Rozdział 6
Podtrzymałem Yooniego i spojrzałem na niego zmartwiony.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałem, wprowadzając go z powrotem do jego pokoju. Nie przejmowałem się tym, że przecież zabronił mi tam wchodzić. Przecież musiałem coś zrobić, żeby nie wykrwawił się na śmierć.
- Ja... Nie wiem - odpowiedział cicho i posłusznie usiadł na łóżku. Podwinąłem rękawy bluzy chłopaka i pokręciłem głową z niedowierzaniem, widząc podłużne rany. Na szczęście nie były na tyle głębokie, żeby trzeba było pojechać do szpitala.
- Nie ważne, później porozmawiamy. Pójdę po apteczkę i zaraz wrócę. - wyszedłem z pokoju i szybko zbiegłem po schodach, kierując się do kuchni. W jednej z szafek znalazłem potrzebne rzeczy. Wróciłem do pomieszczenia w którym siedział Yoongi, starając się omijać ślady krwi na panelach. Później będę musiał je wytrzeć. Usiadłem obok niego i zacząłem wycierać krew z dłoni młodszego, choć trochę ciesząc się, że powoli przestawał lecieć. Polałem wodą utlenioną rany, a następnie przełożyłem do nich gazy. Najpierw na prawej, później lewej ręce. Zacząłem je owijać bandażem, starając się opanować drżące dłonie.
- Gotowe - powiedziałem i odłożyłem wszystkie rzeczy na szafkę. Musiałem z nim porozmawiać i nie miałem zamiaru poddać się nawet jeśli będzie niemiły. - Yoongi... Robiłeś to już wcześniej. Widziałem blizny.
- To nie tak - chciał spuścić głowę, ale nie pozwoliłem mu na to. Załapałem go za brodę i przytrzymałem w miejscu. Znalazł inny sposób, żeby na mnie nie patrzeć i po prostu odwrócił wzrok w drugą stronę. - Nie zrozumiesz.
- Skąd ta pewność? - uniosłem brew i przeniosłem dłoń z brody na policzek chłopaka, a następnie czoło. Odgarnąłem z niego włosy, zakładając je za ucho młodszego. - Może czas się w końcu wygadać i pozwolić sobie pomóc?
Yoongi chciał coś odpowiedzieć, ale nie dał rady. Już przy pierwszym słowie głos mu się załamał, a dolna warga zaczęła drżeć. Widząc pierwsze łzy spływające po jego policzkach, nie mogłem tak dłużej bezczynnie siedzieć. Przyciągnąłem go do siebie, delikatnie obejmując. Momentalnie się we mnie wtulił i usłyszałem cichy płacz, który łamał mi serce. Gładziłem chłopaka po plecach, patrząc gdzieś w ścianę przed nami.
- Yoongi, musimy porozmawiać - powiedziałem stanowczo. Tamten uniósł lekko głowę do góry i spojrzał na mnie zapłakanymi oczami.
- O czym? Cokolwiek powiem i tak mi nie uwierzysz. Wszyscy nigdy nie wierzyli.
- Skąd masz taką pewność? Może ja jestem inny niż wszyscy? - próbowałem go jakoś przekonać. Cokolwiek się działo, musiało być naprawdę bardzo poważne i nie mogłem tego tak po prostu zostawić.
- Pocałuj mnie.
- Co? - jego odpowiedź mnie zdziwiła. Nie tego się spodziewałem i nie wiedziałem jak zareagować.
- Proszę, pocałuj mnie - powtórzył, ale ciszej. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem, któremu nie potrafiłem się oprzeć.
Złączyłem nasze usta w powolnym i delikatnym pocałunku, kompletnie różniącym się od tych wczorajszych. Czułem w nim potrzebę bliskości i to miałem zamiar dać Yoongiemu. Przyciągnąłem go bliżej siebie, językiem przejeżdżając po jego dolnej wardze. Czułem smak słonych łez, które chciałem scałować z całej jego twarzy. Położyłem chłopaka plecami na łóżku i ułożyłem się między jego nogami. Z usta przeszedłem na brodę, później na szczękę i na końcu zabrałem się za szyję Yoongiego. Odchylił lekko głowę do tyłu, co uznałem za pozwolenie do dalszego działania. Składałem pocałunki na jego gładkiej skórze, od czasu do czasu przygryzając ją delikatnie.
- Seokjin... Przestań teraz, albo się ze mną kochaj - powiedział Yoongi, patrząc na mnie świecącymi od łez oczami. Pogładziłem go po policzku i uśmiechnąłem się.
- Będą się z tobą kochał, jak jeszcze nikt. - to była obietnica, którą miałem zamiar dotrzymać.
Zacząłem zdejmować z niego bluzę i odrzuciłem ją na bok. W końcu mogłem mu się przyjrzeć tak dobrze. Był naprawdę chudy. Żebra były dobrze widoczne, brzuch całkowicie płaski. Miałem wrażenie, że wystarczy mocniej na niego nacisnął, żeby się złamał. Coś, co mnie zdziwiło, to kilka siniaków, jakie miał na brzuchu. Wyglądały na starsze, więc Minhyuk nie mógł mu ich zrobić.
- Kto ci to zrobił? - spytałem cicho i musnąłem jednego palcami.
- Nie mówmy teraz o tym - Yoongi zadrżał i spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem. Był uroczy, kiedy się niecierpliwił. Skinąłem głową i powróciłem do pieszczenia jego szyi, ale po chwili zsunąłem się na obojczyki. Przygryzłem jednego z nich, a później zacząłem tworzyć mokry ślad językiem, aż do jego sutka. Zassałem się na nim, czubek drażniąc językiem.
Cichy jęk wyrwał się z ust Yoongiego, sprawił, że moje podniecenie wzrosło. Czy to co robiłem, było poprawne? Definitywnie nie, ale nie potrafiłem już przestać. Nie, kiedy tak mocno na mnie reagował, odpowiadał na każdą pieszczotę. Na żałowanie będę miał czas później, ważniejszy był dla mnie on. Chciałem żeby wiedział, że nie jest dla mnie nikim, że może mi zaufać i że mu pomogę. Chciałem dać mu dużo czułości, bo tego potrzebował.
Nadstawiał się, chcąc czuć wszystko dokładnie. Drugim skutkiem zająłem się ręką. Ściskałem go, szczypałem i masowałem. Wzdychał cicho, od czasu do czasu wiercąc się niespokojnie i niecierpliwie.
Otarłem nasze krocza o siebie i poczułem, że chłopak też ma spore wybrzuszenie. Nie chciałem, żeby się dłużej męczył, więc językiem ponownie rozpocząłem wędrówkę, tym razem w stronę jego rozporka. Rozsunąłem go, a guzik odpiąłem i zacząłem powoli zsuwać z niego spodnie. Rzuciłem je na podłogę i powróciłem do bokserek. Dłonią "przez przypadek" otarłem się o krocze młodszego i usłyszałem kolejne jęknięcie. Zadowolony z reakcji, ściągnąłem również i ten materiał.
Miałem go przed sobą całkowicie nagiego i zdanego na mnie. Nie było we mnie już ani trochę poczucia winy, że go wykorzystuję. Widać było, że jest chętny.
Ponieważ sam miałem jeszcze na sobie ubranie, zdjąłem bluzę, spodnie, bokserki i dorzuciłem je na kupkę ciuchów młodszego. Pochyliłem się nad jego twarzą i ponownie złączyłem nasze usta. Rozkoszowałem się miękkością warg chłopaka i niepewnością, jaką wyczuwałem w tym pocałunku. Podobało mi się to, że zdawał się na mnie i nie rządził. Choć raz był posłuszny. Kompletnie zatraciłem się w tej czynności i nie wiedziałem, jak długo trwała. Dopiero on delikatnie przekręcił głowę w bok i spojrzał mi w oczy prosząco.
- Jin, chce cię w końcu poczuć - szepnął, lekko się rumieniąc. Od razu zabrałem się za spełnianie jego prośby. Podstawiłem mu trzy palce pod usta i nie musiałem nic mówić, zrozumiał od razu. Zaczął je ssać, przymykając przy tym oczy. Wpatrywałem się w niego, jak w obrazek, ale w końcu stwierdziłem, że starczy. Sam nie mogłem się już doczekać, aż w niego wejdę i nie chciałem tego przedłużać.
Zsunąłem się niżej i zacząłem całować wewnętrzną stronę uda Yoongiego. Czułem jak drży, przez co delikatnie się uśmiechałem. Dotarłem prawie do krocza, kiedy przerwałem. Zacząłem powoli wsuwać w niego mokry palec. Nie chciałem tego robić gwałtownie, żeby nie bolało bardzo, ale i tak usłyszałem ciche syknięcie. Chcąc odciągnąć uwagę chłopaka od tego co robiłem na dole, na powrót wróciłem do jego ust. Musnąłem je swoimi wargami, a po chwili delikatnie skubnąłem zębami. W momencie, kiedy poruszyłem palcem, Yoongi wplótł palce w moje włosy i delikatnie za nie pociągnął, zamykając oczy. Na przemien całowałem jego usta, policzki, nos i brodę. Czułem, że rozluźniał się coraz bardziej, więc dołożyłem powoli kolejny palec. Przeniosłem się na szyję chłopaka i na niej skupiłem większość uwagi. Słyszałem, jak cicho mruczy, odchylając głowę do tyłu. Nie wiedziałem ile to trwało... Kilkanaście sekund, kilka minut? W pewnym momencie po prostu dołożyłem trzeciego palca, a kiedy uznałem, że jest wystarczająco rozciągnięty, wyszedłem z niego.
Dłonią nakierowałem swojego członka na jego wejście i spojrzałem chłopakowi w oczy.
- Gotowy? - spytałem, a w odpowiedzi dostałem nieśmiały uśmiech i skinięcie głową. Yoongi na powrót wsunął palce w moje włosy i przyciągnął do pocałunku. Wchodziłem w niego równie powoli co palcami, w tym samym momencie pogłębiając pocałunek. Jęknął wprost w moje usta, kiedy znalazłem się w nim cały. Czułem jego mięśnie zaciskające się na moim członku i wcale nie pomogło mi to w skupieniu się. Wręcz przeciwnie. Czułem ogromną przyjemność, choć jeszcze nie zacząłem się poruszać.
- Rozluźnij się - mruknąłem między pocałunkami. Dałem mu czas, żeby się do mnie przyzwyczaił, ale w końcu musiał nadejść ten moment. Poruszyłem delikatnie biodrami, wychodząc z niego na kilka centymetrów i ponownie wchodząc. Kolejny jęk wyrwał się młodszemu, co było dla mnie zachętą. Mówił, że już to robił, więc chyba nie powinno go bardzo boleć. Zaczynałem od leniwych i powolnych pchnięć, starając się załapać jakiś rytm. Udało mi się dość szybko, bo młodszych zaczął wychodzić moim ruchom na przeciw. Trochę przyspieszyłem, tym samym powodując kolejną falę westchnień, nie tylko jego, ale też swoją. W pewnym momencie oplótł mnie nogami w pasie. Nie potrafiłem już skupić myśli na niczym konkretnym. Yoongi miał uchylone, spierzchnięte wargi, a strużka potu spływała mu po skroni. To było dla mnie zbyt wiele. Zamknąłem oczy i całkowicie oddałem się temu co robiliśmy.
Nie miałem władzy nad własnym ciałem, odmawiało mi posłuszeństwa, więc po prostu pozwalałem mu robić co chciało. Czułem, że młodszy drżał coraz mocniej, jęki były coraz głośniejsze. Nie wykonywałem żadnych gwałtownych i bardzo szybkich ruchów, raczej intensywne i stanowcze. Z minuty na minutę coraz ciężej było mi oddychać. Chciałem dać Yoongiemu jak najwięcej przyjemności, dlatego w pewnym momencie zacząłem stymulować jego członka. Poruszałem dłonią po całej długości, dopasowując się do ruchów bioder. Tego właśnie potrzebował młodszy, żeby dojść. Wygjął plecy w łuk, brudzą moją dłoń oraz brzuch spermą. Pociągnął mnie za włosy w momencie, kiedy cicho krzyknął.
Nie przestałem się poruszać, dopóki sam w nim nie doszedłem. Przez całe moje ciało przeszła przyjemna fala ciepła i dreszczy, a usta opuścił jęk. Starałem się uspokoić oddech, nadal znajdując się nad chłopakiem. Wyszedłem z niego i delikatnie złączyłem nasze usta. Nie miałem zamiaru zostawić go samego.
Wstałem, ale tylko po chusteczki, którymi wytarłem siebie i jego. Cały czas milczeliśmy, ale nie było między nami niezręcznej atmosfery. Wręcz przeciwnie. Wyrzuciłem brudne chusteczki i powróciłem na łóżko. Od razu przykryłem kołdrą Yoongiego, który ułożył się na boku. Przytuliłem go od tyłu i zacząłem gładzić jego brzuch. Chłopak był skulony, przez co wydawała się jeszcze drobniejszy.
- Seokjin... - odezwał się po kilkunastu minutach leżenia.
- Tak? - byłem ciekaw co chce powiedzieć. Nie przestawałem go gładzić, dopóki sam nie obrócił się w moją stronę.
- Naprawdę chcesz wiedzieć dlaczego się tnę i jestem.... Po prostu taki dziwny? - spytał cicho i spojrzał w bok. W tamtym momencie poczułem się z siebie dumny. Czyli jednak udało mi się zdobyć jego zaufanie? Bałem się tego co mogę usłyszeć, ale musiałem wiedzieć, więc delikatnie skinąłem głową. Yoongi wziął głęboki wdech i tym razem spojrzał na mnie. - Wszystko zaczęło się siedem lat temu...
~
Na wstępie przepraszam za trzy rzeczy....
1. Za to, że dość długo nic nie wstawiałam
2. Za błędy. Starałam się poprawić wszystko, ale wiecie, jak jest. Zwłaszcza, że chciałam ten rozdział wstawić jak najszybciej
3. Za zjebanie tego... Znaczy nie uważam, że jest jakoś tragicznie, ale pisałam lepsze smuty. Nie wiem, jakoś ciężko było mi się do tego zabrać i ogólnie napisać. To chyba był dla mnie najcięższy z wszystkich rozdziałów
I czy powinnam przeprosić jeszcze za tą chamską przerwę na reklamy w takim momencie? XDD
Myślę, że kolejny rozdział pojawi się szybciej, ale nie jestem pewna. W końcu szkoła i te inne super sprawy :))))))))
Komentujcie, gwiazdkujcie i życzcie mi dużo weny! <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro