Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 53

Avril

Ocknełam się, spojrzałam na Toma który klęczał przy mnie. Natychmiast wstałam przypominając sobie co się przed chwilą stało.
Podbiegłam do Luki
-Co z nim? - zapytałam Gabriela
-Żyje, ale jest nieprzytomny, będę musiał zadzwonić po lekarza.

Nagle chłopak otworzył oczy, patrzył jakby nieobecnym wzrokiem.
-Luka? Luka słyszysz mnie?- zapytałam
Spojrzał na mnie i krzyknął.

Był przestraszony , wstał i Zaczął się odsuwać ode mnie.
-Miałaś racje.....ja muszę się trzymać od Ciebie z daleka..

Gabriel złapał chłopaka za rękę.
-Skąd ta nagła zmiana? I skąd mamy wiedzieć, że znowu nie wrócisz?
-Ja...to co ja widziałem...nigdy tu nie wrócę, obiecuje. Nie mogę tak skończyć.
-O czym Ty mówisz ? - zapytałam
-Widziałem...widziałem co jest w..w..w piekle - dopiero teraz spojrzał mi w oczy, widziałam w jego oczach strach i ból - nie mogę tam trafić..

Spojrzeliśmy z Gabrielem na siebie. Co ja mu kurwa zrobiłam? Wysłałam go do piekła? Boże...
-Tom, weź Avril do jej pokoju, zajmij się nią dobrze? Ja odprowadze Lukę.

Tom podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
Nagle wszystkie moje troski minęły, poczułam ciepło w sercu.

Poszłam z chłopakiem do mojego pokoju, usiedliśmy na łóżku. Tom mnie objął i spojrzał mi w oczy.
-Nie martw się, wszystko się ułoży.
-Tom..wiesz co ja zrobiłam? Ja go wysłałam do piekła, rozumiesz? Nawet nie wiedziałam że tak potrafię.
-Pomyśl o tym tak, mamy spokój z Luką - lekko się uśmiechnął

Fakt to był ogromny plus, jednak mimo wszystko..nie potrafiłam przestać się martwić.

-Jakby to było takie proste..
-Wiem skarbie, ale uwierz mi, będzie dobrze.

Położyłam się o pociągnełam chłopaka do siebie. Byłam okropnie zmęczona tym wszystkim.
-Obrazisz się, jeżeli zasne? - powiedziałam sennym głosem
-Śpij kochanie - powiedział i zaczął mnie głaskać po głowie i momentalnie odpłynełam

Gabriel

Cały dzień zajmowałem się Lilly, Emilly odpoczywała, należało jej się

Popołudniu sprawdziłem co u Avril, najpierw spała a później wyszli z Tomem na zakupy.
Adrien siedział przy łóżeczku swojej nowonarodzonej siostry i wpatrywał się w nią jak w obrazek.

-Tato, a co jakbym ja z Marinette teraz takie maleństwo mieliśmy?
Spojrzałam na niego.
Dopiero po paru sekundach do mnie doszło co powiedział.

-Czekaj, co?! Co Ty powiedziałeś?
-Tak tylko zapytałem - wymamrotał
-Adrien..bądź ze mną szczery.
-Jezu tato, jeszcze nic nie jest pewne.
-Adrienie Agreste - zacząłem
-Dobra no.. Marinette się spóźnia okres, ale to jeszcze nic pewnego - powiedział po cichu
-Boże Adrien..wy macie po 16 lat..
-Prawie 17- przerwał mi

Nie no cudownie...po prostu cudownie, mój syn zostanie ojcem w wieku 17 lat..
Jaki ojciec taki syn.

-Idź do siebie na razie, dobrze? A jutro Marinette pójdzie do lekarza.
-Ale..
-Nie ma ale, idź już.

Chłopak wyszedł a ja usiadłem zrezygnowany.

Byłem już zmęczony tym wszystkim, wszystko na mojej cholernej głowie.

Zadzwoniłem do lekarza Emilly i umówiłem Marinette na wizytę.

Położyłem się do łóżka i natychmiast zasnąłem.
Lilly co chwile się budziła, wstawałem do niej, karmiłem ją i przewijałem, Emilly była zbyt zmęczona żeby wstać.
O 6 rano nakarmiłem córeczkę i poszedłem zrobić sobie kawę. W kuchni była już Avril z Tomem, zrobili kawę i śniadanie.

-Hej tato, mała Wam dała dzisiaj w kość, co?
-Słyszeliście?- zapytałem ziewając
-Tak, nie dało się nie słyszeć - zaśmiała się Avril -Emilly odsypia?

Spojrzałem na dziewczynę
-Cóż ani razu nie wstała, ale wiesz jest zmęczona po porodzie wiec to zrozumiałe.
-Wiesz co, idź się połóż, powiem Nathalie żeby się wszystkim zajęła a Lilly zostaw mi -powiedziała uśmiechajac się do mnie
-Ale...
-Nie ma ale, w szkole i tak nic nie robimy bo się święta zbliżają. Nie bój się, dam sobie rade - powiedziała a Tom na nią spojrzał.
-Też zostanę chętnie zostanę pomóc.

Cóż, zgodziłem się, nie miałem siły się kłócić. Pokazałem Avril jak zrobić mleko dla Lilly i poszedłem się położyć.
Obudziłem się o 10, czułem się dużo lepiej. Spojrzałem w stronę Emilly, nie było jej. Pewnie poszła do malutkiej.

Ogarnąłem się i wyszedłem z sypialni. Zapukałem do pokoju Avril, usłyszałem ciche "Proszę"  więc wszedłem.
W pokoju byli Avril x Tomem, leżeli na łóżku a miedzy nimi leżała Lilly.
-Hej, i jak malutka? - zapytałem
-Kochana jest, obudziła się o 8, trochę na nas popatrzyla, o 9 zjadła i zasnęła - powiedziała dziewczyna z uśmiechem.
-Dziękuje. A gdzie Emilly?
-Zajrzala tu o 9.30 i poszła, chyba do łazienki - powiedział Tom
-Zaraz wrócę, zostaniecie z nią jeszcze?
-Jasne, nie ma problemu - powiedziała Avril

Poszedłem do łazienki, kobieta akurat się kończyła malować. Jak zawsze musiała wyglądać nienagannie...

-Hej kochanie - powiedziała z uśmiechem - Dziękuje że zająłeś się mała w nocy.
-Nie ma za co, to również moje dziecko - powiedziałem lekko się uśmiechajac.- Muszę Ci coś powiedzieć ..
-Tak? - spojrzała na mnie zaniepokojona
-Możliwe że..zostaniesz babcią..
-Ale jak to? Avril jest w ciąży?
-Nie, nie Avril...możliwe że Marinette.
-Cholera, to pewne?
-Nie jeszcze, umówiłem ją na dzisiaj do lekarza.

Kobieta westchnęła. Czułem to samo co ona .

Wybaczcie za brak  Rozdziału wczoraj 🙈

I dziękuje za 3 tysiące wyświetleń ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro