Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Mikaela

Kiedy komentator zapowiedział Andersa Fannemela nie mogłam uwierzyć własnym uszom, ale w dalszym ciągu liczyłam, że to zwykły zbieg okoliczności. Kiedy jednak mężczyzna wylądował i pokazano zbliżenie na jego twarz od razu rozpoznałam ten kształt szczęki i zrozumiałam, że mój przyjaciel cały ten czas mnie okłamywał. Nie obchodziło mnie w tej chwili, że wygrał. Nie interesowało mnie też to, że prawdopodobnie zepsuję mu humor. Odczekałam jakąś godzinę, żeby mieć pewność, że odbierze i wybrałam jego numer. Oczekiwanie na to, aż zaakceptuje połączenie dłużyło mi się jak jeszcze nigdy, ale w końcu odebrał.

-Wybacz, że tyle czekałaś aż odbiorę, ale nie miałem jak wcześniej wyjść...-mówił, ale przerwałam mu

-Mógłbyś chociaż nie kłamać-warknęłam do słuchawki

-O co ci chodzi?-spytał już wyraźnie spięty

-Jak to o co idioto-cedziłam przez zaciśnięte zęby-Przez całą naszą znajomość mnie okłamywałeś podczas gdy ja zwierzałam ci się ze wszystkiego!-krzyknęłam hamując łzy-JAK MOGŁEŚ?!-nie zwracałam uwagi na to, że cisza nocna trwa już od dobrych sześciu godzin i zaraz pewnie moja wiecznie drąca się sąsiadka przyjdzie mnie uciszyć

-Kto ci powiedział?-spytał cicho głosem pełnym smutku-To pewnie był ten debil Johannson. Wścieka się, że poleciałem zamiast niego-warknął jakby do siebie

-Nikt mi nie powiedział-rzuciłam szorstko-Wyobraź sobie, że zasnęłam przy włączonym telewizorze-dodałam-Chociaż jakby tak na to spojrzeć to wsypał cię komentator-uśmiechnęłam się uśmiechem umrzyj, choć doskonale wiedziałam, że tego nie widzi

-Daj mi to wytłumaczyć!-krzyknął prawdopodobnie zwracając na siebie uwagę innych

-I niby co powiesz-zakpiłam-że nie chciałeś żebym wiedziała bo co? Bo tak będę się mniej martwić?-chciał przytaknąć, ale  nie dałam mu dojść do słowa-Nie chcę tego słuchać! Odczep się ode mnie!-zakończyłam rozmowę i cisnęłam urządzeniem o materac łóżka, po czym wtulając głowę w misia wybuchnęłam niepowstrzymanym płaczem

Anders próbował się do mnie dobić jeszcze z dziesięć razy, a potem przysłał trzydzieści wiadomości zanim w końcu dał mi spokój. Przynajmniej na jakiś czas.

Anders

Wygrałem. Wygrałem w rodzinnym mieście Miki. Jestem pewien, że to dzięki niej, w końcu ta kobieta samą swoją obecnością działa cuda. Coś jednak nie dawało mi spokoju i zaraz po zakończeniu konferencji i wszelkich wywiadów dowiedziałem się, o co chodzi. Zadzwoniła do mnie Mika, co o tej porze było bardzo dziwne, bo u niej dochodziła dopiero piąta, a nawet ona tak wcześnie nie wstaje, zwłaszcza w niedzielę. Zaniepokojony odebrałem, ale nigdy w życiu nie spodziewałem się usłyszeć czegoś takiego.

-Wybacz, że tyle czekałaś aż odbiorę, ale nie miałem jak wcześniej wyjść...-nie dała mi dokończyć

-Mógłbyś chociaż nie kłamać-warknęła do słuchawki, a ja wiedziałem, że już wszystko wie

-O co ci chodzi-próbowałem grać głupka

-Jak to o co idioto-cedziła przez zaciśnięte zęby-Przez całą naszą znajomość mnie okłamywałeś podczas gdy ja zwierzałam ci się ze wszystkiego!-krzyknęła, a w jej głosie dało się wyczuć, że mówiła przez łzy-JAK MOGŁEŚ?-wrzasnęła, a wtedy uświadomiłem sobie, że wszytko przepadło 

-Kto ci powiedział?-spytałem głosem pełnym smutku-To pewnie był ten debil Johannson. Wścieka się, że poleciałem zamiast niego-warknąłem

-Nikt mi nie powiedział. Wyobraź sobie, że zasnęłam przy włączonym telewizorze-powiało chłodem jak nigdy-Chociaż jakby tak na to spojrzeć to wsypał cię komentator

-Daj mi to wytłumaczyć-krzyknąłem zwracając na siebie uwagę dziennikarzy i  Freunda z Hayboeckiem którzy również byli na podium

-I niby co powiesz-zakpiła-że nie chciałeś żebym wiedziała bo co? Bo tak będę się mniej martwić?-nie dała mu dojść do słowa-Nie chcę tego słuchać! Odczep się ode mnie!-wrzasnęła kończąc rozmowę

-Mika!-było za późno, bo połączenie już zostało przerwane-Kurwa!-krzyknąłem jedyne słowo po Polsku jakiego nauczył mnie Piotrek 

Szaleńczo zacząłem wstukiwać jej numer, jednak za każdym razem odzywała się poczta głosowa. W końcu Daniel położył mi dłonie na ramionach.

-Dowiedziała się?-kiwnąłem głową-Dobrze wiedziałeś, że prędzej czy później to się stanie. Trzeba było jej powiedzieć samemu-westchnął-Daj jej teraz czas. Wyślij z SMS'a czy dwa, a potem niech ochłonie. Porozmawiasz z nią jak wrócimy

Zrobiłem jak mi radził, tylko zamiast dwóch wiadomości wysłałem trzydzieści, aż w końcu zdeterminowany Tande zabrał mi urządzenie. Po kilkudziesięciu minutach trochę się uspokoiłem i razem z moim kumplem, żeby zapomnieć o tej mojej ogromnej klęsce zagłębiłem się w świat Tokyo Ghoula, gdzie morderstwa i kanibalizm są na porządku dziennym, co na jakiś czas pozwoliło mi uciec od moich własnych problemów. Pięć godzin później jednak wszystko wróciło, bo wsiadłem w samolot powrotny do domu, a na dodatek wszyscy pytali mnie o podpuchnięte oczy.

___________________
Powiedzcie, że tego nie schrzaniłam. Przy tym opowiadaniu dałam z siebie dosłownie wszystko i nie chciałabym, żeby miało jakiś moment który  wszystko zepsuje, dlatego proszę o waszą opinię.
Zuzia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro