Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Mikaela

Anders pojechał w czwartek, a mamy piątek. Od tego czasu dzwoniłam do niego ze trzy razy, ale nie odbierał. Fakt, niby mógł być zmęczony i zaraz po przyjeździe do staruszki zasnąć, ale ostatni telefon wykonałam o dziewiątej rano, więc nie powinien już spać. Chodziłam przez to bardzo poddenerwowana i nie mogłam się na niczym skupić. Mój szef, widząc moje roztargnienie i to, że nic dzisiaj i tak nie zrobię, kazał mi wziąć papiery i iść do domu, bo, jak to określił, "może tam będę miała lepszą atmosferę do pracy". Kolega z kancelarii, w przeciwieństwie do mnie rodowity Norweg, pomógł mi dojść z bagażem na przystanek i poczekał ze mną do przyjazdu autobusu.

-Powodzenia z taszczeniem tego do domu-powiedział uśmiechając się perfidnie na odchodnym

Nie było łatwo. Bez pomocy naprawdę silnego Fannemela ogromnym wyzwaniem było dojście pod blok, a co dopiero mówić o wejściu po schodach! Wpisałam kod otwierający klatkę i podparłam drzwi. Potem podpierając się o ścianę zamiast kul wniosłam torbę z aktami do budynku i zwolniłam podpórkę uprzednio biorąc z zewnątrz kule. Opracowałam sobie taktykę. Kilka schodków "wczołgiwałam się" z dokumentami, aby potem wrócić po kule i znaleźć się z powrotem koło pakunku. Kiedy dochodziłam do pierwszego piętra przez drzwi weszła moja sąsiadka-starsza pani Lork.

-Dziecko drogie, co ty wyprawiasz?-spytała widząc moje poczynania-Wstawaj z tej ziemi i mów mi szybko o co chodzi. Czy nie powinien pomagać ci ten blondynek którego wczoraj rano tu wpuściłam?-spytała

-Dziękuję za troskę pani Lork, ale Anders wyjechał wczoraj żeby kilka dni pomóc chorej babci, a przez to, że nie odbiera telefonów i że zaczęłam się o niego martwić nie mogłam skupić się na pracy. Wtedy mój szef zdecydował, że najlepszym wyjściem będzie jeśli spróbuję zrobić coś w domu i dał mi akta-uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam kontynuować wędrówkę, jednak starsza kobieta nie dała się zbyć

-Daj mi to, a ty sama właź normalnie-zarządziła-Kto to widział, żeby kobiecie z gipsem na nodze dawać takie rzeczy. Zwłaszcza, jeśli wie się, że będzie musiała wejść z tym aż na czwarte piętro-warczała pod nosem pokonując z determinacją kolejne schodki

Po kilku minutach powolnego człapania w końcu udał mi się dojść na dobre piętro.

-Bardzo pani dziękuję pani Lork. Nie wiem jak bym sobie poradziła bez pani pomocy-uśmiechnęłam się szczerze

-Drobiazg słoneczko-pogłaskała mnie po głowie-Jeśli jeszcze kiedyś będziesz miała taki problem, a tego kochasia nie będzie, to spokojnie dzwoń do mnie-zarumieniłam się

-On nie jest moim chłopakiem-stwierdziłam twardo

-W takim razie lepiej to zmień dziecko-puściła mi oczko

-Znamy się dopiero dwa dni

-Nic nie stoi na przeszkodzie żeby poznać się lepiej. No ale teraz zmykaj już, bo jakby nie patrzeć jesteś w pracy, nie to co ja-uśmiechnęła się i weszła do mieszkania, więc i ja uczyniłam to samo

Doniosłam papiery do stołu i po złapaniu z kuchni jabłka usiadłam w salonie. Zaczęłam się zagłębiać w sprawy i o dziwo szło mi dużo lepiej niż w budynku kancelarii. Zdążyłam ogarnąć jedną sprawę, kiedy zadzwonił mój telefon. Na tyle szybko na ile się dało złapałam go i nacisnęłam zieloną słuchawkę nawet nie patrząc na wyświetlacz.

-Halo?-spytałam tak jak na początku każdej rozmowy

-Hej Mika-odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki, a na moją twarz automatycznie wypełzł uśmiech-Przepraszam, że nie odbierałem, ale byłem z babcią w szpitalu na badaniach kontrolnych, a komórkę zostawiłem u niej w domu. Dopiero teraz zobaczyłem, że dzwoniłaś. Coś się stało?

-Po prostu chciałam wiedzieć czy dojechałeś cały i zdrowy. Bałam się, że skoro nie odbierasz, to znaczy, że coś ci się stało, na przykład wjechałeś w drzewo-zaśmiał się

-Martwiłaś się o mnie-stwierdził z rozbawieniem

-Oczywiście, że tak. Nie wiem czemu, ale z moich wszystkich znajomych w Norwegi ty jesteś mi najbliższy, wiesz?-dobrze, że mnie teraz nie widział, bo zrobiłam się czerwona jak burak

-Naprawdę się cieszę, że to słyszę. A nie powinnaś być teraz w pracy?-spytał podejrzliwie

-Byłam, ale nie mogłam się na niczym skupić i szef wysłał mnie z aktami do domu

-Czyli chcesz mi powiedzieć, że z torbą pełną papierów, na kulach, wdrapywałaś się na czwarte piętro?!-nie dowierzał

-Gdyby nie pomoc tej sąsiadki co cię wczoraj wpuściła pewnie odbierałabym ten telefon na schodach-jego mina w tym momencie musiała być bezcenna-Kończę już, bo muszę przejżeć dokładnie te akta przed jutrem, a trochę ich jest. Na razie-powiedziałam

-Cześć-odpowiedział smutno-Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie wrócę do Oslo-przerwał połączenie, a ja wróciłam do swoich obowiązków

_____________
Pozdrowionka ze szkoły 😆😆 Miłego dnia❤❤
Zuzia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro