramienia, a jego obecności oddziałuje na mnie z taką siłą, że braknie mi słów, a serce nawala mi w piersi. Doskonale słyszę jego dudnienie.

Mam wrażenie, że Cole chce coś powiedzieć, ale wtedy

ZANE DRZE PIZDĘ. NOSZ KURWA.

-Puszczaj mnie! - drze się, z jedną nogą w samochodzie a druga na ziemi. Trzyma się za framugę drzwi, próbując nie upaść.

-Co oni znowu odwalają - mamrocze brunet i odchodzi poirytowany w stronę wozu. Totalnie mam takie same odczucia co on, chciałbym wykrzyczeć własną frustrację, ale wystarczy, że robi już to Zane, a nie jesteśmy na jebanym pustkowiu, aby nikt nie zwracał na nas uwagi. Pewnie jest już po czwartej i co niektórzy jeszcze śpią.

Oprócz nastolatków i gównazeri. Oni nigdy nie śpią w nocy.

Brrrr.

Idę do nich, obchodzę samochód z strony Zane'a, który nadal szamocze się z tą nogą. Widzę jak Jay śmieje się z tego, a Lloyd próbuje pomóc chłopakowi. Cole chyba dostał załamki sądząc po jego minie.

Ronin trzyma nogę Zane'a i nie wygląda jakby chciał ją puścić.

-Tak dobrze chłopaki, ciągnijcie to może w końcu wyjdę! - woła z ekscytacją.

-Puszczaj moją nogę PDF 'ie! - odparł wkurzony.

-Nie jestem pedofilem mówiłem wam! - załamuje się - Kurwaaaaaa - wydłuża swoje słowo, kiedy to Zane potrząsa swoją nogą na wszystkie strony, a przez to, że ją trzyma jego głowa podskakuje również na te wszystkie strony.

-Sam nie wiem możesz wyjść?! - pyta poirytowany Lloyd, trzymając białowłosego za ramię, co trochę śmiesznie wygląda, bo jest o wiele mniejszy od niego.

Jay teraz dusi się ze śmiechu, a Cole zniknął.

-Zaklinowałem się, nooo - jęczy.

-Gdzie Nya? - pytam, rozglądając się wokół i wtedy zauważam ją śpiącą za kierowcą w samochodzie - A nie ważne

No jasne, może grzmieć, szaleć zaraza i koniec świata, a ona i tak wszystko prześpi.

-Puść Zane'a, a ci pomogę - informuje chłodno Cole, który znalazł się po drugiej stronie samochodu. Otworzył tamte drzwi na oścież i złapał Ronina za nogi.

-No dobra - mruknął i faktycznie wykonał jego polecenie.

Chłopak szybko stanął na równe nogi i wygladził swoją koszulkę. Poprawił przy tym jeszcze swoje skarpetkę i buta, które mu prawie ściągnął Ronin.

Jay się w końcu uspokoił.

-No nie wiem czy sobie poradzisz skoro nawet oni sobie nie poradzili - urwał, kiedy jednym sprawnym ruchem wyciągnął jego zakleszczone nogi, a później resztę jego ciała na ziemię - No tego się nie spodziewałem - rzucił, podnosząc się z chodnika.

-Wspominałem, że mój przyjaciel jest silny? - odparł dumnie Jay podbierając się pod boki jakby to był co najmniej jego sukces.

-Śmiałeś się zamiast im pomóc - zauważa, unosząc swoją brew i zakładając ręce na piersi.

-Śmieszne to było - parska, wzruszając ramionami.

-Śmiesznie będzie jak cię zostawimy - prycha całkowicie poważnie Lloyd, ale rudy nic nie robi sobie z tego. Nadal się uśmiecha.

-W sumie i tak nie mamy miejsca - zauważył spokojnie Zane.

-Tak, wykopmy go - aprobuje ich pomysł radośnie.

-Spoko - dołącza do nas Cole, a Jay dopiero teraz zdał sobie sprawę, że my tak na serio. Z jego twarzy schodzi uśmiech zastąpiony niedowierzaniem.

-Nieeeee, wy wkręcacie mnie - próbuje przekonać sam siebie.

Nasze milczenie jest idealną odpowiedzią.

-Nya się nie zgodzi na to na pewno - burknął, zakładając ręce na piersi i naburmuszając się.

-Ona śpi - informuje go - Już Ci nikt nie pomoże! Blahajjajajaja - śmieje się w iście diabelski sposób.

-A ciebie to nawet przy oknie życia nie chcieli, dlatego tu z nami jesteś - prycha.

-Uuuuuuuu - rzucił Lloyd.

Mruże swoje oczy. Wyczuwam wyzwanie.

-Nie wiesz z kim zadzierasz - zniżam swój głos - Żyje z moją siostrą i matką.  Teksty na zgaszenie mam we krwii

-Pf - prycha - Nie stanowisz dla mnie żadnego zagrożenia

-Zdziwiłbyś się - teraz to i ja prycham - Skoro Nya śpi to ja zostaje kierowcą i w każdym momencie będę mógł cię zostawić na totalnym pustkowiu. Zrobiłbyś przysługę nam wszystkim, bo i tak nie mamy miejsca dla ciebie

-Uważaj, wiem gdzie mieszkasz

-Serio? - dziwię się.

Bo kto miałby wiedzieć, jak nikt z klasy nigdy u mnie nawet nie był.

-Nie - rzuca, uciekając wzrokiem - Ale się dowiem!

-Za to ja wiem gdzie mieszkasz - odparłem pewnie siebie.

-Na pewno nie - burknął.

-Ależ oczywiście

Że nie. Skąd ja mam to wiedzieć? Ale on nie musi o tym wiedzieć. Z całej naszej ekipy to wiem tylko gdzie mieszka mniej więcej Cole, bo raz słyszałem jak o tym mówili. Od razu mówię, że nie podsłuchiwałem. Ja tylko byłem w pobliżu.

-CHŁOPAKI - krzyczy nagle Nya, która otworzyła drzwi z samochodu i wychyla się z niego. Jest przerażeni to na pewno i jeszcze nie śpi, co najdziwniejsze.

Kiedy to robi słyszymy dziwne odgłosy dochodzące z wnętrza. Brzmią jakby wydobywały się z jakiegoś urządzenia, najprawdopodobniej walkie - talkie sądząc po charakterystycznym tonie, takim jakby zagluszonym.

-ZAMKNĄĆ SIĘ GÓWNAZERIO

Tego się też nie spodziewałem. Podskakuje zaskoczony i wraz z resztą odwracam się w stronę źródła dźwięku. Widzimy w oknie po tej stronie ulicy, gdzie stoi nasz, nie nasz radiowóz, mężczyznę. Jest gdzieś tak po trzydziestce i krótko mówiąc, wygląda na taką osobę, z którą nie da się wytrzymać. Groźnie spogląda na nas spod zmarszonego czoła z zakolami.

-Bo co? - odpowiada mu Cole - Zadzwonisz po pały, czy co? - wskazuję na policyjny wóz - O nie czekaj już tu są - uśmiecha się do niego z cwaniackim uśmieszkiem.

Mężczyzna patrzy to na nas to na samochód. Wyrzucił pod nosem salwę przekleństw, zamknąć okno i wystawiła nam środkowego palca.

My jak jeden umysł zrobiliśmy to samo na zawołanie. Nya zrobiła to nawet z samochodu tak, że za maki wystawały sam palec. A sam Ronin pocałował nawet swoje środkowe place, wystawiając go w kierunku okna.

Dziwne rozmowy nie ucichły z wnętrza samochodu.

-A co ja miałam - namyśla się dziewczyna - A tak! - ożywia się, a następnie krzyczy przerażona - CHŁOPAKI MAJĄ NAS

-Co to znaczy, że nas mają? - pytanie zdezorientowany Zane

-Nie słyszycie co mówią? - dziwi się. Bierze w dłoń walkie-talkie z wnętrza samochodu i wystawia mam go do nas. Strzępki rozmów zaczynają składać się w zrozumiałą całość.

-Jednostka 120 - wydobywa się z urządzenia męski głos - Macie ich?

No to teraz zamieramy wszyscy.

-Pewnie ci dwoje skontaktowali się z swoim oddziałem i namierzyli ten wóz - tłumaczy Ronin - Jak dla mnie powinniśmy spierdalać

-Zaraz jakie "my"? - obrusza się Lloyd.

-Nie mamy czasu na to! - wtrąca się Jay - Musimy spadać, bo jak nas złapią to dupa, kurwa będzie

-Czemu z większego bagna wpadamy w coraz to grosze... - wzdycha Zane.

-Chwila - mówię, ciągle się nad czymś głowiąc - Jakim cudem ty głupia flądro - zwracam się do Nyi - Obudziłaś się po czymś takim jak rozmowy z walkie - talkie, a nie obudziłaś się po naszym krzykach

-Mój mózg jest tak przyzwyczajony do ignorowania cię cię, że robi już to z automatu - wzrusza ramionami i rzuca mi prowokujący uśmieszek.

Ja w tym czasie biegnę do niej, aby ją udusić, ale ta zdążyła zamknąć mi drzwi od samochodu przed nosem.

-Mogłaś nas zabić ty debilko! - wrzeszczę.

-Ej nie mów tak do niej! - obrusza się Jay, ale ja go całkowicie zlewam.

Jak chce zginąć z mojej ręki to niech stanie w kolejce.

Nya za szyby śmieje mi się w twarz.

To ja się z nią nie patyczkuje i wsiadam z tyłu za nią.

Proste. Przecież nie zamknęła całego auta.

Ta szokuje się, jakbym co najmniej wystrzelił ogniem z łapy, a potem w panice wysiada z auta i go okrąża, tak, że znajduje się po przeciwnej stronie.

-To jest świetny pomysł, Kai - zauważa Lloyd - Wsiadamy i spadamy

-Zostaje kierowcą nowym - informuje ich, nawet nie pytając o zdanie. Wysiadam z wozu, aby zająć miejsce za kierownicą. Reszta idzie w moje ślady, walcząc o najlepsze miejsca. Nya nadal trzyma się mnie na dystans, ale rzuca ten swój prowokacyjny uśmieszek. Niech się śmieje głupia, teraz ja mam władzę - Bo tamta nie jest adekwatna do tej roli - mówię tak głośno, aby usłyszała mnie za szyby.

-S P I E R D A L A J L A M U S I E

-Ronin wypierdalaj - warknął Lloyd, widząc jak mężczyzna pakuję się z tyłu.

-W sumie przód jest wolny - odpowiada mu i jak najszybciej wypakowuje się na siedzenie obok mnie wymijając przy tym Nyę, która wkurza się widząc, że zostało zajętego tak ekskluzywne miejsce.

Jay'a nie widzę z tyłu. Jaka nie szkoda.

Nya nie mając wyjścia wypakowuje się do tyłu, zajmując miejsce obok Cole 'a. Już widzę, że się cisną, ale przynajmniej nie tak bardzo jak ja wtedy musiałem. Wtedy to był prawdziwy dramat.

-A gdzie Jay? - pyta Nya, rozglądając się.

Odpalam samochód.

Nie ma to nie ma.

Ups.

-Tutaj! - woła Walker.

Widzę jak w lusterku z bagażnika macha jego dłoń, a następnie on szczerząc się, pojawia się cały.

Dziewczyna odpowiada takim samym uśmiechem.

A ja daję tak gaz do dechy, że wszystkich wciska w fotel, a Jay przewraca się tam w bagażniku.

-Uważaj no! - krzyczy do mnie.

Uśmiecham się z satysfakcją.

Ale ten uśmiech nie mija długo, kiedy walkie - talkie oznajmia nam :

-200 metrów i już ich mamy

Przyspieszam jeszcze bardziej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro