Rozdział 4
Avril
Z Luką widuje się codziennie po szkole. Tak, tak, do szkoły też zaczęłam chodzić ale tylko dlatego, że Luka mnie prosił... Jak ten chłopak na mnie działa. Był zupełnie inny niż wszyscy faceci, każdy zawsze chciał mnie spróbować zaliczyć ( oczywiście bez skutku), a on? Był czarujący, rozmawiał ze mną, prawił mi komplementy na każdym kroku...byl idealny ale...
No właśnie, jest ale..nie mogłam się zakochać, nie mogłam z nim być...mialam przecież inne plany.. Nawet udało mi się zrealizować stara receptę mamy na leki nasenne. Wystarczyło popić je alkoholem to bylo takie proste...a zarazem takie trudne. Każdy mówi, że samobójca jest tchórzem, ja uważam, że tchórzem jest ten który się wycofa. Nie wiem jak mama dała radę to zrobić, mnie przeraża sama myśl... Ale po co mam żyć? Dla kogo? Gabriel miał idealnego syna i żył zanim mnie poznał więc przeżyje beze mnie...
...prawda?
Kolejny raz się rozpłakałam, nawet nie wiem który raz od śmierci mamy. Dziwiłam się że nie zabrakło mi łez. Usłyszałam dzwonek telefonu. Otarłam łzy i spojrzałam na ekran, dzwonił Luka. Nie odebrałam. Wtedy Gabriel wszedł do pokoju. Natychmiast do mnie podbiegł.
-Avril co się dzieje? - zapytał zmartwiony i chciał mnie przytulić
-Odejdź, zostaw mnie! - zawołałam
-Obiecuje, już nigdy Cię nie zostawię - "dlaczego, dlaczego on mi wszystko utrudniał!? " pomyślałam
-Wynoś się, daj mi spokój - powiedziałam a łzy znowu płynęły po moich policzkach - ja nie mam po co żyć - dodałam szeptem
-Dziecko moje, masz całe życie przed sobą, będziesz miała rodzinę, męża i dzieci, masz mnie i Adriena.
-Proszę Cie, ja nawet nie umiem powiedzieć do Ciebie "tato" - powiedziałam - a po drugie dawaliście sobie radę zanim się pojawiłam to nie zrobi Wam różnicy to czy zniknę - zaszlochałam
-Nie opowiadaj głupot, kochana... - zaczął ale mu przerwałam
-Chcesz mi wmówić że mimo że mnie nie znasz, mimo że daje Ci w kość i uprzykrzam życie to mnie kochasz?! Nie uwierzę w to!
-Będziesz miała swoje dzieci to zrozumiesz - powiedział spokojnie - kiedy spojrzałem w Twoje oczy od razu wiedziałem że jesteś częścią mnie, masz takie same oczy jak mój ojciec. Od tamtej pory chce Ci pomóc i chce chronić Cie przed całym złem tego świata. Chce dać Ci dom i rodzinę żebyś czuła się bezpiecznie.
-Daruj sobie - powiedziałam mimo to że wzruszyło mnie to co mówił.
-Nie oszukasz mnie Avril, wiem ze nie jesteś taka - powiedział i mnie przytulił. Odepchnąłem go
-Jeżeli skończyłeś to przedstawienie to wyjdź.
Spojrzał na mnie, jednak ja wstałam i wyszłam do łazienki która była w moim pokoju. Poczekałam, aż wyjdzie i wyszłam po tabletki schowane pod łóżkiem.
Muszę to zrobić teraz, inaczej się rozmyślę, stchórze...
Wysypałam tabletki na stolik i otworzyłam wódkę. Spojrzałam na zegarek, była 00.00. Moje urodziny...wszystkiego najlepszego Avril powiedziałam i włożyłam garść tabletem do ust
Wtedy drzwi się otworzyły i zobaczyłam Luke.
Nie! Tylko nie to, będzie chciał mnie ratować! Nie może!
Chłopak od razu się zorientował co się dzieje i zaczął wołać pomocy jednoczenie Zaprowadził mnie do łazienki
-Błagam Cię, jeżeli coś połknęłaś to to zwymiotuj!
Nie, nie mogłam, nie chciałam...jednak spojrzałam w jego oczy, płakał.. Boże dlaczego to takie trudne?
Pomyślałam o dniu gdy znalazłam martwą mamę i od razu zwróciłam wszystko
-Dzielna dziewczyna, nie zostawię Cie, obiecuje.
-Akurat - szepnęłam jednak chłopak tego nie usłyszał
-Panie Agreste! - zawołał a Gabriel wbiegł do pokoju
-Co się tu dzieje?
-Avril...ona chciała się zabić. Nie wiem ile połknęła tabletek ale część zwymiotowała - powiedział - trzeba ja zabrać do szpitala
Zanim zdążyłam powiedzieć że nigdzie nie jadę zemdlałam
Kolejny rozdział skończony ❤
Chciałabym podziękować moim cudownym przyjaciółką które mnie wspierają w pisaniu ❤
nie będę pisała nazwiskami bo nie wypada ale chciałam o Was wspomnieć
Kasiu - znamy się już tyle lat i zawsze we wszystkim mnie wspierałaś, dziękuję ❤
Suko (mówisz masz 😂)- poznałyśmy się rok temu i nie spodziewałam się takiej przyjaźni i wsparcia ❤ dziękuję ❤
Sylwio - dałaś mi druga szanse i jej nie zmarnuje. Dziękuję za całe wsparcie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro