Rozdział 2
Po zabawie wszyscy poszliśmy do ''sypialni'', był to pusty pokój o szarych ścianach, a na podłodze był rozwożony kolorowy koc oraz kilka białych poduszek. Każdy znalazł dla siebie miejsce i się położył. Usiadłam na podłodze i zobaczyłam, że koło mnie śpi Len i Rin, muszę przyznać, wyglądają uroczo.
-Moniko nie możesz zasnąć? -Zapytała Miku i usiadła koło mnie.
-Tak, to mój pierwszy raz, gdy nie śpię w swoim pokoju...
- Oh rozumiem! Jak chcesz, mogę zaśpiewać kołysankę, wtedy na pewno zaśniesz.
- No nie wiem, wyrosłam z kołysanek, wątpię, by pomogły. -Zielonowłosa uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po głowie.
-Warto spróbować kwiatuszku. - Położyłam się na podłodze i zamknęłam oczy, wsłuchując się w jej głos.
- Już księżyc zgasł, zapadła noc.
Sen zmorzył mą laleczkę.
Więc oczka zmruż, i zaśnij już,
Opowiem Ci bajeczkę.
Więc oczka zmruż, i zaśnij już,
Opowiem Ci bajeczkę.
Był sobie król, był sobie paź,
i była też królewna.
Żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna.
żyli wśród róż, nie znali burz,
Rzecz najzupełniej pewna.
Kochał ją król, kochał ją paź,
królewską te dziewoje.
Królewna też kochała ich,
kochali się we troje.
Królewna też kochała ich,
kochali się we troje.
Tragiczny los, okrutna śmierć
w udziale im przypadła.
Króla zjadł kot, pazia zjadł pies,
królewnę myszka zjadła.
Króla zjadł kot, pazia zjadł pies,
królewnę myszka zjadła
Lecz żeby Ci, nie było żal,
dziecino ma kochana.
Z cukru był król, z piernika paź,
królewna z marcepana.
Z cukru był król, z piernika paź,
królewna z marcepana.
Jej głos był taki spokojny wręcz hipnotyzujący, spojrzałam na nią zaspanym wzrokiem, uśmiechnęła się łagodnie, po czym zawisła nad de mną i złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.
-Dobranoc kwiatuszku...- Szepnęła mi do ucha.
-Dobranoc. - Odpowiedziałam i zamknęłam oczy, oddając się Morfeuszowi.
Poczułam jak ktoś albo coś delikatnie ciągnie mnie za bluzkę, otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Gakupo.
- Dzień dobry Moniko! Choć na śniadanie!
-Dzień dobry... Za chwilkę... - Zakryłam twarz poduszką, chce jeszcze spać! Nagle chłopak podniósł mnie, objęłam go i spojrzałam na podłogę.
-Ej! Co ty robisz?
- Niosę cię na śniadanie, nie możesz jeść zimnego jedzenia. - Zachichotał i zaniósł mnie do jadalni, która również była pomalowana na biało, w pokoju znajdował się stół z jedzeniem, krzesła i rozbite okno. Usiadłam między Miku a Kaito i zaczęłam jeść naleśnika z czekoladom. Po posiłku rozejrzałam się po wszystkich, nigdzie nie było nauczyciela.
- Nauczyciel nie jest głodny? -Zapytałam. Wszyscy spojrzeli na mnie, przez co poczułam się trochę niezręcznie.
- Poprosił, abym mu przyniosła śniadanie do gabinetu. - Wyjaśniła Luka, popijając mleko.
- A mówił coś o mnie?
- Tak, powiedział, że masz się rozgościć i czuć jak u siebie w domu.
- Oh to miło z jego strony. A mogłabyś mnie do niego zaprowadzić? - Nagle na twarzach dzieci zawitał dziwny grymas, różowowłosa przygryzła dolną wargę i wbiła nóż w stół.
- Nauczyciel ciężko pracuje, nie ma czasu na rozmowy.
-R-rozumiem... - Jejku... Wkurzyła się i to ostro. Po chwili Teto wstała, przez co krzesło, na którym siedziała przewróciło się.
-Mam pomysł! Pobawmy się w chowanego!
-Tak! - Wrzasnęli wszyscy hurem. Brunetka zaczęła nucić wyliczankę i wypadło na to, że będę szukającym.
Dobry wieczór!
Dawno nie było rozdziału, więc mam nadzieje, że ten się wam spodoba ^-^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro