Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-5-

Siedziałem w swoim dużym apartamencie. Patrzyłem pusto przez duże, czyste okno, równie pustym wzrokiem. Myślałem. Zastanawiałem się co tu robię. Dlaczego tu jestem i czy dalej mi się to opłaca.

Od roku żyje w Miami, trzy miesiące temu zrezygnowałem z modelingu i udało mi się znaleźć dobrze płatną pracę w biurze. Jednak to nie było życie, jakiego chciałem. Odszedłem, bo nie byłem już nikomu potrzebny. Zwłaszcza temu, komu potrzebny być chciałem.

Wieczorem to miasto dopiero nabierało życia. Kolory neonów, ludzie spieszący się do barów bądź dyskotek, by jak najszybciej poddać się weekendowemu wirowi, pełno taksówek. I ja. Sam, w swoim apartamencie.

Odchyliłem się na krześle i zamknąłem oczy. Cały czas o nim myślałem. Nie potrafiłem zapomnieć. Sięgnąłem po połowę naszego zdjęcia, z czasów gdy byłem jeszcze w szkole średniej. Tą połowę, z moim ukochanym. Otworzyłem zmęczone oczy i spojrzałem na jego twarz. Taka, jaką zapamiętałem. Obojętna.

Ta obojętność jednak, miała za zadanie zwodzić. To jego oczy skrywały całą prawdę. To one skrywały uczucia, które Ackermann, niegdyś, żywił do mnie. Uśmiechnąłem się, na samą myśl o naszym pierwszym spotkaniu, uśmiech nie potrafił zejść mi z twarzy.

Tęskniłem za tą dzikością w oczach ukochanego. Chciałem ją znowu zobaczyć. Byłem ciekawy, czy Levi także chciałby znów zobaczyć to, co wtedy widział, gdy leżeliśmy na zaśnieżonym chodniku. Ja na śniegu, a czarnowłosy nade mną, obnażając swoje wilcze kły.

Przeszedł mnie dreszcz tęsknoty, a na policzkach pojawiły się subtelne rumieńce. Już niedługo się zobaczymy. Już niedługo mam samolot, który przywiezie mnie, z powrotem do domu. A wtedy go znajdę. Znajdę i uczynię tylko swoim. Tak, jak kiedyś to zrobiłem, gdy oboje byliśmy młodzi i głupi. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro