Rozdział 53
Avril
Ocknełam się, spojrzałam na Toma który klęczał przy mnie. Natychmiast wstałam przypominając sobie co się przed chwilą stało.
Podbiegłam do Luki
-Co z nim? - zapytałam Gabriela
-Żyje, ale jest nieprzytomny, będę musiał zadzwonić po lekarza.
Nagle chłopak otworzył oczy, patrzył jakby nieobecnym wzrokiem.
-Luka? Luka słyszysz mnie?- zapytałam
Spojrzał na mnie i krzyknął.
Był przestraszony , wstał i Zaczął się odsuwać ode mnie.
-Miałaś racje.....ja muszę się trzymać od Ciebie z daleka..
Gabriel złapał chłopaka za rękę.
-Skąd ta nagła zmiana? I skąd mamy wiedzieć, że znowu nie wrócisz?
-Ja...to co ja widziałem...nigdy tu nie wrócę, obiecuje. Nie mogę tak skończyć.
-O czym Ty mówisz ? - zapytałam
-Widziałem...widziałem co jest w..w..w piekle - dopiero teraz spojrzał mi w oczy, widziałam w jego oczach strach i ból - nie mogę tam trafić..
Spojrzeliśmy z Gabrielem na siebie. Co ja mu kurwa zrobiłam? Wysłałam go do piekła? Boże...
-Tom, weź Avril do jej pokoju, zajmij się nią dobrze? Ja odprowadze Lukę.
Tom podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
Nagle wszystkie moje troski minęły, poczułam ciepło w sercu.
Poszłam z chłopakiem do mojego pokoju, usiedliśmy na łóżku. Tom mnie objął i spojrzał mi w oczy.
-Nie martw się, wszystko się ułoży.
-Tom..wiesz co ja zrobiłam? Ja go wysłałam do piekła, rozumiesz? Nawet nie wiedziałam że tak potrafię.
-Pomyśl o tym tak, mamy spokój z Luką - lekko się uśmiechnął
Fakt to był ogromny plus, jednak mimo wszystko..nie potrafiłam przestać się martwić.
-Jakby to było takie proste..
-Wiem skarbie, ale uwierz mi, będzie dobrze.
Położyłam się o pociągnełam chłopaka do siebie. Byłam okropnie zmęczona tym wszystkim.
-Obrazisz się, jeżeli zasne? - powiedziałam sennym głosem
-Śpij kochanie - powiedział i zaczął mnie głaskać po głowie i momentalnie odpłynełam
Gabriel
Cały dzień zajmowałem się Lilly, Emilly odpoczywała, należało jej się
Popołudniu sprawdziłem co u Avril, najpierw spała a później wyszli z Tomem na zakupy.
Adrien siedział przy łóżeczku swojej nowonarodzonej siostry i wpatrywał się w nią jak w obrazek.
-Tato, a co jakbym ja z Marinette teraz takie maleństwo mieliśmy?
Spojrzałam na niego.
Dopiero po paru sekundach do mnie doszło co powiedział.
-Czekaj, co?! Co Ty powiedziałeś?
-Tak tylko zapytałem - wymamrotał
-Adrien..bądź ze mną szczery.
-Jezu tato, jeszcze nic nie jest pewne.
-Adrienie Agreste - zacząłem
-Dobra no.. Marinette się spóźnia okres, ale to jeszcze nic pewnego - powiedział po cichu
-Boże Adrien..wy macie po 16 lat..
-Prawie 17- przerwał mi
Nie no cudownie...po prostu cudownie, mój syn zostanie ojcem w wieku 17 lat..
Jaki ojciec taki syn.
-Idź do siebie na razie, dobrze? A jutro Marinette pójdzie do lekarza.
-Ale..
-Nie ma ale, idź już.
Chłopak wyszedł a ja usiadłem zrezygnowany.
Byłem już zmęczony tym wszystkim, wszystko na mojej cholernej głowie.
Zadzwoniłem do lekarza Emilly i umówiłem Marinette na wizytę.
Położyłem się do łóżka i natychmiast zasnąłem.
Lilly co chwile się budziła, wstawałem do niej, karmiłem ją i przewijałem, Emilly była zbyt zmęczona żeby wstać.
O 6 rano nakarmiłem córeczkę i poszedłem zrobić sobie kawę. W kuchni była już Avril z Tomem, zrobili kawę i śniadanie.
-Hej tato, mała Wam dała dzisiaj w kość, co?
-Słyszeliście?- zapytałem ziewając
-Tak, nie dało się nie słyszeć - zaśmiała się Avril -Emilly odsypia?
Spojrzałem na dziewczynę
-Cóż ani razu nie wstała, ale wiesz jest zmęczona po porodzie wiec to zrozumiałe.
-Wiesz co, idź się połóż, powiem Nathalie żeby się wszystkim zajęła a Lilly zostaw mi -powiedziała uśmiechajac się do mnie
-Ale...
-Nie ma ale, w szkole i tak nic nie robimy bo się święta zbliżają. Nie bój się, dam sobie rade - powiedziała a Tom na nią spojrzał.
-Też zostanę chętnie zostanę pomóc.
Cóż, zgodziłem się, nie miałem siły się kłócić. Pokazałem Avril jak zrobić mleko dla Lilly i poszedłem się położyć.
Obudziłem się o 10, czułem się dużo lepiej. Spojrzałem w stronę Emilly, nie było jej. Pewnie poszła do malutkiej.
Ogarnąłem się i wyszedłem z sypialni. Zapukałem do pokoju Avril, usłyszałem ciche "Proszę" więc wszedłem.
W pokoju byli Avril x Tomem, leżeli na łóżku a miedzy nimi leżała Lilly.
-Hej, i jak malutka? - zapytałem
-Kochana jest, obudziła się o 8, trochę na nas popatrzyla, o 9 zjadła i zasnęła - powiedziała dziewczyna z uśmiechem.
-Dziękuje. A gdzie Emilly?
-Zajrzala tu o 9.30 i poszła, chyba do łazienki - powiedział Tom
-Zaraz wrócę, zostaniecie z nią jeszcze?
-Jasne, nie ma problemu - powiedziała Avril
Poszedłem do łazienki, kobieta akurat się kończyła malować. Jak zawsze musiała wyglądać nienagannie...
-Hej kochanie - powiedziała z uśmiechem - Dziękuje że zająłeś się mała w nocy.
-Nie ma za co, to również moje dziecko - powiedziałem lekko się uśmiechajac.- Muszę Ci coś powiedzieć ..
-Tak? - spojrzała na mnie zaniepokojona
-Możliwe że..zostaniesz babcią..
-Ale jak to? Avril jest w ciąży?
-Nie, nie Avril...możliwe że Marinette.
-Cholera, to pewne?
-Nie jeszcze, umówiłem ją na dzisiaj do lekarza.
Kobieta westchnęła. Czułem to samo co ona .
Wybaczcie za brak Rozdziału wczoraj 🙈
I dziękuje za 3 tysiące wyświetleń ❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro