Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#28

>Oczami Bena<

Siedziałem przy niej całymi dniami i nocami. Mówiłem do niej. Ale ona jak odleciała do swojego świata, tak chyba nie miała zamiaru wrócić. Za każdym razem kiedy mówiłem że ją kocham, a ona nie odpowiadała, ból rósł we mnie. Nie dla tego, że mi nie odpowiadała, tylko dla tego że lekarze nie dawali jej dużych szans na przeżycie, i bałem się że już nigdy nie usłyszy tego, nigdy ie spojrzy mi się w oczy, nigdy nie poczuje już jej ust, ani dotyku...

> Tydzień później <

Wracałem ze stołówki, i po drodze do sali w której leżała mała zaszedłem do Bryana, który już był w pełni przytomny.

- Hej stary. Jak się czujesz?
Zapytałem podchodząc do niego. Bryan oparł się rękoma o łóżko i podniósł do pozycji siedzącej.
- Może być, już trochę lepiej, tylko jeszcze żebra mnie bolą. A co z Amandą?
Zapytał. Z mojej twarzy znikł uśmiech, a pojawił się grymas.
- Jeszcze się nie wybudziła?
Zapytał Bryan trochę zawiedzionym głosem. Pokręciłem powoli głową, po czym przeczesałem włosy dłonią.
- A co mówią lekarze?
- Nie dają jej dużych szans.
Odpowiedziałem czując jak pod moimi powiekami zbierają się słone krople. Wstałem szybko z łóżka, zaciskając pięści.
- Ale będzie dobrze. Amanda jest silna.
Powiedziałem szybko, chodź trochę nie pewnie.

Pożegnałem się z Bryanem i poszedłem do mamy małej.
- Pamiętasz o dzisiejszym spotkaniu w sądzie?
Zapytała kobieta gdy tylko mnie ujrzała.
- Cholera..
Prychnąłem zirytowany. Kobieta podeszła bliżej mnie i zaczęła głaskać po ramieniu.
- Bedzie dobrze, wygramy tą sprawę, a ten chuligan zapłaci za to co zrobił. Ma już ponad osiemnaście lat, więc będzie odpowiadał jak dorosły.
Powiedziała, co mnie trochę uspokoiło. Pokiwałem głową i poszedłem po swoją kurtkę do sali Amandy.

Jej twarz była blada, a usta trochę sine. Była piękna jak zawsze. O jej rytmie serca przypominała pukająca maszyna, do której była przypięta. Wydaje się być dobrze.

Wyszedłem i zabrałem się z mamą małej do auta.



Stojąc pod miejscem w którym miała się odbyć rozprawa, czułem jak mój żołądek reaguje na stres który teraz czułem. Czekając na adwokata chodziłem w kółko zamyślony. Musi się udać. Powtarzałem se te słowa setki razy.

- Zapraszam.
Głos adwokata wybił mnie z moich myśli. Mężczyzna ubrany w garnitur pokazał ręką na sale. Serce zaczęło mi szybciej bić. Weszliśmy do środka. Panowała tu napięta atmosfera. Usiedliśmy na przeciwko Lucasa i jego adwokata. Teraz czekały nas dwie rozprawy. Sprawa z Amandą, o którą oskarżony był Lucas, i pobicie, o które byłem oskarżony ja.

***


Rozprawa dobiegła końca. Mimo iż wygrałem obydwie sprawy, to nadal czułem się zestresowany.

Wracając z mamą małej zajechaliśmy do sklepu po coś do jedzenia, a ja przy okazji kupiłem czerwone róże, które miałem zamiar postawić w sali Amandy.

- Jak się obudzi, to się ucieszy.

Powiedziała kobieta z szerokim uśmiechem na ustach, tak jak by była pewna tego co mówi. Zastanawiało mnie jedno, jak ona sobie z tym wszystkim radzi. Nie wytrzymałem i zapytałem tylko gdy weszliśmy do auta.

- Dany... Kochałam go kiedyś, ale on się zmienił. Oddaliliśmy się od siebie, a wraz z tym nasze uczucia. Co prawda nadal go kocham, ale już nie w ten sam sposób. Czy to przeżywam? Nawet nie wiesz jak. Ale musze być silna. Silna dla Bryana i Amandy.

Powiedziała kobieta, a w jej oczach pojawiły sie iskierki smutku, wraz z czym jej szeroki uśmiech zniknął.

- A co z Amandą?..
Zapytałem trochę nie pewnie, nie wiedząc jak kobieta zareaguje.
- Nadzieja..
Powiedziała posyłając mi ciepły uśmiech. Nie odezwałem się ani słowem. Cieżko westchnąłem po czym ruszyliśmy z powrotem do szpitala.

Weszliśmy do środka, kobieta poszła zanieść Bryanowi jedzenie, a ja popędziłem zobaczyć jak się czuje Amanda, i przy tym samym zanieść jej kwiaty.

Wchodząc do sali zauważyłem lekarza robiącego coś przy maszynie.
- Co pan robi?
Zapytałem trochę zirytowany sytuacją. Lekarz odwrócił się w moją stronę i powiedział.
- Odłączamy Amandę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro