mine | hoseok | fluff, smut
Brunet mruczał wesoło pod nosem, krojąc marchewkę na desce. Spojrzałaś swojego chłopaka, szczęśliwa. Idealny w każdym calu. Podwinięte rękawy jego czarnej bluzy ukazywały męskie ręce, których długie, szczupłe palce posługiwały się wprawnie wielkim nożem.
Nigdy, przenigdy nie sądziłaś, przyjeżdżając do Korei Południowej na studia cztery lata temu, że spotka cię takie szczęście. Ba, sama rozmowa z Hoseokiem wydawała się wówczas szczytem marzeń. A teraz? Teraz oprawiałaś kurczaka w kuchni luksusowego apartamentu, który dzieliłaś ze swoim Hoseokiem. Był twój. I nie miałaś zamiaru go puszczać. I choć praktycznie codziennie oblegały go tłumy fanek, wiedziałaś, że on wciąż pozostanie tylko twój.
Skończywszy swoją część zadania, położyłaś miskę z pokrojonym mięsem obok kuchenki. Ucałowałaś policzek ukochanego, który po tym odwrócił głowę w twoją stronę. Obdarzył cię swoim ikonicznym, uroczym uśmiechem, który powalał tłumy dziewcząt na kolana. Miałaś wrażenie, że majowe słońce za oknem zaświeciło nieco jaśniej.
- Idę troszkę posprzątać w sypialni - oznajmiłaś mu. Bądź co bądź, nie robiłaś tego już dwa dni. Hobi, z jego pedantycznym podejściem do życia, nie był w stanie znieść jakiegokolwiek brudu. Była to jedna z rzeczy, za które go kochałaś. Oboje uwielbialiście porządek i czystość, dlatego wasze mieszkanie, utrzymane w białych i innych jasnych odcieniach, zawsze lśniło, sprawiając, że nie mieliście ochoty go w ogóle opuszczać, jednak niestety, mieliście obowiązki. Twój chłopak mruknął na potwierdzenie, całując na odchodne twoje usteczka, które tak bardzo kochał. Zatrzymał się na nich na chwilę, przestając nawet kroić marchew, by móc zgubić się w tej pieszczocie. Gdy ucałował je jeszcze raz, zachichotałaś i położyłaś mu ręce na klatce piersiowej, by go lekko od siebie odsunąć. Zawtórował ci w radości i otworzył oczy, by móc spojrzeć w twoje. Odetchnęłaś głęboko, czując powietrze wokół, które pachniało tylko Hoseokiem. Ugryzłaś go lekko w nos i wreszcie odwróciłaś się w stronę sypialni, podświadomie kręcąc bioderkami. Cóż, ubrudzona nocą pościel sama się nie wymieni.
Wymieniłaś pościel, uprzątnęłaś biurko, schowałaś w zmywarce leżące na nim brudne naczynia, które zniósł do pokoju Hoseok, by móc w spokoju pracować nad kolejnym prezentem dla fanów - obecnie swoim mixtape. Znałaś swoje słońce dobrze, wiedziałaś, czego nie ruszać, a co można troszkę poprzestawiać. Pochowałaś ołówki i notes, które służyły mu do bazgrolenia, kiedy nie umiał się skupić, lecz gdy zamykałaś szufladę, coś srebrnego odbiło wpadające przez okno światło, przykuwając twoją uwagę. Dzieliliście się wszystkim, ale nie przypominałaś sobie tego, więc co Hobi mógł przed tobą ukrywać? Wysunęłaś szufladę ponownie, wyciągając w końcu błyszczący przedmiot. Nie byłaś pewna, czy twoja mina odzwierciedla do końca to, co wywołał w tobie ten widok.
No bo po co twojemu chłopakowi kajdanki?
Przyglądałaś się rzeczy, pierwszy raz mając okazję popatrzeć na nią z bliska. Dotąd widywałaś to tylko w filmach i serialach kryminalnych, które uwielbialiście razem oglądać. Bawiłaś się chwilę znajdującym się w zameczku kluczykiem, stwierdzając, że działa bez zarzutu. Autentyczność przedmiotu zbiła cię na chwilę z tropu. Ale tylko na chwilę.
Zastanawiałaś się, czy dać po sobie poznać, że ruszyła cię ciekawość, ale ostatecznie stwierdziłaś, że nie wytrzymasz. Podniosłaś się i wzięłaś kajdanki ze sobą, ruszając w stronę kuchni.
- Kochanie... - zaczęłaś. Hoseok podniósł głowę znad mięsa, które obecnie marynował. Zamachałaś swoim znaleziskiem, a na twojej twarzy wykwitł połowiczny uśmieszek. Uniosłaś kajdanki za jedną z obręczy, by brunet mógł je zobaczyć. - Dlaczego w twojej szufladzie były kajdanki?
- Och? - Jego mina była lekko zdziwiona - Jestem zaskoczony, że dopiero je odkryłaś. Wszyscy je dostaliśmy na fanmeetingi w erze "Dope". Pamiętasz, wtedy, kiedy chodziliśmy w mundurach policyjnych?
- Ach - mruknęłaś ze zrozumieniem. Chłopak uznał temat za zakończony, powracając do szukania przypraw w koszyczku.
A tobie do głowy wpadła pewna myśl, mająca mało wspólnego z czystością. Natychmiast wywołała lekkie ciepło na twojej twarzy. Pokazało to, że pomysł nie może czekać.
Po cichu i, niby mimochodem, znalazłaś się za swoim chłopakiem. Ścisnęłaś wargi pomiędzy zębami, by nie wydać z siebie żadnego odgłosu. Czekałaś, aż chłopak położy lewą rękę na blacie, drugą sypiąc przyprawę. Gdy to się stało, szybko, by nie dać mu czasu na reakcję, zakułaś w kajdanki lewą rękę, a kiedy wydał z siebie zaskoczone sapnięcie, pochwyciłaś prawą i uczyniłaś z nią to samo. Torebka z przyprawą wpadła do miski, rozsypując się.
- K-kochanie? - Skuty brunet nie miał przez chwilę pojęcia, co się dzieje. - C-co jest?
- Wygląda na to... - zniżyłaś głos, dłonią ciągnąc za łańcuszek kajdanek, podczas gdy twój nos sunął po karku Hoseoka, owiewając go ciepłym oddechem, kiedy złożyłaś pocałunek na jego szyi. - Że dziś będzie na ostro. Kurczak, mam na myśli. Jak sądzisz, Hobie? - Składałaś na jego szyi coraz więcej pocałunków, słuchając przyspieszającego oddechu czarnowłosego.
- Tak... - wiedział, jaki to czas. Zdążył już zrozumieć, co powinien robić w takich sytuacjach. Zapomniał jednak o pewnej ważnej rzeczy.
- Tak?
- Tak... mamusiu.
Słowa wywołały w twoim podbrzuszu przyjemne mrowienie. Uśmiechnęłaś się, wysuwając język, by polizać Hoseoka za uchem. Jego oddech zadrżał.
- Taki wrażliwy... - wyszeptałaś. Twoja lewa ręka zaczęła sunąć wzdłuż ramienia chłopaka, prawa natomiast spoczęła na jego ubranym brzuchu, wbijając w niego lekko pazurki. Lewa wreszcie zakończyła swoją wędrówkę, znajdując bezpieczne schronienie we włosach chłopaka, za które pociągnęłaś. Mocno.
- Mamusiu! - pisnął zaskoczony Hoseok.
- Tak, kochanie? - zapytałaś nisko, wciąż obdarowując jego szyję kocimi liźnięciami.
- Więcej...
Położyłaś głowę na jego ramieniu, przyglądając się przymkniętym powiekom i zarumienionym policzkom. W innej sytuacji, taki przypadek byłby ukryty makijażem, ale nie teraz. Dzięki temu jeszcze bardziej czułaś, że jest tylko i wyłącznie twój. Tylko ty mogłaś go takiego oglądać. Tylko ty wbijałaś się w jego pyszną pupę sztucznym penisem, gdy budził się, wypoczęty po dobrze przespanej nocy. Krzyczał wtedy z rozkoszy, tak, jak ty, gdy w ciebie wchodził. Tylko pod tobą jęczał jak najęty, kiedy twoje usta wyprawiały cuda przy jego ociekającej męskości. Tylko ty robiłaś mu gustowny szalik ze swoich ud, kiedy po wspólnej, romantycznej kolacji, miał smaka na coś więcej. Lubiliście się zamieniać. Byliście dla siebie stworzeni.
Hoseok uchylił powieki, zastanawiając się zapewne, dlaczego przestałaś. Jego oddech nadal był nierównomierny, bo chociaż przez twoją głowę przepływało milion myśli naraz, trwało to ledwie kilka sekund. Twoja ręka wciąż mocno trzymała jego włosy, lecz pozwoliłaś jego głowie obrócić się w twoją stronę.
- Mamusiu... - wyszeptał. - Więcej...
Twój aniołek był tak grzeczny, że nie chciałaś być dla niego zła. Przyciągnęłaś go do siebie, czując znów jego usta na swoich, tym razem jednak w nieco innym kontekście. Pocałunek był powolny i leniwy, a spragnione języki ocierały się o siebie z przyjemnością. W tym samym czasie wkradłaś się dłonią pod bluzę. Zapach Hoseoka otulał cię jak ciepły koc, sprawiając, że chciałaś dać mu jak najwięcej przyjemności. Pisnął w twoje usta, kiedy przejechałaś pazurkami po jego płaskim brzuszku.
- Mamusiu... - mówił pomiędzy pocałunkami.
Przycisnęłaś jego brzuch do blatu, ręką schodząc niżej. Odpięłaś klamrę paska powoli, by nie zakłócać waszego swawolnego rytmu. Poczułaś na swoim brzuchu, jak pięści chłopaka rozluźniły się i zacisnęły, kiedy zsunęłaś jego przylegające spodnie niżej.
- Czego chcesz, słoneczko? - zapytałaś, teraz jedynie raz po raz oblizując wargi bruneta. - Powiedz mamusi.
- Chcę... twoich rąk, mamusiu... twojej dłoni... tam... - sapał ci w usta.
Nie byłaś do końca w nastroju na dirty talk, ale kochałaś droczyć się ze swoim skarbem zawsze i wszędzie. Przesunęłaś po uwypukleniu w bokserkach paznokciami - nie na tyle, by skrzywdzić Hobiego, lecz na tyle, by wydał z siebie jęk, a jego powieki zacisnęły mocno. Wyglądał pysznie. Za mocno kochałaś to słonko, za bardzo było to dla niego niespodziewane, by go dziś męczyć. Wyczekiwany przez niego moment nadszedł. Włożyłaś rękę w jego bokserki, by po chwili mocno chwycić za na wpół twardego penisa, dodatkowo ciągnąc Hobiego jeszcze mocniej za włosy. Wydał z siebie mocne stęknięcie.
Ucałowałaś widoczną na szyi żyłę, kiedy odchyliłaś jego głowę do tyłu. Przejechałaś po wypukłości językiem, zostawiając strużkę śliny, a twoja dłoń naciągnęła kilka razy napletek, za każdym razem wywołując u Hobiego ciche jęknięcie. Uwielbiał być pod twoją władzą tak samo mocno, jak i ty to lubiłaś. Kiedy potarłaś kciukiem żołądź penisa, zatrzymując się na chwilę przy wyczuwalnej na czubku dziurce, chłopak krzyknął. Kilka podobnych ruchów później był już twardy. Brakowało ci nawilżenia, brakowało tego, co znajdowało się w waszej sypialni, ale nie było teraz czasu na to. Musiałaś zadowolić się tym, co było ci dane - preejakulatem, któremu udało się wyciec. Zaprzestając na chwilę działań na szyi Hoseoka, spojrzałaś w dół, na swoją dłoń. Widziałaś i czułaś, jaki jest podniecony, gdy wysuwał lekko biodra w stronę twojej dłoni, a jego zapach zaczął robić się ostrzejszy. Po prostu pachniał seksem. Uniosłaś na powrót głowę, by twoje usta spoczęły na jego szyi.
Uznawszy, że pora na finał, zaczęłaś wykonywać szybsze ruchy, za każdym razem przesuwając znów kciukiem po czubku. To, co robiłaś - obcałowywanie jego szyi, dyszenie w ucho, ciągnięcie za włosy, raz po raz drapanie głowy - sprawiło, że dźwięki wydawane przez twojego chłopaka były tak sprośne, że jeszcze chwila, i pewnie sama byś doszła. W którymś momencie przestał hamować swoją ślinę i pozwolił jej ciec po brodzie. Miałaś ogromną ochotę ją zlizać, jednak wiedziałaś, że nie sięgniesz. Nie kiedy zagubiony w swej przyjemności chłopak potrafił tylko sam z siebie odchylić głowę do tyłu, kiedy jego palce zaciskały się i rozluźniały pod twoim ciałem. Zobaczyłaś, jak wysunął język, zakręcając go niczym spragniony kotek. Czułaś się zadowolona ze swojego dzieła. Wiedziałaś, że było najpiękniejsze na świecie.
- M-mamusiu! Aa...
Poczułaś, jak Hobi pod tobą całkowicie się spiął. Jego ciało zesztywniało nagle, kiedy wydał z siebie najgłośniejszy jak dotąd krzyk, i poczułaś, jak pod twoją dłonią coś zaczęło się kleić. Sperma twojego chłopaka zabrudziła blat (całe szczęście, że składniki na obiad były odsunięte nieco dalej), szafkę i twoją dłoń. Kiedy ładunki nasienia wciąż wydobywały się z jego męskości, zbliżyłaś brudną dłoń do jego twarzy, a on posłusznie ją polizał, czyszcząc ją połowicznie. Szybko odkułaś chłopaka, gdy poczułaś, że chyba zaraz upadnie. W porę zdążył złapać się blatu, ale nie utrzymał się w pionie, pomagając sobie zejść do siadu na podłodze. Zobaczyłaś, jak wzdryga się na spotkanie z zimnymi kafelkami, jednak nie powstrzymało go to od tego, by na niej odpocząć i uspokoić ciężki oddech, kiedy jego głowa spoczywała na podniesionym kolanie. Uśmiechnęłaś się, widząc swoje zmęczone kochanie. Usiadłaś obok niego i spojrzałaś na niego kochającym wzrokiem. Po krótkiej chwili podniósł głowę i spojrzał na ciebie. Uśmiechnął się, zmęczony. Nachylił się, by cię ucałować w usta. Poczułaś gorzką nutę jego nasienia, jednak wcale nie powstrzymało cię to od tego, by oddać pocałunek.
- Kocham cię, tak cholernie mocno cię kocham - szepnął. Rozpromieniłaś się jeszcze bardziej.
- Ja ciebie też - odpowiedziałaś równie cicho.
- Ale wiedz, że po tym, co zrobię z tobą dziś wieczorem, nie usiądziesz do mojego następnego comebacku.
Nie mogłaś się doczekać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro