Rozdział 8
Luka klęczał przede mną i patrzył mi w oczy
-Kocham Cię, kocham Cię Avril - powtarzał
-Luka, ja...
-Wiem, że coś do mnie czujesz, tylko bronisz się ponieważ później nie będziesz mogła się zabić. Zrobię wszystko żeby do tego nie doszło - powiedział i pocałował mnie.
To było..było..cudowne. Oddałam mu pocałunek i przyciagnęłam do siebie. Całowaliśmy się, jego ręce błądziły po moim ciele. Jęknełam z rozkoszy, miałam ogromna ochotę na więcej i nie myślałam co będzie później. Ściągnęłam jego koszulkę, spojrzałam na umięśnione ciało chłopaka .
-No no no, Panie Couffaine, nie wiedziałam, ze jest Pan taki wysportowany - szepnęłam mu do ucha na co chłopak się zarumienił.
Całował mnie tak namiętnie, tak cudownie, że zapomniałam o całym świecie, nie myślałam o problemach, o tym co będzie później, czy Luka chce mnie tylko zaliczyć czy na prawdę mnie kocha. To nie było teraz ważne.
Luka spojrzał mi w oczy
-Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał, zupełnie jakby czytał w moich myślach, jakby wiedział że to ma być mój pierwszy raz.
-Tak, jestem pewna - powiedziałam i przyciąganełam go do siebie.
Gdy byliśmy juz nadzy spojrzał na mnie.
-Nawet naga jesteś piękna - powiedział i tym razem to ja się zarumieniłam.
Położył mnie na łóżku i zaczął całować po całym ciele. Ach przeszedł mnie dreszcz rozkoszy. Kiedy miał już we mnie wejść zapytał ponownie
-Na pewno tego chcesz?
Uśmiechnełam się, przyciągnełam go do siebie i w tym samym czasie wszedł we mnie. Oboje jękneliśmy, Luka poruszał się coraz szybciej i szybciej, było cudownie. Gdy oboje doszliśmy lezeliśmy razem na łóżku przytuleni.
-Jesteś cudowna - szepnał mi do ucha - muszę się zbierać ale zadzwonie, dobrze?
Kiwnęłam głową, czyli jednak tylko seks, cóż dobre i to, nie?
Chłopak przytulił mnie, pocałował i Zaczął się ubierać.
- Do zobaczenia moja piękna - jeszcze raz mnie pocałował i wyszedł.
Następnego ranka zeszłam na śniadanie, na stole zauwazyłam ogromny bukiet biało - różowych tupianów.
-Do dla Ciebie - Powiedział Gabriel - dostarczono je zaraz z rana
-Dla mnie? - spojrzałam na bilecik
Mojej pięknej ukochanej, na miły początek dnia
Twój Luka
A jednak nie chodziło mu tylko o seks.
-Na prawdę można mnie pokochać?- szepnełam
-Na prawdę - odpowiedział Gabriel.
Spojrzałan na niego z uśmiechem i przytuliłam. Czułam się tak...tak...szczęśliwa? Nawet nie wiedziałam jak nazwać te emocje.
Popołudniu siedziałam w ogrodzie łapiąc trochę słońca.
-Witaj najpiękniejsza - usłyszałam
Odwróciłam się i zobaczyłam Luke uśmiechajacego się szeroko.
-Hej, dziękuje..za kwiaty i nie tylko - powiedziałam
-Nie dziekuj, zasługujesz na jeszcze więcej - powiedział i usiadł obok obejmując mnie.
Położyłam głowę na jego ramieniu i odpłynęłam myślami.
-Masz taki piękny uśmiech - usłyszałam, nawet nie wiedziałam kiedy zaczełam się uśmiechać - czy to znaczy że jesteś szczęśliwa?- zapytał chłopak
-Tak..chyba tak
-Chyba?
-Bo wiesz...ja nie wiem jak to jest być szczęśliwą
-Nie martw się, ja Ci pokaże - powiedział i pocałował mnie
-Luka ja....- zaczełam ale nie wiedziałam jak to powiedzieć..nie umiałam
-Tak moja piękna?
-Ja...ja...k..k..kocham Cię
-Ja tez Cie kocham najdroższa.
Gabriel
Widziałem ich przez okno, Avril była taka szczęśliwa. Nie byłem pewien czy ten cały Luka jest odpowiedni dla niej ale Adrien mówił ze jest w porządku wiec muszę im zaufać.
Avril się zakochała, a ja ciągle żyłem przeszłością i złudną nadzieją. Spojrzałem na obraz mojej żony, tak ją kocham, tyle dla niej robię ale czy to ma sens?
-Emily, tęsknie za Toba - szepnąłem
-Też za nią tesknie - usłyszałem. W drzwiach stal Adrien.
Podszedł do mnie i mnie przytulił. Poczułem łzę spływającą po moim policzku.
-Kocham Cie tato
-Też Cie kocham synu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro