23. Dostałem się
>>>Harry<<<
- Cieszę się, że przyszedłeś tutaj ze mną - powiedział Gray. - Na pewno się dostaniemy.
- Wierzę, że tobie się uda - uśmiechnąłem się, klepiąc go po ramieniu.
- Będę najlepszym zawodnikiem! Ty możesz być zaraz po mnie...
- Dzięki - parsknąłem śmiechem i spojrzałem w górę.
Nad nami kilka osób już latało na miotłach i się rozgrzewało. Było sporo uczniów, gdyż dzisiaj odbywała się rekrutacja do wszystkich czterech drużyn, nie tylko z domu Krukonów. Według mnie powinni to podzielić, gdyż panowało niezłe zamieszanie.
- Chyba Slytherin skończył - zauważył chłopak i pokazał na grupkę uczniów w zielonych szatach.
Odwróciłem się i zobaczyłem, że rzeczywiście Ślizgoni kierowali się w stronę szatni. Wzrokiem wypatrzyłem Louisa i... Jamesa oraz Zayna. Czy oni wszyscy się dostali? Może Tomlinson tylko dotrzymywał im towarzystwa? Nie sądzę, aby chciał grać. Ale trzymał w ręku miotłę, podobnie jak tamta dwójka.
- Pośpiesz się, Harold! - zawołał niebieskooki i wsiadł na swoją miotłę, wzbijając się w powietrze.
- Nie jestem Harold! - krzyknąłem i szybko go dogoniłem.
Dostałem się. Naprawdę się dostałem do drużyny. Nadal nie mogłem w to uwierzyć. Zostałem obrońcą. Grayson zdobył wymarzoną pozycję jako szukający. To było naprawdę coś. Cieszył się jak dziecko. Szczerze mu gratulowałem.
Teraz znajdowaliśmy się w bibliotece i uczyliśmy na eliksiry. Noora jak zwykle była zasłonięta przez stosy książek tak, że nie było jej widać. Wraz z Graysonem czytaliśmy o jadzie bahanek, wygłupiając się przy tym i denerwując dziewczynę.
- Jesteście okropni! - zawołała. - Jak dzieci...
- Nie powinnaś czytać książek? - zaśmiał się chłopak z niebieskim pasemkiem wlosów. - Nie zdążysz do kolacji tego przerobić.
- Zdążę - odparła krótko i przewróciła kolejną stronę, zerkając na regał z książkami. - Ślizgon w bibliotece, a to nowość.
Odwróciłem się i spojrzałem w stronę, w którą patrzyła Noora. Rzeczywiście stał tam ktoś ze Slytherinu. A dokładniej Louis. Wyglądał na lekko zdenerwowanego. Chyba próbował ściągnąć książkę z wyższej półki. Stawał nawet na palcach, ale mu się za każdym razem nie udawało. Uśmiechnąłem się lekko i wstałem z ławki.
- A ty gdzie? - zapytał Reed. - Nie skończyliśmy się uczyć...
- Zaraz przyjdę - obiecałem. - Nie będzie wam przeszkadzać jeszcze jedna osoba do nauki?
- Nie, o ile skupicie się na książkach, a nie na gadaniu - oznajmiła Noora.
Skinąłem głową i ruszyłem w stronę chłopaka. Louis wciąż próbował coś dosięgnąć z wyższej półki. Stanąłem za nim i bez problemu to ściągnąłem. Odwrócił się i spojrzał na mnie zdziwiony. Uśmiechnąłem się, a twarz szatyna pokryła się rumieńcami.
- Proszę - wręczyłem mu grubą księgę.
- Dziękuję - powiedział, przyciskając ją do klatki piersiowej.
- Podstawy eliksirów tom drugi? - przeczytałem tytuł książki.
- Um.. tak - spuścił wzrok. - Chciałem się pouczyć, jutro jest zaliczenie, a wciąż mam z niektórymi zagadnieniami spory problem...
- Właśnie się uczymy na eliksiry, może dołączysz? - zaproponowałem.
- Ale tam są twoi przyjaciele, nie sądzę, aby chcieli mnie przy tym stoliku - powiedział cicho.
- Nie mają nic przeciwko - zapewniłem. - Nikomu nie będzie to przeszkadzać, chodź.
Zanim chłopak cokolwiek powiedział, złapałem go za nadgarstek i zacząłem ciągnąć w stronę przyjaciół. Louis posłusznie szedł za mną. Przedstawiłem ich sobie nawzajem, chociaż to nie było konieczne, gdyż znali się chociażby z widzenia.
- Mam nadzieję, że nie zamierzasz spalić tej książki, tak jak kiedyś twoi głupi koledzy - odezwała się Noora.
- Nie... ja... nie - potrząsnął głową.
- Noora - popatrzyłem na nią groźnie. - Louis nie jest taki. To mój przyjaciel, nie traktujcie go z góry.
- No dobra, przepraszam - mruknęła i zatopiła się w lekturze.
- Więc co tym razem powtarzamy? - zapytał Grayson.
- Może warzenie tego ostatniego eliksiru? - podsunął niepewnie Lou.
- Ale to jest banalnie proste! - zawołał Reed.
Nie każdy potrafi od razu przyswoić materiał. Dla Louisa eliksiry są ciężkie, ale z pozostałych przedmiotów daje sobie świetnie radę. Już chciałem coś mu powiedzieć na ten temat, ale on kontynuował.
- Zaraz ci to wyjaśnię, tłumaczyłem to już Cindy - uśmiechnął się i złapał za księgę, którą przyniósł tu szatyn. - Zaczniemy od składników i kolejności dodawania.
- To wiem - powiedział, spoglądając na mnie. - Harry pomógł mi to zapamiętać, więc już to potrafię.
- Świetnie, możemy przejść dalej - dodał i z zapałem zaczął tłumaczyć mu wszystkie zagadnienia.
Obserwowałem to wszystko z podziwem. Dzięki Graysonowi sam zacząłem łapać te tematy. Chłopak z niezwykłą łatwością wszystko nam wyjaśniał. Nawet Noora się zaciekawiła i zamiast coś notować, patrzyła na chłopaka. Wspólne uczenie się było dobrym pomysłem. Po dwóch godzinach stwierdziliśmy, że na dzisiaj starczy. Fioletowowłosa zatrudniła Reeda do odłożenia wszystkich książek, które przyniosła do nauki. Trochę współczułem chłopakowi, było ich naprawdę sporo.
- Jeszcze raz dziękuję - powiedział szatyn, podnosząc się z miejsca.
- To nic takiego - zapewniłem. - Lou? Byłeś dzisiaj na boisku quidditcha, próbowałeś dostać się do drużyny?
- Tak... - westchnął.
- I jak ci poszło? - zapytałem.
- Nie lubię tego sportu, nie jestem w tym dobry i nie sprawia mi to radości, ale... dostałem się. Jestem pałkarzem. Wiem co myślisz, Harry. Ja wcale nie jestem dobry w lataniu na miotle, ani tym bardziej w odbijaniu piłek. To przez ojca. Zafundował całej drużynie nowe miotły i stroje, nie chciałem, aby to tak wyglądało.
- Nie rozmawiałeś ze swoim tatą? Powinien zrozumieć, że nie chcesz grać - zdziwiłem się, marszcząc brwi. - Nie powinieneś się do tego zmuszać.
- Tak, ja wiem, ale chłopaki i ojciec... To nie jest takie proste - westchnął. - Muszę już iść.
- Odprowadzę cię.
- Naprawdę nie trzeba - zapewnił. - Do jutra, Harry.
Przez chwilę obserwowałem go, jak kieruje się w stronę drzwi. Westchnąłem i sam podniosłem się z ławki. Poczekałem na Graya i Noore, po czym razem skierowaliśmy się do swojego dormitorium.
>>>>>.<<<<<
Witajcie czarodzieje!
Już niedługo koniec roku, cieszycie się? ^.^
Przez pracę was zaniedbuję, ale naprawdę ciężko mi napisać cokolwiek w tygodniu, pomimo iż bardzo bym chciała :c
Miłej niedzieli! ♥
Dziękuję za gwiazdki i komentarze!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro