Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Rozejrzał się po wpół kolorowym pokoju i zaczął cofać nie mogąc nabrać powietrza. A córka przystawiła mu do ust inchaltor. Gdy nabrał powietrza zaczął wkładać do nosa dwie rórki by oddychać normalnie a potem zaplątując je o uszy przyciągnął butle z powietrzem i ruszył do okna. Spojrzał powoli na szybę o dotknął ją, każda naklejkę z kwiatkami objechał palcem a potem cofając się usiadł na za małym już łóżku. To było bardzo trudne. Przebywanie tu.

- Przez parę tygodni Wendy będzie jak twój prywatny ochroniaż żebyś... się nie bał. Dorabia też jako sprzątaczka w twojej szkole więc będziesz mógł być przy niej w razie problemów. Załatwiliśmy ci szkołę od następnego tygodnia zaczynasz. Podręczniki masz w biórku i dokupiliśmy ci więcej tlenu w mniejszych butlach byś miał w razie czego w plecaku.

- Nie trzeba było. Ciocia kupiła i są w wanie.

Powiedział cicho a jeden z mężczyzn jakby chcąc się upewnić czy to ten Dipper uniósł jego grzywkę patrząc na błyszczący symbol gwiazdozbioru. Natychmiast wycofał się jakby doznał poparzenia czwartego stopnia. Mężczyźni również się coflo a on przepinajac plastikowa rurkę do mniejszej butli założył plecak i kaptur poczym jak najszybciej wyszedł z domu ignorując otaczające pytania. Założył ciemne okulary i pognał prosto nad stare jezioro.

Nikt nie rozpoznał chłopaka którym był niegdyś. Zawsze niski teraz był większy ale właście tuż przed granicą bycia za niskim, Włosy były tak samo jak zawsze ułożone na bok, teraz jednak było ich więcej i nie zakrywał ich już czapką. Blada lekko piegowata skóra teraz była niemal biała przez nie wychodzenie na słońce a piegi znikły jak z podmuchem wiosennego wiatru. Zastanawiająca rzeczą było to że jego oczy stały się zupełnie jasne i promienne, zupełnie błękitne z nutką zieleni.
Czasem ciotka widziała je też jako płomienne ale w to nawet nie wierzył on. Teraz zamiast kamizelki nosił duże ciepłe bluzy i maskę na usta i nos by nikt nie widział rurek podłączonych do butli zawsze w jego torbie, czy to tej na ramię czy to tej na plecy. Nadal jednak był drobny. Metr siedemdziesiąt pięć i wąskie ramiona oraz biodra i dziwne wcięcie które pojawiło się w etapie dorastania i tam pozostało. Mimo to lubił swoje ciało które jeszcze nie do końca kwalifikowało go na jego wiek. No bo cóż, gładkie rysy i brak zarostu na twarzy często bywa tym czego chłopcy chcą by się nie męczyć z goleniem.

Spojrzał w taflę wody nad mostkiem i usiadł tam powoli. Nie przepadała za wiosną. Odkąd miał problemy z oddechem kończyło się szpitalem z powodu uczuleń na pyłki a szczególnie na brzozę. Spojrzał na bok na bawiących się nastolatków przy ognisku a potem spojrzał w zachodzące słońce. zaśmiał się lekko przypominając sobie dziwnogedon gdzie jego siostra mówiła że jest zielony a Wendy w której niegdyś się bujał chciała by razem tu przyszli ale nie było takiej opcji. Powoli położył się na plecach biorąc głęboki a potem zamykając oczy założył okulary które niemal natychmiast zostały mu zdjęte a gdy otworzył oczy zobaczył dobrze mu znaną zieloną koszule w kratę i dziwna zimową czapkę która należała tylko do jednej osoby, tej samej która poprosił by zrobiła wzór blokady na wszelkie opętania.

- Wendy.

Wyszeptał cicho podciągając rękawy by pokazując że to faktycznie on i każdy tatuaż to jedna wielka blokada na demony. Ona miała identyczną. Tyle że na jednego konkretnego demona. Usiadła obok niego i szturchła na co on gwałtownie wstał i się odsunął. Widok przerażenia jakie w nim wywołała lekko ją zaniepokoił. A on sam zdjął z twarzy maskę pokazując co nosi pod nią.

- Dippo czy to...

On tylko pokiwał głową a ona odsunęła się by czuł się bezpiecznie.

- Mówiłeś w tedy że śniły ci się złote oczy... Czy to właście jest powód dla którego wróciłeś?

Zamrugał parę razy i spojrzał w słońce poczym ułożył wzrok na dłoni.

- Ciotka nie mogła znieść widoku jak moje myśli mnie zabijają. Nieświadoma że to miejsce wywołało moje stany lękowe wysłała mnie tu a ja nie chcę robić jej problemu. Wujostwo od tygodni szykuje ziela i łapacze snów tylko po to bym był spokojny.

Dziewczyna włożyła nogę do wody i spojrzała na chłopca zdziwiona. Jego oczy były niebieskie i to dziwiło ją najbardziej.

- Na stałe?

- Muszę mieć opiekę a sam sobie jej nie zapewnie więc nawet starszy nie opuszczę tego miejsca. więc tak, na stałe.

Powiedział zimno a ona zaciska wargę w zębach niemal do krwi. Było jej przylot a jednocześnie była zadziwiona tym jak przyjaciel młodszy o te parę lat wyrósł i wygląda teraz mając siedemnaście lat. Sunąc od tatuaży aż po szyję zakryta golfem rumieniła się jak nigdy mimo że on nie zwracał na to uwagi a jedynie obserwował błękitnymi oczyma to co się dzieje do około.

- Mało rozmowny jesteś.

- Nauczyłem się nie mówić. Zbyt wiele słów wzbudza współczucie a ja nie jestem pizdą.

Mrógł do niej a potem razem wstając ruszyli w stronę tajemniczej chaty. Chwilę rozmawiając o mało istotnych rzeczach Dipper czuł że może nie będzie tak tragicznie jak myślał na początku. Na pewno cieszył się z tego że w końcuoncu jest ciut wyższy od Wendy.

°

Spojrzał powoli na wujostwo grzebiąc w tostach co było dziwne.  Żaden z nich nie zamierzał się odzywać a chłopak biorący większy oddechy wyjął rurki z nosa i zaczął jeść powoli swój posiłek. Wendy siedząca obok spojrzała na worki pełne żółtych i trójkątnych przedmiotów a potem wróciła do wujostwa w pełni rozumiejąc ich lekką flustrację.

- Jak ci się...

- Nie wychodziłem z pokoju. To dość dziwne pytanie zwłaszcza że robiłem porządek.

Wyprzedził ich pytania i spojrzał na zegarek. Potem zrezygnowany odrzucił tosta do śniadaniówki a ja i plan lekcji oraz potencjalną książkę od geografii wrzucił do torby toż obok butli z tlenem i inchalatota. Ruszył w stronę wyjścia biorąc jeszcze kluczyki i leki z półki

- Wrócę jak wrócę.

Stwierdził wychodząc z chaty a potem wdychając powietrze lekko wilgotne od deszczu który padał w nocy i ruszył do autokaru czekającego przy srebrnym znaku gdzie był prowizoryczny przystanek. Wszedł powoli czując smród przepoconych foteli i zapewnie ukrytych pod siedzeniami kanapek przeterminowanych o całą dekadę

Nie zdejmując kaptura nie dał im się nawet przyjrzeć bo uciekł prosto na fotel pod oknem i tam kuląc się włączył muzykę w słuchawkach biorąc tosta do ust którego wyjął dosłownie chwilę temu. Nie interesowało go nic wokoło, poprostu jedzenie wydawało się być lepsze niż sytuacja w której się znalazł. Zdecydowanie nie chciał iść do szkoły i jak na skazanie właśnie jechał w tamtą stronę.

Po dobrych kilku dziesięciu minutach dotarli pod budynek szkoły a z nieba znów polał się deszcz. Czekając aż wszyscy wyjdą znów narzucił kaptur i powoli wyszedł ignorując że zaraz cały mokry dostanie się do szkoły.  Jak gdyby nic zlany deszczem wszedł
do środka biorąc plan a potem licząc klasy obrócił się jakby tracąc wszelką logikę układu tych klas.  Prychł.

- te klasy są bardziej popieprzone niż dziwnogedon

A potem ruszył w przeciwną stronę szukając chociażby sekretariatu albo czego kolwiek zwłaszcza że nie chciał się spóźnic już pierwszego dnia. Zrezygnował w końcu z poszukiwań i oparł się o ścianę pisząc szybko wiadomość do Wendy nim jednak zdołał wysłać błagalna treść poczuł jak ktoś łapie jego ramię w silnym jednak nie jak mężczyznę uścisku. Powoli się prostując zobaczył Błękitne oczy pomalowane mocno fioletem. Powoli spuszczając wzrok dostrzegł złote włosy i przylegające czarne ubrania w postaci miniówki i podkoszulki z dużym dekoltem. Automatycznie odwrócił wzrok od piersi na oczy i usmiechł się pod maską.

- Jesteś pewnie ten nowy o którym nam mówiono, będziesz ze mną w klasie. Jak masz na imię?

Kpijnje wygiął usta i zdjął maskę oraz kaptur powoli wkqldjswv ręce w kieszenie.

- Od kiedy to Pacyfika Północna jest miła dla ludzi.

Wyśmiał ja lekko a ona nie rozumiejąc o co chodzi uniosła brwi prostując się a jej koleżaneczki za nią zaczęły się wykrzywiać w tym samym geście.

- Kim jesteś, nawet się ci nie przedstawiłam.

Ten cofnął się wzdychając i ruszył w stronę inna niż ona. I mimo że szła za nim starał się ignorować na ile tylko mógł. W końcu jednak dostrzegł swą zbawienną klasę od geografii i wyjmując słuchawki z uszu zwinął je do torby wyciszając telefon i jeszcze raz sprawdził jaki materiał już przerobili. Niby nie było większej różnicy ale musiał wiedzieć co ma mówić. Potem poczekał na dzwonek i Zobaczył więcej uczniów. Westchł wiedząc że będzie chodził z plastikami do klasy, jednak miał nadzieję że Pacyfika chodź trochę się zmieniła. Wszedł gdzieś w tłumie by nie musieć się rzucać w oczy ale po przekroczeniu progu nauczyciel odciągnął go na bok.

- Gdzie uciekasz, mam cię przedstawić klasie.

- Nie chce.

Odpowiedział ale kobieta podkręciła głową i postawiła go przy biórku. Inni zajęli swobodnie miejsca wpatrując się w nowego chłopaka. Zastanawiało go tylko jedno czemu nikt go tu nie rozpoznaje... W sumie może dlatego że to on z dwójki bliźniąt był milczącym nie lubiącym nowych znajomości. Zdecydowanie wolał starsze towarzystwo. Dostrzegł jednak coś dziwnego. Dopiero teraz i nie rozumiał czemu to ominął. Pacyfika pod bluzą miała naszyjnik. Dostrzegł by to wcześniej gdyby tak jak teraz był bardziej widoczny.

Po co był jej pentagram? Po co był też na szyjach innych nastolatków?

- Usiądźcie. Chciałabym przedstawić wam.

- Dzień doberek przepraszam za spóźnienie !

Krzykł ktoś z boku właśnie wchodząc do klasy. Kobieta westchła widząc ucznia a chłopak dopiero teraz spojrzał w tamtą stronę. Przyjemny cierpki głos ścichł a błękitne tęczówki padły powieki na postać. W drzwiach stał wysoki blondyn o oliwkowej karnacji. Miał czarną skórzaną kurtkę i żółtą jak jego włosowy koszulkę okrywającą wyraźne mięśnie. Wąskie biodra i szersze ramiona były czymś porządnym przez dippera i odrazu poczuł niechęć do chłopaka który wyglądał lepiej niż on. Ostre linie szczęki i pudrowe usta. Uśmiechł się łobuziersko ukazując dwa małe kły i szereg białych zębów, a Dip wkoncu spojrzał na jego lekko piegowaty nie i w końcu na oczy lekko zasłonięte włosami. Jednak wciąż doskonale widział ich złotą błyszcząca barwę. Przerażony cofnął się o pół kroku nie mogąc nabrać powietrza a potem odwrócił wzrok na ścianę szybko się kontrolując.

Kobieta zobaczyła tę dziwną sytuację i kazała szybko usiąść chłopakowi który wciąż obserwował przestraszonego chłopaka o jasnych kasztanowych włosach.

- Ja nauczyciele mówili wam ostatnio do naszej szkoły będzie uczęszczał nowy uczeń. Może się przedstawisz sam?

Chłopak spojrzał szybko na nauczycielkę w kilku i pokiwał głową wyciągając ręce z kieszeni.

- Jestem Dipper Pines, niektórzy mogą mnie już kojarzyć ze względu na mój pobyt kilka lat temu w tym miasteczku.

- dobrze macie może pytania do nowego ucznia?

Jakaś dziewczyna o dużych okularach i płaskim nosie uniosła dłoń a kobieta pokiwała głową.

- Jakie masz zainteresowania?

- Od paru lat jestem kolekcjonerem.

Kolejna osoba uniosła dłoń a on z uśmiechem spojrzał tam widząc Pacyfikę.

- Czemu wróciłeś po tylu latach?

- Powody prywatne i nie chce się nimi dzielić. Ktoś jeszcze?

Spytał cicho a w tedy unosił dłoń blondyn na którego już nie spojrzał.

- Masz jakąś laskę?

Zakpił a Dipper zaciskając palce na sznurku od brazoletki spojrzał w podłogę i się uśmiechł.

- Właściwe to nie, ale to powinna być moja sprawa.

Usłyszał parę westchnień a nauczycielka wiedząc że pytania będą coraz dziwniejsze kazała mu usiąść. Ten więc szybko za cel obrał sobie pustą ławkę po przeciwnej stronie od blondyna jednak dokładnie gdy już miał siadać na krześle został wciągnięty do ławki obok gdzie siedział owy chłopak. Otworzył szeroko oczy w przerażeniu i spojrzał na resztę klasy i nauczycielkę wpatrującą się z podziwem że usiadł akurat obok przystojnego młodzieńca.

- jesteś pewny że chcesz tam siedzieć?

Spytała kobieta jakby że zmartwieniem a on cicho potknął wiedząc że nie chciał się przesiadać wiedzac że potem może mieć problemy. Znał ten typ uczniów. Jeśli ci każą siedzieć obok siebie albo wręcz przeciwnie to masz to zrobić inaczej nie dadzą ci spokoju nie ważne co to za sytuacja. Zobaczył uśmiech na ustach wyższego a kobieta spojrzała dokładniej na te sytuację.

- William nie przeszkadza ci że ktoś z tobą siedzi? Zawsze mówiłeś że chcesz wiedzieć sam.

- zmieniłem zdanie. On wydaje się być spoko.

Powiedział wesoło chodź brunetowi nie było zabawnie. Cały drętwiejąc spojrzał na kilka zdziwionych par oczu a potem na stukającego długopisem blondyna. Usiadł na samym brzegu ławki i wyjął zeszyt oraz podręcznik i zaczął zapisywać to co kobieta dyktowała. W ten poczuł rękę na łokciu i ciche pytanie.

- Dipper, dlaczego drżysz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro