Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdz. 2

Ako POV

Przebrałam się w swój codzienny strój, z tą różnicą, że na obcisłą, czarną bluzkę odsłaniającą żebra zarzuciłam zgniłozieloną kamizelkę, noszoną przez tutejszych ninja. Wciąż chciało mi się śmiać na wspomnienie wyrazu twarzy Kakashi'ego, kiedy mnie zobaczył. Zawsze mówili mi, że jestem podobna do Rin, ale nie sądziłam, że sam Kopiujący Ninja aż tak się przestraszy. Zawiązałam ochraniacz ciasno na szyi i rozwaliłam się na kanapie.

Zastanawiałam się, dlaczego akurat tu Hokage chciał mnie umieścić, skoro do niedawna nienawidziłam Hatake z całego serca. W sumie wciąż uważałam go za ślepego idiotę, ale nie odczuwałam chęci zemsty, jak kiedyś. Najpewniej chce zapobiec ewentualnym pojedynkom.

- Niedoczekanie twoje, staruszku.- mruknęłam, odchylając głowę do tyłu

- Hm?- rozległ się głos od strony schodów

- Nie do ciebie, zboczeńcze.- mruknęłam, uchylając leniwie powiekę

Sądząc po twarzy Jounina, był wściekły. Słusznie, bądź co bądź to właśnie chciałam osiągnąć.

- Czy mógłbym wiedzieć, co robisz w moim domu i dlaczego zachowujesz się, jakby to było twoje mieszkanie?- mówił spokojnie, ale w oczy kuło jego wkurzenie.

- Może i mógłbyś. Sam Hokage mnie tu przysłał. Będę tu od dzisiaj mieszkać, no, chyba, że nie wytrzymasz i wykopiesz mnie na ulicę!- odparłam dziarsko, mrużąc oczy w wrednym uśmiechu.

Srebrnowłosy wymamrotał kilka przekleństw pod nosem i usiadł na kanapie, jednak jak najdalej ode mnie.

- Hmm... zastanawia mnie fakt, gdzie będziesz spała...

- Na łóżku?- podsunęłam ironicznie- Och, żartowałam! Spokojnie, podłoga mi całkowicie wystarczy. Co ona w tobie widziała...- ostatnie zdanie miało być przeznaczone tylko dla moich uszu, ale usłyszał je.

Kakashi zmarszczył podejrzliwie brwi.

- Słucham?- ton jego głosu był zimniutki.

- No Rin.- westchnęłam. I całe „zgrywanie tajemniczej" poszło się chędożyć- To ją ci przypominam, hę?

Hatake spuścił wzrok i odwrócił głowę. Zacmokałam z dezaprobatą i chwyciłam go za podbródek, zmuszając do kontaktu wzrokowego.

- Była moją siostrą, kochaniutki.- wycedziłam i puściłam go, z satysfakcją przyglądając się osłupieniu na widocznym zza maski, kawałku twarzy.

Lubię robić sceny, zauważyliście? Ale tylko chwilowo: mam okres, skarbeńki.

- Nie pamiętam, żeby Rin kiedykolwiek mówiła, że ma siostrę...

Trzepnęłam się dłonią w czoło.

- A to zabawne, ja ciebie aż za dobrze pamiętam. Razem zaliczaliśmy egzaminy na Chuunina, młotku.

Zauważyłam, że usilnie grzebie w pamięci, więc wymruczałam niezadowolona spomiędzy palców:

- Wymyśliłeś mi przezwisko Ako-ślicznotka, baka. Zaraz po tym, jak oderwałeś mi pijawkę od pleców.

Czy mi się wydawało, czy on się zarumienił? Nieudolnie powstrzymałam jadowity chichot, ale wbrew moim założeniom, Kakashi uśmiechnął się, mrużąc oko.

- Już sobie przypomniałem! Miałaś naprawdę paskudną ranę, Ako-chan!

- Tak samo wygląda blizna. I nie nazywaj mnie już nigdy więcej Ako-chan, bo ci przyp*erdolę.

Tia, ja i tam moja bezpośredniość.

- Ale mniejsza, pokaż mi gdzie co jest, bądź co bądź będę tu mieszkać!- dobry humor momentalnie powrócił na swoje miejsce, a Kakashi przybrał beznamiętny wyraz twarzy. Znów mi się to nie spodobało, ale wstałam i niemal z uwagą przysłuchiwałam się Jouninowi.

Hatake pokazał mi cały dom w niespełna półtorej godzinie, ignorując wszystkie moje złośliwe zaczepki. Ale na końcu, kiedy popijając herbatę znów klapnęliśmy w salonie, wkurzył się. Znów zrobiłam bardzo wyraźną aluzję do mojej zmarłej siostry.

- Dlaczego to robisz? Myślisz, że zabiłem Rin ot tak, dla zabawy?- odstawił kubek na stolik z głośnym stukotem- Nie wiem co uroiłaś sobie w tym kobiecym rozumie, ale uświadom sobie jedno: nie chciałem jej śmierci. Nie ty jedna cierpiałaś po jej odejściu.

Poczułam niewielkie rumieńce, wykwitające na moich policzkach. Idiota, myśli, że taka gadka ruszy moje serce? Grubo się mylił.

- Ciężko zapomnieć. Ona cię kochała na zabój. Byłeś w każdym liście, który od niej otrzymywałam, zawsze jako uroczy, idealny głupiec. Aż pewnego razu zamiast słodkich wyznań Rin, przyszły listy z kondolencjami. Żadnego od ciebie, a nawet Hokage do mnie wtedy napisał. Wiesz, od tamtej pory sporo o tobie myślałam i naprawdę, nie wiem co moja siostrzyczka widziała w takim dupku. Wiem, mało cię znam, ale to się wkrótce zmieni. Pokaż mi, że się myliłam.- dodałam z błyskiem w oku i wstałam.

Kakashi wciąż siedział na kanapie, jakby ważąc moje słowa, więc w spokoju zasznurowałam glany i wyszłam, żeby nakarmić konia.

Za półtorej godziny mam spotkanie ze swoimi bachorami i muszę wymyślić jak ich przetestować. Co prawda miałam już jedną grupę, ale to tylko w ramach zastępstwa. A tamci ledwo co przeszli mój test. Hmm, może tę grupę powinnam potraktować ulgowo? Ciekawe czy są tak silni jak słyszałam... Cholerka, ciekawość mnie zżera! Postanowiłam, że wcześniej ruszę na plan ćwiczebny i tak też zrobiłam.

Oparłam się o drzewo i czekałam, patrząc spokojnie jak cienie się wydłużają, a po godzinie przybiegają na wyścigi trzy gnojki. Dwaj chłopcy i dziewczyna, wyraźnie wysunięta na prowadzenie. Na mecie przedstawiciele płci brzydkiej zaczęli okładać się pięściami, a złotowłosa nastolatka patrzyła na nich z pogardą.

- Co za dzieciarnia...- warknęłam na tyle głośno, by wszyscy to usłyszeli- To wy macie robić za skład dziesiąty, hę? Przedstawcie się.

- Managoke Yataro!- dobrze zbudowany chłopak z czekoladowym kucykiem sięgającym łopatek i bystrych, złotych oczach.

- Hagiri Daika!- szczupła dziewczyna miała złote do kolan włosy, grzywka zaczesana na czarne ślepia

- Sameko Koheru!- ten był wysoki, a ciemnoniebieskie włosy spięte w kitkę i intensywnie zielone tęczówki dziwnie ze sobą współgrały.

- Jestem Nohara Ako i z tego co wynika, mam nieszczęście być waszym opiekunem.- pokręciłam znużona głową

- Sensei, sensei!- Koheru miał gwiazdki w oczach, kiedy do mnie podbiegł. Powściągnęłam chęć kopnięcia go

- Hm?

- Była pani w Ukrytej Wiosce Piasku, tak?!- podekscytowane bachory, to wkurzające bachory. Muszę gdzieś zapisać.

- Tak. Co w związku z tym?

- Mogłaby nam sensei pokazać jakieś nowe techniki?! Proooooszę! Proszę, proszę, proszęęęę!!!- Sameko już porządnie działał mi na nerwy.

- Dobrze, ale musisz słuchać bardzo uważnie, dobrze?- powiedziałam słodko, chwytając go za podbródek- Poza tym, to bardzo strzeżona technika, na pewno chcesz ją zobaczyć?

- TAK! Proszę, sensei! BŁAAAGAAAM!- boże, jak ten bachor się drze...

- Więc patrz:- sięgnęłam ręką do kieszeni- Morda w kubeł no jutsu!

Daika i Yataro pokładali się ze śmiechu, kiedy Koheru wygrzmocił się na plecy, nakrywając się nogami, a na ustach miał naklejony kawałek srebrzystej taśmy klejącej. Skłoniłam się.

- Przez czas spędzony poza Konohą, nauczyłam się, żeby nie truć swoją upierdliwością ciszy i tyłka swojego senseia. Dotarło?- spytałam ironicznie- A wy moglibyście mu pomóc. Bądź co bądź, to wy będziecie musieli z nim pracować więcej ode mnie.

Pozostała dwójka jak na komendę rzuciła się do zbolałego chłopaka. Ciemnowłosy dźwignął go na nogi, a Daika oderwała sadystycznie taśmę.

- AUA!

- Mówiłam coś o truciu ciszy, prawda? Dobra, będzie tego. Jutro, punktualnie o siódmej widzimy się pod bramą główną. Muszę was przetestować, gnojki. Radzę wziąć kilka niezbędnych rzeczy!- rzuciłam i zaczęłam odchodzić.

- A-ale jakich rzeczy?!- wrzasnął za mną Yataro

- Zdajcie się na intuicję! Do jutra.

Potarłam zmęczona skronie. Co za okropna banda. Pewnie mają o mnie takie samo wrażenie. Cóż, jutro mnie całkiem znienawidzą[ Ako, jesteś przerażająca ;-; N/A]. Jednak zanim obmyślę dokładny plan, wpadnę chyba do Ichiraku Ramen. Dawno mnie tam nie było, a nic tak nie wspomaga mózgownicy jak dobra szama.

________________________________  

Oky.... macie next...

 Eh, Ako jest trochę wkurzająca, czy tylko mi się tak zdaje? No trudno, w każdym razie pisajam dalej, bo w sumie trochę mi się jednak nudzi, kiedy siedzę całymi dniami w domu, a na inne rzeczy nie mam pomysła XD. I przepraszam za Morda w Kubeł no Jutsu, ale takowa sytuacja powstała na faktach autentycznych, bo przylazł do mnie Pryszczu-chan i coś tam mi gadał, więc wepchnęłam mu do paszczy papierową kulkę z takowym okrzykiem. Po prostu, chwila matką natchnienia, jak to mawia Yuki-chan ^^

 No to do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro