Rozdz. 7
Rozpieszczam was xD
************
- Ako, musisz złożyć raport Trzeciemu.- rozległ się ciepły głos tuż nad moją głową, wybudzając mnie ze snu.
- CODOK*RWYNĘDZY?!- grzmotnęłam ktosia pięścią w brzuch, siadając gwałtownie na swojej kanapie- O, cześć, Iru-chan!
Iruka tylko sapnął coś niezrozumiale, siedząc na podłodze i trzymając się za uderzone miejsce.
- Człowiek chce być miły, przypomnieć przyjaciółce o obowiązku, żeby później pójść z nią na ramen, a w nagrodę dostaje w michę. Doprawdy, wspaniała przyjaźń, Ako...
- Hehe, sorki?- potarłam się nerwowo po karku, po czym pomogłam mu wstać- Kaszalot cię wpuścił?
- Że kto?
- No Hatake.- machnąwszy łapą, zaprosiłam ciemnowłosego do kuchni, po czym zajęłam się przygotowywaniem herbaty
- Tak, jakieś pół godziny temu, kiedy wychodził na trening. Miałem cię obudzić, ale strasznie słodko spałaś.- uśmiechnął się Iruka, patrząc na mnie wesołymi, czarnymi oczami.
- Normalnie, trzepnęłabym cię za to w łeb, ale mam dobry humor.- mruknęłam, stawiając przed nim czarkę, pełną parującego płynu- Dawno temu miałam być u Hokage?
- Jakąś godzinę temu.
Jakby mnie piorun trzasnął.
- I CO NIC NIE MÓWISZ?!- przerażona pognałam do łazienki, ubrałam się i nakazując Iruce czekać na mnie w salonie, wypadłam z mieszkania, gnając jak dzika do biura Hokage.
Zdyszana wpadłam do środka, gdzie Trzeci kończył rozmawiać z Genmą. Ciemnowłosy uśmiechnął się do mnie, na co odpowiedziałam podobnie.
- Mam...ra-raport....odnośnie e...gzaminu... składu...dzie-dziesiątego...- oparłam dłonie na kolanach, łapczywie chwytając powietrze.
- Doprawdy?- staruszek roześmiał się- Dziękuję, Genma, możesz już iść.
Mężczyzna kiwną głową i zerknąwszy na mnie z rozbawieniem, opuścił gabinet.
- Mistrz Iruka już mi wszystko przekazał.- twarz Sarutobi'ego rozjaśnił ciepły uśmiech, a we mnie zapłonęła rządza mordu
- Więc dlaczego kazał mi...
- Muszę przydzielić wam przecież misję! Poczekaj trochę, poszukam czegoś odpowiedniego
Le thajm skyp
- Ale dlaczego muszę iść na misję właśnie z tą grupą?- zajęczałam, padając na kolana przed Sarutobim.
Chciał wysłać moją drużynę na ich pierwszą misję, ale tylko pod warunkiem, że ruszymy ze składem siódmym. Nadpobudliwy kot: Naruto, czarnowłose emo: Sasuke i ta zakochana, żałosna fangirl: Sakura. Chociaż spotkanie z Jinchuuriki może być interesującym przeżyciem, byłam naprawdę załamana.
- Musicie się zintegrować. Zarówno ty z Hatake, jak i wasi podopieczni.- westchnął staruszek- I koniec dyskusji!
Załamana złapałam się za głowę.
- A-ale... Hokage-sama...
- Idź poinformować o tym swoich genninów, czekają na drugim placu treningowym. Żegnam.- rzucił stanowczo i wskazał mi drzwi
- Tak jest.- burknęłam i wyszłam, mrucząc pod nosem najrozmaitsze przekleństwa, wymierzone w Trzeciego.
Yataro, Koheru i Daika, zgodnie z zapowiedzią Sarutobi'ego czekali na mnie znudzeni, ciskając kunaiami w drzewa, na obrzeżach drugiego placu ćwiczebnego. Daika czytała książkę, bawiąc się wypadającymi z warkocza włosami, a Koheru usiłował wytrącić z równowagi Yataro, który wodził za nim złotymi oczami z nienawistnym spojrzeniem.
- E, gnojki!- zawołałam ich, a oni przyzwyczajeni do moich czułych zwrotów, podbiegli- Mamy pierwszą misję. Łączoną.
- Łączoną?- Koheru zmarszczył brwi.
- Ze składem siódmym.- westchnęłam, a Daika uderzyła się dłonią w czoło
- Będę musiała znosić tę idiotkę?- wymruczała, spomiędzy palców
- A ja jeszcze większego idiotę, Sasuke?- Yataro spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, zdmuchując brązowy kosmyk z policzka
- Niestety. Przykro mi, ale wiecie, że Hokage nie uznaje sprzeciwu.- wymruczałam, masując dłonią czoło- Ale przynajmniej ja będę mieć trochę rozrywki...
- Co masz na myśli, sensei?- Koheru spojrzał na mnie niepewnie.
- Cóż, ja muszę znosić jeszcze więcej towarzystwa Kakashi'ego.- uśmiechnęłam się zawadiacko- A akurat to mogę wykorzystać na własną korzyść... No dobra, starczy tych pogaduch. Przygotujcie się na jutro. Punkt siódma spotykamy się pod Bramą i razem ruszamy spotkać się ze składem siódmym.
Przekazałam im jeszcze kilka szczegółów, po czym wróciłam do domu Kakashi'ego, po Irukę. Ten stał oparty o furtkę i ledwo mnie zobaczył, podał mi klucze do mieszkania.
- Idziemy do Ichiraku?
- Stawiasz.
- A gdzie was wynosi?
Drgnęłam, przestraszona, po czym zgromiłam Hatake wzrokiem. Kopiujący Ninja wyrósł nagle za moimi plecami i mrużył oko, najwyraźniej w uśmiechu.
- Na ramen. Nie proszę, wręcz nie chcę, żebyś nam towarzyszył.- fuknęłam, uspokajając wzburzone serce
- Oi, Ako-san. Naprawdę mogłabyś czasem być nieco milsza.- skrzywił się srebrnowłosy, po czym wszedł do swojego domu.
Iruka uśmiechnął się do mnie i szybko dotarliśmy do restauracji. Po drodze panowała swobodna cisza, woleliśmy zostawić tematy do rozmów na czas oczekiwania. Staruszek uśmiechnął się do nas ciepło, podając dwie, parujące miski najlepszego ramen w mieście, jeżeli nie na świecie.
- Itadakimasu~!- zawołałam i ochoczo zabrałam się za jedzenie, podobnie mój przyjaciel
- Hm, Ako?- spytał mnie Iruka, w przerwie, między wsuwaniem pachnącego makaronu.
- Czegój?
- Masz zamiar kiedyś pogodzić się z Kakashi'm?- spytał, dość niepewnym tonem, jakby obawiając się mojej reakcji.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się jedynie i poświęciłam całą swoją uwagę misce ramen. Dopiłam resztę zawartości i otarłszy usta, zerknęłam na czarnookiego.
- Ja już to zrobiłam.
- Doprawdy?
- Oczywiście. A teraz mam do ciebie pytanie, warte niemal tyle, co trzy bento!
Iruka zamarł, świadom, że jestem miłośniczką jedzenia. Jeżeli stawiam aż trzy bento na szali, to musi być naprawdę istotne.
- Co. Czyta. Kakashi.- powiedziałam, akcentując uważnie każde słowo.
Jakiż był mój szok, kiedy Chuunin wybuchł śmiechem, odrzucając głowę do tyłu. Zmarszczyłam brwi.
- Co w tym takiego zabawnego?- spytałam chłodno, czując się nieco urażona.
- Po prostu...Ah, Ako...- Iru-chan otarł łezkę rozbawienia.- Myślę, że sama powinnaś się tego dowiedzieć, poza tym, jego książki są nie w moim guście.
Z westchnieniem dałam za wygraną. Później rozmawiałam z Iruką o wszystkim i niczym, a mniej więcej po dwóch godzinach, wróciłam do domu.
Zastałam tam Kakashi'ego na kanapie. Czytał swoją książeczkę. Na moją twarz wpełzł szatański uśmieszek. Podkradłam się do niego od tyłu i zajrzałam mu przez ramię, jednak zanim przeczytałam podaj dwa słowa, książka zatrzasnęła się gwałtownie.
- Yo, Ako!
Skrzywiłam się.
- Pożycz mi swoją książkę.- wyciągnęłam oczekująco rękę, a na twarzy Jounina widniał szok.
- NIE! T-to znaczy... Eh, po prostu ci się nie spodoba, czuję to.
- Nie tobie to oceniać!- fuknęłam- Daj mi ją i nie pyskuj.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak!
- Odpuść, upierdliwa kobito!- Hatake wyrzucił błagalnie ręce w powietrze, uprzednio zabezpieczając Eldorado Flirtujących w tylnej kieszeni spodni- Po prostu pozwól mi czytać, Ako.
- Niedoczekanie! Dostanę ją, prędzej czy później!
- Zobaczymy.
Skrzyżowałam naburmuszona ręce na piersi, patrząc na Kakashi'ego spode łba.
- To jest wojna, Kaszalocie.- warknęłam i pomaszerowałam zirytowana do kuchni, zostawiając zdziwionego mężczyznę w salonie.
Czułam, że zaczynam go lubić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro