Hm, Hm nie słuchałem
W poprzednim rozdziale :
Ciągła ucieczka, ale dzięki Roninowi (mówię te słowa z trudem) udało nam się ich zgubić. Koleś rzucił gratem dymnym przez co zatrzymali się na ulicy nic nie widząc. Potem z ciekawszych rzeczy kto kłótnia na lini Ronin - Jay, a później Ronin - Lloyd. W myślach sam też się z nim kłóciłem, ale w myślach tylko dlatego że nie było czasu na więcej. Typ coś za miły dla mojej siostry, a ona dla niego (dobra co z tego, że uratował nas kilka razy. Nie lubimy tego głupiego homofoba) A teraz w jakiej sytuacji się znajdujemy?
No oczywiście, że w ucieczce XD tylko z tą różnicą, że już nie w naszym pożyczonym radiowozie, który zostawiliśmy na parkingu, a po dworcu oraz galerii handlowej. Policja jest tuż tuż. A my już naprawdę padamy.
Ogromna galeria handlowa z ludźmi wokół w każdym miejscu i na każdym piętrze. Panuje tłok i tumany ludzi, każdy gdzieś się spieszy. Świeżo otwarte sklepy powoli zapełniają się ludzi, a zapachy z knajp przypominają mi jak cholernie głodny i zmęczony jestem. Brakuje mi już sił na te ciągle uciekanie.
Patrzę w stronę naszej ekipy. Wszyscy jeszcze trzymamy się razem, próbując się nie zgubić i osiągnąć jakiś cel, ale każdy z nas najchętniej by się położył tu gdzie stoi. Co skończyłoby się tym, że nas by zdeptali. Taka urokliwość ludzi.
-Gdzie ta cholerna stacja! - słyszeć jak Nya krzyczy spanikowana rozglądając się wokół. Nadal trzyma się za rękę z tym rudzielcem.
Hm.
-Stacja Ninjago City słynie z poplątanych peronów - informuje nas niespodziewanie Zane.
-Dziękuję za pocieszenie panie mądralo - prycha Cole.
-Proszę - uśmiecha się z zadowolenia.
Widzę jak brunet przybiera poirytowaną minę i jak nie potrafi zrozumieć jak Zane nie zrozumiał jego jawnego sarkazmu.
-Dobra debile idziemy za znakami - rozkazuje nam siostra, machając rękę na znak powieszony przed nami.
-Ale szybko, szybko ludzie! - krzyczy zdenerwowany Lloyd - Psy są już tu!
-Psy mogą wchodzić tutaj do galerii? - dziwi się Julian - W sumie też nie widziałem znaku zakazu na ten temat
-Japierdole blaszaku chodzi o policję! - rzuca zirytowany Cole.
-Aaaa... - olśniewa go - A tak mówiliście chyba już na policję psy. Definitywnie potrzebuję snu
Też potrzebuję snu o świecie.
-Dobra Nya to co - zaczynam, przenosząc swój wzrok na moją siostrę, a przynajmniej w miejsce, gdzie jeszcze przed sekundą stała z rudzielcem.
Przyrzekam, że gdybyśmy znajdowali się w kreskówce zobaczylibyśmy ich migający kontur ciała. Oczami nawet to widzę.
-ZOSTAWIŁA NAS! - krzyczę - CO ZA SZMACIURA
-Jay też nas zostawił - fuknął Cole - Jebany rudzielec
-Dobra przecież odnajdziemy się - próbuje uspokoić nas Lloyd - Kierujmy się znakami na dworzec
-Idziemy, idziemy! - popędza nas nagle Zane, wskazując palcami na policję, wchodząca do środka.
Szybko biegniemy w tłum, rozpychając się łokciami, aby zrobić sobie przejście. Słyszymy różne niezrozumiałe wyzwiska w naszą stronę, ale nie rozumiemy ich, bo tutaj dużo osób mówi w innych językach. Przebija się głównie hiszpański, niemiecki i arabski. Akurat tych dwóch ostatnich bałabym się najbardziej.
Kurwa przecież te ich języki zawsze brzmią tak, jakby chcieli mnie zamordować we śnie i spalić moją rodzinę. Nie ważne co wtedy mówią, oni dosłownie tak brzmią, a teraz dostarczam im powód, uderzając jakiegoś Niemca w twarz z łokcia, a Araba z drugiego. Nie wiem czy opłaca mi się wracać już do domu. Zapewne już będą tam na mnie czekać.
Ale to problem na później. Teraz trzeba wybrać odpowiedni peron albo obojętnie jaki, byleby pojechać jak najdalej stąd.
Dzięki kierowaniu przez Zane w miarę szybko udaje nam się dostać na dworzec, ale tutaj następuje kolejny problem, bo nie wiemy, który pociąg wybrać, a tutaj nie każdy z nas pojedzie w tym samym kierunku.
Znaczy chyba, booo nie wiem, gdzie kto mieszka. Wiem tylko mniej więcej gdzie Cole.
Nie, nie jestem stalkerem. Tylko słyszałem jak mówił, że mieszka w Ninjago City, gdzieś po drugiej stronie miasta.
-Na jaki peron musicie wejść? - pytam.
-Trudno stwierdzić - mówi niepewnie Lloyd - Zazwyczaj nie jeżdżę pociągami
-To zrób losowanie na jaki peron wsiąść - prycha Cole.
-Jeszcze mnie wywali gdzieś na jakieś zadupie - odpowiada takim samym tonem.
-Ej - protestuję - To nie będzie zadupie skoro będzie mieć pociąg!
-Dobra pojadę, z któryś z was - i tutaj spogląda na mnie, a ja nie wiem co z tym faktem zrobić, więc uśmiecham się nieśmiało.
-Dopiero za godzinę mam mój - nagle wzdycha Zane, zwrócony do tablicy z rozkładami- Pojadę przesiadką raczej z pierwszego
-Ja mam bezpośrednio z pierwszego - informuje nas zadowolony Cole, zakładając ręce na piersi - W takich chwilach cieszę się, że mieszkam tutaj. A ty Kai, z którego peronu masz?
Duszę swój śmiech.
-To słodkie, że myślicie, że moje zadupie wie co to pociągi - parskam śmiechem.
-Zaraz to jak dostaniesz się do siebie? - dziwi się białowłosy.
-Pojadę do Lowen, a stamtąd dziewięć kilometrów z buta - wzruszam ramionami, jak gdyby nic.
-Co ty powaliło cię? - protestuje mój przyszły facet.
-Nie no luz - macham dłonią niedbale - Nie raz tak robiłem
Patrzą na mnie, wszyscy trzej z takim wzrokiem mówiącym "ty tak na serio?".
No nie moja wina, że mieszkam na zadupiu.
-Nie będziesz tyle szedł po nieprzespanej nocy - obrusza się nagle Cole - Pojedź do mnie - dodaje zaraz z łagodną stanowczością.
Krzyczę wewnętrznie. Mam nadzieję, że nie widać tego po mnie, ale cholera, cholera, cholera!!!
U NIEGO BYĆ NA CHACIE.
W JEGO POKOJU.
POZNAĆ GO BLIŻEJ.
O BOŻE!!!
To lepsze niż wygranie w loterii.
A przecież po tym, by poszło z góry. To spotkanie, potem następne i następnie. Pierwszy pocałunek, pierwszy swój raz...
BYLIBYŚMY NAJLEPSZĄ PARĄ.
-Kai - zwraca się Julian i wyczekuje na jakąkolwiek reakcje
A.
A NA MOJĄ CZEKA REAKCJE.
-Tak, tak? - mówię nieprzytomnie.
-To chciałbyś? - pyta teraz nieco nieśmiało Cole i to dodaje mu jeszcze większego uroku, gdy zawstydzony spuszcza swój wzrok, próbując zachować swoją typową śmiałość.
Czuje jak jeszcze bardziej pieką mnie policzka.
-Oczywiście! - mówię nieco za głośno i zbyt podekscytowanie.
Jego uśmiech poszerza się.
-A ten ochroniarz - białowłosy wskazuje palcem na wprost siebie, a pomiędzy nami - To gapi się na nas dlatego, że jest homofobem czy coś chce od nas?
Odwracamy się we wskazanym kierunku i widzimy zwykłego ochraniacza, patrzącego na nas przenikliwym wzrokiem
Nawet nie ukrywa się z tym, że perfidnie się na nas gapi. Marszczy swoje czoło i mruży swoje oczy. W ręce trzyma walkie - talkie.
-Wiesz co Zane - zaczyna Brookstone - Myślę, że może być to i to
-Jemu też zajebaliśmy z łokcia, że chce nas zabić? - wzdycham umęczony.
-On tu idzie - rzuca za spokojny Zane. W tej sytuacji to on kurwa powinien panikować, a nie być pieprzoną oazą spokoju. Brak snu zabiera mu przetwarzanie sytuacyjne czy co
-Więc i my spierdalamy! - wołam i zaczynam powoli iść w stronę peronu pierwszego, który znajduje się obok nas.
Reszta idzie za mną i dopiero wtedy już bieganiemy na peron przez dosyć długie schody z kamienia. Teraz nie ma opcji, że ukryjny się wśród tłumu, bo go kurwa tutaj nie ma. Są sporadycznie ludzie, ale większość pewnie siedzi i czeka już na miejscu. Odwracam się w połowie schodów i widzę, jak ochroniarz idzie w naszą stronę. Jego mechaniczne kroki, zwiastują naszą zgubę.
-Jezus Maria! - rzucam spanikowany i zaczynam iść jeszcze szybciej, próbując przeskiwać po dwa schodki.
W końcu dostajemy się na górę. Z głośników wydobywają się komunikaty, a ludzie ustawiają się na krawędzi peronu. Patrzę na moich współtowarzyszy (bo nie wiem jak ich mam określić na tym etapie, więc będą ich nazywać współtowarzyszami, dopóki nie pomyślę nad tym na jakim etapie jest nasza relacja) i widzę ich również dezorientację jak i to, że ochroniarz jest praktycznie obok nas. I tak, ciągle wygląda jakby chciał nas zabić.
Pociąg IC podjeżdża na stację, a następnie z głośnym piskiem zaczyna hamować. Ludzie ustawiają się naprzeciwko drzwi, najpierw przepuszczając wychodzących.
-Eeeeee - panikuję patrząc to na nich to na ochroniarza, który zaczyna krzyczeć coś w naszą stronę.
-Chodźmy do pociągu! - wpada na jakikolwiek pomysł Lloyd i nim zdążymy coś powiedzieć to widzimy jak blondyn wchodzi do drzwi pociągu. Konduktor czeka na ostatnich wchodzących.
Z braku lepszych opcji również wchodzimy do IC, nie wiedząc nawet gdzie on nas zabierze. A przede wszystkim nie wiemy
GDZIE JEST KURWA MOJA SIOSTRA Z TYM RUDYM PEDAŁEM.
A co jeśli ją porwał?
A co gorsza, co zrobimy jak zostali złapani?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro