Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Wszedłem do mieszkania, nie wiedząc czy bardziej jestem wkurzony, czy zaskoczony. Chyba raczej to pierwsze.
Już na wstępie uderzył we mnie silny zapach alkoholu i papierosów. Zanim jeszcze otworzyłem drzwi, słyszałem głośne rozmowy. Im głębiej szedłem, tym więcej ludzi napotykałem.

- Yoongi! - momentalnie wszyscy na mnie spojrzeli. Dobrze, że muzyka nie grała, chociaż nawet ją bym przekrzyczał. W środku się gotowałem, ale na zewnątrz starałem grać spokojnego. Jedynie drżący ze wściekłości głos mnie zdradzał.

W końcu pojawił się wołany przeze mnie chłopak. Głupkowaty uśmiech nie schodził z jego twarzy i patrzył na mnie oczami jaśniejącymi ze szczęścia.

- Oh Jinnie - powiedział i zrobił krok w moją stronę. Od niego również waliło wódą. Głupi bachor, co on sobie wyobraża? - Szybko wróciłeś, chcesz się przyłączyć?
- Czy chce się przyłączyć? - syknąłem i posłałem mu morderczy wzrok. - Nie chce się, kurwa, przyłączyć. Wszyscy macie w tej chwili stąd wypierdalać.

- Nie psuj nam zabawy - jęknął młodszy i starał się zrobić wzrok zbitego psa, ale w jego stanie było to trochę trudne. - To tylko mała imprezka na rozpoczęcie wakacji.
- To ta "mała" imprezka właśnie dobiegła końca - sarkastyczny uśmiech, który rozkwitł na moich ustach, dostatecznie zniszczył nadzieję Yoongiego. Czy powinienem dostać jakiś order za bycie najbardziej opanowaną w trudnych momentach nianią roku? Prawdopodobnie tak. - Powtarzam po raz ostatni, wszyscy mają wyjść.

Po salonie rozeszły się ciche pomruki niezadowolenia, ale nie zwracałem na to uwagi. Za bardzo byłem skupiony na obmyślaniu kary dla młodszego. Mam mu zaufać, tak? Pierwszy i ostatni raz. Naprawdę nie spodziewałem się, że zrobi coś takiego. Był nieletni, a pił alkohol. Może też palił. Gdyby tylko jego ojciec się dowiedział, wylałby mnie z pracy w trzy sekundy.

Cierpliwie czekałem aż wszyscy opuszczą dom i w ostatnim momencie złapałem Yoongiego za łokieć.
- A ty dokąd się wybierasz? - uniosłem brew, a tamten spojrzał na mnie z niezrozumieniem.
- No do pokoju - wybełkotał.
- Tak? To może zanim tam pójdziesz, wyjaśnisz mi, co to do jasnej cholery miało być!?
- Już mówiłem, impreza na zakończenie roku - wzruszył ramionami, jakby to było nic wielkiego i cicho się zaśmiał.

- Dobra, idź sobie do tego pokoju, ale porozmawiamy jutro, jak wytrzeźwiejesz. I nie myśl sobie, że ja posprzątam ten cały syf - puściłem go i odsunąłem się kawałek. Chłopak ponownie się zaśmiał i wywracając oczami ruszył na góre. Przez chwilę obserwowałem jego wędrówkę po schodach. Cudem udało mu się dotrzeć na górę, bo kilka razy się potknął. Szczerze? Nawet bym się ucieszył gdyby z nich spadł.

Dopiero gdy zniknął mi z zasięgu wzroku, spojrzałem na salon i bałagan, jaki w nim panował. Będzie miał jutro sporo roboty i ja nie miałem zamiaru przyłożyć do tego choćby palca. Niech on się męczy.

Byłem zmęczony i jedyne co chciałem, to znaleźć się w łóżku. Wszedłem po schodach i już po chwili znalazłem się w swoim pokoju. Nie miałem siły na kąpiel, więc jedynie umyłem twarz. Przebrałem się w dresy i zdjąłem koszulkę, bo ostatnie noce były gorące.

Miałem zamiaru kłaść się do łóżka, kiedy usłyszałem za sobą ciche skrzypnięcie paneli. Szybko się obrociłem i ujrzałem Yoongiego, który w przeciwieństwie do mnie miał nagie nogi, ale za to bluzę. Przyglądał mi się spod zmierzwionej grzywki.

- Co tu robisz? - spytałem lekko zdziwiony.
- Hyung - mruknął gardłowo, przez co przeszyły mnie ciarki - czy ja ci się podobam?
- Co proszę!? - wtedy byłem już bardzo zdziwiony. O czym on do cholery gada? W głowie miałem tysiące myśli.

- No... Czy ja według ciebie jestem ładny? - zrobił krok w moją stronę i delikatnie przekrzywił głowę w bok. On nie był ładny. On był śliczny. Tak o nim myślałem od samego początku choć ciężko mi to było przyznać przed samym sobą. Był tylko chłopcem, nie miałem prawa tak o nim myśleć. Nie powinienem w ogóle ciągnąć z nim tego tematu, zakończyć go jak najszybciej, ale tego nie zrobiłem. Delikatnie skinąłem głową, co wyraźnie go ucieszyło. - A czy jestem seksowny? - spytał niższym głosem. Co on próbował osiągnąć? Jaki był w tym cel?

Nie odpowiadałem mu, jedynie patrzyłem z niezrozumieniem. Wykonał kolejny krok w moją stronę i delikatnie pchnął mnie na łóżko. Nadal czułem od niego alkohol, który musiał być powodem jego zachowania. Młodszy usiadł na mnie okrakiem, a ja nie byłem w stanie się ruszyć. Po prostu mnie zamurowało.

- Yoongi, co ty robisz? - spytałem cicho, a on pochylił się nade mną.
- Pytałem, czy jestem seksowny? - mruknął gardłowo i oblizał wargi, a ja przełknąłem głośno ślinę.
- W tym momencie?
- Tak, w tym momencie.
- Jesteś - spojrzałem mu w oczy. Nie rozumiałem, co skłoniło mnie do powiedzenia tej odpowiedzi. Może to, że naprawdę wyglądał seksownie? Popadłem w dziwny trans, jakby chłopak mnie zahipnotyzował. Jego oczy całkowicie mnie pochłonęły i nawet nie zauważyłem uśmiechu zadowolenia, jaki wkradł się na usta młodszego.

- Więc kochaj się ze mną - ponownie oblizał wargi i poruszył znacząco biodrami. To wystarczyło żebym otrzeźwiał. Zepchnąłem go z siebie i spojrzałem na niego oburzony.
- Co!? - gwałtownie usiadłem.
- To co słyszałeś. Kochaj się ze mną... Przecież wiem, że ty też tego chcesz - dłonią zaczął delikatnie sunąć w górę mojego uda. Szybko ją złapałem i zatrzymałem.

- O czym ty mówisz? Nie chce nic takiego.
- Czyli jednak ci się nie podobam? Jestem brzydki, tak? - spytał, smutniejąc. Nie wiedziałem wtedy, jak dobrym potrafił być aktorem. Był w stanie zdobyć to co chciał, nie ważne w jaki sposób. Momentalnie wezbrało we mnie poczucie winy.
- Nie, tego nie powiedziałem. Jesteś piękny, ale pomyśl trochę. Jesteś pijany, co będzie jutro? - starałem się mówić łagodnym tonem. Musiałem mu jakoś przemówić do rozumu.

- Nic - wzruszył ramionami. - A może się boisz? Nie masz o co, nie będziesz moim pierwszym. Jestem doświadczony.
- Nie o to chodzi... - westchnąłem zmęczony i przetarłem twarz dłonią. - Ja mam dwadzieścia cztery lata, a ty zaledwie siedemnaście.

W tamtym momencie, na ustach młodszego pojawił się uśmiech, który nie zwiastował nic dobrego. Była w nim nuta szaleństwa, która mnie przerażała.
- No właśnie... Zrób to ze mną po dobroci, albo zadzwonię do ojca. Będzie bardzo zły, kiedy obudzi go zapłakany syn, który był molestowany przez swoją niańke. - z satysfakcją patrzył na moją reakcje.

- Nie zrobisz tego - powiedziałem przerażony. - Nie uwierzy ci!
- Tak myślisz? - uniósł brew, wyraźnie rozbawiony. - A sadzisz, że jakim sposobem wyleciała stąd połowa nianiek? Stawiały się, dokładnie tak jak ty. Reszta nie wytrzymywała i po czasie sama rezygnowała.

Nie mogłem uwierzyć w jego słowa. Był do tego zdolny? Aż tak myliłem się co do jego charakteru i osobowości? Co by się stało, gdybym z nim to zrobił? Czy w ogóle byłbym w stanie? Ponownie pojawiło się dużo pytań bez odpowiedzi. Czułem się zagubiony i nie wiedziałem co robić. Przez głowę przebiegła mi myśl, że może nie byłoby tak źle? Przecież oboje mielibyś z tego przyjemność. Ale ta różnica wieku... Czułbym się, jakbym go wykorzystywał. Zwłaszcza, że był pijany.

Rozmyślania przerwał mi Yoongi, który wgramolił się na moje kolana. Nasze nosy praktycznie się stykały i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Będzie ci ze mną dobrze - szepnął, muskając delikatnie moje wargi swoimi. Poza alkoholem, czułem również miętową nutę.
- Wiem... - odpowiedziałem i westchnąłem cicho. - Nic jednak nie zmieni faktu, że jesteś pijany.

- Już tak z tym nie przesadzajmy. Kontaktuje przecież - zapewnił i w tym samym momencie ziewnął cicho. Zaśmiałem się pod nosem.
- Widzę właś... - moje słowa zostały przerwane przez jego usta. Tym razem pocałunek nie był tak delikatny. Chlopak naparł na moje wargi swoim językiem, a ja go wpuściłem, ale już po chwili przejąłem pocałunek. Dłonie położyłem na jego biodrach i przekręciłem nas tak, że tym razem to on leżał na łóżku, a ja zawisnąłem nad nim.

Jego wargi były tak miękkie, jak sobie wyobrażałem. Objął mnie rękoma za szyję i przyciągnął bliżej, tym samym pogłębiając pocałunek. Dłonią gładziłem biodro młodszego i kompletnie straciłem poczucie czasu. Nie miałem pojęcia, jak długo trwaliśmy w takiej pozycji, zatracając się w tej czynności, ale z czasem jego usta zaczęły się poruszać coraz wolniej, aż po prostu zastygły w bezruchu. Odsunąłem swoją twarz od jego i zdziwiony odkryłem, że chłopak zasnął. Tak po prostu, w czasie pocałunku.

Zaśmiałem się cicho i pogładziłem go delikatnie po policzku. Z lekko uchylonymi wargami i zamkniętymi oczami wyglądał tak niewinnie, że to aż było niemożliwe.
- Co ja powinienem z tobą zrobić? - pokręciłem głową i wyprostowałem się. Musiał mieć naprawdę twardy sen, bo nie obudził się, kiedy go przesuwałem.

Okryłem jego drobne ciało kołdrą i sam pod nią wszedłem, wcześniej gasząc światło. Objąłem Yoongiego jedną ręką i zamknąłem oczy. Nie miałem siły nawet myśleć o wydarzeniach dzisiejszego dnia i po prostu zasnąłem, wdychając jego przyjemny zapach.

***
Obudziłem się dość późno. Było dobrze po jedenastej, na dworze padało, a Yoongi... No właśnie, Yoongi. Co ten chłopak ze mną robił? Leżał zwinięty w kłębek i odkryty, przez co trząsł się delikatnie. Szybko go przykryłem po czym wstałem.

Po cichu uszykowałem sobie ciuchy na zmianę i zamknąłem z nimi w łazience. Musiałem wziąć prysznic. Standardowo użyłem do tego czekoladowego płynu i jabłkowego szamponu. W zaledwie dwadzieścia minut stałem przed lustrem w czystych ciuchach i z mokrymi włosami. Umyłem zęby po czym wyszedłem z łazienki. Chłopak nadal spał i nie chciałem go budzić. Może jak się dobrze wyśpi to łatwiej będzie się z nim dogadać. Potrzebowałem wyjaśnień.

Zszedłem na dół i dopiero widząc cały ten bałagan poczułem, jak złość ponownie się we mnie zbiera.
- Spokojnie Jin - mruknąłem sam do siebie i skierowałem się do kuchni. O dziwo, tam było czysto.

Musiałem pamiętać, że przemoc, złość i kłótnie to nie rozwiązanie. Yoongi wstanie, posprząta wszystko i porozmawiamy. Wytłumaczy mi, co miała znaczyć cała ta impreza i dlaczego w ogóle ją zrobił. Musiał wiedzieć, że się wkurzę, kiedy wrócę. Później poruszę temat tego co się stało u mnie w pokoju, wszystko sobie wyjaśnimy i w miłej atmosferze spędzimy spędzimy ostatnie cztery dni. Plan idealny.

Po śniadaniu zrobiłem sobie kawę i niechętnie wszedłem do salonu. Z kanapy zgarnąłem kilka puszek po piwie i jakieś papierki. Za jedno opieprz dostanie na pewno. Za picie. Nie był jeszcze pełnoletni i nie miałem zamiaru tego tolerować. Włączyłem telewizor i nawet nie siliłem się na zmianę kanału. Oglądałem jakieś konkursy i programy rozrywkowe do momentu aż nie usłyszałem za sobą kroków. Odruchowo zerknąłem na zegarek, który wskazywał godzinę wpół do szesnastej. Dobrze, że Yoongi wstał, bo był już najwyższy czas. Wstałem z kanapy i całe moje pozytywne nastawienie prysnęło w momencie, kiedy zobaczyłem chłopaka kierującego się w stronę drzwi.

- A ty dokąd? - spytałem, ale odpowiedzi nie otrzymałem. Poszedłem za nim i zdążyłem złapać za rękę, nim nacisnął klamkę. Spojrzał na moją dłoń morderczym wzrokiem, a następnie na mnie, ale się nie odezwał. - Chyba zapominasz, że czeka cię sprzątanie.

- Jebie mnie to sprzątanie, sam to zrób - warknął i wyszarpnął się z uścisku. Jeśli sądził, że tak łatwo odpuszę to chyba był głupi. Wyminąłem go i zasłoniłem sobą drzwi.

- Dokąd się wybierasz? - póki co udawało mi się zachowywać spokój.
- Nie twoja sprawa - przestąpił z nogi na nogę.
- Oh nie moja sprawa? - uniosłem brew i zrobiłem krok w jego stronę, przez co musiał się cofnąć. - Wyobraź sobie, że moja, bo dopóki nie posprzątasz tego syfu, który zrobiłeś ze swoimi znajomymi, nie wypuszczę cię.

- Nie byłoby żadnego syfu gdybyś nie zostawił mnie bez opieki, więc przestań pierdolić i nie rób scen. - z każdym słowem Yoongiego, moja złota zasada na temat przemocy coraz mniej się dla mnie liczyła.

- A ty przestań się wymigiwać i zachowywać, jak dziecko zganiając winę na mnie. Konsekwencję swoich czynów się ponosi. Radzę ci w tym momencie to posprzątać - powiedziałem stanowczo. - Później sobie porozmawiamy o twoim wczorajszym zachowaniu w moim pokoju.

- Tu nie ma o czym rozmawiać - prychnął lekceważąco.
- Żartujesz sobie? Przyszedłeś do mnie na wpół nagi i jak gdyby nigdy nic, chciałeś uprawiać seks, to nie jest normalne - skrzyżowałem ręce na piersi, patrząc na niego z góry. Nawet to nie zmniejszyło jego pewności siebie.

- A ty nie miałeś nic przeciwko, więc może się zamknij? Wkurwiasz i szukasz wszędzie problemów, jak już coś, to to jest nienormalne.

To było o kilka słów za dużo. Nie potrafiłem już dłużej niczego w sobie tłumić. Moja wewnętrzna bomba wybuchła i nie starałem się tego ukrywać. Tak chce się bawić? Proszę bardzo, ja też powiem co o nim myślę.

- Mam już dość ciebie i twoich pieprzonych humorków - warknąłem i zrobiłem w jego stronę kolejny krok, a on znowu się cofnął. - Myślisz, że wszystko ci wolno? Że jak twój tatuś jest bogaty, to masz prawo traktować ludzi, jak przedmioty? Jaki jesteś naprawdę? Które twoje oblicze jest prawdziwe? Ten uroczy, sympatyczny i przyjazny Yoongi z którym piekłem babeczki czy ten idiota, który właśnie ze mną rozmawia? Jesteś gorszy niż kobieta w ciąży, masz huśtawki nastroju, humor zmienia ci się w zaledwie kilka sekund. Zachowujesz się jak dziecko, a nie jak nastolatek. Próbujesz coś osiągnąć? A może udowodnić? - wziąłem głęboki wdech i pokręciłem głową, prychając pod nosem. - Sadzisz, że matka byłaby dumna z tego, że ma takiego syna?
Dopiero po wypowiedzeniu tych słów, pożałowałem tego. To była przesada, wiedziałem o tym. Wyraz twarzy Yoongiego momentalnie się zmienił. Na powrót stał się dzieckiem, które wyglądało, jakby ktoś zabrał mu jego ulubionego pluszaka. Tylko tutaj chodziło o coś poważniejszego. Jego warga delikatnie zadrżała, a w oczach zaczęły wzbierać łzy.

- Yoongi... - westchnąłem cicho i chciałem go zatrzymać, ale nie zdążyłem. Wbiegł na górę i nim zdążyłem choćby postawić nogę na pierwszym stopniu, usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Przeklinając się za stracenie nad sobą kontroli, wchodziłem powoli po schodach. Kiedy znalazłem się pod jego pokojem, delikatnie zapukałem.

- Yoongi, wpuść mnie. Proszę cię... Porozmawiamy, tym razem na spokojnie. Bez kłótni, wyzwisk, przekleństw i krzyków - oparłem się czołem o drzwi. Nie słyszałem żadnej odpowiedzi. Kompletna cisza. Co robił? Płakał? Na pewno... Ale czy tylko to? - Yoongi, martwię się o ciebie. Przepraszam, przesadziłem. Wiem o tym i chce to naprawić.

Długo stałem pod pokojem młodszego, ale nie reagował na żadne słowa. Później po prostu milczałem. Liczyłem, że w końcu wyjdzie, ale i to się nie stało. Ostatecznie się poddałem i postanowiłem przyjść później.
Ponownie zszedłem na dół, a tam zająłem się sprzątaniem. Musiałem się czymś zająć, żeby nie myśleć cały czas o Yoongim, ale prawda była taka, że cholernie się o niego martwiłem.

Nie wiedziałem do czego jeszcze jest zdolny. Pomimo tego, że tak bardzo mnie denerwował, zaczynałem rozumieć. Nie ważne, jak bardzo się starał, nie mógł ukryć jednego. Bólu po stracie matki. Może dlatego taki się stał? Brakowało mu czyjejś uwagi i miłości. Ojciec rzeczywiście nie wyglądał na takiego, co mu ją okazywał. Czy takim sposobem starał się sprawić, żeby ktoś go zauważył i się nim zainteresował? Bo jeśli tak, to idealnie mu się to udawało.

Nie wiedziałem, jak długo zajęło mi sprzątanie, ale salon zalśnił czystością dopiero wieczorem. Westchnąłem zmęczony i odłożyłem odkurzacz na miejsce. Ruszyłem na górę i do razu podszedłem do drzwi pokoju Yoongiego. Ponownie w nie zapukałem.

- Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? Może jednak mnie wpuścisz? - zadałem jeszcze wiele pytań, ale na żadne nie uzyskałem odpowiedzi. Zrezygnowany odszedłem w stronę swojego pokoju, a wtedy usłyszałem skrzypnięcie zawiasów i cichy, ale przestraszony głos. - Hyung... Ona nie chce przestać płynąć.

Od razu się obróciłem i na widok Yoongiego chciałem odetchnąć z ulgą, ale nie mogłem. Oczy miał zapuchnięte, usta spierzchnięte, a policzki czerwone. Wyglądał jeszcze drobniej, o ile to w ogóle było możliwe.

- Jaka "ona"? - spytałem zmartwiony i ruszyłem w jego stronę.
- Krew - wyszeptał. Dopiero wtedy zwróciłem uwagę na jego ręce. Spod rękawów bluzy, na podłogę, grubymi kroplami kapała czerwona substancja. - Jest jej tak dużo - dodał drżącym głosem i się zachwiał.

~
Dlaczego ja was tak rozpieszczam? '-' Rozdział miał być pod koniec tygodnia, a jest zaledwie dzień później...

Dobra, w końcu stało się coś mocniejszego. Musiałam dodać więcej dramaturgi, ostatecznie jest to angst, prawda?
A kto nie może się już doczekać smuta? *lenny*

Piszcie co sądzicie i jak bardzo mnie za to co zrobiłam nienawidzicie, chętnie poczytam :')
A co jeśli będzie u Yoonjinów jeszcze gorzej?...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro