3
Mikaela
Po krótkiej wymianie zdań o moim pochodzeniu Anders nie pytał już o Japonię. Chyba zauważył, jak bardzo brakuje mi rodzinnego kraju i po prostu odpuścił. Nie przestawał mnie jednak zagadywać, a ja postanowiłam, z wdzięczności za pomoc, nie ignorować go jak to mam w zwyczaju z lekko irytującymi ludźmi, tylko najnormalniej w świecie z nim rozmawiać. Pytał mnie o pracę, o moje hobby, jak podoba mi się w Norwegii i wiele podobnych rzeczy. W końcu i ja postanowiłam go o coś zapytać.
-Wiesz Anders, zastanawia mnie, co robiłeś tak wcześnie rano w parku-zapytałam go o nurtującą mnie już dłuższą chwilę kwestię
-Jak to co-zdziwił się-Biegałem-przewróciłam oczami
-Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło. Miałam bardziej na myśli dlaczego biegałeś-uśmiechnął się diabelsko
-Mogłaś powiedzieć od razu, a nie się irytować-wystawił do mnie język i zachichotał na widok oburzenia malującego się na mojej twarzy
Ja, pomimo jawnego "oburzenia", również nie mogłam się powstrzymać i po chwili śmiałam się razem z nim.
-No ale wciąż nie odpowiedziałeś na moje pytanie-stwierdziłam, kiedy oboje się uspokoiliśmy
-Byłem na noc u kumpla, ale wyrzucił mnie rano bo miała przyjść jego dziewczyna i stwierdziłem, że skoro i tak mam iść biegać o siódmej, to równie dobrze mogę iść teraz. I nie żałuję-puścił mi oczko-O zobacz, doszliśmy już do tego szpitala-rzucił mimochodem uśmiechając się i przechodząc prze obrotowe drzwi
-Dzięki wielkie Anders. Już sobie poradzę, więc możesz wracać do biegania-powiedziałam odwzajemniając uśmiech
-No co ty. Nie zamierzam zostawić cię samej, zwłaszcza, że jeszcze nie mam twojego telefonu-puścił mi oczko, a ja przewróciłam oczami, choć też lekko się uśmiechnęłam-Znajdźmy tu lepiej jakiegoś lekarza
Po kilku minutach odnaleźliśmy doktorka koło dwudziestki, który przekierował nas na izbę przyjęć. Tam jego starszy znajomy po fachu zrobił mi prześwietlenie kostki, potwierdzając tym samym teorię Andersa o jej skręceniu. Chwilę chyba rozważał czy tylko usztywnić mi kostkę, czy może założyć gips, jednak mój nowy znajomy zabrał go na stronę i coś mu powiedział, na co ten prawie że natychmiast wpakował mi na nogę kawałek ściany. Przed wyjściem dostałam też szpitalne kule i termin na kolejną wizytę za trzy tygodnie. Szłam powoli, ponieważ nigdy wcześniej nie poruszałam się na kulach, jednak Norweg cały czas szedł obok mnie.
-Nie szkoda ci tak czasu żeby się ze mną wlec?-spytałam w końcu kiedy po jakichś dziesięciu minutach przeszłam ledwie około dwustu metrów
-Mówiłem ci już przecież, że nie pójdę, póki nie dostanę twojego numeru, a poza tym ktoś przecież musi cię łapać gdybyś znowu zamierzała przytulić chodnik-wyszczerzył się
-Jesteś naprawdę nienormalny-pokręciłam głową-Komu chciałoby się zajmować nieznajomą kaleką?
-Mnie-znowu pokazał równy rząd białych zębów-Poza tym wcale nie jesteś kaleką, a ja wcale się tobą nie zajmuję, tylko towarzyszę w drodze do, prawdopodobnie, domu-poczochrał mnie po włosach
-Wiesz, zauważyłam, że nie jesteś za wysoki, bo jeśli ode mnie, mającej ledwie sto pięćdziesiąt osiem centymetrów jesteś wyższy ledwie o czoło, to ile masz wzrostu?-zapytałam na co mężczyzna wyraźnie się spią, jednak bąknął coś cicho i niezrozumiale-Anders mów że po ludzku-wywróciłam ozami-Przecież nikt nie będzie ci wypominał wzrostu
-Metr sześćdziesiąt pięć-powtórzył już dużo wyraźniej ale i mocno poddenerwowanym głosem
-No już już, nie wpieniaj się tak. Tutaj mieszkam. Wejdziesz na kawę albo herbatę?-spytałam wpisując kod do domofonu
-Jasne, dzięki za zaproszenie-wyszczerzył się-Ale coś czuję, że będę ci jeszcze wcześnie trochę potrzebny-stwierdził patrząc na klatkę schodową bloku
-Dam radę, to tylko czwarte piętro-próbowałam grać silną i niezależną, ale już na pół piętrze musiałam zrobić przerwę
Anders tylko pokręcił głową i łapiąc mnie w zgięciu kolan oraz pod szyją zaczął iść po schodach.
-To na które piętro idziemy?-spytał
-Na czwarte-burknęłam lekko obrażona na niego za to bezustanne dźwiganie mnie-Nie powinieneś mnie tyle nosić. Do najlżejszych nie należę, a po schodach dam radę wejść sama, więc nie rozumiem czemu tak się męczysz-paplałam otwierając drzwi
-Och Mika, podnosiło się dużo cięższe rzeczy. Myślisz, że te mięśnie-napiął ramiona-zrobiły się same?-rozdziawiłam szeroko usta, na co on tylko się zaśmiał
-Tak właściwie, to która godzina?-spytałam nastawiając wodę w czajniku
-Siódma trzydzieści trzy-odpowiedział mężczyzna siadając na krześle przy stole, a ja, nawet nie biorąc kuli szybko zaczęłam skakać do sypialni-Mika? Co ty robisz?
-Muszę się przebrać, bo spóźnię się do pracy, chociaż pewnie i tak to będzie nieuniknione-wytłumaczyłam będąc w trakcie zmieniania koszulki i nawet nie zauważyłam, kiedy Norweg stanął w drzwiach
-Stylowy stanik-stwierdził na co ja najpierw się zarumieniłam, potem rzuciłam w niego bluzką, a następnie zamknęłam z trzaskiem drzwi i krzyknęłam:
-Tylko wyłącz wodę kiedy się zagotuję!
______________
Jest dzisiaj drugi rozdział dla Girlfriend_00. Wybacz, ale nie odpowiem na nominację, bo jestem za leniwa.
Zuzia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro