Rozdział 44
Avril
Jak ja teraz wytłumacze to wszystko Tomowi?
Gabriel dał mi wolną rękę, powiedział że lepiej żebym nie ukrywała niczego przed nim.
Wziełam telefon i wybrałam Jego numer.
Odebrał od razu.
-Kochanie co się dzieje? - zapytał od razu.
-Muszę Ci coś powiedzieć, ale to nie na telefon. Mogę przyjść?
-Jasne, czekam na Ciebie.
Ogarnełam się szybko, poprawiłam makijaż i wyszłam.
Gdy tylko otworzył drzwi od razu się do niego przytuliłam.
-Boże, Avril co się stało? - zapytał
-Ja...ja nie wiem od czego zacząć - rozpłakałam się
Usiedliśmy na kanapie i chłopak mnie objął. Spojrzałam na niego .
-Okazało się, że mam jakieś moce, po Gabrielu, niby jakieś nieaktywne ale można je uaktywnić - chłopak patrzył na mnie zszokowany ale się nie odzywał - Gabriel, on je ma i mówił że widział moją przeszłość i...i..i przyszłość.
-Czekaj, Gabriel widział Twoją przyszłość
Kiwnełam głową na potwierdzenie
-I co widział?
-To było zanim się poznaliśmy, widział moje życie z Luką, jak mnie zdradza, bije itp.
-Boże...
-Dlatego tak bardzo chciał żebyś Ty ze mną był i żebym trzymała się z daleka od Luki.
-Ale Ty, tych mocy nie masz?
-Mam, ale to trzeba jakoś uaktywnić...ale ja bym tego nie chciała. Nie wyobrażam sobie tego...
Wtuliłam się mocno w ramiona chłopaka.
Przy nim czułam się bezpieczna i szczęśliwa.
Tom
To co Avril mi powiedziała było dla mnie szokiem. Serio czeka ją taka przyszłość?
Luka był typem faceta który preferuje "staromodny " typ życia, czyli kobieta siedzi w domu z dziećmi a on zarabia. Nigdy to do mnie nie przemawiało, oczywiście jeżeli np Avril by chciała być w domu z dziećmi i nie pracować, nie widzę problemu. Ale uważam, że ma prawo się realizować, spełniać marzenia a nie tylko w domu siedzieć.
Nie pozwole na to, żeby do niego wróciła, nie pozwole jej skrzywdzić.
Dziewczyna przysneła z głową na moim ramieniu. Po takich emocjach się jej nie dziwie.
Avril ma moce.
Gabriel ma moce.
Co jeszcze ukrywa Agreste?
Ten mężczyzna nie przestawał mnie zaskakiwać i...przerażać.
Gabriel
Następnego dnia mieliśmy się zobaczyć z Gregorym. Avril właśnie wróciła ze szkoły, widziałem że była przerażona. Gdy weszła do gabinetu poczułem zapach papierosów.
Już miałem ją zbesztać gdy wszedł Greg.
-Ojcowskimi radami zajmiesz się później - powiedział i zamknął drzwi.- Teraz mamy inne rzeczy na głowie. Po pierwsze czemu to ukrywałeś?
-Przysięgam Ci, nie miałem pojęcia, byłem pewien że skoro Adrien tego nie ma to Avril też.
Meżczyzna zmierzył mnie wzrokiem.
Wiedział że mówię prawdę, potrafił to wyczuć.
-Dobrze, mówisz prawdę. A teraz, trzeba będzie uaktywnić jej moce.
-Greg, proszę Cię.. Wiesz jaka jest dla mnie ważna.
-Wiem - powiedział z uśmiechem - jestem tego świadom. Mogę pójść na ugodę.
Spojrzał na Avril.
-Uaktywnimy Twoją moc, będziesz od czasu do czasu mi pomagała. Czuje że Twoja moc jest silna.
-Co to znaczy od czasu do czasu? Raz dziennie? Raz na tydzień? Raz na miesiąc?- zapytała nie odrywając wzroku od mężczyzny.
On uśmiechnął się
-Charakterek masz po ojcu, wiesz o tym?- zapytał na co dziewczyna uśmiechneła się ironicznie
-Tak, jestem tego świadoma. Więc..?
-Myślę, że raz w miesiącu to maksimum.
-A co z tego będę miała?
Podziwiałem ją, potrafiła walczyć o siebie i nie okazywać strachu.
-No no no, uczeń przerósł mistrza - spojrzał na mnie - Ty nigdy się nie odważyłeś na coś takiego.
Cholera co to znaczy? Że zrobi jej krzywdę?
-Spokojnie, podoba mi się że walczy o siebie - powiedział bardziej do mnie niż do Avril. -Dogadamy się, po każdej takiej "pomocy". Odpowiada Ci to?
-Tak - powiedziała stanowczo
-Świetnie się z Wami robi interesy - powiedział mężczyzna i wyszedł.
Avril odetchnęła z ulgą.
-Czy to znaczy, że te sny się skończą?
-Tak, myślę ze tak - odpowiedziałem szczerze.
-Idę do siebie, muszę odpocząć - powiedziała i wyszła.
Podziwiałem ją, bo mimo, że nie dałem po sobie poznać to srałem ze strachu.
Była dzielna, cholernie dzielna.
A ja zacząłem tracić siły na to wszystko.
Ukryłem twarz w dłoniach, nawet płakać nie miałem siły.
Nagle poczułem czyjeś dłonie na ramionach. Nie musiałem się odwracać żeby sprawdzać kto to, poczułem zapach perfum Nathalie i zaciągnąłem się nim. Zawsze działał na mnie uspokojająco.
-Coś się stało? -zapytała
-Przemęczenie. Jak randka? - zapytałem
-Udana - powiedziała z uśmiechem
-Cieszę się, zasługujesz na to - powiedziałem szczerze
Kobieta uśmiechneła się do mnie.
-Wiec, o co chodzi? Bo widzę, że nie o zwykłe przemęczenie. Może mogę jakoś pomóc?
-A możesz cofnąć czas?
-No niestety, tego nie potrafię - zaśmiała się
Nagle drzwi się otworzyły i do gabinetu wparowała Emilly.
-Co tu się wyrabia? Zdradzasz mnie? Serio? Jak mogłeś!
Uwierzcie mi, hormony kobiety w ciąży szaleja, tego nikt nie ogarnie.
-Kochanie, my tylko rozmawiamy, proszę Cie..
-Jasne właśnie widzę - syknęła
- To ja Was zostawie, tylko proszę podpisz te dokumenty które zostawiłam na biurku.
-Jasne
Kobieta wyszła a ja zostałem z moja ukochaną i wszystko jej wytłumaczyłem.
Nie było łatwo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro