3. Jesteś czystej krwi?
Louis
- Czy mogę... czy mogę tu usiąść? - zapytałem, patrząc po twarzach zgromadzonych osób.
- Jasne, siadaj - uśmiechnął się mulat, przesuwając pod okno. - Jestem Zayn Malik.
- Louis Tomlinson - odparłem, siadając obok niego.
- James Kenz - przedstawił się kolejny chłopiec. - A to Orion Lust.
- Miło was poznać - powiedziałem, bawiąc się swoimi dłońmi.
- Jak już mówiłem, na pewno trafię do Slytherinu - powiedział dumnie czarnowłosy chłopak. - To najlepszy dom w całym Hogwarcie.
- Ja tam nie wiem - wzruszył ramionami niebieskooki. - Ale sądząc po tym, gdzie był mój ojciec to podejrzewam, że i ja trafię do Ślizgonów.
- Ja mam tak samo - odezwał się srebrnowłosy. - A jak jest z tobą, Louis?
- Wybieram Slytherin - powiedziałem niepewnie.
- Nie można wybrać domu - zaśmiał się Malik. - To Tiara przydziału cię do niego przydziela.
- Och - spuściłem głowę zawstydzony. - Nie wiedziałem...
- Jesteś czystej krwi? - zapytał James.
- Co? - popatrzyłem na niego nie rozumiejąc.
- Twoi rodzice są czarodziejami? - zadał kolejne pytanie.
- Moja mama nie żyje, ale była czarodziejką, a tata...
- Wiem! - wykrzyknął podekscytowany Orion. - Twój tata to Mark Tomlinson? Ten wspaniały Auror?
- Mhm - pokiwałem głową. - Mieszkam razem z nim.
- Ale super! - zawołał Malik. - Mój tata pracuje w Ministerstwie Magii i nie wiem za bardzo co tam robi.
Do końca podróży rozmawialiśmy na różne tematy. Czasami nie wiedziałem o czym ci chłopcy mówią. Nie znałem się na miotłach czy zaklęciach. Bałem się przed nimi do tego przyznać. Chciałem, aby mnie polubili. Zanim pociąg się zatrzymał, włożyliśmy szkolne szaty. Były one czarne, co w ogóle mi się nie podobało, ale musiałem to jakoś znieść.
- Pierwszoroczni za mną! - usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny.
Szedłem obok Zayna. Zarzucił mi ramię na szyję i śmiał się z rudowłosej dziewczyny, która goniła swoją ropuchę. Wyglądało to zabawnie.
- Czy to kot? - zapytał jakiś chłopak, wskazując na coś ręką.
Podążyłem wzrokiem w tamto miejsce i zobaczyłem białe zwierzę. Nie wiedziałem co to, ale rzeczywiście wyglądało na kota. Szło obok mężczyzny, plącząc mu się pod nogami.
- To ryś - odezwał się dorosły. - Nazywa się Olik.
- Ale fajny! - zawołały zachwycone dziewczyny.
Próbowały go pogłaskać, ale on ciągle odskakiwał na bok. Zaśmiałem się na to. Po kilku minutach znaleźliśmy się w zamku. Aby do niego się dostać, musieliśmy przepłynąć łodzią. To było coś! Na zewnątrz zrobiło się ciemno, gdy wysiedliśmy z pociągu, więc drogę oświetlały nam lampy.
- Ale ogromny ten zamek - zawołał z podziwem Zayn. - Nie mogę doczekać się aż zobaczę duchy!
- Duchy? - zdziwiłem się. - Ale takie... prawdziwe?
- Tak, ojciec mi opowiadał o nich, a w szczególności o Krwawym Baronie!
Z każdym krokiem słyszeliśmy głośniejsze rozmowy. Mężczyzna, który jak później się dowiedziałem był gajowym, zaprowadził nas do Wielkiej Sali. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Cztery rzędy stołów ustawionych było równolegle, lecz stół profesorów stał do nich prostopadle. Zaciekawieni uczniowie patrzyli na naszą grupę, uśmiechając się do nas. Poczułem się bardzo nieswojo.
- Podejdźcie bliżej - nakazała jakaś kobieta. - Pragnę powitać wszystkich w nowym roku nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Nazywam się Caroline Steele i jestem dyrektorem tej szkoły. Zanim zasiądziecie do uczty, pierwszoroczni zostaną przydzieleni do swoich domów. Alice...
Na przód wyszła młoda kobieta. Miała blond włosy i nie była za wysoka. Położyła coś na stołku. Wyglądało to na starą czapkę. W życiu bym nie założył tego czegoś na głowę. Wyglądała, jakby miała z tysiąc lat. Prawdopodobnie dobrały się do niej szczury.
Jakież było moje ogromne zdziwienie, kiedy ten przedmiot przemówił. Widział ktoś gadającą czapkę? Prędzej kapelusz, ale na jedno wychodzi. To wciąż tylko przedmiot!
- Będę wyczytywać wasze nazwiska, a wy zajmiecie miejsce i Tiara przydzieli wam dom. Zanim jednak to nastąpi, odśpiewamy hymn szkoły!
Wszyscy poderwali się ze swoich miejsc i zaczęli śpiewać. Każdy na swój sposób, wyszło to dosyć dziwnie, gdyż śpiewali nierówno. Gdy skończyli, kobieta wyczytała pierwsze nazwisko.
- Noora Dominguez!
Przed szereg wystąpiła dziewczyna o fioletowych włosach. Wyglądała na wystraszoną. Niepewnie podeszła do kobiety i usiadła na stołku. Po chwili Tiara przydziału trafiła na jej głowę.
- Ravenclaw! - zawołał kapelusz.
Osoby przy jednym ze stołów zaczęły klaskać. Tam też została skierowana dziewczyna. Zajęła miejsce na ławce i otrzymywała gratulacje od innych uczniów. Chyba przydzielanie domów nie było takie straszne.
- Niall Horan.
Roześmiany blondyn wszedł na schodki i po chwili zajął miejsce na stołku. Kapelusz spoczął na jego głowie. Stałem w pierwszym rzędzie i słyszałem, jak prosił, aby nie trafić do Slytherinu. Czy naprawdę trafienie do tego domu to coś złego? Przecież Zayn i chłopaki uważają zupełnie co innego.
- Hufflepuff!
Zeskoczył ze stołka i żwawym krokiem skierował się do odpowiedniego stołu. Wyglądał, jakby poczuł ogromną ulgę. Jego policzki zrobiły się czerwone przez to, że się zawstydził.
- Ale tchórz - skomentował to Zayn.
- James Kenz - wyczytała kolejną osobę.
- Teraz twoja kolej, bracie - zawołał Malik, klepiąc chłopaka w plecy.
- Niedługo znów się spotkamy - zaśmiał się niebieskooki.
Zmierzwił mi włosy i uśmiechnął się szeroko. Po chwili Tiara ogłosiła, że dostał się do Slytherinu. Nie mógł być bardziej zadowolony. Po nim wyczytywała kolejne osoby. Do Gryffindoru trafił na razie tylko Liam Payne, ale lista wciąż była długa. Do Hufflepuffu Lucette Prinnor, William Ombre, a do Ravenclawu Angelo Squarepants, Grayson Reed oraz Harry Styles. Ten ostatni zapadł mi w pamięć po tym, jak wpadłem na niego w pociągu.
Popisywał się wtedy sztuczkami i wyczarował motyle! Takie prawdziwe motyle! To było coś niezwykłego. Nawet nie zdążyłem poznać jego imienia, aż do teraz. Był całkiem fajny, wydawał się być miły. Miał ciemnobrązowe, kręcące się włosy oraz zielone oczy. Przyglądałbym się dłużej, gdybym nie usłyszał swojego nazwiska.
Wstrzymałem oddech i spojrzałem niepewnie na kobietę. Uśmiechnęła się lekko i czekała, aż usiądę na stołku. Było to dla mnie stresujące. Ucieszyłem się, gdy Tiara przydzieliła mnie do Slytherinu. Tam już na mnie czekali chłopaki. Zayn uśmiechał się szeroko wraz z Orionem. Cieszyłem się, że będę miał kogoś, kogo już znam. Wyczytywanie nazwisk zajęło sporo czasu. Po mnie do Slytherinu dołączyła Amelie Welas.
- Ucztę czas zacząć! - zawołała dyrektorka i klasnęła w dłonie.
Przed nami na stole pojawiły się różne potrawy. W życiu nie widziałem tyle jedzenia!
>>>>>>>>***<<<<<<<<<
Witajcie czarodzieje!
Nawet nie wiecie ile zabawy mam z kartkami na których pozapisywałam sobie postacie, gdzie kto należy, a nawet zaklęcia, których użyję w tym ff ^.^
Dobranoc ♥♥♥
Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥
>>>>>>>>***<<<<<<<<<
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro