Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Nie spieszyło nam się w drogę powrotną. Długo rozmawialiśmy o mało istotnych rzeczach. Zadawaliśmy najgłupsze pytania, jak na przykład "Dlaczego sosna nazywa się sosna, a nie świerk?". Szukaliśmy odpowiedzi, czasem bardzo skomplikowanych, a czasem banalnych. Smialiśmy się, wreszcie dogadując w pełni.

Kiedy wracaliśmy myślałem o tym, jak Yoongi się zmienił. Nie sądziłem, że będę miał na niego tak duży wpływ w przeciągu tak krótkiego czasu. Naprawdę wyglądał na o wiele szczęśliwszego. Cieszyłem się, że czuł się przy mnie tak beztrosko i nie myślał o problemach. To było najważniejsze.

Doszliśmy do domu koło drugiej i nie mieliśmy już siły na nic. Młodszy nie czekał na moje zaproszenie i sam skierował się do mojego pokoju, a ja zaraz za nim. Ledwie zdążyłem się rozebrać, a on leżał już pod kołdrą.

- Dobranoc - szepnąłem, układając się przy nim. Momentalnie poczułem, jak mnie przytula. Nie odpowiedział i po prostu tak leżał. Objąłem go jedną ręką i zamknąłem oczy. Udało mu się zasnąć przede mną, bo zaledwie po kilku minutach słyszałem jego miarowy i spokojny oddech. Przez chwilę pomyślałem, że fajnie by było, gdyby tak mogło być co noc, ale szybko odgoniłem od siebie te myśli. To nigdy nie mogło się spełnić...
***
- Wraca wcześniej? - Yoongi westchnął cicho, patrząc na swoje ręce. - Dlaczego?
- Udało mu się załatwić wcześniejszy lot... Powinien być tu koło dwudziestej pierwszej - byłem tak samo niezadowolony, jak on. Obudziliśmy się koło jedenastej, ale żaden nie miał siły się podnieść. Po prostu leżeliśmy, znowu rozmawiając o wszystkim i niczym. Wbrew pozorom, było to bardzo ciekawe zajęcia. Niestety po dwóch godzinach zgłodnieliśmy i to zmusiło nas do wstania. Postanowiłem przyrządzić od razu obiad. Chłopak siedział na swoim ulubionym miejscu przy blacie, a ja gotowałem. Zwykły ryż z warzywami i mięsem, nic ambitnego, bo nie miałem siły myśleć.

W przyjemnej atmosferze zjedliśmy potrawę i wtedy zadzwonił mój telefon. Odebrałem zdziwiony, widząc zapisany numer pana Min. Nie ucieszyło mnie to, co powiedział i Yoongi od razu poznał, że coś jest nie tak. Musiałem mu powiedzieć, bo przecież prędzej czy później by się dowiedział, a lepiej by było, gdyby był przygotowany na powrót jego ojca.

- Czyli mamy tylko sześć godzin, a później po prostu odejdziesz, tak? - młodszy spuścił głowę. Nie chciałem, żeby był smutny.
- Tak, ale pamiętaj o czym wczoraj rozmawialiśmy i co sobie postanowiłeś - podszedłem do niego i złapałem za podbródek, unosząc go do góry. Uśmiechnął się delikatnie. - To co masz ochotę porobić?
- Może... Może jakiś film? - zaproponował niepewnie, a ja skinąłem głową z entuzjazmem.
- Dobry pomysł. Chodź - pociągnąłem go za dłoń w stronę salonu. Kiedy wybierliśmy film humor mu się trochę poprawił. Stanęło na jakiejś komedii, którą po chwili włączyliśmy, wcześniej siadając wygodnie na kanapie. Położył głowę na moich udach, a ja bawiłem się jego włosami. Były takie miękkie i delikatnie w dotyku... Skupiałem na nich prawie całą uwagę, kompletnie zapominając o filmie i wszystkim co dookoła. W pewnym momencie Yoongi przekręcił się na plecy i uważnie mnie obserował.

- Bardzo fajny film, prawda? - zapytał, łapiąc moją dłoń i splatając nasze palce.
- Tak, nawet okey - zgodziłem się bez zastanowienia.
- Jin, przecież widzę, że nie uważałeś - wywrócił oczami. Wolną dłonią podrapałem się z zakłopotaniem po karku. - O czym tak myślałeś?
- Głównie o tobie - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - O tym, jaki jesteś piękny.
Uśmiechnąłem się na widok rumieńców wpływających na jego policzki. Dodawały mu uroku. Pochyliłem się nad nim i złączyłem nasze usta. Od razu poczułem, jak oddaje pocałunek, niepewnie poruszając wargami. Zaczął się podnosić i nieudolnie siadać na mnie okrakiem, nie rozłączając przy tym naszych ust.

Przyciągnąłem go blisko siebie i językiem zacząłem badać jego wnętrze, po chwili łącząc go z tym chłopaka. Wplótł palce w moje włosy, mrucząc przy tym gardłowo. Zacząłem zdejmować z niego bluzę. Wylądowała gdzieś na podłodze, a ja przyssałem się do jego szyi. Pięściłem ją liżąc, ssąc i podgryzając na zmianę. W pewnym momencie poruszył biodrami, ocierając się o moje krocze. Zareagowałem na to cichym westchnieniem, mocniej ściskając go za biodra. Yoongi cały czas mruczał z przymkniętymi oczami.

W pewnym momencie odsunął się ode mnie i zdjął również moją koszulkę. Przyglądałem mu się uważnie, kiedy zsuwał się z siebie spodnie wraz z bokserkami, pozwalając, aby po chwili zrobił to samo z moimi. Oboje byliśmy podnieceni i nie zamierzaliśmy powstrzymywać tego, do czego to dążyło. Na powrót przyciągnąłem go do siebie i wpiłem w delikatne wargi, które tym razem oddały pocałunek z zapałem.

- Trzymaj się - wybełkotałem i zacząłem się podnosić. Momentalnie oplótł mnie nogami w pasie i objął za szyję. Podtrzymałem go za pośladki i na oślep ruszyłem w stronę schodów. Fakt, że się całowaliśmy wszystko mi utrudniał, ale jakoś dawałem radę... Do czasu. Kiedy coraz mocniej czułem, jak nasze członki się o siebie ocierają, potknąłem się o próg i w ostatnim momencie złapałem równowagę. Yoongi uderzył plecami o ścianę, a z jego ust wyrwał się stłumiony jęk.

- Przepraszam - szepnąłem mu do ucha i delikatnie przygryzłem jego płatek. Nie miałem zamiaru iść dalej w obawie, że może się zdarzyć coś znacznie gorszego. Zamiast tego, przyparłem go mocniej, żeby się nie osunął i na powrót zająłem pieszczeniem szyi.
- Wejdź we mnie. - usłyszałem jego zniecierpliwiony głos. Pociągnął mnie nieznacznie za włosy i poruszył biodrami. Więcej nie potrzebowałem.
- Jak sobie życzysz - uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Ostatni raz przygryzłem skórę na szyi młodszego, a następnie przeniosłem się na usta. Pocałunkiem starałem się odwrócić jego uwagę od tego co się działo niżej. Ręka którą go nie podtrzymywałem nakierowałem członka na wejście chłopaka. Zacząłem się w niego powoli wsuwać, kciukiem gladząc biodro za które go trzymałem. Poczułem jak się spiął, ale wiedziałem, że zaraz mu przejdzie i będzie odczuwał jedynie przyjemność.

Językiem przesunąłem po jego dolnej wardze, dając czas na przyzwyczajenie się. Dopiero czując, jak ponownie ciągnie mnie za włosy, poruszyłem się w nim. Z początku nie było to nic wielkiego. Powolne, płytkie pchnięcia, które z czasem zmieniały się w intensywniejsze i głębsze. Jego nogi mocniej zaciskały się wokół mojego pasa i pierwsze jęki zaczęły opuszczać usta wraz z pojawieniem się dreszczy, które przeszywały od czasu do czasu ciało młodszego. Nie myślałem o tym, że było niewygodnie, bo przyjemność przycimiewała wszystkie inne uczucia. Nawet nie wyłapałem momentu w którym wbił mi paznokcie w plecy, wcześniej wyjmując je z włosów.

Było mi coraz ciężej oddychać, dlatego rozłączyłem nasze usta i z satysfakcją obserwowałem, jak na mnie reaguje. Spomiędzy spierzchniętych warg wydobywały się coraz głośniejsze jęki, które działały na mnie zachęcająco. W pewnym momencie pchnąłem mocniej niż wcześniej, a wtedy młodszy prawie krzyknął. Z każdym kolejnym pchnięciem trafiałem w jego prostatę, doprowadzając tym młodszego do szaleństwa. Czułem, jak krople potu spływają po moich plecach i skroniach, a przyjemność rośnie z sekundy na sekundę. Doszliśmy w tym samym momencie. On na nasze brzuchy, trzęsąc się przy tym, a ja w nim, przymykając oczy. Nie mogliśmy uspokoić oddechów. Miałem wrażenie, jakby wszystkie moje mięśnie były naciągnięte, ale mimo to, nie puszczałem młodszego. Oparłem się swoim czołem o jego i otworzyłem oczy.

- Jesteś najpiękniejszą gwiazdą, jaka kiedykolwiek spadła z nieba. - szepnąłem i poczułem, jak mocno mnie objął, głowę zsuwając i chowając w zagłębieniu mojej szyi. Przez ułamek sekundy widziałem jego zarużowione policzki i delikatny uśmiech.
***
Jakie było nasze rozstanie? Szybkie i zwyczajne. Jakby wszystkie wydarzenia ostatnich dni nie miały miejsca. Jakbyśmy byli dla siebie tylko zwykłymi nieznajomymi, od których wymagane było wspólne spędzenie czasu. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, wiele ułatwiało.

Choć nie chcieliśmy, musieliśmy w końcu się ogarnąć. Wzięliśmy szybki prysznic i z wielką niechęcią zacząłem się pakować. W pewnym momencie sięgnąłem po małą karteczkę i długopis. Zapisałem na niej swój adres i wręczyłem Yoongiemu.
- W razie gdybyś mnie potrzebował to tam mnie znajdziesz - uśmiechnąłem się, kiedy ją odebrał. Zapiąłem swoją walizkę i w tym samym momencie usłyszałem trzask zamykanych drzwi.

- Wróciłem! - donośny głos pana Min rozbrzmiał w całym domu. Yoongi uśmiechnął się do mnie smutno i odwrócił, wychodząc z pokoju. Wiedziałem, że schodzi na dół i sam zrobiłem to samo. Wystarczyło, że zobaczyłem twarz jego ojca, a nienawiści we mnie zapłoneła. Uświadomiłem sobie, jak bardzo nienawidzę tego człowieka, przypominając sobie każde słowo opowieść Yoongiego. Był dla mnie nic nie znaczącym zerem, do którego straciłem cały szacunek. Mimo tego musiałem udawać, że wszystko jest tak, jak przy pierwszym spotkaniu. Wymusiłem uśmiech, ściskając jego dłoń.

- Mam nadzieje, że Yoongi nie sprawiał problemów - odezwał się mężczyzna i spojrzał na swojego syna. Tamten stał, patrząc gdzieś w podłogę. Nawet jeśli się zmienił to jedno było pewne. Jego ojciec nigdy tego nie dostrzeże.
- Nie, był bardzo spokojny. - moja odpowiedź wyraźnie go zdziwiła. Osobiście mnie to usatysfakcjonowało.

- To dobrze... W każdym razie jeszcze dziś zrobię przelew na twoje konto, tak jak ustaliliśmy na początku.
- Dobrze - skinąłem głową i szybko założyłem buty. Nie męczyłem się z wkładaniem kurtki, po prostu wziąłem ją w dłoń, a drugą trzymałem rączkę walizki. Pan Min był tak miły, że aż otworzył mi drzwi, a kiedy powiedzieliśmy sobie "Dobranoc" zamknął je za mną.

Westchnąłem cicho, wciągając do płuc świeże powietrze. Miałem nadzieję, że Yoongi sobie poradzi. Coś w głębi duszy mi podpowiadało, że tak będzie, ale obawa nadal pozostała. Co się będzie działo przez resztę wieczoru za zamkniętymi drzwiami domu chłopaka? To pytanie nurtowało mnie najbardziej i w głowie tworzyłem różne scenariuszu, wolnym krokiem kierując się w stronę swojego mieszkania.

                                  ~
Jak się czujecie z faktem, że to już ostatni rozdział? :D
Pozostaje tylko epilog i to koniec tego ff... Swoją drogą, jak myślicie co się w nim będzie znajdować? Czy Yoongi i Jin będą razem? A może któryś umrze?
Jestem ciekawa waszych pomysłów :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro