Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog drugiej części

>>Oczami Bena<<
- Ben! Poczta do ciebie!- Krzyk mamy rozbiegł się po domu.
- Poczekaj mała, za chwileczkę do ciebie oddzwonię bo mam ci coś jeszcze do powiedzenia.
Powiedziałem do słuchawki po czym się rozłączyłem. Zeszłem na dół, a na stole leżał list.

Usiadłem i wziąłem go do ręki. Z uniwersytetu w Washingtonie. Rozdarłem kopertę po czym wyciągnąłem z niej kartkę.
Mama wchodzi do kuchni i mi się przygląda, więc cytuje na głos.
- Mam przyjemność powiadomić pana Benjamina McKensley o dostaniu się na nasz uniwersytet w St. Louis. Rozpoczęcie roku odbędzie się 1. Września, lecz proponujemy przyjechać dzień wcześniej aby rozpakować się i zapoznać się z współlokatorem. Regulamin i resztę informacji znajdziesz na naszej stronie.

- Boże Ben dostałeś sie!
Krzyknęła uradowana mama. Podeszła i mocno mnie przytuliła. Spojrzała na mnie uważnie po czym odsunęła się krok w tył.
- Amanda o tym wie?
Pokręciłem głową.
- Nie.. Ja w ogóle nie pomyślałem że sie dostanę. To.. Ja..
- Washington jest na drugim końcu Ameryki. Musisz jej o tym powiedzieć jak najszybciej.

Powiedziała mama a ja tylko cieżko westchnąłem.
- Powiem jej na naszym wyjeździe..
Po czym wstałem i poszedłem z powrotem na górę i oddzwoniłem do Amandy.
- Hej mała.
Powiedziałem gdy odebrała. Spojrzałem na kalendarz. 22. Sierpnia.
- Wracając do rozmowy, mam dla ciebie małą niespodziankę.
- Um, okay. No to słucham.
- Wakacje dobiegają końca. Pomyślałem że powinniśmy spędzić ostanie dni trochę inaczej. Spakuj się a jutro po ciebie przyjadę o jedenastej.
- Co? Ben, wariacie, gdzie mnie tym razem zabierasz?
- Mówiłem, niespodzianka.
- Okay to zabieram się za pakowanie! Buziaki pa kocham cię!
- Ja ciebie bardziej.
Oparłem się o biurko i spoglądałem na wiszący kalendarz. Jutro wyjedziemy. 23. Będziemy tam tydzień. 30. Wracamy w 31. Mam lot.

Chodzimy z Amandą od ośmiu miesięcy. Boże, związki na odległość są do dupy. I znienawidzi mnie gdy powiem jej tydzień przed wyjazdem.
Łapie za torbę i zaczynam się pakować, po czym wyciągam pudełko w którym trzymałem wszystkie oszczędności. Mała zasługuje chociaż  na ten ostatni wymarzony tydzień. Boże czemu odrazu nie powiedziałem gdzie próbuje się dostać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro