Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog


Cicho westchnąłem. Stałem przed ogromnym domem, przepraszam, przed ogromną willą, z walizką w prawej ręce i małą karteczką w lewej. Więc to tutaj miałem spędzić kolejne kilka dni mojego życia. Zapowiadało się... Bogato? W sumie mogłem się tego spodziewać po sumie jaką starszy mężczyzna zaoferował mi za jeden dzień pracy.

Można powiedzieć, że moje zadanie było dość proste. Pilnować domu, sprzątać, gotować... I zajmować się dzieckiem. Miesiąc temu dałem ogłoszenie do gazety, że szukam pracy jako opiekun dla dziecka w obojętnie jakim wieku. Zaczynałem już tracić nadzieje na to, że ktoś się odezwie aż nagle zadzwonił do mnie pan Min. Ustaliłem z nim wszystko przez telefon i następnego dnia powierzałem swojemu najlepszemu przyjacielowi klucz do mojego mieszkania.

Wziąłem ostatni, głęboki wdech i ruszyłem w stronę drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem po czym uśmiechnąłem się delikatnie, czekając aż ktoś otworzy. Po kilku sekundach ujrzałem w progu wysokiego mężczyznę w średnim wieku. Wyglądał na zmęczonego, a jego włosy posiadały już siwe pasma.

-Pan Min Junghyun? - odezwałem się, nadal się uśmiechając. Mężczyzna skinął głową twierdząco. - Jestem Kim Seokjin. Rozmawialiśmy wczoraj w sprawie pracy dla mnie.

-Ah rzeczywiście - wpuścił mnie do środka, przesuwając się w głąb domu. Wyciągnąłem za sobą walizkę i usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Nawet nie miałem okazji się przyjrzeć wnętrzu, bo tamten od razu zaczął mówić dalej. - Proszę mi wybaczyć, ale mam teraz urwanie głowy i kompletnie zapomniałem. Dosłownie za kilka minut wyjeżdżam i upewniam się jeszcze czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik.

-Rozumiem - pokiwałem głową i po chwili zmarszczyłem brwi. - A gdzie dziecko? Chciałbym je od razu poznać. W ogóle jak się nazywa? - tak, nawet tego nie wiedziałem.

-Yoongi - mężczyzna westchnął i potarł się po karku. - Teraz pewnie siedzi w swoim pokoju. Tylko widzisz, jest pewien mały problem. On jest dość trudnym chłopakiem.

-Spokojnie, dam sobie radę - posłałem mu pokrzepiający uśmiech. - A ile ma lat?

W chwili, kiedy Junghyun chciał odpowiedzieć, w domu rozbrzmiała głośna muzyka. Bardzo głośna. Mężczyzna spojrzał na mnie przepraszająco i pokręcił głową zrezygnowany.

-Mam nadzieje, że dasz radę z nim wytrzymać - przekrzyczał muzykę i spojrzał na zegarek wytrzeszczając oczy. - Jestem spóźniony! Dobra, wszystko masz zapisane na kartce na lodówce. W razie jakby były jakieś problemy, dzwoń do mnie. Tylko proszę, nie z byle problemem.

Chciałem coś powiedzieć, zadać jeszcze kilka pytań, ale mężczyzna tak po prostu wybiegł z domu. Stalem z otwartymi ustami, patrząc na zamykające się drzwi z niemałym zdziwieniem. Jak to tak? Przecież nie mógł mnie tak po prostu zostawić. Nawet nie wiedziałem gdzie jest tak przeklęta kuchnia w której były instrukcje zapisane na karteczce!

-Weź się w garść Jin! - powiedziałem sam do siebie i odstawiłem walizkę pod ścianę. Musiałem w końcu poznać tego dzieciaka, którym miałem sie opiekować.

Niepewnie ruszyłem na górę po ogromnych schodach. Muzyka powoli cichła, co w pewnym stopniu mnie ucieszyło. Przynajmniej nie będę musiał jej przykrzykiwać.

-Yoongi!? Jesteś tu!? - idąc korytarzem mijałem masę drzwi i nie uśmiechało mi się zaglądać do każdego pokoju po kolei. Z resztą nie wiedziałem czy mi było wolno. - Halo!?

Nagle, gdzieś za moimi plecami otworzyły sie drzwi. Z głośnym trzaskiem obiły się o ścianę. Wystraszony podskoczyłem i obróciłem się w tamtą stronę. Moje zdziwienie wzrosło jeszcze bardziej przez to kogo zobaczyłem.

-Czego? - warknął zachrypniętym głosem chłopak, który na oko miał piętnaście czy szesnaście lat. Szarawe włosy opadały mu na czoło, przysłaniając przy tym lekko oczy. Przydługie rękawy czarnej bluzy, ściskał w pieściach. Wyglądał na bardzo drobnego. Jego nogi wciśnięte były w ciemne rurki, które jeszcze bardziej je wyszczuplały. Wyglądały jakby zaraz miały sie połamać pod jego ciężarem.

-Yoongi? - zdziwienie starałrm się ukryć pod delikatnym uśmiechem. Czy ja się miałem zajmować nastolatkiem?

-Nie kurwa, święty Mikołaj - chłopak prychnął i nagle się skrzywił. Nie zrozumiałem o co chodzi i wolałem chyba nie wiedzieć. - Ty pewnie jesteś moją niańką? - nie podobał mi się jego opryskliwy ton głosu. Gówniarz.

-Wole określenie ''opiekun''. - starałem się być miłym. Rozumiałem powoli co miał na myśli Junghyun mówiąc, że Yoongi jest trudnym dzieckiem.

-Ta, jeden chuj. - wzruszył ramionami i wycofał się z powrotem do pokoju, trzaskając drzwiami. To będzie stanowczo ciężkie dziewięć dni.

~
No więc mamy prolog. Myślę, że rozdziały nie będą jakieś długie, zależy od tego jak akurat będzie z moją weną. Mam napisane trochę w przód, więc myślę, że pierwszy rozdział będzie już za jakieś 2-3 dni :D
Mam nadzieję, że spodoba wam się to ff i dacie mu szansę.
Z góry przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy.
Liczę na gwiazdki i komentarze, zwłaszcza te z konstruktywną krytyką :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro