Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

e i g h t

🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻   🌻

Chłopcy szli w ciszy przez ciemne ulice Derry. Latarnie co pare metrów oświetlały suchy chodnik po którym roznosił się cichy odgłos butów.

— A więc apytał po chwili Eddie. Richie spojrzał na niego zmieszany. — Po co mnie tu zaciągnąłeś o tej godzinie? — Dodał z lekkim uśmiechem Kaspbrak.

— Po prostu myślałem, że sobie razem pochodzimy, porozmawiamy w ciszy. — Powiedział z uśmiechem Tozier.

— Zimno mi jest. — Mruknął Eddie po chwili przecierając dłońmi po odkrytych przedramionach. Richie jak dźgnięty nożem od razu ściągnął z ramiona swoją hawajską koszulę zostając w samym t-shirtcie. Po chwili Tozier zarzucił swoją rozgrzaną koszulę na ramiona brązowowłosego nastolatka. Eddie uśmiechnął się lekko naciągając koszulę szczelniej na swoje ramiona.

— Dziękuję. — Powiedział po chwili zarumieniony.

— Nie ma za co. — Mruknął Richie spoglądając ciut zawstydzony w inną stronę.

— Ale nie będzie Ci zimno Rich? — Zapytał Kaspbrak zatrzymując się w miejscu. Richie przeszedł pare kroków do przodu po czym zatrzymał się i odwrócił. Jego kruczoczarne włosy powiewały lekko na wietrze co sprawiało, że w oczach Eddiego trashmouth wyglądał tak niewinnie.

— Nie. — Powiedział po chwili Tozier. — A jeżeli będzie mi zimno to mnie przytulisz, prawda? — Zapytał z uśmiechem okularnik.

— Śnij dalej trashmouth. — Zaśmiał się po chwili Eddie. — Chodźmy w drugą stronę Rich. — Powiedział Eddie odwracając się na pięcie w przeciwną stronę. Tozier przyspieszy kroku po chwili doganiając Eddiego. Delikatnie chwycił dłoń Kaspbraka po czym splótł razem ich palce. Eddie podniósł swój wzrok spoglądając na Richiego.

— Richie? — Powiedział cicho składając swoją głowę na ramieniu wyższego.

-Tak? — Szepnął Tozier.

— Kocham Cię. — Wyszeptał Eddie. Słowa rozprzestrzeniły się w ich otoczeniu.

— Ja Ciebie również Eddie. — Powiedział Richie wzmacniając uścisk na dłoni brązowowłosego.

🌻 🌻 🌻

Eddie podbiegł do huśtawki wskakując na nią nogami i na stojąco zaczynając się huśtać. Spojrzał w gwieździste niebo po czym lekko się uśmiechnął. Richie z rękami w kieszeniach kopnął kamyk leżący na jeździ po czym powolnym krokiem podszedł do Kaspbraka.

— Nie spadnij. — Mruknął Richiego co Eddie uroczo się zaśmiał.

— Pohuśtasz mnie? — Zapytał z uśmiechem Eddie.

— Mogę pohuśtać ale dopiero jak usiądziesz. — Powiedział Rich na co Eddie grzecznie usiadł na huśtawce. Wyższy uśmiechnął się lekko i podchodząc do huśtawki zaczął delikatnie ją bujać z czasem odpychając już plecy brązowowłosego aby utrzymać go w tępie. — Eddie? — Mruknął Rich.

— Hm? — Westchnął cicho Eddie wpatrując się z zachwytem w gwieździste niebo.

— Jak o tym... powiemy... innym? — Zapytał nie pewnym głosem ciemnowłosy. — Już teraz nie chodzi mi o samych frajerów a bardziej o twoją matkę. — Westchnął siadając na huśtawce obok wychudzonego chłopaka który od razu przeniósł na niego swoje spojrzenie. — W końcu kobieta mnie nienawidzi... — Tozier odchylił lekko głowę w tył wzdychając ciężko.

— I co z tego? — Mruknął Eds. — W końcu tak jak mówiłeś... to moje życie... mam prawo chodzić z kim zechcę. — Uśmiechnął się lekko spoglądając na zmieszanego nastolatka. — Więc nie musisz się o to martwić... jakoś poradzę sobie z matką. — Westchnąłem. — Bardziej się martwię o nas ogólnie... w końcu Derry to jedna wielka homofobia. — Spuścił swoje spojrzenie zagryzając lekko wargę gdy nagle poczuł na swojej dłoni tą Richiego. Spojrzał na niego lekko zrumieniony.

— Poradzimy sobie jakoś Spaghetti. — Zaśmiał się cicho Tozier zaciskając swoją dłoń na tej Eddiego. — A teraz... wracajmy do domu, jest już bardzo późno. — Oznajmił podnosząc się z huśtawki.

— Racja. — Westchnął cicho Kaspbrak podnosząc się i nie puszczając dłoni wyższego skierował się w stronę domu Beverly...

🌻  🌻  🌻  🌻  🌻  🌻  🌻  🌻  🌻  🌻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro