Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#29

>

Wchodząc do sali zauważyłem lekarza robiącego coś przy maszynie.
- Co pan robi?
Zapytałem trochę zirytowany sytuacją. Lekarz odwrócił się w moją stronę i powiedział.
- Odłączamy Amandę.

- Co? Nie! Jakim prawem?!
Warknąłem kładąc bukiet u Amandy stóp po czym agresywnie podeszłem do lekarza.

- Nie macie prawa jej odłączyć!
- Owszem, mamy. Szanse na to, że się obudzi, są zbyt małe, a jedyne co ją narazie przytrzymuje przy życiu jest ta maszyna.
Próbował wytłumaczyć lekarz jak gdyby nigdy nic. Jak by to było normalne. Poczułem jak palące łzy spływają mi po policzkach.
- Nie! Nie może pan! Ja ją kocham!
Zacząłem krzyczeć bez opamiętania. Lekarz próbował coś powiedzieć ale nie dawałem mu dojść do słowa.



> Oczami Amandy <

Zaczęło oślepiać mnie białe światło. Powoli otworzyłam oczy, słysząc jakieś krzyki. Trochę minęło zanim mój obraz był wyraźny. Miałam sucho w buzi. Rozejrzałam się dookoła. Ben stał z lekarzem i coś krzyczał. Nie potrafiłam zrozumieć oczym. Na drugiej stronie mojego łóżka leżał bukiet czerwonych róż. Ben.
- Śliczne róże..
Powiedziałam cicho. Nie było mnie stać na więcej w tym momencie. Obydwoje stanęli jak słupy i wlepili swój wzrok we mnie.
- Obudziłaś się..
Wymamrotał Ben, jak by z nie dowierzeniem. Ale nie dziwie się mu. Sama jestem tym zaskoczona. Byłam poza moim ciałem, przez niewiadomo jak długi czas, nikt mnie nie słyszał ani nie widział, i nagle bam. I'm back bitches. Lekki szok. Już chyba nic dziwniejszego mnie nie spotka. Lekarz spojrzał na Bena i pochylił głowę jak by za coś przepraszał.

- Miałeś racje, młodzieńcze.
Powiedział po czym opuścił salę zostawiając nas samych. Przyjrzałam się bliżej Benowi. Na jego policzkach zaistniały mokre strumyczki a jego oczy były czerwone.
- Płaczesz?
Zapytałam zmartwionym głosem. Ten otarł swoje poliki i kręcąc przecząco głową podszedł do mnie, po czym się pochylił i złączył nasze usta razem.
- Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało.
Wyszeptałam. Czułam jak uczucie szczęścia rozpiera moje ciało.
- Kocham cię mała.
Wyszeptał Ben, co sprawiło że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Ja ciebie też.
Powiedziałam po czym próbowałam podnieść się do pozycji siedzącej, ale nie wyszło mi to.
- Musisz odpoczywać.
Powiedział Ben, po czym posłałam mu złowrogi wzrok.
- Ze wszystkich możliwych miejsc na świecie, ostatnio trafiam tylko do jednego, którego najbardziej nie nawidzę.

Mruknęłam. Ben się zaśmiał i złapał moją dłoń.
- Jest już lepiej z Bryanem?
Zapytałam, gdy tylko przypomniałam sobie całą sytuacje. Ben spojrzał na mnie jak bym właśnie kogoś zabiła. Cholera, przecież on mi nie mówił. A ja byłam w śpiączce. Wpadka.
- Z kąt ty?...
Zaczął pytać nie pewnie. Wzruszyłam ramionami posyłając mu tajemniczy uśmieszek. Ten przeczesał swoją burzę włosów dłonią po czym powiedział.
- Dobrze. Tak w ogóle to pójdę ich zawołać.
Po czym wstał i wyszedł z sali.

Po chwili wrócił, a z nim mama i Bryan.
- Widze że ciebie też ubrali w taką wieśniacką piżamę jak mnie.
Zaśmiałam się. Ci podeszli do mnie i uściskami mnie delikatnie, żeby nie naruszyć żadnej z moich obolałych części ciała.

***


> Kilka dni pózniej<

Ben wszedł do mojej sali z jakąś starszą kobietą. Trzymał jakąś torbę, którą położył na moim łożku. Kobieta uśmiechnęła się i podała mi kartę, którą miałam podpisać. Po czym wychodząc zwróciła się do Bena.
- Dobrze się zaopiekuj swoją narzeczoną.
Drzwi zamknęły się za kobietą a ja spojrzałam nie pewna tej sytuacji na Bena, który łobuziarsko się uśmiechał. Pokręciłam głową. Narzeczona? Z chęvią. Ben podal mi jakieś ciuchy.

^

- Wszystko masz?
Zapytał Ben gdy opuszczaliśmy sale. Pokiwałam głową, po czym ten złapał moją dłoń.
- Jedziemy do domu mała. Mama czeka z kopytkami.
Zaśmiał się Ben, po czym podreptaliśmy w stronę wyjścia.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ta Dam! Oto koniec opowieści 'Just Friends'.

Mam nadzieję że się wam podobało :>

Chciałam podziękować wszystkim za pozytywne komentarze, za wszystkie gwiazdki, i za motywacje! :)

Jeśli macie jakieś pytania czy co kolwiek innego to piszcie w komentarzach lub na priv :)

Możecie szczerze pisać co o tym sądzicie :) uwagi też są mile widziane <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro