Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4


Niestety moje dłonie odczuwały ten czas spędzony bez rękawiczek. Czułam jakby miały mi zaraz odpaść. Zaczynałam żałować, że się zgodziłam. Natychmiast schowałam dłonie do kieszeni kurtki, by choć trochę je ogrzać.

— Chodź, dam Ci cieplej herbaty — powiedział Grant.

— Ale, że do twojego domu? To środka? — zapytałam zdziwiona.

Nikt nigdy nie zapraszał mnie do swojego domu. Nigdy nie zapraszał na ciepłą herbatę czy coś innego.

— Tak, a co? — Zapytał Grant. — Coś nie tak?

— Nie, wszystko w porządku. Może już pójdę. I tak za długo tu byłam — powiedziałam i zaczęłam wychodzić z  terenu domu Granta.

— Spokojnie. Nic ci nie zrobię. To tylko herbata — rzekł Grant.

Rozważałam wszystkie za i przeciw. Doszłam do wniosku, że może wejdę. W końcu to tylko herbata, nie? Zwłaszcza, że od bardzo dawna nie piłam nic ciepłego.

Niepewnym krokiem weszłam do środka za chłopakiem. Rozejrzałam się. Dom w środku był ładnie urządzony. Nie za bogato, nie za biednie. Pasował mi ten wystrój, ale wiem, że długo tu nie zabawię.

— Zdejmij kurtkę — oznajmił Grant.

Stałam trochę zakłopotana, ale w końcu zdjęłam nakrycie wierzchnie. Ruszyłam do kuchni, gdzie chłopak przygotował już herbatę.

— Usiądź sobie — powiedział mężczyzna.

Odsunęłam krzesło i usiadłam, a po chwili przede mną pojawił się kubek z którego unosiła się para. Wzięłam kubek do ręki. Podmuchałam napój i wypiłam łyk. Od razu zrobiło mi się cieplej. Grant usiadł naprzeciwko mnie.

— Opowiesz mi coś o sobie? — Zapytał. — Jeśli chcesz oczywiście - dodał szybko.

Spojrzałam na chłopaka. Nikt nie zrobił tak wielu rzeczy dla mnie w tak krótkim czasie. Dlatego... postanowiłam mu zaufać. Najwyżej to będzie moja strata.

— No to może zacznę od początku. Nazywam się Hope Diaz. Mam szesnaście lat, ale wyglądam na trochę starszą. Od dwóch lat mieszkam na ulicy, bo uciekłam z domu dziecka do którego trafiłam w wieku dziewięciu lat. Oddał mnie tam mój ojciec, bo oskarżył mnie o to, że moja mama — w tym momencie głos mi się załamał, a z oczu wydobyły się łzy.

— Może dokończysz kiedy indziej? — Zapytał Grant, a ja pokręciłam głową.

— Oskarżył mnie o to, że moja mama zginęła przeze mnie i jest to po części prawda. Gdybym nie wyszła na dwór to pewnie dalej by żyła. Wtedy, siedem lat temu, w wigilię była strzelanina na mojej ulicy. Przez to znienawidziłam również święta — skończyłam swoją opowieść.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro