Rozdz.11
Dzisiaj wstałam w wybornym humorze. Słońce świeciło, ptaki świergoliły, a Kakashi zgodnie z umową sterczał nad kuchnią i robił mi śniadanie do łóżka(rozłożonej kanapy). Wczoraj podczas oglądania „Bleach'a" założyliśmy się czy Ichigo pokona Grand Fishera i Kaszalot przegrał ten zakład, jak Truskawek walkę. Buahahaha!
Ziewnęłam przeciągając się i usiadłam na wyrku, by poobserwować jak Hatake robi naleśniki i kawusię. To naprawdę był wspaniały widok: zaspany facet, w różowym fartuszku z napisem 'kiss cook' podrzucał na patelni moje śniadanko.
- Te, pozer! Lepiej smaż te naleśniki, bo zaraz twoje pięć minut się skończy!- zawołałam, patrząc jak szpani tym swoim podrzucaniem.
Oczywiście zbył mnie krótkim 'Tera siedź i pacz na miszcza!' i włożył w podrzut więcej siły.
I kurde patrzyłam.
Jak naleśnik leci wysoko w górę... i przylepia się do sufitu.
Myślałam, że padnę, bo jeszcze Kakashi stanął centralnie pod tym naleśnikiem, czekając aż grzecznie spadnie z powrotem na patelnię.
I spadł.
Jemu na mordę.
- Ojacie! Pfahahahahahahaha!- chichrałam się, turlając po łóżku, a Kakashi posyłając mi mordercze spojrzenie wszamał ten niegrzeczny naleśnik.
- Mogłabyś mi współczuć, śmieszku podły- mruknął, kiedy poprawiając piżamę weszłam do kuchni
Słysząc to spojrzałam na niego jak na wariata.
- Wtedy nie byłabym sobą.
Hatake roześmiał się na te słowa i kiwnął głową, ze skupieniem przyglądając się plackowi na patelni, a ja z kolei zaczęłam przyglądać się jemu, siedząc na krześle, nieco z tyłu, przy stole.
Maskę miał upapraną w mące, podobnie jak czoło. Srebrne, roztrzepane włosy jak zawsze walczyły z grawitacją, z tym wyjątkiem, że kilka kosmyków zakrywało oko z sharinganem. Był wyjątkowo skupiony, marszcząc delikatnie siwe brwi. Hmm, jest w sumie przysto...OGAR KOBITO! To tylko kumpel! Zaraz...kumpel?! Nie, ja go nie lubię, nienawidzę. Na gacie Trzeciego, co się ze mną dzieje?
- Pójdź wypożycz jakiś film- oznajmiłam nagle, nawet nie myśląc- Obejrzymy se jakieś gówno, jak już wrócę, ok?
Kakashi zerknął na mnie niepewnie, jakby zastanawiając się, czy nie robię sobie z niego żartów, aż w końcu kiwnął głową.
- A gdzie wychodzisz?
- Umówiłam się z synem Shikaku na spotkanie- odparłam, zanim użarłam się w język. Przecież powinnam warknąć swoje wieczyste 'nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz!'- Pooglądamy chmurzyska i sayonara bejbe.
Mężczyzna skwitował moją odpowiedź cichym chichotem i wyłączył gaz, stawiając na stole, obok słoiczka płynnej czekolady, talerz pełen puszystej słodyczy.
- W takim razie: co chcesz obejrzeć?- spytał wesoło, siadając naprzeciw mnie i ściągając maskę.
Od czasu akcji w gorących źródłach nauczył się jeść po ludzku i jakoś nie przeszkadza mu żarcie w mojej obecności. Nie, żebym miała coś przeciwko.
- Film? Na tym dziadostwie się nie znam- oznajmiłam z westchnieniem- Gdyby jakieś seriale mieli na płytach...
- Raczej będą- powiedział wesoło, a ja walnęłam pięścią w stół.
- GRA O TRON*, MADAFAKA. Pierwszy sezon, płynne złoto i dothraki! [pozdro dla kumatych <u< N/A]
Tak mniej więcej zleciała nam rozmowa, trwająca do końca śniadania. Bo dopiero po jedzeniu zerknęłam na zegar.
Za pięć jedenasta.
- ŁAAAA!- wrzasnęłam, gwałtownie lecąc do łazienki, gdzie zastała mnie naprawdę miła niespodzianka. Szybko zgarnęłam ją do kieszeni i zawiązałam ochraniacz na szyi.
Ogarnęłam się najszybciej jak mogłam i wypadłam z domu, przypominając Kakashi'emu, że to on ma zmywać naczynia. Pędziłam jak dzika, tratując przypadkowych przechodniów i raz jakąś parkę trzymającą się za rąsie. Z dziką satysfakcją poznałam w tej parce Kurenai i Asumę, ale nie miałam czasu nawet rzucić jakieś uwagi, po prostu gnałam do lasu. I tak byłam spóźniona.
Kakashi POV
Ako wypadła z domu jak burza, zwalając na mnie zmywanie naczyń. I tak musiałbym je pozmywać, skoro przegrałem zakład, ale mogła być delikatniejsza w informowaniu mnie o tym. Chociaż w sumie i tak już diametralnie się zmieniła, co w sumie nie było złe.
Ze szczerym obrzydzeniem posprzątałem po swoim gotowaniu i przebrałem się w codzienny strój. Mimo, że wizja przełażenia całego dzionka w piżamie byłaby naprawdę miła, wątpię, by ludziom na ulicach przypadła ona do gustu.
Z westchnieniem nasunąłem ochraniacz na oko i opuściłem mieszkanie, otrzepując maskę z mąki. Wypożyczalnia filmów była dość daleko, więc sięgnąłem do kieszeni po książkę.
Jasna cholera.
Nie ma jej.
Ako POV &Time Skyp (też lubicie te tak często zmieniane perspektywy? XD N/A)
Po raz kolejny wybuchłam śmiechem, zerkając na lekko uśmiechniętego Narę. Leżał obok mnie, z rękoma złożonymi za głową, a ciemne włosy opadały mu teraz na ciemne oczy, wodzące po niebie. Specjalnie dla mnie zgodził się je rozpuścić, no i ja, jak to ja, od razu zaczęłam się nimi bawić. Znacie to uczucie, kiedy robicie chłopakowi dwa kucyki po bokach głowy i wiążecie je wstążką? Nie? Najwyższa pora to zmienić. Nic nie było bardziej rozwalające, niż to mordercze spojrzenie Shikamaru, kiedy po moich zabiegach fryzjerskich przejrzał się w tafli jeziora. Żałowałam, że nie miałam aparatu.
- Tęskniłam za tobą, Shika- powiedziałam mu po raz kolejny tego dnia, przeczesując leniwie jego ciemne kudełki, już rozpuszczone.
- Jesteś upierdliwa- podsumował mnie z lekkim uśmieszkiem, wciąż patrząc w chmury- Ale ja też tęskniłem, Ako'nee-chan.
Parsknęłam cichym chichotem i sprzedawszy mu prztyczka w nos, podniosłam się do siadu.
- Ja muszę się już zbierać, Jeloniu.
- Przestań mnie tak nazywać!
- Dobrze, Jelegrzybku.
- Nawet tego nie skomentuję.
Po raz kolejny zaśmiałam się i przytuliłam chłopaka na pożegnanie. Patrzył na mnie z lekkim wyrzutem, ale kiedy wyjaśniłam mu dlaczego wracam wcześniej, pokiwał głową z dziwnym uśmieszkiem.
Jak najszybciej wróciłam do domu Hatake, a kiedy zamknęłam za sobą drzwi, w nos uderzył mnie zapach popcornu.
- Tadaima!- zawołałam dziarsko, zaglądając do kuchni.
Kakashi właśnie przesypywał prażona kukurydzę do miski, patrząc na mnie niepewnym wzrokiem. Oopsey, chyba się skapnął, wstydzioszek jeden.
- Cegój, Kaszalocie?- spytałam, usiłując brzmieć beznamiętnie.
- Zgubiłem coś.
W odpowiedzi przekrzywiłam głowę, wzruszając ramionami i zabrałam mu michę z przekąską.
- Cóż, to tego poszukaj, ale to po seansie. Mam nadzieję, że wziąłem pierwszy sezon?
- Tak, tak. Ale obiecaj, że pomożesz mi szukać- powiedział nerwowo, a ja przybiłam sobie wewnętrznie brawa.
- Dobra, koniec ględzenia, chcę już widzieć jak Viserys kona- zawołałam z szerokim uśmiechem i w podskokach ruszyłam do salonu, a popcorn tuliłam do siebie jak dziecko.
Klapnęłam ciężko na kanapie, stawiając obok siebie michę kukurydzy, a Kaszalot usiadł do po drugiej jej stronie, włączając pierwszy odcinek serialu. Po odnuceniu openingu z radością wlepiłam patrzały w nocną straż, szlajającą się za murami. Uhuhuhu, to jest naprawdę wspaniałe.
Kakashi POV [Ja na prawde lubię mieć różne perspektywy <.< N/A]
Gra o Tron jest dość przyjemna na takie wieczory, przynajmniej dla shinobi, którzy poznali co to walka i fruwające flaki nie robią już na nich wrażenia. Jednak w skupieniu się na walce w Orlim Gnieździe przeszkadzała mi osoba, która siedząc obok, stykała się ze mną ramieniem i chłonęła każdy szczegół serialowego pojedynku.
Jako, że popcorn skończył się już po pierwszym odcinku, pusta miska wylądowała na podłodze, a Ako rozwaliła się na kanapie, tym samym siadając bliżej. Rozpraszała mnie. Po prostu nie mogłem nie patrzeć na nią, kiedy okazywała aż tyle emocji.
Brązowe włosy wymykały się z luźnego kucyka, opadając na szeroko otwarte, zielone oczy. Kąciki lekko rozchylonych ust delikatnie unosiły się w uśmiechu, a ja nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Bo Ako oczywiście nawet na mnie nie zerkała, więc nie groziło mi wykrycie.
Spokojnie obserwowałem jak po mniej więcej sześciu odcinkach zaczynając opadać jej powieki, aż w końcu oparła głowę o moje ramię i zasnęła.
- Ako?
Brak odpowiedzi.
Z lekkim uśmiechem pokręciłem głową i zaniosłem ją na swoje łóżko. Spała jak skała, kiedy przykryłem ja kołdrą. No, teraz moja kolej na spanie na kanapie. No i obejrzę śmierć Viserysa. Płynne złoto jest świetne.
______________________________
*Tak samo jak 'Bleach', Gra o Tron tam na pewno nie leci, to ja nie mogłam się powstrzymać xD. Przecież dopiero wyszedł szósty sezon, musze mieć fazę na GoT :p . Dżon Snoł zmartwychwstaje i takie tam *^* Kto ogląda? A może ktoś czyta?
Przepraszam, że słaby rozdział, jest 23, a ja nie wiedziałam co napisać przed tym nieszczęsnym lemonem. Borze dębowy, to jest straszne. Nie długo go wstawię, mam już ponad połowę.
Wymiękam.
Jiraiya, użycz mi mocy.
Ale teraz w kimę.
Amen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro