Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prawdziwa więź

Oddziela mnie od burzy jedynie jedna mila. Chmury zbliżają się co raz to szybciej. Razem z dźwiękiem grzmotów daje usłyszeć się nawoływanie Stevena, które z każdą chwilą jest bliżej.

Ze snu obudziło mnie szturchanie w ramię. Powoli wstałam do pozycji siedzącej. Przede mną siedziała Peri. Z jej miny wynikało iż jest lekko poddenerwowana.

- Coś się stało? - Zmęczona przeczesałam ręką włosy.

- Steven i reszta przybyli. - Zdziwiona ich wizytą wstałam i ruszyłam za przyjaciółką. Wszyscy czekali w pobliżu teleportu. Spokojnie razem z Perydot podeszłyśmy bliżej.

- Alexandryt dobrze że jesteś. Musimy jak najszybciej ruszać. - Od razu Steven pociągnął mnie za rękę i wszyscy zostaliśmy przeniesieni do jakiejś dziwnej świątyni. Kiedy wszyscy ruszyli ja stałam jak wryta. Perła zdziwiona spojrzała na mnie.

- Alexandryt chodź. Odkryliśmy że są tu dwa zakażone klejnoty. Dodatkowo odkryłyśmy nie naruszone komputery Homeworld'u.- Nawet nie zdążyłam wycofać się kiedy Granat złapała mnie za nadgarstek i pociągła za sobą. Naprawdę nie chciałam tu być. Prawdopodobnie Steven to zauważył, bo cały czas mnie obserwował. Widok tego miejsca sprawił że poczułam się jakby ktoś strzelił mi z liścia. Miałam ochotę stąd uciec jak najdalej. Wszystkie wspomnienia wróciły jak żywe.

Właśnie weszliśmy do dużej komnaty. Przy każdym naszym kroku było słychać chrzęst czegoś na podłodze. Rozejrzałam się po pokoju. Na suficie widniały podobizny wszystkich czterech diamentów i towarzyszących im alexandrytów.

- Czy to nie ty? - Usłyszałam pytanie Stevena. Spojrzałam w kierunku, który wskazywał. Spojrzałam na malowidło. Widniał tam alexandryt przypominający mnie, a jednak trochę inny.

- To ja Steven. Zanim zmieniłam wygląd. Jednak nie wiedziałam że coś takiego tu istnieje. Nigdy nie byłam dalej.

- Czyli byłaś tu kiedyś? - Usłyszałam pytanie Lapis. Niepewnie skinęłam na znak zgody. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Czułam się naprawdę słabo. Myślałam że upadnę tam kiedy poczułam czyjąś dłoń dotykającą mojego przedramienia. Była to Perydot patrząca na mnie z zatroskaniem w oczach.

- Wszystko w porządku Alexandryt? Stałaś się naprawdę blada.

- To miejsce mnie przeraża.

- Pokonamy tylko te klejnoty i spadamy. Nie ma się co bać. - Ametyst jak zwykle była lekkomyślna i skora do walki.

- Sprawdzimy dodatkowo bazę danych Ametyst.

- Może lepiej zostawmy je tu w spokoju. Nikomu przecież nie wadzą.

- Myślę, że należy je zabańkować. Spójrzcie pod nogi. - Na słowa Perydot wszyscy spojrzeli się w dół. Jedno krótkie rzucenie na to okiem sprawiło że musiałam spojrzeć do góry.

- Co to jest? - Zanim ktokolwiek odpowiedział Stevenowi do komnaty weszły dwie istoty. Obie przypominały pantery zmieszane z lwem. Jedna była jasno fioletowa z kryształem na klatce piersiowej, zaś druga pomarańczowa z kryształem na łapie. Każdy ustawił się do walki z nimi oprócz mnie. Nie miałam nawet odwagi podnieść na nie miecz. Wszystko działo się tak szybko. Granat razem z Perłą pokonały pierwszego potwora. Pozostali za to nie mogli poradzić sobie z tą drugą bestią. Nagle świat jakby zwolnił. Zwierzę pobiegło w moją stronę z wystawionymi pazurami do ataku. Poczułam jak ktoś mnie łapie w pasie i odpycha z toru drogi istoty. W tym momencie poczułam się naprawdę dziwnie. Powoli wstałam i rozejrzałam się do okoła. Nikogo nie było obok nas, a raczej mnie. Powoli podniosłam ręce. To co mnie dziwiło to, to że posiadam ich aż dwie pary.

- Co się dzieje? Czuję się inaczej. Tak jakby ktoś nowy. Tylko kim jestem? Chyba już wiem. - Mój, nasz głos był dziwny i obcy, a jednak zarazem znajomy.

- Jestem Turmalin Arbuzowy ale dla przyjaciół Arbuzik. - Ruszyłyśmy do walki. Już wiedziałam kto mnie ocalił i z kim tworzę fuzję. To jest naprawdę dziwne uczucie. Niby jest się sobą ale i zarazem nie jest. Stałyśmy się jednością co pasowało mi. Niestety Perydot przejęła bardziej kontrolę i zniszczyła ciała bestii, a kryształy zabańkowałyśmy.

- Czy wiesz kim jestem? - Usłyszałam niepewne pytanie Stevena. Kucnęłam naprzeciwko niego.

- Oczywiście Steven. - Zaśmiałam się i pogłaskałam go po głowie.

- Alexandryt dlaczego stałaś i nie ruszyłaś się kiedy bestia zaatakowała? - Przez to pytanie nie wiedziałam co powiedzieć. Poczułam jak fuzja się rozpadła. Po tym fakcie czułam jakby brakowało części mnie. Spojrzałam niepewnie na nich.

- To trudny temat dla mnie. Te klejnoty to jasny Ametyst i Karneol. - Spojrzałam na Perłę. Od razu zrozumiała o kim mówię.

- Czyli to są...

- Tanzanit, Cytryn, Topaz, Opal, Bursztyn i Hematyt. Moi przyjaciele. - Jedna łza spłynęła po moim policzku. Szybko wybiegłam stamtąd. Usłyszałam jeszcze jak Steven mnie woła, jednak Granat go powstrzymała.

Siedziałam załamana w stodole. Przytuliłam do siebie pluszaka Perydot. Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Od razu podniosłam głowę i ujrzałam Peri.

- Już wszystko w porządku Alexandryt. - Przytuliła mnie, a ja wtuliłam się w nią. Powoli uspokajałam się.

- Dziękuję Perydot. W sumie to chyba niepotrzebnie uciekłam.

- Nie przejmuj się. Pozostali zostali tam i załatwiają dalszą część misji.

Stałyśmy na niewielkiej polanie w lesie. Peri włączyła muzykę i zaczęłam tańczyć. Dołączyła się do mnie także moja przyjaciółka. Tańczyłyśmy razem kiedy na sam koniec muzyki znów połączyłyśmy się.

- Chyba tak zostaniemy no nie? - Nie musiałam nawet uzyskiwać odpowiedzi gdyż dobrze ją znałam. Oczywiście kiedy wszyscy wrócili zorganizowaliśmy ognisko. Śmialiśmy się i dyskutowaliśmy na różne tematy. Nawet z Perydot rozdzieliłyśmy się ponieważ w niektórych kwestiach miałyśmy inne zdanie i to zachwiało naszą więź i postać Arbuzika. Kiedy obserwowałam rozgwieżdżone niebo zauważyłam jasną smugę. Miałam dziwne wrażenie jakby nieproszony gość pojawił się tu. Jednak mogę się mylić. Pożyjemy i zobaczymy.

Usłyszałam jak ktoś zbliża się do mnie. Kiedy ta osoba dotknęła moich pleców odwróciłam się w jej kierunku. Przede mną stał Steven z wyciągniętą ręką w moją stronę. Niepewnie podałam mu ją i powoli wstałam.

Mam nadzieję że rozdział spodobał wam się i ciepło przyjmiecie tą krótką opowieść. Do tego i poprzednich dodam zdjęcia postaci w najbliższym czasie. Tak więc do następnego rozdziału ludziska ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro