Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdz. 7

Rozpieszczam was xD

************

- Ako, musisz złożyć raport Trzeciemu.- rozległ się ciepły głos tuż nad moją głową, wybudzając mnie ze snu.

- CODOK*RWYNĘDZY?!- grzmotnęłam ktosia pięścią w brzuch, siadając gwałtownie na swojej kanapie- O, cześć, Iru-chan!

Iruka tylko sapnął coś niezrozumiale, siedząc na podłodze i trzymając się za uderzone miejsce.

- Człowiek chce być miły, przypomnieć przyjaciółce o obowiązku, żeby później pójść z nią na ramen, a w nagrodę dostaje w michę. Doprawdy, wspaniała przyjaźń, Ako...

- Hehe, sorki?- potarłam się nerwowo po karku, po czym pomogłam mu wstać- Kaszalot cię wpuścił?

- Że kto?

- No Hatake.- machnąwszy łapą, zaprosiłam ciemnowłosego do kuchni, po czym zajęłam się przygotowywaniem herbaty

- Tak, jakieś pół godziny temu, kiedy wychodził na trening. Miałem cię obudzić, ale strasznie słodko spałaś.- uśmiechnął się Iruka, patrząc na mnie wesołymi, czarnymi oczami.

- Normalnie, trzepnęłabym cię za to w łeb, ale mam dobry humor.- mruknęłam, stawiając przed nim czarkę, pełną parującego płynu- Dawno temu miałam być u Hokage?

- Jakąś godzinę temu.

Jakby mnie piorun trzasnął.

- I CO NIC NIE MÓWISZ?!- przerażona pognałam do łazienki, ubrałam się i nakazując Iruce czekać na mnie w salonie, wypadłam z mieszkania, gnając jak dzika do biura Hokage.

Zdyszana wpadłam do środka, gdzie Trzeci kończył rozmawiać z Genmą. Ciemnowłosy uśmiechnął się do mnie, na co odpowiedziałam podobnie.

- Mam...ra-raport....odnośnie e...gzaminu... składu...dzie-dziesiątego...- oparłam dłonie na kolanach, łapczywie chwytając powietrze.

- Doprawdy?- staruszek roześmiał się- Dziękuję, Genma, możesz już iść.

Mężczyzna kiwną głową i zerknąwszy na mnie z rozbawieniem, opuścił gabinet.

- Mistrz Iruka już mi wszystko przekazał.- twarz Sarutobi'ego rozjaśnił ciepły uśmiech, a we mnie zapłonęła rządza mordu

- Więc dlaczego kazał mi...

- Muszę przydzielić wam przecież misję! Poczekaj trochę, poszukam czegoś odpowiedniego

Le thajm skyp

- Ale dlaczego muszę iść na misję właśnie z tą grupą?- zajęczałam, padając na kolana przed Sarutobim.

Chciał wysłać moją drużynę na ich pierwszą misję, ale tylko pod warunkiem, że ruszymy ze składem siódmym. Nadpobudliwy kot: Naruto, czarnowłose emo: Sasuke i ta zakochana, żałosna fangirl: Sakura. Chociaż spotkanie z Jinchuuriki może być interesującym przeżyciem, byłam naprawdę załamana.

- Musicie się zintegrować. Zarówno ty z Hatake, jak i wasi podopieczni.- westchnął staruszek- I koniec dyskusji!

Załamana złapałam się za głowę.

- A-ale... Hokage-sama...

- Idź poinformować o tym swoich genninów, czekają na drugim placu treningowym. Żegnam.- rzucił stanowczo i wskazał mi drzwi

- Tak jest.- burknęłam i wyszłam, mrucząc pod nosem najrozmaitsze przekleństwa, wymierzone w Trzeciego.

Yataro, Koheru i Daika, zgodnie z zapowiedzią Sarutobi'ego czekali na mnie znudzeni, ciskając kunaiami w drzewa, na obrzeżach drugiego placu ćwiczebnego. Daika czytała książkę, bawiąc się wypadającymi z warkocza włosami, a Koheru usiłował wytrącić z równowagi Yataro, który wodził za nim złotymi oczami z nienawistnym spojrzeniem.

- E, gnojki!- zawołałam ich, a oni przyzwyczajeni do moich czułych zwrotów, podbiegli- Mamy pierwszą misję. Łączoną.

- Łączoną?- Koheru zmarszczył brwi.

- Ze składem siódmym.- westchnęłam, a Daika uderzyła się dłonią w czoło

- Będę musiała znosić tę idiotkę?- wymruczała, spomiędzy palców

- A ja jeszcze większego idiotę, Sasuke?- Yataro spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, zdmuchując brązowy kosmyk z policzka

- Niestety. Przykro mi, ale wiecie, że Hokage nie uznaje sprzeciwu.- wymruczałam, masując dłonią czoło- Ale przynajmniej ja będę mieć trochę rozrywki...

- Co masz na myśli, sensei?- Koheru spojrzał na mnie niepewnie.

- Cóż, ja muszę znosić jeszcze więcej towarzystwa Kakashi'ego.- uśmiechnęłam się zawadiacko- A akurat to mogę wykorzystać na własną korzyść... No dobra, starczy tych pogaduch. Przygotujcie się na jutro. Punkt siódma spotykamy się pod Bramą i razem ruszamy spotkać się ze składem siódmym.

Przekazałam im jeszcze kilka szczegółów, po czym wróciłam do domu Kakashi'ego, po Irukę. Ten stał oparty o furtkę i ledwo mnie zobaczył, podał mi klucze do mieszkania.

- Idziemy do Ichiraku?

- Stawiasz.

- A gdzie was wynosi?

Drgnęłam, przestraszona, po czym zgromiłam Hatake wzrokiem. Kopiujący Ninja wyrósł nagle za moimi plecami i mrużył oko, najwyraźniej w uśmiechu.

- Na ramen. Nie proszę, wręcz nie chcę, żebyś nam towarzyszył.- fuknęłam, uspokajając wzburzone serce

- Oi, Ako-san. Naprawdę mogłabyś czasem być nieco milsza.- skrzywił się srebrnowłosy, po czym wszedł do swojego domu.

Iruka uśmiechnął się do mnie i szybko dotarliśmy do restauracji. Po drodze panowała swobodna cisza, woleliśmy zostawić tematy do rozmów na czas oczekiwania. Staruszek uśmiechnął się do nas ciepło, podając dwie, parujące miski najlepszego ramen w mieście, jeżeli nie na świecie.

- Itadakimasu~!- zawołałam i ochoczo zabrałam się za jedzenie, podobnie mój przyjaciel

- Hm, Ako?- spytał mnie Iruka, w przerwie, między wsuwaniem pachnącego makaronu.

- Czegój?

- Masz zamiar kiedyś pogodzić się z Kakashi'm?- spytał, dość niepewnym tonem, jakby obawiając się mojej reakcji.

W odpowiedzi uśmiechnęłam się jedynie i poświęciłam całą swoją uwagę misce ramen. Dopiłam resztę zawartości i otarłszy usta, zerknęłam na czarnookiego.

- Ja już to zrobiłam.

- Doprawdy?

- Oczywiście. A teraz mam do ciebie pytanie, warte niemal tyle, co trzy bento!

Iruka zamarł, świadom, że jestem miłośniczką jedzenia. Jeżeli stawiam aż trzy bento na szali, to musi być naprawdę istotne.

- Co. Czyta. Kakashi.- powiedziałam, akcentując uważnie każde słowo.

Jakiż był mój szok, kiedy Chuunin wybuchł śmiechem, odrzucając głowę do tyłu. Zmarszczyłam brwi.

- Co w tym takiego zabawnego?- spytałam chłodno, czując się nieco urażona.

- Po prostu...Ah, Ako...- Iru-chan otarł łezkę rozbawienia.- Myślę, że sama powinnaś się tego dowiedzieć, poza tym, jego książki są nie w moim guście.

Z westchnieniem dałam za wygraną. Później rozmawiałam z Iruką o wszystkim i niczym, a mniej więcej po dwóch godzinach, wróciłam do domu.

Zastałam tam Kakashi'ego na kanapie. Czytał swoją książeczkę. Na moją twarz wpełzł szatański uśmieszek. Podkradłam się do niego od tyłu i zajrzałam mu przez ramię, jednak zanim przeczytałam podaj dwa słowa, książka zatrzasnęła się gwałtownie.

- Yo, Ako!

Skrzywiłam się.

- Pożycz mi swoją książkę.- wyciągnęłam oczekująco rękę, a na twarzy Jounina widniał szok.

- NIE! T-to znaczy... Eh, po prostu ci się nie spodoba, czuję to.

- Nie tobie to oceniać!- fuknęłam- Daj mi ją i nie pyskuj.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak!

- Odpuść, upierdliwa kobito!- Hatake wyrzucił błagalnie ręce w powietrze, uprzednio zabezpieczając Eldorado Flirtujących w tylnej kieszeni spodni- Po prostu pozwól mi czytać, Ako.

- Niedoczekanie! Dostanę ją, prędzej czy później!

- Zobaczymy.

Skrzyżowałam naburmuszona ręce na piersi, patrząc na Kakashi'ego spode łba.

- To jest wojna, Kaszalocie.- warknęłam i pomaszerowałam zirytowana do kuchni, zostawiając zdziwionego mężczyznę w salonie.

Czułam, że zaczynam go lubić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro