Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13


Rzucił tylko na mnie okiem i powiedział:

— Widzę, że ktoś cię adoptował.

— Nie, nikt mnie nie adoptował, ale adoptują po świętach. Uciekłam z bidula dwa lata temu i od tamtej pory żyłam na ulicy. Poznałam miłą rodzinę, która zdecydowała mnie wziąć do siebie. A ty? Masz jakąś rodzinę? Dzieci? — Zapytałam.

— Tak — odpowiedział.

— Aż tak mnie nienawidziłeś, że oddałeś mnie wtedy? — Zapytałam.

— To przez ciebie ona zginęła. Gdybyś wtedy nie wyszła, ona dalej by żyła — rzekł mój ojciec.

— Ale zrozum mnie. Byłam wtedy małą dziewczynką, która nic nie rozumiałam. Nie wiedziałam, co się dzieje! Przestań mnie o to winić! — Krzyknęłam.

Nagle poczułam uderzenie w twarz. Przewróciłam się. Nie mogę uwierzyć, że własny ojciec mnie uderzył. Myślałam, że przez te wszystkie lata się zmienił. Że przestał mnie nienawidzić. Ale... myliłam się. On nigdy się nie zmieni.

— Wiesz co? Ty nigdy się nie zmienisz. Żałuję, że w ogóle jesteś moim ojcem. Dla mnie od tej pory nie istniejesz — mówiłam wstając z ziemi. — Współczuję twojej żonie i dzieciom, bo nie wiedzą, jakim jesteś potworem.

Poczułam kolejne uderzenie. Niestety tym razem również i krew. Po raz kolejny przewróciłam się na ziemię.

— Jesteś zwykłą dziwką. Jesteś nic nie warta. Nie zbliżaj się do mnie i mojej rodziny — powiedział, już nie mój, ojciec.

Wstałam i otarłam krew, która spływała mi po brodzie. Ostatni raz spojrzałam na grób mamy po czym odeszłam. Wróciłam do domu, w którym mieszkałam. Chciałam wejść po cichu, ale coś mi nie pykło, bo o mało nie wywaliłam się o buta stojącego w korytarzu. W pomieszczeniu pojawiła się Tina. Kiedy mnie zobaczył od razu podbiegła i krzyknęła:

— Co Ci się stało, dziecko?!

— To nic takiego — szepnęłam.

Zdjęłam buty i kurtkę.

— Co się stało, mamo? — Zapytał Grant wchodząc do korytarza.

— Ktoś pobił Hope! — Powiedziała mama Granta.

— Pójdę na górę i ogarnę się. Potem wrócę na dół. W końcu jest wigilia i powinniśmy się cieszyć — oznajmiłam.

Poszłam do łazienki. Obmyłam twarz i spojrzałam na siebie. Czemu on mi to zrobił? Dzisiaj wiem, że nie powinnam wtedy iść za rodzicami, ale jest już za późno. To się wydarzyło i nie mogę wrócić do tamtej chwili. Chociaż, gdybym mogła... to postąpiłabym inaczej, ale nie poznałabym Granta, Gracie, Tylera, Tiny i Toma. To wspaniali ludzie, którzy przyjęli mnie pod swój dach, nie wiedząc wszystkiego o mnie.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro